P. Krzemiński: Mrok fałszywej świętości
Największym problemem współczesnego Kościoła jest utrata zmysłu świętości. Przez wieki nauczano, że do tego, żeby podążać w pełni za Chrystusem trzeba praktykować rady ewangeliczne: czystość, ubóstwo i posłuszeństwo. Zakony katolickie pękały w szwach, kiedy Teresa z Avili budowała je w całej Hiszpanii. Dzisiaj proponuje się nam religijność wspólnotową, otwartą na dialog, nowoczesność i zarazem odpowiadającą „duchowi czasu”. Problem w tym, że walka z „duchem czasu” i „duchem świata” była istotą działalności świętych, Teresie z Avili utrudniano poszerzanie królestwa Chrystusa wszelkimi sposobami. Miała przeciwko sobie świeckie władze i duchownych. Oskarżano ją nawet o konszachty ze złem, ponieważ sprzeciwiała się niedoskonałościom reguł jej zakonu, które wymagały naprawy.
Święty Franciszek Ksawery był wielkim misjonarzem, który zwalczał pogaństwo w całej niemal Azji. Jego bronią był krucyfiks, kiedy obalał fałszywe nauki hinduizmu. Został okrzyknięty Apostołem Indii. Prawdopodobnie nikt przed nim jak i po nim nie nawrócił tylu Azjatów i Hindusów. A jednak nie przypisywał on sukcesu swojej żarliwości ewangelicznej….ale modlitwom w odległych zakonach kontemplacyjnych, które po II Soborze Watykańskim dosłownie zniknęły powierzchni ziemi. Zakonnice, które porzuciły wszystko i oddawały się tylko kontemplacji Chrystusa, były dla Świętego Franciszka Ksawerego przyczyną jego sukcesu. Nic dziwnego, że dzisiaj świat powraca do pogaństwa, skoro umarły wszelkie powołania do życia kontemplacyjnego. Należy bowiem odróżnić zakony nauczające, których dalej jest cała masa, od tych, które są poświęcone wyłącznie kontemplacji.
Kilka wieków po śmierci Apostoła Indii Kościół utracił poczucie świętości do tego stopnia, że obrócił się ku obcej mistyce. Na liście 45 filmów, które Watykan uznał za najważniejsze w historii, znalazł się film poświęcony Gandhiemu. Rzekomo prezentuje on niezwykłe wartości moralne i katolik powinien go obejrzeć. A co było jedną z głównych nauk Gandhiego?
Gandhi zaprzeczał najważniejszemu przykazaniu Chrystusa, jakim jest miłość. „Z autobiografii wprawdzie nie wynika jednoznacznie, by Gandhi traktował bezdusznie swoją żonę i potomstwo, wiadomo jednak, że trzykrotnie wolał pozwolić żonie czy dziecku umrzeć, niż podać im pożywienie pochodzenia zwierzęcego, zaordynowane przez lekarza.” George Orwell, Jak wam się podoba, Warszawa 2023, tłum. Bartłomiej Zborski, str. 292.”
Gandhi prędzej pozwoliłby człowiekowi umrzeć, niż dał mu zjeść mięso. Co prawda uznawał, że każdy powinien mieć wolność wyboru, ale grzech przeciwko wegetarianizmowi, był dla niego gorszy od samobójstwa. Sam z powodów zdrowotnych pił mleko, ale z wielkim żalem. Doprawdy, każdy kto uważa, że to „inna kultura” i „miał prawo tak wierzyć” należy zapytać, o to czy człowiek dostał od Stwórcy mózg zwierzęcia, żeby nie potrafił pojąć podstawowych zasad wynikających z prawa naturalnego? Jak można swoją własną ideologię przedkładać nad życie swoich bliskich i jeszcze przy tym uchodzić za świętego? Kościół współczesny w ramach dialogu międzyreligijnego jest gotów sprzedać najważniejsze przykazanie Chrystusa, żeby uobecniać inne ideały Chrystusa jakimi są „pokój” i „jedność”. Problem w tym, że Chrystus nie miał jak wielu współczesnych rozdwojenia jaźni i był w pełni konsekwentny w tym co głosił i czynił. Nie wyrzekał się żadnego punktu swojego nauczania, on Sam Jest Prawdą, jak więc mogłaby w Nim istnieć jakakolwiek sprzeczność.
Pewnego razu zapytano Gandhiego czy jest hinduistą, a on odpowiedział na to: Tak, jestem, ale jestem także chrześcijaninem, muzułmaninem, buddystą i żydem. No tak, to jest wzór dla Kościoła XXI wieku, być wszystkim czyli niczym. Kto uważa, że można pogodzić całkowicie sprzeczne ze sobą prawdy, kto uważa, że Chrystus jest Bogiem, ale też bluźniercą (jak twierdzi Talmud), że równie dobrze mógł być tylko prorokiem (jak twierdzi Koran), ten pojął istotę chrześcijaństwa. Problem w tym, że to „nowe chrześcijaństwo” tak naprawdę nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem.
Współcześni przedstawiciele Kościoła odrzucając ideę, że Chrystus jest jedynym wzorem i nikt nigdy nie będzie w stanie go zastąpić, po prostu musieli utracić jakiekolwiek poczucie świętości. Nie ma bowiem innego jej źródła niż oblicze Syna Bożego, który stał się człowiekiem, żeby wyzwolić go z nędzy grzechu. To jest przyczyną tego, że obsceniczne malowidła zalewają Kościoły na Zachodzie, że erotyzuje się wizerunki Świętej Rodziny. Skoro świętym był ten kto wolał, żeby umarła istota obdarzona rozumem, byle tylko nie tknęła mięsa, to świętym może być każdy. Dziewczyny chodzące z gołymi brzuchami, chłopcy w krótkich dresach, oni wszyscy mogą stanowić świętą wspólnotę Kościoła!?
Czystość i dziewictwo? To rygorystyczny purytanizm, który jest niechrześcijański. Posłuszeństwo? Owszem, ale kościelnym rewolucjonistom i marksistom. Ubóstwo? Tak, ale nie po to, żeby upodobnić się do Chrystusa, ale żeby naprawić świat.
Swąd szatana już tak bardzo zaczął śmierdzieć, że żadne słowa krytyki współczesnych hierarchów nie będą za mocne. Oczywiście są postawy, które należy potępiać. Katolik nie może oderwać się od Rzymu, wszelkie pokusy sedewakantyzmu, należy z całą mocą odrzucić. Kościół będzie trwać do końca czasów! Nikt go nie pokona! Nie oznacza to jednak, że miliardy dusz nie przepadnie, jeżeli nie nawróci się do Chrystusa. To jest prawda, której boją się współcześni hierarchowie bardziej niż ognia piekielnego.
Doniesienia o zaawansowanych planach zakazania Mszy Łacińskiej przez Rzym, który ma ogłosić nową Konstytucję Apostolską tylko potwierdzają tezę, że współcześni władcy Kościoła nie mają zielonego pojęcia, czym jest świętość.
Przeczytaj także:
Właśnie powstał ciekawy portal o profilu katolickim „Sprawki.pl”. Zachęcam do założenia konta i wymieniania się poglądami na tematy kryzysu w Kościele.