Pan X: Żydzi, nienawiść i socjalizm, czyli jak wygrywać demokratyczne wybory

Fot. Demotywatory
9

26 maja z wypiekami na twarzy obserwowałem przecieki wyników wyborczych. Byłem spokojny o swoją prognozę dla Konfederacji w przedziale 9-12%. Nadeszła godzina 21.00 – exit poll na poziomie 6,1%. Pomyślałem: nie jest dobrze, ale nie jest też źle. Uznałem, że korekta będzie raczej in plus, i z zadowoleniem wychyliłem szklaneczkę whisky w geście zwycięstwa. Rankiem 27 maja pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem po otwarciu oczu, było sprawdzenie zweryfikowanych wyników. Jakież było moje zdziwienie, gdy odkryłem, że korekta owszem, nastąpiła, tyle że w dół… Nasuwa się myśl, że identycznie jak w przypadku wyborów do parlamentu w 2015 r. brakło niewiele do przekroczenia progu. Przypadek? Nie jestem fanem teorii spiskowych, ale drugi raz z rzędu? Czy to jest matematycznie możliwe? Potrzebowałem czasu, żeby to przegryźć i przemyśleć. Uważam, że to nie spisek, a zwyczajna porażka. Analizując wybory do eurokołchozu w 2014 r., do parlamentu w 2015 i niedzielne, po połączeniu z kilkoma kluczowymi czynnikami, wnioski nasuwają się same.

PRZECZYTAJ: J. Międlar: „Kaczyński i Orban rozbili bank, Włosi idą wysadzić unię, a Konfederacja…” ANALIZA wyników z wszystkich krajów UE [WIDEO]

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Czas na nieco matematyki. Zaskakujące jest, że frekwencja wyniosła prawie dwa razy tyle, co przy ostatnich wyborach do europarlamentu. Liczba głosujących zwiększyła się z ok. 7,3 mln do ok. 13,76 mln. Wzrost frekwencji wyniósł zatem ok. 88,5%. Teraz porównajmy wyniki poszczególnych sił politycznych z uwzględnieniem wzrostu wynikającego z frekwencji. Na Konfederację oddano w niedzielę 621 tys. głosów. W 2014 r. siły Konfederacji, czyli Nowa Prawica JKM i Ruch Narodowy uzyskały 604 tys. głosów. Biorąc pod uwagę różnicę frekwencji, Konfederacja powinna otrzymać 1135 tys. głosów, czyli zniknęło 45% elektoratu… Opozycja totalna: Koalicja Europejska, Wiosna i Lewica Razem uzyskały w niedzielę w sumie 6246 tys. głosów. W 2014 r. te same opcje pod szyldami PO, SLD-UP, PSL, TR, i Zielonych otrzymały łącznie 3694 tys. głosów. Uwzględniając różnice poziomów frekwencji, powinni zanotować wynik na poziomie 6945 tys. głosów. To oznacza utratę 11% elektoratu. PiS w niedzielę zdobył 6193 tys. głosów. W 2014 PiS oraz partie Gowina i Ziobry uzyskały razem 2752 tys. głosów. Ponownie uwzględniając różnicę we frekwencji, powinni otrzymać 5174 tys. głosów, a uzyskali aż o 19,7% więcej! Trudniej natomiast odnieść się do losów Kukiz’15, ponieważ w 2014 r. to ugrupowanie jeszcze nie istniało. Wskazówką może być spojrzenie wstecz na wybory parlamentarne w 2015, kiedy to przy wyższej frekwencji zdobyło 1339 tys. głosów. W ostatnią niedzielę było to zaledwie 503 tys. głosów. Uwzględniając różnicę frekwencji, powinno teraz doliczyć się 1182 tys. głosów, co oznacza utratę 57,5% elektoratu. Porównując do wyborów z 2015 r., Konfederacja powinna mieć 654 tys. głosów, co jest równoznaczne z spadek liczebny elektoratu o 5%. Opozycja totalna w odniesieniu do 2015 r. powinna uzyskać 6462 tys. głosów, czyli zanotowała stratę 3,3% elektoratu. PiS w odniesieniu do 2015 r. powinien otrzymać 5041 tys. głosów, co z kolei oznacza wzrost elektoratu na poziomie 22,8%, przekładający się na 1152 tys. nowych sympatyków. Z ciekawostek warto dodać, że zaledwie ok. 27% osób w grupie wiekowej 18-29 lat poszło do urn, podczas gdy zwykle jest to ok. 50%. To samo dotyczy frekwencji w grupie 30-39 lat, z której głosy oddało zaledwie ok. 38% wyborców. Oprócz tego interesujące jest, że aż 72% głosujących rolników oddało głos na PiS, co zwiastuje rychły zgon PSL-u z przyczyn naturalnych.

PRZECZYTAJ: Pan X: GRA POZORÓW

Na podsumowanie wyciągnąć można mało optymistyczne wnioski. Osób o poglądach prawicowych zarówno gospodarczo, jak i ideologicznie, jest w Polsce naprawdę niewiele. Sumując zwolenników różnych sił politycznych, będzie to może milion osób… Do tego trzeba o nich walczyć, bo orbitują wokół sił Konfederacji, Kukiz’15 i PiS. Wbrew temu, co się wydaje wyborcom PiSu, nie są oni prawicą ani gospodarczą, ani ideologiczną, chociaż reagują oburzeniem, jeśli podać im na to konkretne argumenty. Sytuacja jest paradoksalna, ponieważ w elektoracie opozycji totalnej i PiSu funkcjonuje całkiem spore grono osób o poglądach gospodarczo lub ideologicznie prawicowych, które głosują na poszczególne ugrupowania wyłącznie z motywów takich jak wrogość czy strach. Wiele osób głosuje na PiS z powodu nienawiści do opozycji totalnej i obaw względem jej rządów, z kolei na opozycję totalną głosuje wiele osób organicznie nieznoszących PiSu i Jarosława Kaczyńskiego, utożsamianego jednoosobowo z tą partią. Wielkość tego elektoratu, który jest prawicowy tylko ideologicznie lub gospodarczo, oceniam na ok. 10 mln osób. Pozostali wyborcy to osoby bez sprecyzowanych poglądów i częściowo lub całkowicie lewicowe. Niezależnie od porównań, czy to pomiędzy wyborami do eurokołchozu z 2014 i 2019 r., czy niedzielnych wyborów do wyborów parlamentarnych w 2015 r. pewne tendencje są wyraziste i trudne do przeoczenia. Prawica ma bardzo ograniczony stały elektorat, niewystarczający do przekroczenia progu wyborczego. Oczywiście jestem realistą i wiem, że niezależnie od tego, czy rządzić będzie PiS czy PO, ich przybudówki zadbają o alternatywy wyborcze, by maksymalnie utrudnić prawicy wstęp do parlamentu. Z tego powodu w 2015 r. pojawiła się partia Stonogi, która uszczknęła ułamek procenta brakującego partii KORWiN do przekroczenia progu. Z analogicznym celem pojawiła się partia Gwiazdowskiego, zdobywająca ułamek procenta z elektoratu prawicy potrzebny do przebicia progu wyborczego. Obie partie były ukierunkowane na elektorat prawicowy i było pewne, że to właśnie tym siłom odbiorą wyborców, a nie opozycji totalnej czy PiSowi. Oczywiście to tylko fragment układanki. Ważniejsza jest nieskuteczna kampania i ograniczenie jej zasięgu. Pracuję w branży, gdzie marketing i odpowiednie zareklamowanie produktu konkretnej grupie odbiorców jest kluczem do sukcesu. Widzę sporo analogii do kampanii wyborczej i jestem stuprocentowo przekonany, że pieniądze to tylko część sukcesu. Śmiem nawet twierdzić, że część drugorzędna. Warto wspomnieć, że trzeba się zastanowić nad tym, jak bardzo można przesunąć się bliżej centrum, gdzie znajduje się większy elektorat do zagospodarowania. Sama prawa strona i jej skrajna część wystarczy do skutecznego zamachu stanu, ale to zdecydowanie za mało, by zdobyć sensowny wynik wyborczy. Dotychczasowa tematyka jest w stanie przekonać tylko przekonanych, a widać, że też nie zawsze. W grupie stanowiącej największy elektorat Konfederacji, czyli wśród osób w wieku 18-29 lat, w porównaniu do lat poprzednich połowa nie stawiła się u urn. Trzeba znaleźć przyczynę, ponieważ nie do końca przekonuje mnie argument o świetnej pogodzie po kilku tygodniach ulewnych deszczów. Niezależnie od teorii o fałszerstwach, tworzeniu alternatyw wyborczych czy wpływie pogody, poszerzenie elektoratu zapewni wejście do parlamentu na jesień i pozwoli zbudować fundament stałej bazy wyborczej. Osobiście jestem zwolennikiem działań radykalnych, ale każde kolejne wybory udowadniają, że taką retoryką nic nie można wygrać. Trzeba wybrać, czy zostajemy na kanapie i marzymy, czy pragmatycznie wchodzimy do Sejmu i mamy realny wpływ na to, co się dzieje. Do przemyślenia pozostaje kwestia tego, co warto mówić, a czego unikać jak ognia. „Schowanie do szafy” Janusza Korwin-Mikkego uważam za sukces i jestem zaskoczony, że się na to zgodził. Warto iść tą drogą, ale samo to nie pomoże odnieść zwycięstwa. Albo nastąpi drastyczne przekierowanie, albo jedyną opcją jest budowa od zera nowego ugrupowania w miejsce tych po Konfederacji, które zjednoczy osoby z prawej strony unikające radykalnej retoryki. Czy Konfederacja wytrzyma spory, kłótnie i różnice w podejściu do wyborów? Bardzo wątpliwe, a czasu już nie ma – wybory są tuż-tuż.

PRZECZYTAJ: J. Międlar: „Słowo Żyd powróciło jako obelga. Rodzą się myśli o emigracji.” Powyborcza, żydowska rozpacz

PiS odniósł kolejny sukces, co utarło nosa jego przeciwnikom. Wszyscy naśmiewają się z Jarosława Kaczyńskiego: staroświecki, nieprzystosowany życiowo, oderwany od rzeczywistości, a tymczasem on znów wygrywa wybory. Pozostaje zapytać: z kogo zatem się śmiać? Przyznaję otwarcie, że zagrywki, którymi zdobywa poparcie, nie podobają mi się. Jestem przekonany, że PiS nie miałby takiego poparcia, gdyby nie kilka kwestii. Pierwsza to fakt, że wielu osobom odpowiada obszerny socjal i państwo opiekuńcze oferowane przez PiS, czego dowodem jest przejście kilkuset tysięcy wyborców opozycji totalnej na stronę Jarosława Kaczyńskiego. Poniżanie i obrażanie ludzi myślących w ten sposób przez ostatnie 4 lata tylko utwierdziło ich w przekonaniu, że nie warto głosować na opozycje totalną. Do tego dochodzi ciągłe szykanowanie osób o wartościach propolskich i kościoła katolickiego, przez co wiele osób rezygnuje z poparcia opozycji. Widać to po wynikach wyborów i choćby po wiecach KOD-u. W moim rodzinnym mieście pierwsze manifestacje liczyły ok. 1000 osób, by już po roku spaść do zaledwie +/- 30 osób, a aktualnie problemem jest zgromadzenie nawet tylu. Problem opozycji totalnej polega na tym, że nie zrozumiała przyczyn porażki w 2015 r., i dlatego cały czas przegrywa kolejne wybory. Obserwując wypowiedzi jej polityków widać, że znowu nic do nich nie dotarło, i jesienne wybory przegrają z kretesem… Ostatnia kwestia to tematyka żydowska. Przed wyborami pisałem, że w Izraelu można wygrać antypolonizmem, a w Polsce niechęcią do Żydów. Wszystkie wydarzenia w ostatnim czasie z nimi związane dały mi do myślenia i bardzo mocno biorę pod uwagę, że te afery są ustawione… Oczywiście nie jest to na poziomie szefostwa organizacji żydowskich czy być może nawet na poziomie premiera Izraela, którzy zwyczajnie mówią to, co myślą. Natomiast ta kwestia realizuje interes Stanów Zjednoczonych. Zaraz podniosą się głosy, że przecież to Żydzi kontrolują Stany Zjednoczone, a być może cały świat… W rzeczywistości ich wpływy są o wiele mniejsze, niż większość z nas myśli, i nie ma co popadać w paranoję. Konkretne przesłanki przemawiają za teorią, że to jednak jest ustawka. W interesie Stanów Zjednoczonych jest utrzymanie proamerykańskiego, a nie proniemieckiego rządu, do czego prze opozycja totalna. Amerykanie wiedzą, że wówczas Niemcy wyrosną na mocarstwo i wejdą w otwarty sojusz z Rosją. Taki scenariusz zagrozi hegemonii Stanów Zjednoczonych tym bardziej, że w siłę rosną Chiny. Żeby zabezpieczyć Europę, trzeba zdusić w zarodu mocarstwowe zapędy Niemiec i Rosji. Większość ludzi zapomina, że realnie Niemcy są okupowane do dziś przez armię amerykańską, i że nie pozwala się im na rozbudowę wojska. Do tego dochodzi fakt, że w interesie Stanów Zjednoczonych jest budowa przeciwwagi dla Niemiec i Rosji w Europie, czego filarem może stać się Polska. By osłabić Niemcy, już puszczono setki tysięcy „uchodźców”, którzy po sprowadzeniu rodzin rozmnożą się być może nawet do dziesiątek milionów, a przecież fala nadal płynie. Kolejnym etapem mogą być roszczenia wojenne Polski względem Niemiec. Dziś ta koncepcja wywołuje uśmiechy zażenowania, ale mając odpowiednie poparcie okupanta Niemiec wszystko jest możliwe. Szczególnie że Niemcy, wbrew jakiemukolwiek prawu, wypłacili odszkodowania nawet za pozostawione mienie bezspadkowe… Wygląda na to, że Polska jest aktualnie miejscem przepychanek wpływów pomiędzy Amerykanami a Niemcami, i ci pierwsi chcą mieć pewność, że wygra PiS, a być może nawet zaatakuje jesienią na większość konstytucyjną. Nic tak nie przysporzy wyborców PiSowi, jak pokazanie oporu stawianego nielubianym Żydom. PiS jako pierwszy otwarcie odrzuca żądania i roszczenia, a szczerze wątpię, by się na to odważył bez cichego przyzwolenia. Do tego dochodzi skala żądań. Gdyby były rozsądne, to normalnym jest „zaproszenie” do negocjacji, jak było w przypadku pieniędzy z kont pożydowskich w bankach Szwajcarii. Natomiast skala 300 miliardów dolarów jest tak absurdalna, że w każdym człowieku budzi najgorsze emocje, i chyba mało kto nie uderzył pięścią w stół komentując to adekwatnymi epitetami. Takie działania zawsze przynoszą rezultaty odwrotne od zamierzonych i niegrzecznym byłoby sądzić, że Żydzi są aż tak nierozsądni. Jarosław Kaczyński byłby samobójcą chcąc spełnić takie żądania, a jak wskazałem wyżej – głupcem nie jest. Gdyby takie żądania istotnie miały miejsce, zostałyby załatwione dawno temu, i to pozakulisowo. Po co narażać się na pewną śmierć polityczną, zagrożenie własnego życia i gigantyczne zamieszki czy przewrót, skoro można np. pożyczyć pieniądze na procent wyższy niż zazwyczaj. Takie praktyki zaczęły się już w 1989 r. i uważam, że jeśli cokolwiek komuś spłacamy, to właśnie w ten sposób. Same koszty obsługi zadłużenia wyniosły w latach 2008-2017 ok. 340 miliardów złotych, czyli ponad 100 miliardów dolarów… Przez ostatnie 30 lat mogła się z tego uzbierać naprawdę gigantyczna kwota. Nikt rozsądny nie ryzykowałby, skoro można tę kwestię rozwiązać w taki sposób, że nikt nawet nie zauważy i nie zaprotestuje. Ostatnie wyniki wyborcze i analiza przepływu wyborców tylko mnie w tym utwierdzają.

Kończąc dochodzę do przygnębiającej konkluzji, że projekt polityczny z siłami Konfederacji wypalił się, i żadna reanimacja nie pomoże. Stworzenie nowego projektu, najlepiej z nowymi twarzami, zajmie całe lata, a jest przecież niezbędne do zdobycia szerszego elektoratu. Z obecnymi liderami i przekazem przekonamy tylko już przekonanych, co zaowocuje wyłącznie otarciem się o próg wyborczy. Wszystkie błędy popełnione przez opozycję totalną i Konfederację w połączeniu z odpowiednim zaadresowaniem programu przez PiS i grą roszczeniami żydowskimi spowodują, że możliwe jest osiągnięcie przez tych drugich większości konstytucyjnej na jesień. Nie mam wątpliwości, że PiS wygra. Pytanie tylko, z jak dużą przewagą.

Przeczytaj także:

„JUST Act 447 stanowi śmiertelne zagrożenie dla Narodu Polskiego!” (wywiad z b. szefem służb specjalnych). „Lot nad kukułczym gniazdem” (5.4.)

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. lol mówi

    Aalfa.Oomega napisał: ”Jacku! Problem z Konfederacją oraz Ruchem Narodowym jest głębszy, niż z pozoru Ci się wydaje. Ostatnio uzyskałem informacje od eksperta, który jeszcze za czasów D. Tuska napisał wnikliwy raport, jak opozycja [wtedy przede wszystkim PiS] dzięki uwzględnieniu wybranych zmiennych, mogła by wygrać wybory, a nawet mieć większą kwalifikowaną w parlamencie. Tu dygresja: PiS nie wykorzystał wszystkich możliwości pomimo wsparcia otrzymanego od amerykańskich żydów m.in. w zakresie strategicznym, informatycznym (też Cambridge Analytica) oraz kadrowo-doradczym. Tenże ekspert skontaktował się (z odpowiednim wyprzedzeniem, by działania wyborcze miały sens) z osobą z kierownictwa RN i zaoferował swoją osobę oraz pomoc (nie mówiąc wszystkiego o możliwościach, jakimi dysponuje). W ramach tego małego testu in action usłyszał m.in., że z profesorami jest tylko kłopot, gdyż oczekują by ich specjalnie traktować, że ma się starać, wykazywać i konkurować (sic!). Ostatecznie powstało, jak to się mówi, tzw. zerowe pole rozwiązań (czyli nie doszło do sensownej współpracy). Takie zachowanie wskazuje, że ten człowiek z RN (a i chyba zespoły, w których funkcjonował) nie miał dotychczas okazji współpracować konstruktywnie z ekspertami. Analiza programu RN wskazuje m.in. na jego wtórność (np. względem programu PiS) oraz infantylność. Oznacza to, że RN ma głębokie deficyty kadrowo-intelektualne (brak ekonomistów, dobrych prawników, zarządzających funkcjonowaniem organizacji politycznych, itd.). M.in. dlatego wchodząc do Konfederacji dali się zdominować Kurwinistom. Nie powstała jednak nowa, synergiczna formacja, która dałaby sukces wyborczy. Samo powoływanie się na wartości patriotyczno-narodowe nie daje jeszcze wiarygodności wyborczej, co zarówno wybory do samorządu, jak i Parlamentu UE zdecydowanie potwierdziły. Analizując zgłoszone listy dostrzeżemy operowanie niemalże identycznym zestawem ludzi, którzy tylko ew. pojawiają się na różnych miejscach list, czy w innych regionach. W wielu strukturach typu partyjnego przegrane wybory powodują wymianę dotychczasowego kierownictwa, ale nie w RN. Należy wiec mówić o istotnych błędach kadrowo-politycznych, gdyż ci sami ludzie, którzy uzyskali kompromitujące wyniki wyborcze – dalej byli forsowani w kolejnych wyborach, uzyskując bardzo podobne efekty w otrzymanej ilości głosów. Rekapitulując: Jacku! Ponowne pompowanie tego „balonu” nic nie da, gdyż nie pojawili się NOWI, WIARYGODNI LUDZIE! Nadal też nie ma sensownego programu oraz nie ma (a PiS sobie „wychował” taki zespół) teamu doradczo-operacyjnego, który sensownie pokierował by kampanią wyborczą. Konfederacja pozostała na poziomie pospolitego ruszenia oraz gierek personalnych, gdzie animuszem i ambicjami nadrabia się braki umiejętności organizacyjnych oraz przywódczych”.
    Myślę, że ma sporo racji.

    1. Ewa mówi

      Całkowicie się z Panem zgadzam, lecz przypomnę, ze przed laty PC też zaczynało bardzo mizernie, tyle że czasy były inne…
      Jestem starszą osobą, lecz głosuję na RN, choć uważam, że nie mają szans ale cieszy mnie, gdy wyciągają na światło dzienne chociażby 477 i inne grzeszki PiS-u.
      (chodzi mi głównie o niedotrzymane obietnice: aneks, Smoleńsk, rozliczenie afer,zerowy VAT etc.) Nie udało mi się nikogo z moich znajomych i rodziny zachęcić do głosowania na Konfederację, ogromnym obciążeniem była osoba Korwina Mikke (dla mnie też) i nawet nie „wybryki” Berkowicza lecz wiele wypowiedzi G. Brauna którego skądinąd b. lubię i z przyjemnością czytam. Redaktorzy Sakiewicz z Michnikiem sprawnie doprowadzili do tego, że panie po 60-tce mdleją z przerażenia na dźwięk słowa „narodowiec” , które z kolei wywołuje uśmiech wzgardliwego politowania na licach znanych mi 40-latków. Smutno.

  2. Alek mówi

    Jaki socjal? Socjal to byl u nas dla firm zagranicznych, zwonionych z podatkow przez kilka lat, zwolnionych z przestrzegania polskich norm, przejmowanie polskich firm z zlotowkeitd. Kasa, którą zainkasowały, nie wyrownaja 500+ nawet za kilkadziesiat lat.

  3. gojek mówi

    Choćby nie wiem co robili bez mediów nic się nie ugra. To pierwsza władza. Wyciszenie medialne totalne. Trzeba organizować „eventy”, co będzie przyciągało kamery choćby durnego tw-n.
    Inna rzecz, że należy w komisjach montować swoich ludzi i zaraz po wyborach sumować wyniki z OKW aby porównać z wersją podaną przez PKW. Bo myślę, że wybory zostały sfałszowane po raz n-ty…

  4. Elżbieta mówi

    Podoba mi się wypowiedź Dobromira Sośnierza w TV Republika.

    https://www.youtube.com/watch?v=LTchSKXQhsc

    Streściłabym ja tak:
    Ludzie nie znają się na polityce i źle wybierają. Ale mają możliwość rozpoznania i to im powinno zależeć, aby to zrobić i dokonać dobrego wyboru.

    Dlatego niech Konfederacja robi swoje a ludzie swoje. Jeśli nadal będą leniwi i nie będzie im się się chciało włożyć odrobiny wysiłku w zapoznanie się z programami poszczególnych ugrupowań, to będą mieli taką władzę na jaką zasługują.
    Politycy Konfederacji na pewno wyciągną wnioski z popełnionych błędów.
    Ostatecznie to Pan Bóg ma pieczę nad wszystkim, a skoro Konfederaci uciekają się do Niego i do Matki Bożej, to czego można więcej oczekiwać od Konfederacji? Jeśli wolą Bożą będzie zmiana sceny politycznej, to tak się stanie. A może Pan Bóg ma inne plany na ratunek tych upadłych lewaków?

    Ja osobiście nie mam żadnych rad dla Konfederacji. Może tylko taką, żeby robili swoje i nie dali się skusić na kompromisy ze złem w celu osiągnięcia na siłę jakiegoś wyniku wyborczego.

    1. Ada mówi

      Mądre, edukujące działania w terenie, nie mające TEŻ nic wspólnego z tv. Tylko wymaga to pewnego wysiłku i środków, jako że Mocy BOŻEJ trzeba pomóc . Fizycznie samo nic się nie zrobi.
      Nie tak dawno rozmawiałam ze znajomymi, którzy od dłuższego czasu pracują na swoim. Ku mojemu zaskoczeniu, oni nic nie wiedzieli o tych „wiszących” w powietrzu urojonych 300mld z okładem, ani też o Just 447. Dlaczego? Bo są tak zapracowani, że dnia im mało!
      Nie czują zagrożenia, ponieważ o nim nie wiedzą. Nie wiedzą, bo nie mają czasu. Dbają o firmę, zabezpieczenie opłat, podatków, potrzeb bytowych itp.
      Takich rodzin, bądź też im podobnych w naszym kraju jest niemało.
      Nieświadomi… przez w zasadzie narzucony sposób na zaradność w życiu, wbitą w zarywany czas wypoczynku, czy dosłownie snu, na śledzenie rozliczeń, całodzienne działania bezpośrednie, powodujące tym samym brak czasu na kontakty koleżeńskie i nie tylko.
      Jakkolwiek świadomi w wielu dziedzinach, to jednak nie do końca…
      Nie czują oddechu tego przywleczonego zza wody „wielogłowego smoka”, który zamierza połknąć nas zdradziecko i podstępnie, nastając absolutnie na wszystko, co nasze!
      Warto tu zadać choćby jedno tylko pytanie: jak to się dzieje, że strona przeciwna jest tak mocno wewnętrznie zorganizowana, świadoma każdego kolejnego kroku całej nacji,prowadzącego do… dominacji?

    2. Elżbieta mówi

      Wszystko to prawda, oczywiście, że nic się samo nie zrobi. Sądzę, że Konfederaci będą wiedzieli co robić dalej. W końcu doszli już do tego etapu na którym są i na pewno będą korygowali to co było mało skuteczne albo nawet przeciwskuteczne.
      Ja to widzę tak, że każdy robi co może i do czego jest predysponowany:
      1. Konfederacja działa dalej uciekając się do Bożej Opatrzności czyli tak naprawdę Pan Bóg prowadzi (daje natchnienia, siłę, determinację, okoliczności, podsuwa odpowiednich ludzi itd)
      2. My staramy się być zorientowani, wspomagamy modlitwą i finansowo, zbieramy podpisy jeśli trzeba, informujemy znajomych (tu ostrożnie żeby nie spłoszyć).

      Jeśli chodzi o Pani znajomych, to niestety, ale nie rozgrzeszałabym ich tak łatwo z tej niewiedzy. Wszyscy mamy bardzo dużo obowiązków ale poświęcamy jednak czas na zorientowanie się w bieżącej sytuacji. To kwestia priorytetów, tak jak zresztą Pani pisze. Ja np. nie mam telewizora i nie tracę czasu na oglądanie filmów czy innych programów, nie chodzę na długie zakupy. Czasem nawet porządki czekają na dogodniejszy moment. A to już jest sporo zaoszczędzonego czasu, który można spożytkować na śledzenie tego co się dzieje.

    3. Ada mówi

      To prawda, oni czerpią oceny bieżącej sytuacji z wiadomości telewizyjnych itp., dlatego zakres ich świadomości jest taki, a nie inny. Ja też nie mam telewizora, z wyboru.
      Priorytetem niektórych zaradnych ludzi jest kasa… Tu już ma się coś za coś, a nawet czasem w tym rozpędzie można wiele stracić. Nie moją jednak rzeczą jest wypowiadanie porządnym skądinąd ludziom takich spostrzeżeń. To jest tak, jak z nieznajomością pewnych podstawowych chociażby kanonów prawa – nieznajomość szkodzi!

  5. Piotr mówi

    Widać że pisał to magister nauk politycznych… No cóż długi kontakt z instytucjami państwowego monopolu edukacyjnego niezmiernie ogłupia i dowodem na to jest powyższy artykuł. Jak można twierdzić że PiS nie zamierza zrealizować tych roszczeń żydowskich skoro mamy notatkę MSZ ujawnioną przez Michalkiewicza, słowa kaczyńskiego o przesądzeniu kwestii wypłaty roszczeń ujawnioną przez Wikileaks, coraz bardziej beczelne postępowanie zydostwa na terenie Polin, skakanie jak małpa z gałęzi na gałęź przez przedstawicieli PiSu, szabasowe kolacyjki u współczesnego Dyzmy, ostatnie słowa tegoż o konieczności eksterytorialności Auschwitz. itd. a autor bredzi jak beton pisowski że Kaczyński nie odda żydkom 300 mld dolarów !

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.