Reżyser z USA traci cierpliwość wobec politycznej poprawności: „Mam dość obwiniania o wszystko białych mężczyzn! Będę czarnoskórą lesbijką”

Od dawna niemożliwym jest wyprodukowanie filmu bez walecznej postaci kobiecej, której główną cechą jest właśnie płeć. To samo tyczy się ciemnoskórych czy osób o odmiennej orientacji seksualnej. Nic dziwnego, iż komuś owe trendy zaczęły działać na nerwy.

Amerykański reżyser Terry Gilliam ma już dość politycznej poprawności. Reżyser „Dwunastu małp” oraz „Monty Pyton Święty Graal” zszokował środowisko filmowych celebrytów, buntując się przeciwko przyjętym nowomodnym normom. W rozmowie z Independent, mężczyzna oskarżył feministyczny ruch #MeToo o polowanie na czarownice. Nikt już naprawdę nie walczy z prawdziwym wykorzystywaniem seksualnym, lecz propagandowo wykorzystuje hasła do własnych celów. Dodał, iż, według niego, kobiety wykorzystują #MeToo do obarczenia mężczyzn odpowiedzialnością za własne błędne decyzje.

– Żyjemy w czasach, w których to zawsze ktoś jest odpowiedzialny za nasze niepowodzenia i ja tego nie znoszę. Chciałbym, by wreszcie ludzie  wzięli na siebie odpowiedzialność, a nie wskazywali palcami innych i mówili zrujnowałeś mi życie – stwierdził artysta z irytacją.  Ruchy takie, jak #MeToo zamiast chronić interes najsłabszych, stały się politpoprawnym straszakiem na niewygodnych ludzi. Nikt już nie ma odwagi się wychylać z opinią odmienną od ogólnie przyjętych norm ze strachu przed medialnym linczem.

Reżyser przyznał, że ma już dość podporządkowywania się standardom. Jako biały mężczyzna nie zgadza się na obwinianie go o całe zło tego świata. Odnosząc się do tematu gender i różnic rasowych twardo uznał, iż nie będzie klękał przed mniejszościami oraz nie godzi się na ich hołubienie. Sam oświadczył, iż jest „czarną lesbijką w trakcie zmiany płci”, czym odsunął wszystkie zarzuty dotyczące uprzywilejowania białych mężczyzn.

– Mówię o tym, że jako mężczyzna oskarżany jestem o wszelkie zło na świecie, tylko dlatego, że mam białą skórę. Więc lepiej żebym nie był mężczyzną. Lepiej żebym nie był biały. Ok, ponieważ nie uważam się za seksualnie atrakcyjnego, to muszę zostać lesbijką. Kim innym miałbym być? Lubię dziewczyny. To jedyne logiczne rozwiązanie.

Rozmowa skończyła się kłótnią z dziennikarką, która nie chciała uznać go za młodą, czarną lesbijkę. Wykazał jej zatem nietolerancję i zacofanie, ponieważ nadal utożsamiała go z 79-letnim białym mężczyzną. Wskazał również, iż ludziom strasznie brakuje dystansu do siebie oraz poczucia humoru.

– W czasach Monthy Pyton mogliśmy kpić i nikt nie czuł się obrażony. Dawaliśmy ludziom dużo śmiechu – stwierdził z nostalgią. Wywiad odbił się echem po całym Hollywood, które lansuje poprzez popkulturę jedyny prawidłowy obraz świata. Twórca nie musi obawiać się o swoją pozycję ze względu na osiągnięcia. Jednak inni niepoprawni artyści nie mogą się wychylać, jeśli nie chcą, aby ich „amerykański sen” dobiegł końca.

Źródło informacji: nczas.com

Przeczytaj również: