K. Baliński: Dyplomacja państwa Applebaum

Anne Applebaum
13

Trump to debil i obłąkaniec” – tak Anne Applebaum, małżonka ministra spraw zagranicznych Rzeczypospolitej nazwała faworyta w wyścigu do Białego Domu. Publicznie, w polskich i amerykańskich mediach ogłosiła, że kandydat połowy Ameryki to „mściwy, uzależniony od władzy stary obłąkaniec”. Początek niezły, a dalej opisuje, jak jej się widzi faworyt prezydenckich wyborów: „[…] ten występ (na konwencji Republikanów) wydawał się obłąkańczy, złowieszczy i przerażający. Teraz, po decyzji Bidena o rezygnacji ze starań o reelekcję, występ Trumpa jest już tylko obłąkańczy. Z jednej strony mamy urzędującego prezydenta, który zrozumiał swoje ograniczenia i w akcie patriotyzmu, bezinteresowności i w imię jedności partii postanowił oddać władzę. Z drugiej mamy byłego prezydenta uzależnionego od władzy, przywołującego te same obrazy katastrofy, które serwował osiem lat temu i kadry (Trumpa) po cichu szykujące się do demontażu praw amerykańskich kobiet i przekazania jeszcze więcej pieniędzy w ręce miliarderów przyjaznych Trumpowi”.

To bełkot. To bez sensu. Istotne jednak, że robi to małżonka konstytucyjnego ministra. Ale to i tak lepiej niż w książce „Matka Polka”, gdy o urzędującym wtedy w Białym Domu prezydencie pisała: „Jeśli ludzie są w stanie oddać głos na kogoś takiego jak Trump, który jest ewidentnie debilem, który nic nie rozumie, mówi sloganami na zmianę z hasłami rasistowskimi, wtedy trzeba zapytać, czy demokracja jest możliwa i czy jest potrzebna. Inaczej mówią, obraża połowę populacji Ameryki. No, bo kim są ci Amerykanie, którzy debila wybrali? Prawdziwą zapamiętliwość przejawiała jednak w oskarżeniach Trumpa, że „tchórzliwy półgłówek nie wygrał, ale Putin narzucił go Ameryce”.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Tak pisała, gdy była prywatną osobą, a jej mąż zwykłym europosłem. Teraz to zupełnie co innego – jest osobą, której przypadła zaszczytna funkcja reprezentowania Polski i przemawiania w jej imieniu. Bo, czym innym są  teksty firmowane prywatnym nazwiskiem, a czym innym chamskie odzywki małżonki szefa polskiej dyplomacji. No i teraz wyobraźmy sobie rozmowy jej męża z Republikanami, którzy będą mieli większość w Kongresie i prezydenta w Białym Domu. Oczami wyobraźni już widzimy scenę – mąż prowadzi dyplomatyczne rozmowy w Waszyngtonie, a ktoś go pyta: Co tam u żonki słychać?

Strategicznym interesem Rzeczypospolitej jest utrzymywanie dobrych relacji z każdą administracją USA – bez względu na to, kto zostanie prezydentem. Polską racją stanu jest wiarygodny i silny sojusz z USA. I dlatego szkodliwe, a nawet zdradą stanu jest jawne zaangażowanie pary Applebaum-Sikorski po jednej strony sporu w USA i publiczne trzymanie kciuków za Kamalę Harris. Jeśli dodamy do tego, że Trumpowi wojnę wypowiedział osobiście Donald Tusk (przypomnijmy zdjęcie Tuska celującego w ułożonych w pistolet palców w plecy Trumpa, które sam wrzucił na swój internetowy profil), to ten typ działania i te „typy” przy władzy niewątpliwie przełożą się na stosunek Waszyngtonu do Polski, i to bez względu na to, kto zostanie prezydentem. Zapowiada to szalenie groźny i politycznie niebezpieczny scenariusz, w którym rząd Tuska wspiera Niemcy w ich politycznej konfrontacji z USA, w którym pachołek Berlina wyprawia dyplomatyczne harce w interesie Berlina zainteresowanego wypchnięciem Ameryki z Europy.

Applebaum napisała dwie książki o gułagach i jedną książkę kucharską, co pozwala jej żyć na wysokiej stopie. Gdy Sikorski w Sejmie wypełniał deklarację majątkową, podał tylko honoraria żony za książki, a w rubryce obok, że ma motocykl. Gdy w 2015 roku PO przegrało wybory, autentycznie cieszyliśmy się, że opuszcza nasz kraj i bierze Radka z sobą. Niespełna rok po tym jak otrzymała polskie obywatelstwo, Nowa Polka dała dyla z Polski. Tak jak wielu Polaków wygnanych wcześniej przez rządy PO za granicę w poszukiwaniu chleba, udała się do Londynu. Ale nie dołączyła do tych „na zmywaku”, lecz zatrudniła się w Instytucie Hercena kierowanym przez syna Michaiła Chodorkowskiego i finansowanym przez CIA, gdzie sowicie opłacana zajmuje się wygłaszaniem wykładów o tym, jak wciągnąć Europę do wojny z Rosją.

Ale to i tak drobnostka w porównaniu z tym, że została dyrektorem politycznym w Legatum Institute z siedzibą w Dubaju, gdzie, też sowicie opłacana, zajęła się głoszeniem demokracji w putinowskiej Rosji i w Iranie – kraju nieprzyjaznemu Emiratom i… Izraelowi. Tylko w pierwszym roku pracy zainkasowała z tego tytułu 800 tysięcy dolarów. Właściciel Instytutu pierwsze wielkie pieniądze zarobił w Rosji, w czasach Jelcyna. Swego czasu miał 4% udziału w akcjach Gazpromu. Później przegrał walkę o kontrolę nad kombinatem metalurgicznym. I chyba z tego powodu jest równie sfrustrowany, co Applebaum, której rodzina – przypomnijmy – pochodzi z Rosji, budowała komunizm i nosiła nazwisko Apfjelbaum.

Misja Legatum jest co najmniej dwuznaczna. Oficjalnie zajmuje się zbieraniem informacji o krajach „przechodzących transformację ustrojową od autorytaryzmu do wolnorynkowej demokracji”. Faktycznie jest instytucją szpiegostwa gospodarczego, zbierającą informacje służące inwestycjom kapitałów żydowskiego pochodzenia i finansowemu drenażowi krajów Bliskiego Wschodu, a jego dyrekcja wywodzi się wyłącznie ze środowisk żydowskich. I tu pytanie: czy żona ministra Rzeczpospolitej powinna być dyrektorem politycznym w tego rodzaju podejrzanej, finansowanej przez obce wywiady instytucji?

A Radek? Radek, gdy został posłem do Parlamentu Europejskiego też dorabiał w Dubaju, a do Londynu tylko dojeżdżał. Okazuje się, że niedaleko jabłko pada od… Applebaum. W lutym 2023 stał się bohaterem dziennikarskiego śledztwa, które wykazało, że od 2017 r. otrzymuje rokrocznie 93 tys. euro ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, i że Iran jest na forum PE regularnie atakowany przez Sikorskiego. Nasze „dociekliwe inaczej” media pisały o pieniądzach od Arabów, a chodzić mogło o pieniądze od Żydów buszujących w Emiratach Arabskich. I jeszcze jedno: australijski dziennikarz w tekście „Who is feeding Sikorski, as he grows fatter and fatter”, pisze: Za „wykonywanie innych zajęć” poza PE zarabia do 800 tys. euro. Nie ma przecież żadnych specjalnych talentów, ma raptem licencjat i mówi tylko po angielsku, tak jak setki milionów innych ludzi i wszyscy recepcjoniści w hotelach.

Mam dobrze zarabiającą żonę – odpowiedział z cwaniackim uśmieszkiem, pytany o sytuację materialną. To nie było tylko głupkowate obrócenie pytania w żart. To było przyznanie się, że polski minister komfort finansowy zawdzięcza dochodom swej cudzoziemskiej żony, że odpowiedzialny za polską politykę zagraniczną powiązany jest z zagranicznymi źródłami finansowania. To był także powód do zadania pytania: W jakim stopniu uzależnienie  od międzynarodowego pieniądza wpływa na decyzje szefa MSZ? I drugiego pytania: Czy ktoś chcący wpłynąć na prowadzoną przez niego politykę, nie daje pieniędzy jego żonie? Pominąwszy kwestie przyzwoitości, bo o honorze mowy tu być nie może, a Bóg-Honor-Ojczyzna nie jest dewizą jego działania, zapytać też należy: Czy takie powiązania finansowe nie wiążą Radka z zupełnie innym ośrodkiem lojalności niż Polska?

Na Ukrainie wykształciła się nowa klasa polityczna – Żydobanderowcy, którym nie przeszkadzają wyznawcy ideologii Bandery i Szuchewycza, byle by tylko nie rzucali haseł „Ukraina dla Ukraińców” i pałali nienawiścią do Rosjan. W Polsce czynny udział w promowaniu takiej narracji bierze Anne Applebaum, która tropiąc wszelkie przejawy nacjonalizmu w Polsce, przeszła do porządku dziennego nad skrajnie szowinistyczną ideologią, której nie przeszkadza, że ludzie, których bierze w obronę, mają na sumieniu śmierć setek tysięcy Żydów i która uważa, że nacjonalizm jest zły, gdy jest nacjonalizmem polskim, a jeśli jest antypolski, to wspaniale.

Na łamach gazety Michnika, Żydobanderówka dowodziła: „Nacjonaliści na Ukrainie to jedyna nadzieja tego kraju na ucieczkę od apatii, drapieżnej korupcji. Żaden bojownik o wolność nie wyobraża sobie utworzenia nowoczesnego państwa, a co dopiero demokracji, bez ruchu o nacechowaniu nacjonalistycznym. Tylko ludzie, którzy czują związek ze swoim społeczeństwem, kultywują język, historię, śpiewają narodowe pieśni i powtarzają narodowe legendy – będą działać w imieniu tego społeczeństwa”. To samo powtórzyła na łamach „The New Republic”, w tekście „Nationalism Is Exactly What Ukraine Needs (Nacjonalizm jest dokładnie tym, czego potrzebuje Ukraina): „Ukraińcy potrzebują więcej okazji, przy których będą mogli krzyczeć ‘Sława Ukraini – Herojam Sława’. Tak, to był slogan kontrowersyjnej UPA, ale został przystosowany do nowej sytuacji”. Innymi słowy – żona szefa polskiego MSZ jest za odrodzeniem nacjonalizmu na Ukrainie i szczuciem Ukraińców na Polaków.

Applebaum udziela nam takich lekcji poprawności politycznej nie pierwszy raz. Na marginesie konfliktu na Ukrainie małżonka naszego dżina z Chobielina, który za namową małżonki przejął po swoim poprzedniku doktrynę „Jesteśmy sługami narodu ukraińskiego”, odpowiednie instrukcje przekazuje nam przez „Wyborczą”. Jej prikaz jest prosty: Koszerne jest tylko to, co ja piszę na temat Ukrainy. Kropka i tyle.  A co do „dżina z Chobielina”, to coraz bardziej naglące staje się, kto go (wraz z ukraińskim nacjonalizmem) z powrotem zamknie w butelce.

Dla Ukrainy naraziliśmy na szwank wielowiekowe tradycje przyjaźni i współpracy z Węgrami. Znaczny w tym udział ma Applebaum-Sikorska. „Tak jak przekleństwem Białorusi jest przywódca, nie dość popularny, by pozostać u władzy bez uciekania się do przemocy, tak przekleństwem Węgier jest przywódca zbyt popularny, albo mający zbyt dużą większość, który może zmieniać prawa i konstytucję swojego kraju, by utrzymać się u władzy bez jakiejkolwiek przemocy” – napisała w „Washington Post”. W „Rzeczpospolitej” dorzuciła: „Gdy autorzy amerykańskiej konstytucji przestrzegali przed »tyranią większości«, mogli mieć na myśli Viktora Orbána”. Innymi słowy – rządzić z woli narodu, po uczciwie przeprowadzonych wyborach, w których dostał 2/3 głosów to przekleństwo i granica, poza którą wychylać się nie wolno, bo w przeciwnym razie Marines albo Grenzschutz na głowę spadnie.

Na tym nie poprzestała. Zabrała głos w sprawie uchwalonej przez węgierski parlament ustawy medialnej: „W ten sposób Orbán uknuł zemstę na dziennikarzach, którzy go nie popierali”. Przytacza przy tym słowa jednego z przyjaciół zawieszonego w obowiązkach służbowych w węgierskim radiu: „Na ostatnim zebraniu redakcyjnym nikogo nie torturowali”. Potomkowie węgierskiej i polskiej żydokomuny wiedzą przecież, że jeżeli nie zrobią zgiełku na cały świat o faszyzmie odradzającym się na Węgrzech, to zostaną poddani najstraszniejszej torturze – nie odzyskają utraconej władzy.

Na Węgrzech zasady demokracji łamane są od dawna. Najpierw większość Węgrów zagłosowała na partię Orbána. Potem premier Węgier pokazał środkowy palec lichwiarzom z MFW. Gdy uchwalili nową konstytucję, w której znalazło się odwołanie do Boga, i nie uzgodnili tego z żoną Sikorskiego, doszło do furii międzynarodowych sił postępu, które swoje porachunki z Orbánem załatwiły przy pomocy połowicy polskiego ministra. I ciekawe byłoby ujawnienie, kto za taką nagonkę płaci i jak do tego wykorzystują Radka.

Nieprzypadkowo opinie Applebaum są zamieszczane w „Washington Post” (i przedrukowywane w „Wyborczej”). Nieprzypadkowo osiągnęła na świecie status opiniotwórczego eksperta ds. Europy Wschodniej. I nie przypadkowo media amerykańskie tytułują jej małżonka „minister Radek Applebaum”. Dla zarządzających tematem jest wyborem idealnym: Żydówka o rosyjskich korzeniach, publikująca w żydowskiej gazecie dla Amerykanów i żydowskiej gazecie dla Polaków.

Nowa Polka dorabia na saksach w Londynie i w Dubaju, ale nie porzuciła zakusów wobec Polski – chciała zburzyć Pałac Kultury w Warszawie. Złośliwi mówili, że po to, aby stworzyć ze szkaradnego wieżowca, autorstwa Daniela Liebeskinda, nowy symbol fajnej i uśmiechniętej Warszawy. Wciąż też poucza nas na Twitterze. Dlaczego akurat nas? Przecież świat, gdzie trzeba szerzyć demokrację jest tak duży.

We wrześniu 2019 dziennikarka „Newsweeka”, w wyścigu o fotel prezydenta lansowała Radka: „Ma znakomite kontakty międzynarodowe”. Wychwalała także potencjalną pierwszą damę: „To autorka światowej sławy. Taka para prezydencka mogłaby bardzo mocno wizerunkowo pomóc Polsce”. Także „Wyborcza” chce, aby Radek został Prezydentem, a ona Pierwszą Damą, ogłaszając ich „Człowiekiem roku”. Czy, jednak Applebaum nie powinna objąć fotela polskiego komisarza w Komisji Europejskiej? Mówi się przecież, że Unia potrzebuje więcej demokracji, a ona jest wybitną ekspertką w tej dziedzinie. A wszystko to w tym samym czasie, gdy w Londynie ukazał się tekst: „There is speculation in the Polish government and media that Sikorski is suffering from drug-related illness”. Oprócz narkotyków, nie podoba nam się fryzura kandydata na prezydenta – wygląda jak skrzyżowanie dwóch stylów fryzjerskich: na głupiego Jasia i na hitlerka.

Anna Applebaum wydała książkę „Żelazna kurtyna. Miażdżenie Wschodniej Europy 1944-1956”, w które opisuje okres stalinowski w Polsce oraz sztampowo wybiela rolę żydokomuny w montowaniu komunizmu w Polsce, i bardzo często mija się z prawdą. Choćby wtedy, gdy zrównuje zbrodnie banderowców z akcją Wisła: „W końcu czerwca 1947 siłom interwencyjnym udało się wreszcie, część z liczącej sobie 140 tys. społeczności ukraińskiej wypędzić z jej siedzib, wepchnąć do brudnych bydlęcych wagonów i przesiedlić na północ i zachód Polski. To był krwawy i bezwzględny proces, tak samo krwawy i bezwzględny jak wymordowanie mieszkańców Wołynia trzy lata wcześniej”. Rozpuszcza też inne kłamliwe oceny: NKWD i funkcjonariusze UB byli sojusznikami w walce z faszystowskim zagrożeniem w Polsce, a pamięć o Katyniu jest wyrazem nacjonalizmu. Wybiela też rolę Żydów w mordowaniu polskich patriotów – takich jak Salomon Morel, który sprawując nadzór nad więzieniem w Jaworznie, w sposób sadystyczny mordował piękną polską młodzież.

Jesteśmy narodem naznaczonym. Jeździ po nas, kto tylko chce. W przypominaniu, że jesteśmy obrzydliwymi antysemitami sekunduje Applebaum. Dla niej hasło „kupuj polskie” przypomina przedwojenne – „nie kupuj u Żyda”. A powiedziała to, gdy w Muzeum Polin, w jej obecności, młody żydowski naukowiec stwierdził, że mówienie o skorumpowanych sitwach u władzy jest „antysemickie”. Pod jej wywiadem dla Onet.pl. pojawiły się komentarze. „Niestety, nie mogę zalinkować mojego wywiadu dla dużego, polskiego portalu, bo komentarze pod nim są wulgarne, seksistowskie i antysemickie” – napisała na Twitterze. Sprawę skomentował też Radek:  „Wstyd mi przed żoną za antysemickie komentarze moich rodaków”.

Ciemnemu polskiemu ludowi pogroziła: „Może się okazać konieczne skończenie z anonimowością w Internecie”. Podsunęła też pomysł w postaci „Policji Myśli”, która kontrolowałaby Internet, „na przykład w postaci organizacji społecznych lub dobroczynnych, które będą umiały rozpoznawać rozmyślnie kłamliwe wiadomości i zwracać na nie uwagę”. Inaczej mówiąc, ostrzega Polaków, że muszą myśleć poprawnie, bo inaczej dosięgnie ich ręka Salomona Morela.

Radek Sikorski zrobił bardzo dużo, by zepsuć relacje Polski z Waszyngtonem. Dziś gorliwie pomaga mu w tym żona. To  najgorszy polski minister spraw zagranicznych. Nie dość, że nie ma prezencji, że nie jest wymowny, że nie potrafi zawiązać węzła na krawacie i zamówić garnituru u dobrego krawca, to ma połowicę, która szkodzi Polsce. Ale słowo „połowica” nie oddaje treści. Bo to „większa połowa” i rzeczywisty minister spraw zagranicznych. A Radek? To pacynka udająca, że uprawia dyplomację.

Niespotykane kuriozum – stosunki ze światowym mocarstwem modeluje żona ministra, za pieniądze z podejrzanych źródeł. Tylko z tego powodu Sikorski powinien być zmuszony do dymisji. Sprawę wielce komplikuje to, że naszym państwem kierują elity, wykonujące polecenia z zewnątrz, że polska polityka to wypadkowa interesów różnych stronnictw, w tym stronnictwa państwa Applebaum. I tylko pomarzyć można, aby minister powiedział: Jestem sługą narodu polskiego. Na obronę Polski z pozycji innej, niż „sługa narodu ukraińskiego” nie można liczyć ze strony autora słów „Tu jest Polin”. Trudno też wyobrazić sobie w tej roli kogoś, dla którego „Polska to nienormalność”.

Przeczytaj także:

Seanse w kolejnych miastach w Polsce i zagranicą! 1. odcinek filmu Jacka Międlara o ukraińskim ludobójstwie na Polakach [PLAKATY]

K. Baliński: KOMARY na WIDELCU

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. Wladca mówi

    No przeciez w Polsce ktos czyta tego szmatlawca wyborcza Czy jakis Tak,to dlaczego sie dziwic?
    Polglupek dla polglupkow a sprytna zydowska kurwa Apfljejbaum tylko z tego korzysta.Jeszcze przyjdzie czas… Historia kolem sie toczy…

  2. Wladca mówi

    Obejrzyjcie Zdjecia z Babiego jaru…
    Pouczajace….

  3. Shadow mówi

    Jeszcze nie przeczytałam artykułu szanownego pana ambasadora, a już miałam napisać, że ten pasożyd jest oficerem prowadzącym Radka Zdradka. Jak zwykle intuicja mnie nie zawiodła.

  4. Hammurabi mówi

    Cóż… Pan to wie, ona wie, on i ja też wiemy.
    Tyle, że utopieni wraz z resztą społeczeństwa w panicznym wręcz strachu o oskarżenia ze strony Żydów i szabesgojów o antysemityzm niewiele możemy.
    Osobiście bardziej mnie irytuje antypolonizm i chciałbym dożyć chwili, w której parlament, rząd (i jego narzędzia medialne, przymusu) i trzecia władza tego nieszczęsnego narodu głośno powie dosyć, jednak póki co to chyba prędzej „Słońce w biegu stanie” niźli to się stanie.
    Konia z rzędem temu, który poda definicję „antysemityzmu”. Pojęcie to stało się tak pojemne, że praktycznie każdy ruch „nieżyda” może pod nie podpadać!
    Słowem: „Jeśli ktoś Kalemu zabrać krowy to jest zły uczynek.
    Dobry, to jak Kali zabrać komuś krowy”.
    W miejsce zwierząt dziś można wpisać dowolną rzecz a nawet stan i samodzielność ekonomiczną, państwową, światopoglądową.
    Innym problemem zgotowanym nam przez zbrodniarzy z zachodu i wschodu to hekatomba polskiej inteligencji, zniszczenie polskiej tradycji i tożsamości, co skutkuje wtórnym debilizmem znacznej części tzw. „elektoratu”, pozbawionego podstawowej wiedzy o zaszłościach historycznych.
    Dlatego wciąż zgodnie z myślą Georgea Santayany, jako naród, jako całość, zmuszani jesteśmy do powtarzania wcześniej popełnionych błędów, nawet pomimo rozpaczliwego wołania tych nielicznych którzy wiedzą.

  5. Krzysztof mówi

    Jak patrzę na tę żydówę apllebaum to mi się chce rzygać – przepraszam , ale tak szpetnej baby , to trzeba szukać po świecie , a tu cud – radzio znalazł . Jak się czujesz w sypialni jak zapier..la tak mocno czosnkiem . Najlepsza rada – samemu zeżreć czosnek !

  6. Kwal mówi

    Ad. Hammurabi ! Wspaniale Pan to opisał…tak dokładnie jest !

  7. gal mówi

    Czytałem wielkortotnie jej wynurzenia. Niczym nie różnia się od tych pisanych przez rasowych syjonistycznych propagandystów wytresowanych wg regulaminu talmudu. Zdradek mr applebaum robi karierę polityczną jako koszerny agent.

  8. Hammurabi mówi

    @Gal
    Dzięki wieloletniemu postholokaustowemu procesowi prania mózgów kolejnych pokoleń doszło do sytuacji, w której każda miernota płodząca po wytyczonej linii urasta do miana „pisarza” „autorytetu”, „znawcy” a nawet „wizjonera”. Zaś politycy w Europie i Ameryce Północnej mogą zaistnieć wyłącznie składając hołd lenny żydowskim „seniorom”, dający prócz profitów gwarancję bezkarności.
    Nieważne, czy dysponuje to to choćby przeciętną wiedzą. Ważne, że wpisuje się w lukratywny biznes będący stokroć bardziej dochodowym niż wyłączność na całe złoto z okolic Dawson City z roku 1896.
    To właśnie dlatego takie zero jak grabowski zostaje „profesorem”, grafoman pokroju grossa pisarzem a kreatury pokroju engelking za słowa „Dla Polaków śmierć to była po prostu kwestia biologiczna, śmierć jak śmierć. Dla Żydów to była tragedia, metafizyka, spotkanie z najwyższym…” otrzymuje kilkuset tysięczne granty od „Narodowego” Centrum Nauki!
    Innymi słowy rzeka historii została sprytnie obwałowana i skanalizowana, jej bieg wyprostowano a starorzecza zasypano. Póki co, nie doszło jeszcze do takiego wezbrania wód które groziłyby przerwaniem owych wałów i wylaniem prawdy na świat za wałami. Jednak natura (ta ludzka również) jest nieprzewidywalna i wszystko może się zdarzyć.

  9. gal mówi

    @Hammurabi
    Dokładnie tak jak piszesz, że każda koszerna miernota urasta do roli bożka i autorytetu, jeśli pisze zgodnie z narracją syjonistów. Świadectwo dał człowiek, który wywodzi się z tego środowiska i który odważnie postawił tezę, że tzw. holokaust = wyłudzanie roszczeń i uroszczeń, zgodnie z plemiennym prawem kaduka. Mowa oczywiście o prof. Norman Finkelstein i Jego słynnej książce ,,Przedsiębiorstwo Holokaust”, która wywołała furię w środowiskach syjonistycznych hochstaplerów, zakończona banicją profesora z uczelni, w którek pracował. Wracając do tej zakłamanej baby, to jej książka ,,Zmierzch demokracji” do jednostronna pałka antysemityzmu na każdy naród, który chce kochać swój kraj i odważnie myślą, mową i uczynkiem okazuje swój patriotyzm. Dla tego babska patriotyzm państw narodowych to właśnie ,,zmierzch demokracji”, zapominjąc że jest takie terrorostyczne, szowinistyczne, zbrodnicze plemienne państwko leżące w Palestynie, które ma skrajnie wypaczone pojęcie narodu, w duchu talmudu wpajaną ,,pseudowyższość nadana przez Boga”.

  10. Hammurabi mówi

    @Gal
    Ten twór który bardzo na wyrost, wręcz dyplomatycznie zwiesz „państwem” zaistniał przecież na nieangielskiej, siłą zajętej ziemi podarowanej później plemieniu które od wielu dziesięcioleci przed tą darowizną wywierało znaczący wpływ na politykę zagraniczną Rządów Królewskich Mości.
    To przecież tacy „doradcy” doradzali Davidowi Lloyd Georgowi w czasie konferencji paryskiej, co doprowadziło do wielu utrudnień, plebiscytów, ograniczeń terytorialnych i… warunków specjalnych dla mniejszości żydowskiej.
    Jednak przyrodzona Polakom niepamięć w cień usuwa fakty niewygodne zarówno Żydom jak i Anglii i USA.

  11. gal mówi

    @Hammurabi
    Słuszna uwaga odnośnie tego ,,państwa”. To raczej twór syjonistyczny jak słusznie nazwał to terrorystyczne gnizado os Pan inż. Malazi Nabil, Syryjczyk związany z Polską, wielki patriota i obrońca dobrego imienia Polski, znanawidzony przez polakożercze środowiska polskojęzycznych wywrotowców i filosemitów np od jąkały z ul. Czerskiej.

  12. Logika mówi

    Szanowny Panie K. Baliński. Wyrazy podziękowania i olbrzymiego szacunku za bardzo trafne spojrzenie na sytuację polityczno-społeczną w Polsce, tak jak Pan to przedstawia w swoich artykułach/felietonach. Serdeczne dzieki,
    Tak na marginesie prosze zauwazyc ze jakis motłoch (przepraszam za słowo) musiał głosować na „zdradka” Sikorskiego skoro wygrał w swoim okręgu wyborczym i został namaszczony na stanowisko MSZ. Kto ponosi za to odpowiedzialność???

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.