J. Matysiak z USA: Czyżby Ameryka „Przeminęła z Wiatrem”?
Amerykanie zmuszeni są ponownie wybierać między modelami rewolucji francuskiej i amerykańskiej. W USA trwa prezydencka kampania wyborcza oparta na walce wirusami. Najpierw uruchomiono rosyjski, później ukraiński, następnie wzbogacony chiński, kiedy to nie pomogło dorzucono wirus rasizmu.
Nadchodzą wybory, a Trump śmiał stworzyć miliony miejsc pracy, dramatycznie obniżyć bezrobocie do 3,5%, o zgrozo, nawet dla Afro-Amerykanów! Bezczelnie w krótkim czasie zrobił więcej dla Afro-Amerykanów niż Obama przez 8 lat! Co będzie jeśli właśnie na niego zagłosują? To przecież żelazny elektorat Demokratów, im trzeba pomagać, reprezentować ich krzywdę, a przecież nie usamodzielniać! Czyli zgodnie z demokratyczną optyką zaangażowano cały wachlarz wirusów bez żadnej dyskryminacji. Wielkie nadzieje wiązano z wirusem chińskim, biedny George Floyd nawet nie był lekarzem, a jak widać prawie zatrzymał Covid 19! Jeszcze kilka tygodni temu nie mogłeś iść na pogrzeb, aby nie rozprzestrzeniać zarazy. Pamiętacie? Żadnych zgromadzeń, protestów przeciwko kwarantannie i “zostań w domu!”, broń Boże żadnego kościoła, bo to byłoby igraniem ze śmiercią. Takie były decyzje tuzów administracji z powagą popierane przez autorytety świata medycznego i innych dyrygentów od pandemii. Teraz te wszystkie uczone mądrości wstydliwie wyrzucono do kosza. Oglądamy wielotysięczne demonstracje i zadymy często ludzi bez masek (chyba, że akurat wynoszą je z rabowanego sklepu) przy aplauzie autorytetów świata medycznego i niedawno ciskających przestrogi mediów. I komu tu dziś wierzyć?
Przypominam sobie kiedyś zasłyszaną relację chrześcijańskiego lekarza, osobistego doktora Kemala Ataturka ze schyłkowego okresu Wielkiej Wojny, który mimo zarządzonych prześladowań (ludobójstwo Ormian) mógł czuć się bezpiecznie gdyż otrzymał żelazny list gwarantujący bezpieczeństwo i nietykalność dla siebie i swojej rodziny od samego wodza tureckiej rewolucji! Jednak pod nieobecność lekarza do jego domu wdarli się tureccy oprawcy zgwałcili mu córki i żonę, a następnie zamordowali je. A list żelazny od ich ukochanego wodza Ataturka, który bezsilnie prezentowała im ufna w jego moc żona lekarza zostawili przybity do drzwi wejściowych nożem spływającym krwią. I tam mógł go sobie ponownie przeczytać zrozpaczony wracający po pracy doktor. Po prostu ci gieroje byli analfabetami i nie umieli dokumentu odczytać…
Dlaczego o tym piszę? Otóż przypomina to oszpecenie pomnika gen. Tadeusza Kościuszki w Waszyngtonie przez grupy protestujących zwolenników BLM i Antify. Biedni nie wiedzieli przecież, że Kościuszko otwarcie gardził niewolnictwem i w swoim testamencie przeznaczał swoje generalskie zaległe pobory na wykupienie i wyedukowanie czarnych niewolników, tak aby mogli stać na własnych nogach. Wykonanie testamentu powierzył lekkomyślnie swojemu przyjacielowi Thomasowi Jeffersonowi, którego (autor Deklaracji Niepodległości!) pomnik wczoraj również zrzucono z cokołu w Portland w stanie Oregon. Widzieliśmy jak w Anglii protestujący antyfaszyści napisali na pomniku Winstona Churchilla, który odrzucał wszelkie propozycje rozmów z Adolfem Hitlerem i niezłomnie walczył z III Rzeszą, że był rasistą. Następny w kolejce jest już oprotestowany w petycji pomnik Mahatmy Gandhi. No a później przyjdzie czas na Ojca Ameryki prezydenta Waszyngtona, wszak też posiadał niewolników…
Teraz należy oczekiwać rozkwitu dobrze znanej nam z komunizmu cenzury, wyrzucenia z obiegu nieprawomyślnych książek i autorów. Dalej, wyrzucania z pracy wszelkich samodzielnie myślących ludzi, którzy nie “dorośli” do roli klakierów w rewolucyjnych czasach. Miejmy nadzieję, że od publicznego palenia politycznie niepoprawnych książek uchroni nas troska o czystość powietrza i obawa przed globalnym ociepleniem. Nie zapominajmy też o następnym stadium, stworzenia atmosfery zastraszania, której dorodnym zwięczeniem była słynna samokrytyka zakwitająca najpełniej w stalinowskich, bądź chińskich procesach pokazowych. Wiele jeszcze przed nami, jeśli istotnie historia się powtarza, kiedy ludzie jej nie znają…
Zastanawiające jest to skupienie się zbrojnych bojówek Demokratów na niszczeniu pomników historii, norm społecznych, wypracowanej przez wieki moralności, własności prywatnej, modelu rodziny i religii. Oczywiście przypomina to akty rewolucji kulturalnej (leninizm, maoizm, kmeryzm). Protestujący w USA w Bostonie i w Richmond zniszczyli pomniki Krzysztofa Kolumba i przy okazji w Richmond pomnik przywódcy Konfederacji (z wojny domowej) Jeffersona Davisa. W San Antonio, w stanie Teksas zaistniało zagrożenie dla historycznego “The Alamo”, które w mediach społecznościowych pojawiło się jako cel protestujących. George P. Bush komisarz stanowy, syn Jeba Busha, który starł się wcześniej z Trumpem w walce o republikańską nominację zapewnił, że obroni symbol teksańskiej wolności tweetując: “Don’t mess with The Alamo!”. Trzeba dodać, że w przeciwieństwie do reszty swojej politycznej rodziny komisarz stanowy George P. Bush popiera Trumpa występując tym samym przeciwko Deep State…
Jak już wielokrotnie pisałem Trump swoim zwycięstwem w ostatnich wyborach wszystkich zaskoczył, więc nie tylko elity Deep State Demokratów, ale i Republikanów i jego zwycięstwo oznaczało początek Zimnej Wojny między nim, a całym budowanym przez dekady politycznym establishmentem. Według nie zdementowanych przecieków były prezydent G.W. Bush i jego żona Laura głosowali w wyborach z 2016 r., ale nie na Trumpa, podobno też i nie na Hillary (?). Z napływających informacji wynika, że w jesiennych wyborach na Trumpa nie będzie głosował sen. Mitt Romney, swojego wyboru nie jest pewien były gubernator Florydy Jeb Bush, a wdowa po sen. John McCain ogłosiła, że poprze Demokratę Joe Bidena. Colin Powell, były sekretarz stanu USA w administracji republikańskiego prezydenta George’a W. Busha, oświadczył, że w listopadowych wyborach zagłosuje na Bidena, ale Powell zawsze był malowanym lisem…
Tak więc teraz po uderzeniu wirusa Kung-flu, który internował większość Amerykanów (zwolenników wolności i prywatnej własności) w ich własnych domach, po zamrożeniu i załamaniu ekonomii, na naszych oczach wybucha i uderza następny dobrze dotowany przez Hollywood, elity Deep State i globalistów, tym razem stary sprawdzony wirus rasizmu. Na fali powszechnego oburzenia w konsekwencji śmierci Georga Floyda w Minneapolis, podczas zatrzymania przez powiadomioną o czynie przestępczym policję, na amerykańską scenę głośno wypłynęły dwie siły. Jedną z nich jest komunizująca i anarchizująca Antifa, ta dziarska staruszka według kalendarza liczy sobie już 88 lat! Dziadkowie dzisiejszych rewolucjonistów zaczynali w 1932 r. w Niemczech zaprawiając się do walki z słynnymi brunatnymi koszulami SA Hitlera, takie tam utarczki między międzynarodowymi, a narodowymi socjalistami. Dzisiejsza Antifa walczy przeciwko zachodniej kulturze, niektórym przypomina ISIS. Jej celem od zawsze jest rewolucja i obalenie systemu kapitalistycznego, czy wtedy, kiedy występowała w interesie Sowietów, czy też karmiona z portfela globalizmu. Pozostaje jedynie pytanie, czy zdoła wciągnąć Amerykanów w nową wojnę domową.
Drugą siłą w imieniu interesów której doszło do protestów jest BLM (Czarne Życie jest Ważne). Organizacja wywodzi się z tradycji radykalnych ruchów czarnych mieszkańców USA jak Czarne Pantery, czy aktywistów związanym z Malcolm X. Ich społeczny program przypomina inne neo-marksistowskie i anarchizujące ruchy, czyli likwidacja kapitalizmu, koniec łożenia na policję, obalenie patriarchatu i modelu rodziny oraz wyegzekwowanie odszkodowań za niewolnictwo przodków.
Niepokoi niespotykane dotąd publiczne wystąpienie przeciwko urzędującemu prezydentowi 12 emerytowanych generałów i admirałów. Oczywiście jest to niezgodne z amerykańską tradycją, ale uczciwie mówiąc przecież to jest generalicja awansowana przez poprzednich 8 lat przez Obamę. Tych, którzy nie zgadzali się z polityką Obamy wyrzucono (np. gen. M. Flynn, gen. S.A. McChrystal). Trump odziedziczył generałów po Baracku Husseinie Obamie, nie miał swojej nawet krótkiej ławki, był człowiekiem spoza systemu. Nie wydaje się, że Ameryce grozi wojskowy zamach stanu wielokrotnie praktykowany w starożytnym Rzymie, czy też później w wielu państwach jak np. Zamach Majowy Piłsudskiego w II RP. Ostatnio Joe Biden wyraził opinię, że jeśli Trump przegra wybory, a nie uzna ich wyniku to z Białego Domu wyprowadzi go wojsko. Sprawa wojska pojawiła się w związku z wypowiedzią Trumpa o możliwości użycia wojsk w razie narastania dalszych protestów z podpaleniami i rabunkami. Trump mógłby skorzystać z prawa uśmierzenia ewentualnej rebelii, konspiracji, czy zamieszek. Jest to prawo “The Insurrection Act of 1807”, wzmocnione i uzupełnione w czasie Wojny Domowej i następnie w czasie ataku 9/11 z 2001 r… Jednak w obecnej sytuacji nie można być pewnym jak zachowałaby się generalicja wobec zwierzchnika sił zbrojnych i może dlatego Trump nie użył tej karty.
Już wiemy, że wszechświat się rozszerza od miliardów lat, ale dziś zauważamy to lokalnie w USA. Obserwujemy powstanie 8 czerwca, narodziny nowego państwa, pewnie narodu, “ojczyzny dla społecznej sprawiedliwości” CZAZ, “czy Capitol Hill Autonomous Zone”, czy w ostatniej wersji CZOP. Ciekawe czy pójdą w ślady miasta/państwa (Watykan, Monako, San Marino, albo ich greckie prototypy) i wyznaczą ambasadorów do USA, Chin, Rosji etc. Może wkrótce światowe media obiegnie wiadomość o uznaniu tego najmłodszego państwa powiedzmy przez Koreę Płn, Kubę, Chiny, Iran, czy Rosję…
Watykan może być atrakcyjnym wzorem z uwagi na już zaadaptowany zwyczaj nagminnego klękania uprawiany szczególnie przez białych poddanych i kopiowania pewnych zjawisk jak obmywanie nóg czarnym przez białych, czy nawet całowanie butów (oczywiste kopiowanie Papieża). Nowopowstałe państwo w centrum Seattle w stanie Waszyngton rozpościera się na 6 przecznicach/blokach miejskich, jego granice zabezpieczone są blokadami, od wewnątrz suwerenności strzegą uzbrojone patrole i każdy niepożądany gość zwykle dostaje za swoje. Ponieważ wewnątrz tego państwa po rewolucji znalazła się miejscowa komenda policji z ulokowanym w niej systemem “911”, policji jeszcze nie wyzwolonych części miasta aż 3 krotnie wydłużył się czas reakcji na zgłoszenia, prośby mieszkańców o interwencje. Ale co tam, wróciły sprzed pół wieku czasy dzieci kwiatów, wielu ludzi chodzi naćpanych i bardzo szczęśliwych inaczej. Pewnie niedługo mianują ministra rolnictwa, gdyż wygospodarowano teren na własną uprawę żywności i warzyw. Miejmy nadzieję, że nie wyłoni się z tego klasa kułaków z którą rewolucja będzie musiała się rozprawić.
Szef policji miasta Seattle, którą jest Afroamerykanka Carmen Best wyznała, że wie o dokonywanych gwałtach i rabunkach w obrębie nowego państwa, ale nic nie może zrobić. Mayor Seattle Jenny Durkan (oczywiście Demokratka) bagatelizuje problemy, wzdychając, że wszystko będzie dobrze, a mieszkańców CZAZ czeka “lato miłości”. Ostatnio brutalnie wyrzucono poza “granice” Afroamerykanina i jego białą towarzyszkę gdyż śmieli wejść tam z amerykańskimi flagami, również poturbowano białego ewangelistę, który próbował cytować ze świętych ksiąg, ledwo uszedł z życiem. Na nagranym spotkaniu z “obywatelami” jeden z przywódców zwrócił się do obecnych białych, aby dali $10.00 czarnoskórej osobie, zarazem ostrzegając, że to dopiero pierwszy łatwy do uczynienia krok w kierunku przywrócenia sprawiedliwości. Też mi przyszedł pomysł odkupienia moich osobistych grzechów za niewolnictwo i zacząć od wysyłania po $10 takim skrzywdzonym Afroamerykanom jak Oprah Winfrey, czy Barack Obama.
Biedny prezydent Trump, wszystko mu się wali i pali, wszystko mu psują i przyszło mu rządzić w świecie który oszalał. W przylegającym do Dallas mieście Fort Worth szef policji oznajmił, że zwalnia wszystkich zatrzymanych zadymiarzy dodając, że wszystko to było winą policji. W Nowym Jorku, którego kiedyś ekskluzywne ulice przypominają obrazy z dnia po dużym trzęsieniu ziemi, bądź pierwszym nalocie bombowym, komuch burmistrz de Blasio ogłosił (podobnie jak mer Los Angeles) obcięcie nakładów na policję o $150 mln. W dodatku zlikwidował 600 osobowy wyborowy oddział tajnej policji. Wielu policjantów przechodzi na emeryturę, wielu rezygnuje z pracy. Który rodzic w tej sytuacji będzie zachęcał swoje dzieci do wyboru służby w policji?
Skrajna lewica uważa, że trzeba rozgonić policję i powołać nową złożoną właśnie z kadr BLM i Antify, cóż oni mogliby wtedy dokończyć dzieła. Wielokrotnie, kiedy protestujący pojawiają się na ulicach to policja na rozkaz przełożonych znika, jeśli rabują czy palą to policja nie przeszkadza. Miejmy nadzieję, że to się zmieni, ale jednak ryba popsuła się od głowy. Obywatele i ludzie biznesu płacą podatki na policję, aby utrzymywała bezpieczeństwo i spokój, co to za państwo, które nie wywiązuje się z umowy społecznej względem swoich obywateli? To państwo upadłe. Wkrótce obywatele będą się zastanawiać, czy dalej płacić podatki, ale właśnie tego też chcą rewolucjoniści.
Wobec demolowania miast, rabunków, pobić i podpaleń ludzie się boją. A kiedy się boją to i się na potęgę zbroją. Tylko w maju Amerykanie zakupili 6 mln sztuk broni, z czego 40% stanowili ci, którzy wcześniej nie posiadali broni. W USA ludzie są uzbrojeni po zęby, broni jest więcej niż obywateli (ok. 330 mln). Czy inne bojówki zapragną okupować dla siebie centra innych wybranych miast? Oni są używani przez “grupy trzymające władzę”, ich celem jest zniszczenie szans Trumpa na drugą kadencję. Bądź też w trakcie akcji “przyduszania” Trumpa spowodować, że wygra, ale już jako ich człowiek. Trudno obliczyć odporność Trumpa na kolejne chłosty i nadchodzące dalej zagrożenia. To człowiek bardzo inteligentny, choć i impulsywny. Jaki jest stan jego umysłu, kto zaufany i życzliwy nadaje do jego ucha i w jakim kierunku go prowadzi? Polityka jest perfumowanym i nawet ochrzczonym szambem.
Na dzisiaj BLM otrzymuje więcej dotacji od Hollywood i oświeconych ludzi Deep State i międzynarodowych korporacji niż dwaj ubiegający się o prezydenturę Trump i Biden (w krótkim czasie $100 mln). Wirus wojny kulturowej atakuje własne korzenie, zrzuca pomniki Ojców Założycieli, niszczy fundamenty przecież niezbędne do dalszego rozwoju państwa. Czy USA jest/będzie jeszcze państwem prawa, czy państwem gdzie decyduje siła, zadyma? Liderzy i elity Partii Demokratycznej otwarcie nie potępiają niszczenia miast, wprost wspierają bunt.
Być może Trump w obliczu narastającej medialnej nienawiści i ofensywy siania strachu, czeka na moment przesilenia, kiedy normalni ludzie zauważą, że tylko on może zatrzymać dalszą dewastację i rozkład państwa. Wtedy też ze strachu, ale i nadzieją zagłosują na Trumpa. W innym przypadku przeczytaj tytuł tego tekstu.
Kalifornia, 2020/06/18
Przeczytaj także: