W 2016 roku amerykańskie Federalne Biuro Śledcze rozpoczęło śledztwo mające na celu ustalenie, czy Antifa zamierza przeprowadzać ataki terrorystyczne. Po zakończeniu śledztwa Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz FBI uznały Antifę za organizację terrorystyczną. Istnieją też obawy, że członkowie amerykańskiej Antify mogą jeździć na szkolenia anarchistycznych ruchów ekstremistycznych do Grecji, Włoch i Meksyku.
Po wygranej Donalda Trumpa w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich do Antify przyłącza się coraz więcej osób gotowych do starć ze zwolennikami Trumpa oraz członkami ruchu alt-right. Członkowie Antify pojawiają się na wiecach prezydenta Trumpa, na manifestacjach przeciwników burzenia pomników upamiętniających Konfederację oraz na prawicowych marszach.
„Członkowie Antify przychodzili uzbrojeni, mieli tarcze i kaski i po prostu atakowali ludzi” – mówi pracownik FBI. „Rzucali koktajle Mołotowa, wzniecali pożary, rzucali bomby i tłukli szyby”.
Amerykańskie służby nie mają wątpliwości. Antifa to organizacja niebezpieczna, stosująca przemoc i dążąca do krwawej konfrontacji. Tak oto mit o pokojowym charakterze lewackich protestów legł w gruzach. Co na to nasze rodzime lewactwo opowiadające o miłujących pokój, radosnych i uśmiechniętych antyfaszystach? Dalej będą opowiadać te banialuki?
Źródło: dailymail.co.uk
Pravda vítězí!