W.P. Chicheł: Staszek i Leszek – od studiów po dół z wapnem…
Były poseł PO Stefan Niesiołowski, podczas dyskusji nad uchwałą z okazji 70. rocznicy utworzenia NSZ, powiedział w Sejmie RP: „Jak można nie dostrzec męczeństwa […] Lecha Neymana, Stanisława Kasznicy zamęczonych w komunistycznych więzieniach. Jak można odmówić patriotyzmu tym ludziom”.
Stanisław pochodził ze Lwowa, a Lech ze stolicy Wielkopolski. Jednak ten pierwszy podążając za pracą ojca na Uniwersytecie Poznańskim, przeniósł się na zachodnie kresy II RP. Spotkali się na studiach prawno-ekonomicznych, przeszli wspólnie przez Korporację Akademicką K! Helionia, Bratnią Pomoc, Związek Akademicki „Młodzież Wszechpolska”, Obóz Wielkiej Polski, a później stali się głównymi twórcami ruchu narodowo-radykalnego w Poznańskiem w ramach Stronnictwa Wielkiej Polski Obozu Wielkiej Polski. Po kampanii wrześniowej, podczas której Niemcy prawie zabili Neymana, Staszek ugościł przyjaciela i wciągnął do pracy konspiracyjnej w Związku Jaszczurczym oraz w końcu Narodowych Siłach Zbrojnych. Lech szefował w Okręgu Krakowskim czy Pomorskim, a Kasznica został nawet ostatnim Komendantem Głównym NSZ. Po wojnie razem weszli do II konspiracji, tym razem antykomunistycznej. Neyman wrócił do Poznania, a Stanisław krążył po Polsce. Tym sposobem dochodzimy do połowy 1945 roku.
Czołowi działacze narodowo-radykalni spotykali się w różnych lokalach (zazwyczaj były to ich mieszkania). Jednak lipiec dla nich okazał się pechowy, gdyż Urząd Bezpieczeństwa rozpoczął aresztowania. Neyman przebywał w mieszkaniu po zwichnięciu nogi. Przybył do niego Leszek Prorok, a po opuszczeniu mieszkania niedługo go aresztowano. Kasznica natomiast był w Warszawie na odprawie Narodowych Sił Zbrojnych. Po powrocie szybko spotkał się na Cmentarzu Górczyńskim z Lechem Neymanemi zadecydowali zaprzestać działalności na razie. Cała komenda AP została aresztowana, Kasznica zamierzał wyjechać na stałe ze stolicy Wielkopolski, a Neymanowi kazał wznowić działalność, gdy sytuacja się uspokoi. Jeszcze w tym samym miesiącu w biurze Polskiej Agencji Reklamowej doszło do spotkania prawnika z Seidlem (pracował on w Ministerstwie Przemysłu w Śremie) oraz Dubowskim na temat Pokolenia Polski Niepodległej. Neyman na początku miesiąca spotkał kolegę z krakowskiej konspiracji Stefana Kośmidra, który studiował na Uniwersytecie Poznańskim i zgodził się na działalność konspiracyjna w ramach organizacji. Miejscem spotkań została cukiernia „Wielkopolanka” przy ul. Św. Marcin. Po kilku tygodniach „Leszek” zorganizował spotkanie z grupą osób w przedziale 20-35 lat, gdzie wygłosił referat o przewidywanym konflikcie zbrojnym z Sowietami oraz o potrzebie konspiracyjnej organizacji młodzieżowej. Podzielono strukturę na dwa poziomy – młodzieżowy i wywodzący się z poziomu „C”. W połowie sierpnia odbyło się spotkanie poziomu „C” Obozu Narodowego, których jeszcze nie aresztowano w lokalu PAR, gdzie pracował Neyman. Wygłosił on tam referat na temat sytuacji w kraju, a także przedstawił jego pomysły na działalność ON. Nasz bohater rozdzielił poszczególnym członkom miejsca gdzie mieli działać – Hawelski w środowisku „Ojczyzny”, Machciński w PSL-u, a Rakowski w Stronnictwie Pracy. W podobnym czasie odbyło się zebranie Organizacji Polskiej poziom „C” – grupa polityczna. Neyman zdał relację z tworzenia PPN. W sierpniu także wyjechał do Bydgoszczy z powodu nominacji przez Kasznicę na komisarza OP „C” Borzyszkowskiego. Także próbował nawiązać kontakt z TOW „Gryf Pomorski” (narodową konspiracją na Pomorzu). Jesienią „Leszek” brał udział w spotkaniach z grupa toruńską OP. 20 grudnia 1945 roku w lokalu przy ul. Puławskiej odbyło się spotkanie z emisariuszem Stefanem Nowickim, który powiedział o problemach z komunikacją z emigracyjnym Komitetem Politycznym. Po spotkaniu Neyman uzyskał o „Staszka” ponad 10 tys. złotych na działalność. Pod koniec 1945 roku poznaniak zapoznał Seidla ze studentem Akademii Handlowej w Poznaniu o pseudonimie „Eugeniusz”, gdyż ten miał organizować PPN na swojej uczelni. W maju 1946 roku Neyman pojechał do Łodzi na spotkanie konspiracyjne KP do Mieczysława Paszkiewicza. Wygłosił tam referat o obecnej sytuacji w Polsce i za granicą. Dostał tam zadanie rozpoczęcia pracy ideowo-wychowawczej oraz werbowania nowych członków do Organizacji Polskiej. W czerwcu Adam Dubowski poinformował Lecha o ciężkim położeniu aresztowanych w lipcu 1945 roku i o ich prośby o pomoc. Neyman od razu pojechał do Warszawy prosić Kasznicę o pieniądze i otrzymał 10 tys. złotych na paczki dla więźniów. Po powrocie zadanie przekazał Dubowskiemu. W czerwcu, po przyjeździe Borzyszkowskiego, Karol wręczył mu 20 tys. złotych od ostatniego Komendanta Głównego NSZ. 30 czerwca odbyło się spotkanie KP w Zakopanem, które trwało dwa dni, a zaproszenie otrzymał listownie od Paszkiewicza. Gości rozlokowano w dwóch willach „Złote Serce” i „Albion”. W tej drugiej Neyman zamieszkał z Sobocińskim. Dwaj przyjaciele z K! Helionia przedłożyli podstawowe zagadnienia organizacyjne OP oraz KW i poinformowali, że zostali zdekonspirowani podczas procesu Antoniego Szymonowicza, a także omówili aspekt przyszłych aresztowań. W lipcu Lech Karol został posiadaczem, dzięki Machcińskiemu, wyników czerwcowego referendum, obliczane w kołach PSL (czyli te prawdziwe) i przekazał je Kasznicy. Uciekający przed UB Paszkiewicz przyjechał do Poznania i przekazał Lechowi informację o planowanym spotkaniu KP oraz widzeniem z Wandą Salską na Saskiej Kępie w Warszawie w jej mieszkaniu. W wyznaczonym terminie Neyman wraz z Paszkiewiczem przybyli na Chmielną do stolicy i po rozmowie z koleżanką wyruszyli do Świdra pod Warszawą na spotkanie KP, gdzie w willi czekał Stanisław Kasznica. Były pracownik Prokuratorii Generalnej przed wojną wygłosił referat na temat nieuchronnego konfliktu pomiędzy Sowietami a Zachodem, a także o innych aspektach międzynarodowych. Jego przyjaciel z K! Helionia i zarazem Komendant Główny NSZ ogłosił, iż napisał list w ich imieniu do emigracyjnego KP. Po powrocie do Poznania zwołano zebranie kierownictwa Pokolenia Polski Niepodległej i kolejny raz wygłosił referat o sytuacji w Polsce. Ponadto wiedząc o beznadziejnej sytuacji podziemia zadecydował zawiesić organizację oraz nakazał nieujawnianie się i zachowanie tajemnicy. W drugiej połowie września spotkał się w siedzibie PAR z Paszkiewiczem, który skontaktował się w jego imieniu z Aliną Rossman, która przekazał korespondencję z emigracji. Na początku października Neyman ponownie pojechał na Saską Kępę, a następnie z Paszkiewiczem do Świdra, gdzie przekazali materiały wywiadowcze „Leszka”. Ustalono, iż następne spotkanie odbędzie się na początku grudnia na Moniuszki w Łodzi w kawiarni „Honoratka” oraz w Łodzi będą czekać pieniądze dla poznańskiej grupy. Neyman wrócił do Poznania, a pozostała dwójka niedługo spotkała się na Piotrkowskiej w Łodzi i tak Lech Karol otrzymał 40 tys. złotych, które dostarczył mu Paszkiewicz. Na początku grudnia w Łodzi w kawiarni „Honoratka” o godz. 10:00 narodowa trójka rozpoczęła spotkanie. Trwało około godziny i Kasznica przekazał informacje o braku kontaktu z emigracją oraz o utracie dużej sumy pieniędzy na działalność konspiracyjną. Ponadto ustalono kolejne spotkanie na 20-22 stycznia 1947 roku w Katowicach w nowej filii Polskiej Agencji Reklamowej. Niedługo po powrocie Paszkiewicz odwiedził Neymana i poinformował go o odwołaniu styczniowego spotkania. Było to ich ostatnie spotkanie za wolności.
Praktycznie od początku 1946 roku Lech był poszukiwany przez Urząd Bezpieczeństwa w Poznaniu i Katowicach. Jego sprawę prowadził Wydział III Departamentu III MBP. Jednak był tak dobrze zakonspirowany, iż służby szukały inne osoby o podobnym nazwisku. Niestety Paszkiewicz nie posłuchał przyjaciół i wrócił do pracy w Banku Narodowym. 6 lutego 1947 roku został aresztowany i już podczas przesłuchania 10 lutego nazwisko Neyman pojawiło się w protokole. Paszkiewicz dał się szybko złamać i podał rysopisy Stacha oraz Lecha, a także miejsce spotkań w Zakopanem. Ostatni komendant NSZ ostatecznie wpadł w ręce komunistów 15 lutego 1947 r. w Zakopanem, gdzie przebywał wraz z rodziną – żoną Reginą z domu Niedźwiałowską i 7-letnią córką Zofią. Po zatrzymaniu przewieziono go do aresztu MBP przy ul. Koszykowej, a następnie – jak innych żołnierzy wyklętych osadzono w więzieniu przy ul. Rakowieckiej. Neyman został zatrzymany 14 lutego 1947 roku przed swoim mieszkaniem przy ul. Kantaka 1 m. 9. Przeprowadzono rewizję mieszkania oraz na nim osobistą. Dzień później przewieziono go do Warszawy i już 16 lutego przeprowadzono ponowną rewizję osobistą, a następnie przesłuchanie przez kpt. Romana Wysockiego (prawdziwe nazwisko Altajn – komunistyczny oprawca był Żydem). Przez następne dni był trzy razy przesłuchiwany przez kpt. Mieczysława Jakubowicza samego kierownika sekcji Wydziału III Departamentu III. 18 lutego Neymana przejął st. ref. Andrzej Karaś, 21 lutego oficer śledczy MBP por. Adam Krukowski wystąpił do NPW o areszt tymczasowy dla Neymana i tak pięć dni później podprokurator mjr dr Maksymilian Lityński wydał zgodę na zastosowanie aresztu tymczasowego do 14 maja. Następnego dnia, mjr Adam Humer, posłał do Naczelnika Aresztu Śledczego Warszawa-Mokotów por. Alojzego Grabickiego „Nakaz przejęcia”. 1 marca 1947 roku Lech Karol Neyman trafia na Rakowiecką – jedną z najgorszych komunistycznych katowni w Polsce. Osadzono go w Pawilonie X w celach 37XI i 32XI.
Dnia 21 marca zostało sporządzone „Postanowienie o wszczęciu śledztwa” przeciwko naszemu bohaterowi z powodu podejrzenia o przestępstwo z art. 86 §1 i 2 Kodeksu Karnego WP. Do jego celi został odmeldowany agent bezpieki „Gołąb”. Tak wspominał słowa Neymana: „[…] powiedziała, że jego chyba czeka wyrok śmierci. «Ale to nie groźne , każdy musi umrzeć wcześniej czy później»”. A tak odpowiedział kiedy agent pytał za co siedzą: „Jesteśmy wrogiem NR 1 obecnego ustroju. Jako potencjalnego wroga chcą nas zlikwidować”. O bestialskich metodach śledczych komunistów „Gołąb” wspominał: „Tu w więzieniu jest bardzo ostre śledztwo, stale jest przesłuchiwany, dwa razy dziennie i obiecane ma ciągłe groźby karceru. […] Narzeka stale, że wszystko go boli, że został uderzony w szczególnie bolesne miejsce”. Neyman wypowiadał się także na temat procesu z punktu widzenia prawnego: „No właściwie prawo można zawsze naciągać albo prawo stworzyć, jak wygodnie i wydać wyrok jaki się chce” oraz podczas rozmowy z „Gołębiem” o metodach śledztwa wywiązał się dialog:
– Sanacja gorzej postępowała – stwierdził agent UB.
– A nie! Siedziałem za sanacji w więzieniu, bez porównania było lepiej – skonstatował „Leszek”.
Bardzo ciekawym jest opis osobowy Neymana, z którego autor biografii dr Rafał Sierchuła zaczerpnął pomysł na tytuł książki: „Nejman [Neyman – przyp. autora] jest ogólnie skrytym, zamkniętym w sobie i odnoszę wrażenie – zaciętym. Zaskoczony tym, że na raz dostał do celi nowych współtowarzyszy niewiele mówi. W ogóle jest małomówny, każde zdanie raczej trzeba z niego wyciągać. Jak sam stwierdzam, jest z usposobienia myślącym”. Oprócz tortur fizycznych maltretowano go psychicznie: „Przyszedł w czasie przesłuchania major i powiedział mi, że ogłoszą ankietę do społeczeństwa czy maja nas powiesić czy rozstrzelać, że współpracowaliśmy z Niemcami. Umrzeć to umrzeć, ale z taką hańbą”. Kompletnie tego nie pojmował i tłumaczył współtowarzyszą celi, iż pisał antyniemieckie książki. Ponadto bardzo przejmował się uczuciami swojej matki i uważał, że nie wytrzymałaby tego ciosu na honorze. Butrym był zdenerwowany na Stanisława Kasznicę, który wszystko opowiadał komunistom – na temat sądów kapturowych, likwidowaniu „czerwonych”. Na pamiątkę pobytu Lecha na Rakowieckiej zostało sporządzonych 19 protokołów przesłuchiwań pomiędzy 21 marca a 30 sierpnia 1947 roku. 13 maja sporządzono wniosek o przedłużeniu tymczasowego aresztowania i 20 maja zostało ono zatwierdzone. Tym sposobem Neyman miał być więziony do 14 sierpnia. Natomiast 5 sierpnia zawnioskowano o kolejne wydłużenie aresztu do 14 listopada i tak tez się stało. Miesiąc wcześniej został sporządzony rysopis więźnia i z niego możemy się trochę dowiedzieć o wyglądzie Neymana: „[…] wzrost średni, włosy szatyn, brwi ciemne, oczy piwne, nos normalny, uszy normalne, usta wąskie, zęby białe zdrowe, głowa normalna, ręce normalne, nogi utyka na lewą nogę, blizny 26 blizn na całym ciele, znaki szczególne niedowład lewej nogi. […]”. 17 października napisano akt oskarżenia przez oficera śledczego MBP por. Łyszkowskiego. Naczelnik mjr Humer zatwierdził ten akt 20 stycznia następnego roku. Razem z nim sądzonych było 6 osób (Kasznica, Paszkiewicz, Żelazowska-Sokołowska, Salska i Jastrzębski), pierwotnie Alina Rossmann także miała zostać ofiarą komunistycznej farsy jurysdykcyjnej, jednak została wyłączona ze śledztwa z powodu nowotworu. Władze polityczne kraju nadały procesowi specjalną rangę tzw. procesu pokazowego, które przeprowadzano wobec osób szczególnie niebezpiecznych dla nowego systemu. Takie procesy zawsze służyły celom politycznym i nawet w najdrobniejszych szczegółach – na wzór sowiecki wedle skomplikowanego scenariusza – przygotowywane były na najwyższym szczeblu. Termin rozprawy został wyznaczony na 5 lutego 1948 roku. 28 stycznia Neyman został przeznaczony do dyspozycji Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie. Jego obrońcą został Marian Wagner, z którym spotkał się 9 lutego 1948. Co ciekawe był on Żydem, a w międzywojniu narodowi-radykałowie byli dla tej grupy narodowej największymi wrogami. Władze komunistyczne zarządziły, iż proces będzie pokazowym, czyli opinia publiczna będzie duraczona propagandą na temat skazanych.
Wiadomym jest, iż procesy takiego rodzaju nie były zarządzane bez wiedzy prezydenta Bieruta, a nawet z jego rozkazu. To on delegował ludzi odpowiedzialnych za procedury, a także był najwyższym sędzią – oczywiście nieoficjalnie. Rozpoczął się on 11 lutego 1947 roku o godz. 9:10 w składzie sędziowskim: ppłk Alfred Janowski (przewodniczący), por. Henryk Szczepański (sędzia) i mjr Stanisław Chojnacki (ławnik), ppor. Jerzy Drohomirecki (protokolant). Przedstawicielami naczelnej Prokuratury Wojskowej byli: ppłk Czesław Szpądrowski i mjr Mieczysław Ditry. Obrońcami oprócz Wagnera byli Mieczysław Buczkowski oraz Antoni Landau.
Procesowi towarzyszyła kampania propagandowa komunistycznej prasy. 12 lutego 1948 r. „Życie Warszawy” napisało: „Proces Kasznicy i innych (…) ukazuje równię pochyłą, po której żywioły ONR-owskie i endeckie spychała nienawiść do obozu postępu, spychał strach przed przebudową społeczną kraju”. Dzień później ta sama gazeta zamieściła relację z zeznań Kasznicy. „Zeznaje równym, spokojnym głosem, okresami potoczystymi, czyściutko wymuskanymi. Nigdy w głosie nie zadrży wzruszenie. Jakiekolwiek. Jest w tym człowieku jakaś gładka, wytworna i obłudna układność, za którą czai się dobrze opanowany strach – i coś ponadto. Nienawiść”. W innych artykułach prasowych ostatniego przywódcę NSZ przedstawiono jako kolaboranta, przestępcę, szpiega i przeciwnika demokracji. Zarzucano mu organizację tzw. trójek antykomunistycznych złożonych z uzbrojonych „bandytów”, których celem było likwidowanie przedstawicieli władzy.
16 lutego Neyman rozpoczął swoje zeznania i od razu nie przyznawał się do stawianych zarzutów przestępstw faszystowskich czy szpiegostwa. Przyznał się do przynależności do Organizacji Polskiej, jednak zastrzegł, że nie w postaci przytoczonej w akcie oskarżenia. Omówił swój życiorys, działalność podczas studiów, kampanię wrześniową, a następnie prace konspiracyjne. Mocno podkreślał swoje zasługi w aspekcie Ziem Zachodnich, a także Komitetu Politycznego SCN. Ponadto opowiedział o swoich kontaktach z Żydami z getta warszawskiego, którym dostarczał informacji. Co więcej poinformował o tym, iż w 1943 roku przez kilka miesięcy ukrywał w swoim mieszkaniu Żyda – Tadeusza Mittelsteadta. Podkreślał, że przez całą wojnę działał antyniemiecko. Ustalił linię obrony polegającą na odsuwanie podejrzeń o antysowieckie nastawienie, w ogóle małą znajomość problematyki wschodniej, a także podkreślania nieokupacyjności rządów komunistycznej, a nawet pozytywnie ocenił przemiany gospodarcze. Można podejrzewać, iż kłamstwem chciał załatwić sobie wolność. W szóstym dniu rozprawy odpowiadał na pytania prokuratorskie na temat NSZ w czasie wojny i po oraz Brygady Świętokrzyskiej czy kontaktów Organizacji Polskiej z Niemcami. Piękne są słowa o pozostawaniu w konspiracji Neymana, iż: „Nie chciałem opuszczać tego tonącego okrętu. Kwestia ambicji, kwestia trwania, przy tym, jak przy sztandarze. Nie chciałem opuszczać Kasznicy”. Jak przypadało na proces pokazowy prasa komunistyczna torowała myślenie opinii publicznej i tak opisywała młodzież z przedwojennego ONR-u: „Główne asy tej sprawy, – to – rzecz jasna – ludzie z „lepszej” sfery: dwóch adwokatów, jeden kupiec. Żaden z oskarżonych nie „splamił swych rąk pracą fizyczną”. Ale za to splamili je bratobójstwem i pieniędzmi za zdradę. […] Przed wojną była to „złota młodzież”; synkowie i córeczki bogatych rodziców, członkowie osławionego ONR (Obóz Narodowo – Radykalny). Ich jedynym zajęciem były napady na organizacje i obchody robotnicze, lub bicie Żydów”. 25 lutego rozpoczął się kolejny dzień rozprawy i do głosu został dopuszczony prokurator Szpądrowski, który scharakteryzował działania organizacji oskarżonych, głównie jako zbrodnicze. Natomiast Dytry opisał ich jako zdrajców ojczyzny i podkreślał, że: „Oskarżony Neyman jest najlepszym odzwierciedleniem gadzinowych metod ONR-u. […] o tyle osk. Neyman jeszcze tu na ławie oskarżonych, próbuje skuteczności hitlerowskich metod” (sic!). Próbował udowodnić, iż manipuluje i kłamie w zeznaniach i wcale nie miał zasług dla odzyskania Ziem Zachodnich. Prokuratorzy zażądali dla Lecha Karola kary śmierci. Obrońca Poznaniaka – Wagner postulował złagodzenie wyroku i przekonywał, iż oskarżony był tylko winny udziału w konspiracji w Organizacji Polskiej. Na koniec procesu nasz bohater dostał prawo głosu i wykorzystał go najdłużej ze wszystkich. Podkreślał, iż nigdy nie interesowała go polityka czy władza, tylko budowanie koncepcji na przyszłość. Do stawianych zarzutów się nie przyznawał. Podkreślał jego zamiłowanie do pomysłu powrotu na zachodnie granice piastowskie. Podkreślał, że nie mógł walczyć podczas wojny, ponieważ był inwalidą. Uważał się za człowieka, który wykonał swój obowiązek wobec ojczyzny. Przewód sądowy zakończono 25 lutego 1948 roku o godz. 21:30. Wyrokiem z 2 marca 1948 sygn. Rs. 68/48 komunistyczny Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie pod przewodnictwem ppłk. Alfreda Janowskiego skazał Kasznicę w procesie na czterokrotną karę śmierci oraz na cztery kary więzienia, a także na kary dodatkowe – utratę praw publicznych, obywatelskich i honorowych oraz konfiskatę mienia i na zasadzie sumowania wyroków wymierzył mu karę łączną – karę śmierci i ww. kary dodatkowe (jego obrońcą był adwokat Józef Litwin). Lech Karol Neyman został winny w trzech punktach:
– działania na korzyść Niemców w OP i NSZ,
– działania prowadzące do obalenia władz komunistycznych,
– działania na szkodę państwa i gromadzenie tajemnic państwowych.
Wyrok mógł być tylko jeden – kara śmierci, ale to było wiadome od początku procesu. Jednak jakie były podstawy prawne takich zarzutów? W pierwszym przypadku powołano się na art. 1, pkt. 1 i art. 7 dekretu z 31 sierpnia 1944 roku – tzw. Sierpniówki dla zbrodniarzy wojennych. W kolejnym na art. 86, § 2, art. 46, § 1 pkt. a i art. 49, § 1 Kodeksu karnego Wojska Polskiego. W ostatnim przypadku na art. 7 dekretu z 13 czerwca 1946 r. Na mocy art. 32, § 2 i 33, § 1Kodeksu karnego Wojska Polskiego orzeczono łącznie karę śmierci; na mocy art. 46, § 1 pkt. A, art. 48, § 1 i 49, § 2 Kodeksu karnego Wojska Polskiego, a ponadto utratę praw publicznych oraz obywatelskich praw honorowych. Cały jego majątek przechodził na Skarb Państwa. Ponadto karę śmierci otrzymał jego przyjaciel od czasów studenckich Stanisław Kasznica. Reszta dostała wyroki więzienia od 15 do 7 lat. W uzasadnieniu wyroku Neymana widniały takie oskarżenia jak działalność w OP na korzyść państwa niemieckiego oraz pracę szpiegowską. 2 marca 1948 roku ppłk Alfred Janowski i por. Henryk Szczepański sporządzili opinie na temat skazanych i podkreślali, iż „Leszek” i „Staszek” na łaskę nie zasługują. Jedynym plusem było to, że mogli widzieć się z rodziną. Jak relacjonuje Pani Eleonora Kasznica (siostra Stanisława) spotkanie odbyło się w małym pomieszczeniu obok sali sądowej. Lecha odwiedzić przyjechała tylko Pani Derda, która najprawdopodobniej była dziewczyną lub narzeczona mężczyzny. Nikt z najbliższej rodziny nie przyjechał. 3 marca Neyman spotkał się z adwokatem i najprawdopodobniej rozmawiali o prawie łaski od Bieruta i tak wystosował do agenta NKWD pismo 8 marca 1948 roku, a trafiło dopiero 24 marca do Najwyższego Sądu Wojskowego (tak działała komunistyczna biurokracja). W czterostronnicowym tekście zaprezentował swój konspiracyjny życiorys i zaprzeczał, iż brał udział w spiskowaniu przeciw ZSRR czy komunistom, a także o kontaktach z Niemcami. Neyman nawet nie powstrzymał się przed manipulacjami, by odzyskać wolność i zachwalał niektóre z sukcesów komuny, jak likwidacja niemczyzny czy repolonizacja Ziem Zachodnich. Do tego listu dołączona była prośba jego matki, Marty. Jednak ktoś z najbliższej rodziny o nim pamiętał. Jego rodzicielka pisała o przywiązaniu do syna i jego wychowaniu oraz oddaniu dla ojczyzny jego rodziny. Ponadto pisała o jego szlachetnej działalności podczas wojny. Co więcej do dokumentów dołączone był oświadczenie Żyda – Fryderyka Garwicza, któremu w Krakowie Lech Neyman pomógł znaleźć mieszkanie dla niego oraz rodziny. Ponadto dostarczał mu jedzenie oraz lekarstwa, gdy był chory. Także została sporządzona i wysłana 9 marca, skarga rewizyjna, w której adwokat Wagner wypunktował nieprawidłowości procesowe w liczbie ośmiu. W ostatnim akapicie zwrócił się o anulowanie wyroku. 12 kwietnia odbyło się posiedzenie Najwyższego Sądu Wojskowego w składzie: Kazimierz Drohomirecki, Józef Dziowgo, Józef Warecki (vel Jozef Warenhaupt – pochodzenia żydowskiego), Jerzy Kwiatkowski, Kryspin Mioduski. Postanowiono wyrok z 2 marca utrzymać i żadne skargi nie zostały uznane. Po wyroku nasz bohater został osadzony w mokotowskiej „celi śmierci” (pojedyncze X, XI lub nr 24 wieloosobowa). Na wyrok zazwyczaj czekało się 30-60 dni, choć wypadały przypadki do około roku. 10 maja doszło pismo z NSW, podpisane przez płk. Stanisława Majewskiego, które informowało, iż dwa dni wcześniej Bierut nie skorzystał z prawa łaski. 12 maja nastąpił sądny dzień dla Stanisława Kasznicy oraz Lecha Neymana. Jednak jak wyglądały komunistyczne mordy na polskich bohaterach? Wszystko się działo po wieczornym apelu, kiedy wszystkie światła gasły, skazaniec był prowadzony przez strażników, przy obecności kapelana, prokuratora, lekarza, przedstawiciela placówki. Wyrok wykonywano poprzez „strzał katyński, rozstrzelanie czy powieszenie. Zwłoki gromadzono na samochodzie, gotowym do wyjazdu na miejsce „zrzutu”, bo „spoczynku” nie dałoby się go nazwać. I tak o 21:30 swój żywot zakończył „Staszek”, a 15 minut później „Leszek” strzałem w tył głowy z dłoni Piotra Śmietańskiego, który także ma krew na rękach Witolda Pileckiego. Wyrok został wykonany w starej kotłowni w podziemiach więzienia, a ciała wywieziono na tzw. „Łączkę”, gdzie w 2012 roku naszych dwóch narodowców zidentyfikowała grupa prof. Szwagrzyka z Instytutu Pamięci Narodowej.
Przeczytaj także:
Polska armia i milicja nigdy nie przeprosila za zbrodnie do tej pory.Jedynym ich sukcesem jest mordowanie bezbronnych obywateli,w tym kobiet i dzieci.Polska armia i policja to organizacje przestepcze ,tchorzliwe i bez honoru (Tak Jak ich najwyzsi zwierzchnicy,Po czesci agenci innych zagranicznych sluzb (Tak Jak np MMorawiecki(Agent Stasi),Czy Walesa I inni wraz z Duda do kompletu.Wieczna hanba i pohybel zdrajcom i bandytom!
Fachowcami notorycznymi od przepraszania są poliniacy.Ludzie co przeprosiny zmienią ,jeśli za tym nie będzie wymiernych skutków.
Jeśli zawinił to do piachu,a nie jakieś tam przepraszam i już pozamiatane.
#władca
…Polacy nie mają za co przepraszać, bo to nie oni mordowali tych patriotów polskich, tylko służalcze komuchom bestie… no ale to one wygrały II WW, więc póki co nic się nie zmieni…