Sieroty po PRL-u w akcji: bydgoscy radni PO-SLD „uratowali” Al. Planu 6-letniego
Platforma Obywatelska krzyczy od rana do nocy, że PiS cofa nas do PRL-u, a PO walczy o świetlaną przyszłość w demokratycznej Europie. A jakie są fakty? Kto mentalnie utknął w PRL-u i jak lew broni symboli komunistycznego totalitaryzmu? Ledwo zdążyła się uprawomocnić decyzja wojewody o zmianie nazwy Al. Planu 6-letniego na Al. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wprowadzonej w ramach tzw. dekomunizacji ulic, a bydgoscy radni z PO i SLD już przywrócili starą nazwę. Sieroty po PRL nie mogą się obyć bez symboli zniewolenia Polski.
Nazwa Al. Planu 6-letniego odnosi się do planu, który oficjalnie był określany jako 6-letni plan rozwoju gospodarczego i budowy podstaw socjalizmu na 1950-55. Jednym z autorów planu był Hilary Minc, komunista należący do KPP oraz Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików). Minc był wojskowym oficerem politycznym ściśle współpracującym z NKWD oraz członkiem Komisji Bezpieczeństwa KC PZPR nadzorującej aparat represji komunistycznych w Polsce, w szczególności działalność Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. W latach 1949-1956 triumwirat Minc, Bierut i Berman rządzili Polską wykonując polecenia swoich sowieckich mocodawców. Nic dziwnego, że plan 6-letni był wzorowany na radzieckich planach gospodarczych, których efektem była niewolnicza praca wymuszana terrorem.
Radny PiS Paweł Bokiej przypomniał na łamach bydgoskiej pracy, że realizacja planu 6-letniego „była okupiona cierpieniem tysięcy Polaków, a czasem nawet śmiercią, przede wszystkim tzw. żołnierzy górników”. Przypomniał też, że wysyłanie ludzi do kopalni węgla bądź uranu było rodzajem kary za brak chęci współpracy z „komunistycznym aparatem”. „Wdowy po tych górnikach żyją w naszym mieście do dziś” – dodał.
To jednak nie są argumenty trafiające do radnych Platformy Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej, którzy plan 6-letni „obronili” przed Lechem Kaczyńskim.
Źródło: tvp.info
To jest i straszne i śmieszne! Rozumiem, że relikty słusznie minionej epoki powinny zniknąć z nazewnictwa (nie z pamięci) jednak głupim pomysłem jest zmiana na koniunkturalną. Ot pierwszy z brzegu przykład – Port lotniczy w Gdańsku… Nosi imię Lecha Wałęsy… I co? w ramach odkłamywania najnowszej historii, zmienimy ją na „lotnisko Bolka”? Inna sprawa, to jest to, że ktoś kto nadawał do tej pory nazwy bydgoskim ulicom zdrowy na umyśle raczej nie był. „Rekinowa”, „Waleniowa”, „Kawiorowa”, „Krabowa”, Kilowa”…