Sztab Kidawy-Błońskiej oficjalnie ogłoszony! „A czy ty już sprawdziłeś czy Kidawa2020 ma głos sąsiada spod 10?”
Oficjalnie ogłoszono skład sztabu Kidawa2020. Szefem kampanii został Bartosz Arłukowicz, dyrektorem operacyjnym Michał Gramatyka. Szef Nowoczesnej, Adam Szłapka został z kolei rzecznikiem. Za program wyborczy odpowiadać ma posłanka Izabela Leszczyna, zaś europosłance Elżbiecie Łukaciejewskiej przypadną „najtrudniejsze obszary kampanii wyborczej”. Posłanka Aleksandra Gajewska będzie odpowiedzialna za pracę z młodymi ludźmi, zaś Monika Wielichowska zajmie się koordynacją pracy z wyborcami. Wiceprezwodniczący PO, Tomasz Siemoniak weźmie na swe barki kontakt z doradcami kampanii. Ponadto, w sztabie znalazł się były marszałek województwa warmińsko-mazurskiego, poseł Jacek Protas oraz prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski.
Strukturę oznajmiono w Warszawie „po południu”, jak podaje na Twitterze „KIDAWA2020. W Internecie od razu zagrzmiało od głosów wsparcia i aprobaty, jak to „obecna prezydentura jest zła!” a jakież to „zmiany przyniesie KIDAWA2020!” Wszystko w euforycznej atmosferze #Zmiana2020 i w imię odsunięcia od władzy „wstrętnych Kaczystów!”. Innymi słowy, PO nie wysiliło się zbytnio ze swoim programem.
Niezależnie od pięknych obietnic, sztandarowym hasłem pani Kidawy będzie, rzecz jasna, odsunięcie PiS-u jak najdalej. I nikt ze skandujących poparcie dla pani posłanki nie ukrywa, że jest inaczej. Co więcej, okazuje to być na tyle szczytnym celem, iż jakiekolwiek inne kwestie zdają się być zupełnie nieistotne. Pani Kidawa-Błońska przybędzie, uśmiechnie się, poklepie mieszkańców po plecach, pokaże, jak bardzo blisko jest „zwykłego obywatela”, zapozuje do zdjęcia i odjedzie. Jak to w kampanii wyborczej bywa.
Doszliśmy w Polsce do absurdalnej sytuacji, w której nikt nie ma, de facto, żadnych oczekiwać wobec opozycji oprócz tego… by była opozycją. I tak dwupartyjność kręci się od lat, gdyż zawsze przy władzy będzie „ten zły”, a ludzka pamięć jest zbyt ulotna, by pamiętać występki sprzed kadencji. Ostatecznie, zawsze pozostaje koronny argument: „A wasi też kradli!”. A, jako że każda partia rządząca kradnie, ile tylko może, obie strony politycznej debaty pozostają na stałe zajęte wykłócaniem się o to, kto jednak „kradł bardziej”. I nie ma doprawdy znaczenia, ileż wpadek, językowych błędów i absurdów pani Kidawa nie wygłosi. Zawsze żelazny elektorat stanie za nią murem nawet nie z sympatii do PO jako takiego. Tylko z nienawiści do PiS.
Z kolei za PiS nadal stać będą ludzie, którym to PO zaszło za skórę tak bardzo, że zagłosują „za mniejszym złem”. Ot, uroki demokracji. „Divide et impera” w Polsce działa wręcz podręcznikowo, zapewniając bezpieczeństwo partiom i pewność, iż zawsze jedna z dwójki zostanie wybrana. Druga zaś przejmie chlubne miano „opozycji”, więc, w gruncie rzeczy, nie ma przegranych. Co zaś się tyczy pani Kidawy, już rzesze ludzi ogłosiły, iż staną za nią murem w majowych wyborach i to z całymi rodzinami.
Nie sposób nie odnieść wrażenia, iż publiczne wyliczanie osób ze swojego otoczenia stało się nowym trendem kampanii pani Małgorzaty. Tak, jakby wymienienie na Twitterze członków rodziny popierających PO/nienawidzących PiS miało zapewnić bezpieczną przyszłość i dobrobyt po wygranych wyborach. Przypomina to nieco czasy komunizmu, gdy żarliwe zapewnianie swego oddania Partii było gwarantem pomyślności i szansą na zajęcie dobrego stanowiska. Czasy się zmieniają, a mentalność ludzka pozostaje bez zmian. Jeden z Internautów skomentował sytuację żartobliwie, zapytując na Twitterze: „A czy ty już sprawdziłeś czy #Kidawa2020 ma głos od sąsiada spod 10?”.
Źródło informacji: Twitter
Przeczytaj również:
Wybornie! Arłukowicz to debil przecież
Jak można wystawić na kandydata na prezydenta RP osobę, która nie potrafi sklecić nawet jednego zdania mającego sens, zapomina i nie panuje nad tym co przed chwila powiedziała. Ludzie opamiętajcie się!!. Czy naprawdę już nie ma nikogo, kto mógłby skutecznie wygrać z długopisem??