Katarzyna TS: Wiatraki to reglamentacja prądu! Chcecie siedzieć przy świeczce?

fot. pixabay
7

Ale się narobiło! Już drugi dzień media społecznościowe i media mainstreamowe żyją tematem raportu C40 Cities nagłośnionym we wtorek (14.02.2023) przez Gazetę Prawną. Ten raport nie jest żadną nowością. Powstał w 2019 roku i zawiera rekomendacje dla mieszkańców miast, których włodarze postanowili włączyć się do tzw. walki o klimat. Ale gdy mainstream w końcu pokazał, czym jest klimatyzm, to ludziom opadły szczęki. I bardzo dobrze!

ZOBACZ: Na pohybel klimatystom!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Raport C40 Cities nie jest jedynym dokumentem przedstawiającym cele klimatyzmu. Takich dokumentów i opracowań jest wiele i wszystkie one postulują wprowadzenie drakońskich ograniczeń w konsumpcji mięsa i produktów odzwierzęcych, likwidację transportu samochodowego i lotniczego, ograniczanie powierzchni mieszkaniowej, limit na zakupy odzieży i przede wszystkim – całkowite odejście od paliw kopalnych na rzecz odnawialnych źródeł energii, czyli wiatraków i fotowoltaiki. Tak w praktyce ma wyglądać ta słynna zielona transformacja, którą zachwalają politycy, dziennikarze, celebryci i aktywiści krzyczący o konieczności walki ze zmianami klimatu.

O tym, czym jest klimatyzm i jakie są jego cele piszę od kilku lat, ale kto by tam wierzył „foliarstwu” od Międlara. Dopiero gdy maistreamowe medium poinformowało, do czego ma doprowadzić ten klimatyczny obłęd, zrobił się ogólnopolski szum i rwetes. W zaistniałej sytuacji wskazano prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego jako winnego przyszłych nieszczęść w postaci zakazu spożywania mięsa i nabiału oraz kupowania więcej niż trzy sztuki odzieży rocznie. O Trzaskowskim mam jak najgorsze zdanie, ale robienie z niego kozła ofiarnego pokazuje, że w dalszym ciągu mamy do czynienia z niezrozumieniem sytuacji.

Dlatego po raz kolejny wyjaśniam, że Trzaskowski jest tylko jednym z trybików w wielkiej machinie klimatyzmu, w której trybikiem jest również premier Mateusz Morawiecki godzący się na „ambitne cele” Zielonego Ładu. Trybikami w tej machinie są też europosłowie, którzy 14 lutego 2023 roku przegłosowali zakaz rejestracji w UE nowych aut spalinowych od 2035 roku. Trybikiem w tej machinie jest też Ministerstwo Rozwoju, które wydało rozporządzenie w sprawie metodologii wyznaczania charakterystyki energetycznej budynków w związku z objęciem budownictwa systemem opłat za emisję CO2. Trybikami w machinie klimatyzmu są też posłowie na Sejm, którzy 8 lutego 2023 roku zagłosowali za likwidacją zasady 10H dla wiatraków. Trzaskowski jeszcze nawet nie pomyślał o wprowadzeniu kartek na mięso, a oni już przyklepali przepisy, które doprowadzą do reglamentacji prądu. Tak! Wiatraki to kluczowy element Zielonego Ładu, którego rezultatem będzie drogi prąd dostępny wyłącznie od czasu do czasu. I dlatego likwidacja zasady 10H nie jest przejawem liberalizmu gospodarczego, tylko elementem budowania zielonego komunizmu.

Wielokrotnie pisałam, że nie da się oprzeć energetyki na OZE, ponieważ z samej swojej natury są to niestabilne źródła energii uzależnione od zmiennych warunków pogodowych. Gdy wiatr nie wieje, lub wieje za mocno, to nie ma prądu z wiatraków. Gdy jest noc lub gdy śnieg przysypie panele, to nie ma prądu z fotowoltaiki. Jak można tego nie rozumieć? Nie można. I dlatego pora sobie w końcu uświadomić, że postulaty dekarbonizacji, eliminacji gazu i zamykania elektrowni atomowych, to są działania mające na celu doprowadzenie do katastrofy energetycznej. W myśl hasła „Nie będziesz miał nic i będziesz szczęśliwy” klimatyści chcą pozbawić nas prądu. Dzięki temu pozostałe ich postulaty zrealizują się same. Konsumpcja mięsa i nabiału spadnie ze względu na brak możliwości przechowywania ich w warunkach chłodniczych. Nie będzie prądu do naładowania samochodów elektrycznych, którymi mami się ludzi jako zastępstwem za zakazane auta spalinowe. Ograniczone zostaną moce produkcyjne każdego przemysłu, w tym odzieżowego i budowlanego. To jest powrót do czasów sprzed elektryczności. Oczywiście można tak żyć, ale czy to jest postęp? Nie! To jest regres, przy czym ten regres nie będzie obejmował uprzywilejowanej warstwy bogatych i rządzących. Przecież nie upadli na głowę, żeby sobie fundować coś takiego.

Na razie Polacy są wstrząśnięci odkryciem, że w ramach walki o klimat mają zostać zmuszeni do rezygnacji z mięsa, nabiału, samochodów, nowych ciuchów i podróży lotniczych. Ale cały czas nie trafia od nich, że kluczowym elementem klimatyzmu jest likwidacja energetyki opartej o źródła energii zapewniające stałe dostawy prądu. Dlaczego nie trafia? Dlatego, że w Polsce cały czas mamy jeszcze energetykę opartą na paliwach kopalnych, przede wszystkim na węglu i nie było okazji przetestować „dobrodziejstw” energetyki wiatrowej. Taką okazję mieli Brytyjczycy w styczniu 2023 roku.

Wielka Brytania jest liderem w grupie G20 pod względem udziału energii pochodzącej z wiatraków i fotowoltaiki. Odeszła też od energetyki węglowej w szybszym tempie niż jakikolwiek inny kraj G20. Rezultatem jest to, że brytyjska sieć elektroenergetyczna nie gwarantuje już odbiorcom pewnych, stałych dostaw energii elektrycznej. Rozwiązaniem problemu ma być wprowadzenie „usługi elastyczności popytu”, polegającej na tym, że w okresie wysokiego zapotrzebowania na energię elektryczną Brytyjczycy mają nie korzystać z prądu, za co otrzymają nagrodę w postaci 6 funtów za każdą zaoszczędzoną w ten sposób kilowatogodzinę. Test tej „usługi” przeprowadzono 22 stycznia 2023 roku.

Oto cytat z artykułu opublikowanego 23 stycznia 2023 roku w „The Telegraph”: Luki w dostawach energii są już zbyt duże, aby można je było zapełnić w ten sposób. Wielka Brytania ma już dość mocy zainstalowanej energii wiatru i słońca – całe 38GW – aby teoretycznie zaspokoić przeciętne zapotrzebowanie na energię. Przy odpowiedniej pogodzie, takiej jaką mieliśmy dwa tygodnie temu, produkcja instalacji słonecznych i wiatrowych pokrywa ponad 50% naszego zapotrzebowania na energię. Za to dzisiaj rano o 10.00 jej udział spadł do 19%, a z kolei w grudniu niekiedy wynosił mniej niż 2%. Jeśli zbudujesz sobie sieć elektroenergetyczną opartą na generacji słonecznej i wiatrowej, a następnie próbujesz zarządzać popytem płacąc ludziom za wyłączanie ich urządzeń domowych, to będziesz musiał rozdawać ogromne sumy pieniędzy, aby społeczeństwo zgodziło się siedzieć w domu po ciemku, trzęsąc się z zimna. Problem w tym, że rząd brytyjski stara się mniej więcej to właśnie robić.(…) Na chwilę obecną luki w dostawach zapełnia energię z obiektów gazowych, ale po ich eliminacji z sieci, jak to rząd planuje uczynić do 2035 r., przed nieplanowanymi przerwami w zasilaniu będziemy mogli ratować się jedynie „zarządzając popytem” na energię – czyli tak na prawdę przy pomocy dobrowolnych blackoutów za cenę przekupywania konsumentów. Więcej informacji w artykule na stronie stopwiatrakom.eu TUTAJ.

A teraz zobaczcie, co pisze polska aktywistka klimatyczna Wiktoria Jędroszkowiak w artykule opublikowanym 10 lutego 2023 roku na portalu „Krytyka Polityczna”: Energia z wiatru i słońca po prostu nam się opłaca. W przeciwieństwie do źródeł nieodnawialnych, nie da się jej zakręcić. (…) gdyby lata temu energetyki wiatrowej nie zablokowano, moglibyśmy właśnie energią z wiatru załatać powstałą po sankcjach na Rosję lukę węglową. I to niemal dwukrotnie.

Jak pokazuje przykład Wielkiej Brytanii, aktywistka Jędroszkowiak pisze bzdury, androny i duby smalone. Odblokowanie energetyki wiatrowej na lądzie doprowadzi w Polsce dokładnie do tego samego, do czego doprowadziło OZE w Wielkiej Brytanii, czyli do reglamentacji prądu. Im więcej OZE, tym większe ryzyko blackoutu. To jest oczywista oczywistość. Wiatraki to nie jest czysta i tania energia. Wiatraki to prosta droga do braku energii.

Jeśli zatem kogoś nie obchodzi to, że sąsiedztwo wiatraków jest uciążliwe i uważa, że w ramach „wolności gospodarczej” należy zlikwidować zasadę 10H, aby umożliwić rozwój energetyki wiatrowej na lądzie, to niech przeanalizuje sprawę pod kątem dostaw prądu z wiatraków do swojego domu. Te dostawy będą uzależnione od warunków pogodowych, czyli raz prąd będzie, a raz go nie będzie. I gdy taki „liberał” będzie chciał realizować swoją wolność poprzez czynności wymagające zużycia prądu, to nici z tego, bo prądu nie będzie i Święty Boże nie pomoże.

Zasada 10H to nie tylko ochrona przed sąsiedztwem wiatraków. To również ochrona przed wdrożeniem utopii klimatyzmu, który żąda, aby oprzeć energetykę na wiatrakach. Realizacja tego postulatu to reglamentacja prądu. A do czego prowadzi reglamentacja prądu może sobie chyba wyobrazić każdy bez względu na światopogląd i przekonania polityczne. Chcecie siedzieć przy świeczce?

Jeśli podobają się Państwu moje felietony i chcielibyście wesprzeć moją działalność publicystyczną, możecie to zrobić dokonując przelewu na poniższe konto PayPal. Będzie to dla mnie nie tylko wsparcie w wymiarze finansowym, ale również sygnał, że to, co robię, jest dla Państwa ważne i godne uwagi. Z góry dziękuję. Katarzyna Treter-Sierpińska https://www.paypal.me/katarzynats

Zobacz też:

Katarzyna TS: Konflikt interesów, czyli PAN na usługach biznesu wiatrakowego

 

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. Igor mówi

    Wiatraki były forsowane za PO,PSL(???) teraz powrót??

  2. W K mówi

    Odpowiadam na pytanie tytułowe. Nie.

  3. verizanus mówi

    @ W K Najgorsze, że ci którzy FAKTYCZNIE mają władzę raczej nie będą nikogo pytać 😉

  4. Dumny Polak mówi

    Naprawde swietnie napisane, Pani Katarzyno!

  5. Jaś mówi

    Co UNE nam szykują, „nic nie będziesz miał, a będziesz szczęśliwy”? A może tak zabrać UNYM te uciułane miliony i miliardy, dziesiątki mieszkań, auta służbowe, pozbawić wysokich apanaży, wszystkich dodatków i przywilejów, by zeszli w końcu na ziemię, TĘ ZIEMIĘ.

  6. Jaś mówi

    UNE na własnych czterech literach powinni doświadczyć co szykują narodowi!

  7. Urszula mówi

    Być może w Anglii da się wytrzymać bez ogrzewania, ale u nas się nie da. Nikt więc ogrzewania zimą nie wyłączy dla paru groszy. Kiedy temperatura spadnie poniżej zera i zabraknie energii na ogrzewanie, to nie będziemy siedzieć przy świeczkach – będziemy przy nich leżeć ( w cmentarnej kaplicy). Klimatyzm to śmierć – z głodu i wychłodzenia.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.