Katarzyna TS: „Zawodowa antysemitka” w obronie żydowskiego dziedzictwa kulturowego

węgrowscy Żydzi/ fot. arch.
12

Do czego to doszło! Żebym ja, nazwana „zawodową antysemitką” przez lewaka i „antysemicką szurią” przez PiS-pelikana, musiała pisać felieton w obronie żydowskiego dziedzictwa kulturowego! A mówiąc precyzyjnie, w obronie prawa Żydów do posiadania ich własnego, odrębnego dziedzictwa, które nie ma nic wspólnego z polskim dziedzictwem kulturowym, czego z uporem maniaka starają się nie dostrzegać wszelkiej maści filosemici, szabesgoje, żydowskie pociotki i wnuki żydokomuny. To jest jakiś obłęd, który prowadzi do całkowitego misz-maszu pojęciowego i zupełnego niezrozumienia, o co chodzi. Do kompletu co jakiś czas banda ideolo-kretynów wyskakuje z hasłem „mowa nienawiści”, albo z tekstem o „faszystach” i mamy totalny bajzel poznawczy. A w antrakcie tego zwariowanego przedstawienia pojawia się minister Gliński i oświadcza, że w Muzeum Getta Warszawskiego będzie promowana polska kultura. Ratunku! Wobec całego tego cyrku nie ma mowy o jakiejkolwiek dyskusji, ponieważ nie da się dyskutować w oparciu o zafałszowane pojęcia. Dlatego postanowiłam napisać ten felieton, żeby łopatologicznie wyjaśnić, dlaczego wczorajsza uchwała Sejmu RP upamiętniająca Isaaca Bashevisa Singera jest głupia i szkodliwa. I to zarówno dla Polaków, jak i dla Żydów.

„Doceniając wielki wkład Isaaca Bashevisa Singera na rzecz polskiej i światowej kultury, jego wrażliwość i oryginalność myśli, Sejm RP przyjmuje dziś uchwałę w sprawie upamiętnienia wybitnego twórcy, wyrażając najwyższe uznanie dla jego dzieła oraz oddaje cześć jego pamięci” – czytamy w uchwale przyjętej w związku z 40. rocznicą uhonorowania Singera literacką Nagrodą Nobla. W dokumencie posłowie podkreślili, że twórczość Singera – w języku jidysz – stanowi integralną część naszego dziedzictwa kulturowego – informuje portal sejm.gov.pl.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Wydawało mi się, że wystarczy, gdy skomentuje tę uchwałę na Twitterze krótkim, aczkolwiek oczywistym stwierdzeniem, że jidysz nie jest częścią polskiego dziedzictwa kulturowego. Okazało się, że to nie wystarcza. Po moim wpisie posypały się takie oto komentarze: „A co jest nie tak z jidysz albo Singerem?”, „Ja lubię książki Singera”, „Przecież on pisał o tym, co działo się na ziemiach polskich”, „Twórczość Singera w jidysz należy do polskiej kultury, bo polska tradycja kulturowa polegała na włączaniu, a nie dzieleniu”. A wisienką na torcie jest komentarz „wnuka żydokomuny” dr hab. Michała Bilewicza, którego zapytałam, czy nie sądzi, że nazywanie kultury polskich Żydów „naszym dziedzictwem kulturowym” jest zawłaszczaniem kultury żydowskiej przez Polaków. Oto odpowiedź: „W Sejmie RP zasiadali ludzie, dla których był to pierwszy język, w którym myśleli i komunikowali się. Byli też reprezentowani w Radzie Narodowej na uchodźstwie. Sejm RP reprezentuje całą Polskę, a nie tylko tych, których hitlerowcy nie wymordowali, a sowieci nie przepędzili”. Po tej odpowiedzi odnoszę wrażenie, że prędzej zrozumiem Żyda mówiącego w jidysz (chociaż z jidysz znam zaledwie kilka słów) niż „wnuka żydokomuny” mówiącego po polsku. Cały czas zastanawiam się, co autor miał na myśli, i nadal nie wiem, o co chodziło dr hab. Bilewiczowi, czyli specjaliście od polskiego „antysemityzmu wtórnego”. Jeśli ktoś ma jakiś pomysł na rozwikłanie tej zagadki, to niech mnie oświeci w komentarzu.

Przejdźmy teraz do sedna sprawy, czyli do informacji o języku jidysz, który posłowie Sejmu RP uznali za „integralną część naszego dziedzictwa kulturowego”. Jidysz powstał w X wieku w południowych Niemczech na bazie dialektu średnio-wysoko-niemieckiego. Język ten tradycyjnie zapisywany jest alfabetem hebrajskim. Dlatego jego nazwa wygląda w tradycyjnym zapisie tak: ‏ייִדיש‎. Czy to jest „integralna część” polskiego dziedzictwa kulturowego? Bez żartów. Przy okazji, odnoszę wrażenie, że przyjmujący uchwałę posłowie oraz moi dyskutanci na Twitterze w ogóle nie wiedzą, czym jest dziedzictwo kulturowe. Przytoczę zatem definicję prof. Jana Pruszyńskiego, według której dziedzictwo kulturowe to  „zasób rzeczy nieruchomych i ruchomych wraz ze związanymi z nim wartościami duchowymi, zjawiskami historycznymi i obyczajowymi uznawanymi za podstawę ochrony prawnej dla dobra konkretnego społeczeństwa i jego rozwoju oraz dla przekazania ich następnym pokoleniom, z uwagi na zrozumiałe i akceptowane wartości historyczne, patriotyczne, religijne, naukowe i artystyczne, mające znaczenie dla tożsamości i ciągłości rozwoju politycznego, społecznego i kulturalnego, dowodzenia prawd i upamiętniania wydarzeń historycznych, kultywowania poczucia piękna i wspólnoty cywilizacyjnej”.

Z definicji wynika, że chodzi o rzeczy i wartości związane z tożsamością konkretnej społeczności i dla tej społeczności cenne i zrozumiałe, co przecież powinno być oczywiste, a z jakichś powodów nie dla wszystkich jest oczywiste. Jednostka może porzucić własną kulturę i przyjąć kulturę obcą, ale Isaac Bashevis Singer tego nie zrobił. Był Żydem i pisał w jidysz, bo to było jego żydowskie dziedzictwo kulturowe. Dlaczego teraz wmawia się nam, że „wniósł wkład na rzecz polskiej kultury”? Dlaczego w uchwale nie pojawił się zwrot „kultura żydowska” i „żydowskie dziedzictwo kulturowe”? Czemu ma służyć to zawłaszczanie Singera? Jeśli filosemici i szabesgoje chcą w ten sposób podlizać się Żydom, to jest to pomysł tak samo idiotyczny, jak np. podlizywanie się Polakom przez Litwinów poprzez uchwałę, że Adam Mickiewicz wniósł wielki wkład na rzecz litewskiej kultury, a „Pan Tadeusz” jest integralną częścią litewskiego dziedzictwa kulturowego. Chciałabym zobaczyć miny Polaków, którym litewski Sejm sprezentowałby takie cudo.

Zapewne teraz zapytacie, dlaczego uchwała polskiego Sejmu wrzucająca twórczość Singera do worka z napisem „polskie dziedzictwo kulturowe” nie wywołała oburzenia „wnuka żydokomuny” dra hab. Michała Bilewicza. Na to pytanie znajdziemy odpowiedź w artykule dra Bilewicza pt. „Powrót wypartego chałaciarza”. Oto krótki, ale wielce pouczający cytat: „My, polscy, amerykańscy, izraelscy Żydzi, nadal nie uporaliśmy się z brudnym, nieogolonym, odmiennym cywilizacyjnie chasydem, siedzącym gdzieś w naszych drzewach genealogicznych. Tak naprawdę myślimy o nim to samo, co niegdyś Maria Dąbrowska czy Stefan Żeromski oraz ich żydowscy odpowiednicy: asymilatorzy, wyrafinowani inteligenci, socjaliści czy komuniści. W ich wypowiedziach znajdziemy pogardę, która do dziś kształtuje nasz lęk przed byciem naznaczonymi jako chałaciarze”.

Nieźle, prawda? Wszystko wyjaśnione czarno na białym. Po prostu, żydowski kompleks chałaciarza. Oto dlaczego „wnuk żydokomuny” jest zachwycony, że polski Sejm przerobił Singera piszącego w języku chałaciarzy (bo jidysz to język chałaciarzy) na polskie dziedzictwo kulturowe. Widocznie dla dra hab. Bilewicza to nobilitacja. A że przy okazji jest to odebranie Żydom prawa do ich własnego, unikatowego dziedzictwa kulturowego, to już trudno. Dr hab. Bilewicz widocznie woli taką ściemę, która leczy jego kompleksy. Ja natomiast wolałabym, żeby wszyscy żydowscy asymilatorzy, wyrafinowani inteligenci, socjaliści czy komuniści pogodzili się w końcu ze swoim „brudnym, nieogolonym, odmiennym cywilizacyjnie chasydem” siedzącym w ich drzewie genealogicznym i przestali wyżywać się na nas, Polakach, za swoje kompleksy. Chciałabym też, żeby wszyscy polscy filosemici i szabesgoje wyleczyli się ze swoich kompleksów wobec zakompleksionych Żydów i zaprzestali idiotyzmów, które do niczego dobrego nie prowadzą.

I zapamiętajcie to raz na zawsze: kultura polska i kultura żydowska to dwa różne światy. Kto myśli inaczej, ten jest wariat, czyli myszygene kopf. Koniec i kropka. A twórczość Isaaca Bashevisa Singera to część żydowskiego, a nie polskiego dziedzictwa kulturowego. I nawet uchwała Sejmu RP tego nie zmieni.

Jeśli podobają się Państwu moje felietony i chcielibyście wesprzeć moją działalność publicystyczną, możecie to zrobić dokonując przelewu na poniższe konto PayPal. Będzie to dla mnie nie tylko wsparcie w wymiarze finansowym, ale również sygnał, że to, co robię, jest dla Państwa ważne i godne uwagi. Z góry dziękuję. Katarzyna Treter-Sierpińska https://www.paypal.me/katarzynats

Przeczytaj też:

Katarzyna TS: BANDA IDIOTÓW blokuje sprzedaż książki Jacka Międlara w Empiku

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. Eryk mówi

    Gliński jest ciągle ministrem kultury? Szkoda, bo za te 100 milionów euro powinien zniknąć z rządu. Czy NIK nie powinien sprawdzić tej transakcji? Dlaczego Gliński doprowadził do sprzedaży polskich dóbr kultury w euro a nie w złotych? Po to, żeby łatwiej było wyprowadzić pieniądze za granicę?

    1. ..... mówi

      Dzieło sztuki jest wartością kulturową, i co prawda można je kupić, ale jego sprzedaż dowodzi braku kultury, i dobrego smaku by w jej kwestii mieć cokolwiek do powiedzenia lub co gorsza decydowania.

  2. ..... mówi

    Problem, zasadza się nie na innym gruncie, jak tylko szkolnictwa, które jak widać pominęło prócz nauki czytania i pisania, szkolenie w umiejętności „czytania ze zrozumieniem”, i zakładania, że być może autor miał głębszą myśl do przekazania w swym tekście, niż ta którą udało się odbiorcy odczytać, podczas oczekiwania na zmianę świateł na skrzyżowaniu.

  3. sten mówi

    Nic nie jest takie na jakie wygląda … może ja się myle ? Nagle od kilku lat następuje wzmożona aktywność żydowska w Polsce ,, sze krencom,, jak w ukropie ! Złotousty Duda z kaczorem i Danielsami budują w naszej świadomości Polin ! Coś mi mówi że to będzie największy geszeft od czasów Mojrzesza, grzecznie oddamy duuużą kase z odszkodowań za II ww od niemców .

  4. piotr p mówi

    Definicja prof. Jana Pruszyńskiego nie jest precyzyjna gdyż miesza dwa pojęcia: dziedzictwo i pamięć narodową. Język narodowy, kultura, sztuka, historia materialna i niematerialna a więc te wszystkie elementy, które należy pamiętać aby nie utracić tożsamości narodowej nazywamy pamięcią narodową.
    Dziedzictwo odnosimy do sfery duchowej, dziedzictwem Polaków jest wiara ojców, wiara katolicka ale depozytariuszem wiary jest Kościół Katolicki To właśnie z tej sfery duchowej wynika nasz język, kultura, sztuka i historia. Dziedzictwem żydów jest klątwa (krew Jego na nas i nasze dzieci) czyli zniewolenie i to ich dziedzictwo można znależć w ich literaturze, nawet w bajkach. Żydzi nie analizują obiektywnie istniejącej rzeczywistości ale tą rzeczywistość wymyślają i nią wierzą.

  5. karol mówi

    Jan Paweł II ojcem chrzestnym obecnych żydowskich zbrodni w Polsce. cz.1 (gazetawarszawska.com)

  6. Antoni mówi

    Te działania, to nie naiwność i głupota. To stopniowe zlewnie kultury polskiej z żydowską . Po latach z tego tygla usunięta będzie kultura polska. To kradzież tożsamości polskiej.

  7. George mówi

    Jak zwykle trafione w punkt! Nic dodać, nic ująć.

  8. Duszan mówi

    Pani Katarzyno, jak zwykle znakomity artykuł. W kwestii hagady dr. Billewicza: kiedy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Jego wypowiedź wpisuje się w trend podtrzymywania i rozszerzania roszczeń. Bo ktoś z przemysłu zdefiniowanego przez prof. Finkelsteina zauważył, że jeszcze parę lat i z miododajnej kasty Survivorów nikt już żyć nie będzie. Takoż zaczęto rozszerzać to pojęcie na wstępnych i wstępnych, tworząc nimb permanentnej i uniwersalnej obecności żydowskiej i, co za tym idzie, uniwersalności ich roszczeń (majątkowych, politycznych itd.).

    Druga rzecz, którą warto przytoczyć dla jeszcze lepszego zobrazowania też Pani artykułu, to felieton Słonimskiego o Icyku Mangerze, poecie jidysz z Czerniowiec, który przeżywszy w Polsce prawie czterdzieści lat nie nauczył się naszego języka i że Słonimskim (prawdziwym przedstawicielem kultury polskiej) musiał rozmawiać po angielsku.

  9. wojas mówi

    To my w tej IIIRP juz nic do powiedzenia ni mamy, tylko tyrac na nafzorcow i Żydów mamy no i Kościół.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.