Niebezpieczna deklaracja PiS ws. euro: „Wspólna europejska waluta MOŻE BYĆ WPROWADZONA”
– Wysłałem liderom partii projekt deklaracji, którą sam już podpisałem. Jej celem jest zagwarantowanie przez wszystkie formacje, iż w Polsce nie będzie wprowadzone euro zanim nie osiągniemy poziomu gospodarczego państw Zachodu – oświadczył prezes PiS Jarosław Kaczyński. Treść deklaracji została opublikowana na Twitterze.
„Ponad politycznymi podziałami deklarujemy, że wspólna europejska waluta może być w naszym kraju wprowadzona dopiero wówczas, gdy Polska gospodarczo będzie na poziomie największych krajów UE, a Polacy osiągną europejski poziom życia, którego wyznacznikiem będzie wysokość płac Polaków, porównywalna z zarobkami w najbardziej rozwiniętych krajach Unii Europejskiej” – czytamy w deklaracji.
Prezes #PiS J. Kaczyński: Wysłałem liderom partii projekt deklaracji,którą sam już podpisałem.Jej celem jest zagwarantowanie przez wszystkie formacje,iż w Polsce nie będzie wprowadzone euro zanim nie osiągniemy poziomu gospodarczego państw Zachodu.#PolskiZłoty #PolskaSercemEuropy pic.twitter.com/vb7MfsIBTt
— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) 17 kwietnia 2019
Mój komentarz: Czym jest deklaracja podpisana przez Jarosława Kaczyńskiego? Czy to faktycznie „gwarancja zabezpieczenia interesu finansowego państwa polskiego”, jak napisano w dokumencie? Nie! To kopnięcie w klatkę z małpami, czyli sprowokowanie opozycji totalnej do kolejnej porcji wrzasków na temat zalet euro i konieczności natychmiastowej wprowadzenia tej waluty zamiast złotego. Polacy wiedzą już, że wprowadzenie euro skutkuje wzrostem cen i spadkiem płac. Dlatego deklaracja Kaczyńskiego z pewnością im się spodoba, bo odkłada decyzję do czasu, kiedy – parafrazując Gierka – „Polska wzrośnie w siłę, a ludzie będą żyli dostatniej”.
Niestety, Polacy nie zdają sobie sprawy, że nawet wtedy zastąpienie złotówki przez euro nie będzie dla Polski korzystne. Dlaczego? Ponieważ głównym beneficjentem wprowadzenia euro są Niemcy, a przypadku pozostałych krajów UE zyski są niewielkie, albo mocno straciły one na wspólnej walucie, co wynika z raportu niemieckiego think tanku Centrum Polityki Europejskiej opublikowanego w lutym 2019 roku. Według wyliczeń autorów raportu od 1999 roku w Niemczech euro przyczyniło się do wzrostu dobrobytu o 1,9 biliona euro, natomiast na przyjęciu wspólnej waluty Włochy straciły 4,3 biliona euro, Francja – 3,6 biliona, a Hiszpania, Belgia, Portugalia straciły od kilkudziesięciu do kilkuset miliardów euro. Oczywistym więc jest, że wprowadzenie euro będzie dla Polski niekorzystne bez względu na to, kiedy zostanie ono wprowadzone. Wniosek? Deklaracja PiS, w której zapisano, że „wspólna europejska waluta MOŻE BYĆ w naszym kraju wprowadzona” jest działaniem sprzecznym z interesem państwa polskiego!
Wprowadzenie euro oznacza też rezygnację z kluczowego elementu suwerenności państwa, jakim jest prawo do kształtowania własnej polityki pieniężnej. Zastąpienie złotówki przez euro to przeniesienie polityki pieniężnej na szczebel wspólnotowy, czyli oddanie jej w ręce Europejskiego Banku Centralnego. To kolejny etap budowania unijnego superpaństwa, w którym rządzą unijni biurokraci realizujący niemieckie wytyczne. Wniosek? Bez względu na to, kiedy euro zostanie wprowadzone w Polsce, oznaczać to będzie poddanie Polaków pod dyktat Niemiec. Niestety, Polacy nie mają o tym pojęcia, co Jarosław Kaczyński właśnie wykorzystał przedstawiając się jako „dobry wujek”, który wprowadzi euro wtedy, gdy Polacy będą bogaci.
Dlaczego Jarosław Kaczyński nie zadeklarował, że bez względu na sytuację gospodarczą Polska nie zrezygnuje z własnej waluty? Dlatego, że wchodząc do UE Polska zobowiązała się do przyjęcia euro. Sytuacja wygląda więc tak: albo Polexit, albo – prędzej, czy później – wprowadzenie euro ze wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami. Warto zdawać sobie z tego sprawę.
Przeczytaj też:
Uwaga! „Dobra zmiana” chce wpisać do konstytucji członkostwo Polski w UE
Polexit!
Jak naczelnik mówi że nie to znaczy że tak…Po wyborach znaczy się…
Ale mamy narzucony jakis konkretny termin?