Paliła świeczki w obronie „wolnych sądów”. Dziś jest wściekła, bo przegrała w „wolnym sądzie”

fot. facebook
10

Życie pełne jest niespodzianek, a los płata różne figle. Przekonała się o tym jedna z Obywatelek RP, Kinga Kamińska, uczestniczka wszystkich zadym organizowanych przez Pawła Kasprzaka. Wszędzie była i poświęcała się „walce o demokrację” na każdym froncie. Przywiało ją nawet na rozprawę Jacka Międlara. Oczywiście, stała również ze świeczką skandując „wolne sądy”. A tu niespodzianka: „wolny sąd”, którego z takim oddaniem broniła, oddalił jej skargę, w której twierdziła, jakoby została bezprawnie zatrzymana przez policjantów legitymujący ją po zadymie.

Tę nową metodę „walki o demokrację” zainicjowała Ewa Siedlecka, dziennikarka „Gazety Wyborczej” i „Polityki”. Metoda polega na dowodzeniu, że legitymowanie Obywateli RP jest „bezprawnym pozbawieniem wolności”. Siedlecka wytoczyła policji taką sprawę w „wolnym sądzie” i przegrała. Teraz przegrała Kamińska. Ciekawe, czy nadal będą stały ze świeczkami w obronie „wolnych sądów”?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Źródło: twitter

 

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. M. mówi

    Obrona 'wolnych sądów” to nie awanturowanie się o utrzymanie obecnego stanu ale protest przed upolitycznianiem wymiaru sprawiedliwości. Chyba nawet przeciętnie inteligentna osoba to rozumie?

    1. janek mówi

      Tak ja gen. Sosnkowski wydał rozkaz odżydzenia Wojska Polskiego przed bitwą warszawską w 1920r, z wiadomym skutkiem, tak obecnie trzeba leczyć ten nasz wymiar niesprawiedliwości. Przeciętnie inteligentna osoba to rozumie i nie miesza do tego oskarżeń KODomickich o upolitycznienie. Chyba, że jest KODomitą:))))

    2. d. mówi

      „M” ty tu nie mów o przeciętnej inteligencji bo sam reprezentujesz – jak wynika z tresci twojego wpisu- poziom daleko, daleko poniżej szczątkowego poziomu inteligencji. Przeciętnie inteligentny czlowiek to ma wiedzę dośc szeroką opartą na prawdzie a nie na „faktach” meNdialnych z tvn-u i GWnianej! Prawda jest taka, ze sądy a zwłaszcza ten najwyższy, apelacyjny a nawet okręgowe to korupcja, kolesiostwo i nieformalny zakaz zatrudniania prawników spoza nadzwyczajnej kasty czyli zakaz zatrudniania Polaków. Polaków i nie powiązanych rodzinnie z obecną nadzwyczajną kastą. Efekt: zawody prawnicze są dziedziczne. Niewazne, że syn czy córcia pochodzenia prawniczego są głupi, tępi bo i tak sami swoi go przepchną przez uczelnię, na ogół jest to zaanektowany dla takich „orłów” z pochodzeniem UJ oraz UW a potem przepchną przez wszelkie aplikacje i egzaminy…..Itd.itd. i adwokat, prokurator, sędzia gotowy! Ważne aby był dyspozycyjny i słuchał się starszych i mądrzejszych!

    3. Hammurabi mówi

      Maria Dąbrowska w swoich dziennikach pisała pod datą 17 czerwca 1947 r.: „UB, sądownictwo są całkowicie w ręku Żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden Żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków”
      A pod datą 27 maja 1956 r. ta sama Dąbrowska pisała: „Ostatnimi tygodniami byłam w Nieborowie w towarzystwie samych Żydów oprócz Anny i Bogusia. Częste ich rozmowy o wzrastaniu antysemityzmu. Czemu dziś sami są częściowo winni – bo jak można było dać sobą obsadzić wszystkie 'kluczowe pozycje’ życia Polski: prokuratury, wydawnictwa, ministerstwa, władze partii, redakcje, film, radio itp.”
      Jedną z żydowskich emigrantek 1968 roku i niezłomną tropicielką polskiego antysemityzmu była Alina Grabowska. Mimo to sama przyznała na łamach paryskiej Kultury z grudnia 1969 roku: „W pierwszych latach powojennych (a nawet i później) znakomitą, niestety, większość pracowników UB stanowili Żydzi”.
      Dzienniki prowadził również nieodżałowany Stefan Kisielewski. Oto zapisek z 18 października 1968 roku:
      „Dwadzieścia lat temu powiedziałem Ważykowi, że to, co robią Żydzi, zemści się na nich srodze. Wprowadzili do Polski komunizm w okresie stalinowskim, kiedy mało, kto chciał się tego podjąć z 'gojów’ (…)”.
      4 listopada 1968 roku pisał tak:
      „Po wojnie grupa przybyłych z Rosji Żydów-komunistów (Żydzi zawsze kochali komunizm) otrzymała pełnię władzy w UB, sądownictwie, wojsku, dlatego, że komunistów nie-Żydów prawie tu nie było, a jeśli byli, to Rosja się ich bała. Ci Żydzi robili terror, jak im Stalin kazał (…)”.
      Oczywiście mogą to być subiektywne, nie mające związku z rzeczywistością opinie cytowanych osób.
      Wielki żal, jaki do ubowców, sędziów i prokuratorów żydowskiego pochodzenia czuła zmarła niedawno Maria Fieldorf-Czarska też był zapewne nieuzasadniony i wynikał z tego antysemityzmu zrodzonego z europejskiej ciemnoty. Mówienie, że za zbrodnią sądową jej ojca, polskiego bohatera i patrioty od początku do końca stali Żydzi razi salonowców. Fakt, nie ma w tym za grosz wyczucia politycznej poprawności choć jest to stuprocentowa prawda.
      Po zakończeniu drugiej wojny światowej liczba ludności polskiej zamieszkałej w PRL wynosiła 24 miliony, a ilość ludności pochodzenia żydowskiego w latach 1947-49 ustabilizowała się na poziomie 100 000 osób. Łatwo obliczyć, że stanowiło to 0, 42% ogółu mieszkańców Polski.
      W 1989 roku sprytnego zabiegu dokonała Krystyna Kersten w pracy „Żydzi-władza komunistów”. Zsumowała ona wszystkich zatrudnionych w MBP pracowników w liczbie 25, 6 tys. i ogłosiła upadek mitu o Żydokomunie, gdyż w tej liczbie znalazło się 438 osób pochodzenia żydowskiego. Wyszło jej, że stanowili oni 1, 7% ogółu zatrudnionych. Tylko czterokrotna nadreprezentacja, czyli nic.
      Cały sens tej manipulacji polegał na tym, aby uniknąć wykazywania procentowego udziału Żydów w aparacie represji, na najwyższych, kierowniczych stanowiskach. A to właśnie tam zapadały decyzje o fingowanych procesach polskich patriotów i mordowaniu „żołnierzy niezłomnych”.
      Warto tu przytoczyć diametralnie inne dane podawane przez sowieckiego doradcę MBP płk Sieliwanowskiego w raporcie skierowanym do Berii z 20 października 1945 roku:
      „[…] W Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego pracuje 18, 7 proc. Żydów, 50 proc. stanowisk kierowniczych zajmują Żydzi.
      W I Departamencie tego Ministerstwa pracuje 27 proc. Żydów. Zajmują oni wszystkie stanowiska kierownicze. W Wydziale Personalnym – 23 proc. Żydów, na stanowiskach kierowniczych – 7 osób. W Wydziale ds. Funkcjonariuszy (inspekcja specjalna) –33,3 proc. Żydów, wszyscy zajmują odpowiedzialne stanowiska. W Wydziale Sanitarnym MBP – 49,1 proc. Żydów, w Wydziale Finansowym – 29,9 proc. Żydów”.
      Ostatnia praca na ten temat, której wiarygodności do dziś nikt nie podważył, to opracowanie Krzysztofa Szwagrzyka z Wrocławskiego IPN zatytułowane „Żydzi w kierownictwie UB. Stereotyp czy rzeczywistość?”
      Oto fragment
      „Analizie poddano zawartość Informatora MSW oraz akt osobowych 450 osób zajmujących kierownicze stanowiska w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego oraz 249 z Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego, uzupełnioną o dane zaczerpnięte z innych źródeł.
      Jak pokazują jej wyniki, w latach 1944–1954 na 450 osób pełniących najwyższe funkcje w MBP (od naczelnika wydziału wzwyż) 167 było pochodzenia żydowskiego (37,1 proc.).”
      Przypominam jeszcze raz, że ludności pochodzenia żydowskiego było w Polsce w tym okresie 0,42%. Dlatego nie dziwi końcowy wniosek autora pracy, który pisze:
      „W świetle zaprezentowanych danych statystycznych teza o dużym udziale Żydów i osób pochodzenia żydowskiego w kierownictwie UB sformułowana została na podstawie prawdziwych przesłanek i jako taka odzwierciedla fakt historyczny.”
      Oczywiście można tak jak pseudo-historyk Gross powiedzieć, że: „Komuniści pochodzenia żydowskiego […] pracowali w bezpieczeństwie, jako komuniści, a nie, jako Żydzi”,ale wtedy Pani Alina Cała, sam Gross i cała reszta tropicieli polskiego zwierzęcego antysemityzmu nie powinni winić całego polskiego narodu za udział w holokauście i antysemityzm i przyjąć, że na przykład Polak, z chwilą podjęcia się obrzydliwego procederu szmalcownictwa przestawał być Polakiem i działał już nie jako Polak ale szmalcownik.
      Jak to jest, że pseudo-historyczne prace Grossa zdobywają rozgłos na całym świecie, a świetne historyczne opracowanie Szwagrzyka nie przebiło się nawet do polskiej opinii publicznej?
      Myślę, że wpisuje się to wszystko w proces pisania historii na nowo.
      Można, a nawet trzeba mówić głośno o Polakach jako zbrodniarzach i antysemitach, lecz już Niemców, głównych sprawców zbrodni nazywa się dziś nazistami.
      Żyd w momencie kiedy stawał się komunistycznym zbrodniarzem przestawał być Żydem, zaś Niemiec mordujący Żydów, z Niemca stawał się automatycznie nazistą.
      Ciekawy jestem ile kosztowałoby Polskę to aby zostać objętym tym wymyślnym i pomysłowym mechanizmem zdejmowania odpowiedzialności z narodów zgodnie z aktualną „mądrością etapu”?
      65 miliardów, czy więcej?

    4. szzcepionkowy faszyzm mówi

      ładne opracowanie.
      SŁAWA!!!

  2. Vello mówi

    Zaczyna być normalnie, warchoły i chuligani są traktowani tak jak na to zasługują.

  3. Waldemar mówi

    Najlepiej odczuwać wszystko na własnej skórze wtedy i znicz będzie niepotrzebny.

  4. Ewax mówi

    To może dobrze, że Sądy odsłaniają swoje oblicze i uczą takich głupich manifestantów Obywateli RP co to są sądy w Polsce i dlaczego nie wolno ich bronić, tylko wyrzucić z posad w sądzie

  5. Huhumorysta mówi

    No po prostu użyła niewłaściwych świeczek ! Tylko świece POLO łatwo wchodzo , nic nie bolo ! NO !

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.