„Ukraina ma być czysta jak szklanka wody”. Jacek Międlar o książce „Sąsiedzi. Ostatni świadkowie ukraińskiego ludobójstwa na Polakach” [WIDEO]
Zanim Ukraińcy ruszyli mordować swoich polskich sąsiadów na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, życie w wioskach i miasteczkach na Kresach Rzeczypospolitej płynęło spokojnie i we wzajemnej serdeczności. Zawiązywały się przyjaźnie, wspólnie spędzano święta, małżeństwa mieszane nie były czymś niezwykłym. Normalne, sąsiedzkie życie. A potem rozpętało się piekło.
Relacje Świadków, zebrane przez Jacka Międlara i opublikowane w pierwszych dwóch tomach książki „Sąsiedzi. Ostatni świadkowie ukraińskiego ludobójstwa na Polakach” to wspomnienia, które wywierają piętno na całe życie. Ci, którzy widzieli okrutną śmierć swoich najbliższych, mają ten straszliwy obraz wciąż przed oczami.
W rozmowie na antenie wRealu24 Jacek Międlar podkreśla, że ukraińskie ludobójstwo na Polakach to dzieło nie tylko ukraińskich nacjonalistów z OUN-UPA, ale również ukraińskich chłopów, którzy mordowali swoich dotychczasowych sąsiadów i grabili ich majątek. Nienawiść do Polaków zasiewali w ich sercach ukraińscy nacjonaliści, ale również nauczyciele i księża greckokatoliccy, wbijając im do głów, że „Ukraina ma być czysta jak szklanka wody”.
Dziś Ukraińcy wypierają prawdę o ludobójstwie, którego dopuścili się ich przodkowie. Dlatego tak ważne jest, aby zbierać i publikować relacje naocznych świadków tych wydarzeń. Tylko w ten sposób można dać odpór manipulacjom i kłamstwom, którymi posługuje się strona ukraińska.
Zobacz też:
Wg polskich nacjonalistów Polska też powinna być „czysta”, i powinni w niej mieszkać jedynie biali Polacy.
@M.K.
A według lewaków i popaprańców Polska powinna być wieloetniczna, wielokulturowa i wielokolorowa, doprawiona ideologią gender. Najlepiej, by przy tym była wewnętrznie zantagonizowana, poróżniona światopoglądowo by pamięć o własnej historii została usunięta na rzecz bliżej nieokreślonej wizji socjalistycznego społeczeństwa utopijnego. Wówczas stanie się już nie celem a łupem dla dzisiejszych komisarzy z nadania, którzy sami będąc jak kowadło chcą nas uczyć pływania!
Co? Ochojska się kłania ze swoimi masowymi grobami biednych migrantów? A może to jednak „wyżej kulturowo” osadzeni ludzie z krajów o kolonialnej przeszłości?
Polska nigdy nikogo ze swoich ziem nie wyganiała na swoje nieszczęście i to jest problem. Natomiast nie widzę powodu, by przyjmować obcych kolorowych w ramach spłacania długów przez tych, których dzisiejsze bogactwo pochodzi z podbijanych krajów i całych kontynentów! To nie nad polskim imperium słońce nie zachodziło.
Rugowanie z polszczyzny zwrotu „Na Ukrainie”
Sprawa nie jest nowa ale tak dla przypomnienia. Zwrot „w Ukrainie” jest notorycznie nadużywany przez niektóre media, które w ten sposób narzucają go swoim odbiorcom, rugując jednocześnie z polszczyzny tradycyjny zwrot „na Ukrainie”. Warto zauważyć , że według sondażu 80% Ukraińców konstrukcja „na Ukrainie” w niczym nie przeszkadza.
Jak zauważa dr Łukasz Adamski:
„(…) Przymierze i współpraca będą jednak zagrożone, jeśli pogrążymy się w spory wnikające w najgłębsze pokłady tożsamości obu narodów, a szacunek dla naszych kultur i racjonalność działań ustąpią miejsca płytkiemu myśleniu opartemu na fałszywych przesłankach. Przykładem takiego zagrożenia jest rugowanie z polszczyzny zwrotu „na Ukrainie”. Stosowanie go ma rzekomo implikować nieuznawanie podmiotowości politycznej Ukrainy. (…) Z gramatycznego punktu widzenia nie ma przeszkód, aby mówić „w Ukrainie”. Tylko po co to czynić? Nie ma w polszczyźnie reguły mówiącej, że przyimek „w” stosuje się wobec państw, a „na” – wobec prowincji. Mówimy „w Wielkopolsce”, „w Siedmiogrodzie”, „w Tyrolu”, a jednocześnie „na Łużycach”, „na Morawach”. Większość państw wymaga przyimka „w”, ale kraje wyspiarskie („na Cyprze”) oraz sąsiadujące z Polską z reguły domagają się użycia „na”. Stąd „na Łotwie”, „na Litwie”, „na Białorusi”, „na Ukrainie”, „na Słowacji” i „na Węgrzech”, a historycznie nawet „na Rakuziech”, czyli „w Austrii”. Już samo wyliczenie tych państw obala inny argument, że przyimek „na” podkreśla obecną lub dawną przynależność do państwa polskiego jakiegoś obszaru. Ani Węgry nie były częścią Polski, ani mówienie „w Tyrolu” nie oznacza postulowania niepodległości tego regionu.(…) Skąd się zaś w ogóle wzięło w polszczyźnie „na”? Otóż oznacza ono coś swojskiego, położonego po sąsiedzku – dlatego chadzało się „na Węgry”, jeździło „na saksy”, a wielu polskich urlopowiczów mówi, wbrew normie, o wyjeździe „na Chorwację”. …..”
„Na Ukrainie” czy „w Ukrainie”? „Na” oznacza bliskość
https://www.rp.pl/opinie-polityczno-spoleczne/art36179221-lukasz-adamski-na-ukrainie-czy-w-ukrainie-na-oznacza-bliskosc
„Na Ukrainie” czy „w Ukrainie”. Prawie połowie Ukraińców jest to jednak obojętne
https://www.press.pl/tresc/72795,%5Bna-weekend%5D-_na-ukrainie_-czy-_w-ukrainie_—nowe-badania-pokazuja_-ze-prawie-polowie-ukraincow-jest-to-obojetne
47 procent respondentów ma obojętny stosunek do konstrukcji „na Ukrainie”, 33 procent jest gotowych ją zaakceptować, a 17 proc. nie uważa, by była ona stosowna -Tak więc 80% Ukraińców konstrukcja »na Ukrainie« nie przeszkadza.
@M.K. Już za dużo Polaków zostało wymordowanych wskutek działań V Kolumny i różnych mniejszości etnicznych w Polsce i wystarczy.