Mordowanie żołnierzy radzieckich przez OUN i UPA
W trakcie odwrotu Armii Czerwonej w 1941 roku tysiące żołnierzy radzieckich zostało odciętych od swych jednostek. Jedni tułali się po lasach, inni trafili do obozów jenieckich i wielu udało się z nich uciec. Część spośród nich, przede wszystkim Rosjanie, trafiła do partyzantki radzieckiej, inni, szczególnie Ukraińcy z Wielkiej Ukrainy, przechowywali się u miejscowych gospodarzy w charakterze robotników. Natomiast pewna grupa trafiła wiosną 1943 r. do UPA, w której nazwano ich „wschodniakami”, to znaczy Ukraińcami spoza Ukrainy zachodniej.
Moja Mama pisała: Ukraińcy byli podatni na propagandę ounowską, organizacyjnie wspierali UPA. Oczywiście, byli wśród nich ludzie szlachetni i uczciwi, ostrzegali przed śmiertelnym niebezpieczeństwem, a ryzykując życiem przechowywali rodziny polskie. Po rozpoczęciu wojny niemiecko-radzieckiej Ukraińcy gromadzili broń, którą wojska sowieckie nie zdążyły zabrać i organizowali zasadzki na pośpiesznie wycofujące się oddziały Armii Czerwonej. Ukraińcy o orientacji komunistycznej i ci, którym nie odpowiadały oficjalnie głoszone hasła nacjonalistyczne, byli pod silną presją. Młodzi, odważni, którzy się nie poddali, uciekali na północno-wschodnie tereny Wołynia, gdzie stosunkowo wcześnie organizowały się oddziały partyzanckie podległe Radzieckiemu Sztabowi Partyzanckiemu.
W czerwcu 1941 r. z wojskami niemieckimi na Wołyń wkroczyły grupy pochodne OUN frakcji Bandery. Ich członkowie rozgłaszali wiadomości o proklamowaniu państwa ukraińskiego i walce ukraińskiego wojska, organizowali manifestacje, rozpowszechniali odezwy. W jednej z nich napisano: „Narodzie! Przejmuj w swoje ręce wszystkie urzędy, całą władzę. (…) Narodzie! – Wiedz! Moskwa, Polska, Madziarzy, Żydostwo – to Twoi wrogowie. Niszcz ich (…). Twoim wodzem jest Stepan Bandera”. Propagandowa działalność grup pochodnych tworzyła atmosferę i miała decydujący wpływ na postawy Ukraińców mieszkających na ziemiach II RP. Na Ukrainie naddnieprzańskiej stosunek ludności do nacjonalistycznej ideologii i propagandy był jednoznacznie negatywny. Tymczasem na Wołyniu wielu aktywistów grup pochodnych znalazło się w szeregach milicji ukraińskiej przekształconej przez Niemców w ukraińską policję pomocniczą. Policja ta wykonywała rozkazy okupanta, ale politycznie była pod wpływem OUN-banderowców.
Już jesienią OUN Bandery, wobec klęsk Niemiec na wszystkich frontach, spodziewała się powrotu władzy radzieckiej na Ukrainę zachodnią. Nie oznaczało to rezygnacji z jej działań. Liczyła na konflikt zachodnich aliantów ze Związkiem Radzieckim. Taktyka OUN Bandery doprowadziła do dekonspiracji wszystkich jej struktur: UPA i SB działała jawnie, jawne były struktury „kuszczy” i „stanic”. Ludność wiedziała, kto jest „kuszczowym”, a kto „stanicznym”, kto pełni funkcję w „S.B.”, kto jest „gospodarczym” itd. OUN obawiała się represji ze strony władzy radzieckiej wobec swoich ludzi, czemu sprzyjać mogły donosy miejscowej ludności, szczególnie przebywających wśród niej „wschodniaków”, to znaczy byłych żołnierzy radzieckich pochodzących z Wielkiej Ukrainy oraz ludzi dotkniętych terrorem OUN-SB.
Również wobec Ukraińców w UPA rosły podejrzenia o „zdradę” w wypadku powrotu władzy radzieckiej na zachodnią Ukrainę.
Polityka OUN Bandery poszła więc w kierunku likwidacji byłych żołnierzy (oficerów i podoficerów) Armii Czerwonej. To zadanie powierzyła „Służbie Bezpeky”. Jakie były metody mordowania tych ludzi? Nietrudno zgadnąć. Oni byli i będą zawsze odczłowieczeni. Istnieje wiele dokumentów archiwalnych, w których zostały one opisane.
Jeden z nich to protokół przesłuchania 16-letniego Wasyla Podolca, członka „Służby Bezpeky” czwartego podrejonu ze wsi Diad’kowicze(ukr. Дядьковичі, Diad´kowyczi) na Wołyniu:
W październiku 1943 roku członkowie SB 4. podrejonu dokonali zabójstwa zamieszkałej w Diad’kowiczach, składającej się z 6 osób, polskiej rodziny o nazwisku Zawada, którzy zostali rozstrzelani w ich własnym mieszkaniu. Ja ich nie rozstrzeliwałam, ale po rozstrzelaniu zdejmowałem z zabitych odzież, ładowałem trupy na podwodę i wrzucałem do studni w obejściu Kurowskiego……W listopadzie 1943 r. członkowie SB zadusili rodzinę Niewierowa. Ja osobiście sznurem zadusiłem Niewierowa, a jego matkę zadusił Słobodiuk Wasyl I Słobodiuk Mikołaj. Trupy rozebraliśmy i wrzuciliśmy do studni Kurowskiego…… W listopadzie 1943 r. członkowie SB podrejonu i rejonu zatrzymali dwie ukraińskie rodziny- jedna składająca się z czterech osób, druga z trzech…. trupy zostały wrzucone do studni Kurowskiego…… W listopadzie 1943 r. członkowie SB, wśród nich Słobodiuk Jakow we wsi Omelanka zatrzymali sześciu sowieckich jeńców wojennych i rozstrzelali. Spośród grupy jeńców wojennych ja osobiście rozstrzelałem jednego…. odzież z trupów on zdejmował i trupy wrzucał do studni. W listopadzie 1943 r. członkowie SB 4. podrejonu zatrzymali czterech sowieckich jeńców wojennych zamieszkałych we wsi Hruszwica, których dostarczyli do studni Kurowskiego. Ja osobiście rozstrzelałem jednego, Słobodiuk Wasyl rozstrzelał jednego, Słobodiu Mikołaj- dwóch. Trupy rozebraliśmy i wrzuciliśmy do studni Kurowskiego.
Jeńcy, którym udało się zbiec z niemieckich obozów, których przechowywała miejscowa ludność, żyli w ustawicznym lęku. Podobnie jak rodziny, które dały im schronienie.
Interesujący jest też protokół przesłuchania Mikołaja Słobodiuka syna Teodora, ur. w 1922 r. zamieszkałego we wsi Diad’kowicze rówieńskiego rejonu. Jest on stanu wolnego, pochodzenia chłopskiego, był członkiem SB. Protokół sporządzony został 13.04.1944 r. przez lokalny sąd ZSRR. Słowa podsądnego: „Komendant rejonowej SB pseudonim „Makar” sformułował (nam) polecenia:
- Zniszczyć wszystkich wrogów UPA przez co należało rozumieć wszystkich Lachów (Polaków), Czechów, Żydów, komsomolców, oficerów Armii Czerwonej, pracowników milicji i wszystkich choćby w najmniejszym stopniu sympatyzujących z władzą radziecką Ukraińców.
- Zniszczyć wraz z rodzinami wszystkich, którzy uchylają się od służby w UPA paląc ich zabudowania i zabierając mienie.
- Zatrzymywać i rozstrzeliwać wszystkich jeńców wojennych – żołnierzy i oficerów Armii Czerwonej, którzy zbiegli z obozów jenieckich.
- Uważać na ludność naszego podrejonu, aby ona w terminie dostarczała artykuły gospodarstwa wiejskiego dla UPA, stosując wobec nich represje fizyczne a wobec sabotujących rozstrzeliwanie i egzekucje.
- Likwidować wszystkie te osoby, na które wskaże komendant podrejonowej SB.

Dalej przesłuchiwany opisuje morderstwa, w których brał udział, przeważnie na żołnierzach i oficerach Armii Czerwonej, zbiegłych z obozów jenieckich, którzy dotychczas tysiącami przechowywali się u ludności polskiej i ukraińskiej Wołynia. Zabijał także całe rodziny Polaków: mężczyzn kobiety i dzieci. Trupy przeważnie zwozili do bardzo głębokiej studni w obejściu Kurowskiego. Na pytanie – „ilu osobiście zamordowaliście ludzi?” Przesłuchiwany odpowiedział – „gdzieś między 12 a 15 osób”. „A ile trupów wrzucono do studni w obejściu Kurowskiego?” Odpowiedź brzmiała: „trudno powiedzieć, w każdym razie ilość w niej trupów liczyć należy nie dziesiątkami a setkami”. W zeznaniach Słobodiuka Wasyla syna Aleksandra ur. 1924, również członka SB z Diad’kowicz charakterystyczne są następujące słowa: na zapytanie „Za co mordowaliście ludzi, którzy ani narodowi ukraińskiemu ani wam osobiście nie uczynili żadnego zła?” Przesłuchiwany odpowiedział: „To prawda, moje ofiary ani narodowi ukraińskiemu ani mnie osobiście żadnego zła nie uczyniły, Ja ich mordowałem na rozkaz kierownictwa SB bez jakichkolwiek wahań i ani trochę nie zamyślając się nad tym – winni są ci ludzie czy niewinni”.
Opisując innego członka SB o pseudonimie „Olko”, który zyskał sobie złą sławę jako znęcający się nad przekazanymi do rozstrzelania, Wasyl Słobodiuk mówi: „on odczuwał zadowolenie przy patrzeniu na cierpienia swoich ofiar. Kierownictwo SB kazało brać przykład z jego oddanego stosunku do służby, z wykonania jego katowskich funkcji.”

Dobrze ustawiony aparat policyjny złożony z „politwychownyków” oraz oddziałów SB zapewniał całkowitą wykonawczość…. Każdy wojskowy fachowiec, nawet dowódca roju (najmniejsza jednostka wojskowa), jeśli był bezpartyjny- miał przy sobie politwychownyka, który decydował o wszystkim, jeśli nie- to wybranego członka SB. Za swoje okrucieństwo i tępotę byli oni nazywani „Uzbekami”. Ten system nadzoru oraz system likwidacji ofiar na podstawie decyzji SB – bez jakiegokolwiek sądu był haniebny i straszny, ale (…) dawał banderowcom poczucie pełni władzy…. Nikt otwarcie nie odważył się wysłowić jakiejkolwiek krytyki…. Najgłupszy i najstraszniejszy rozkaz był wykonywany. Szuliak wspomina (Tudy de bij za woliu, Londyn 1989 cyt. za Poliszczukiem). Przyszedł rozkaz „zniszczyć cały niepewny element”. Zaczęła się więc gonitwa za wszystkimi tymi, którzy wydawali temu czy innemu stanicznemu podejrzani. Prokuratorami byli banderowcy staniczni a nie ktokolwiek inny. Tak więc likwidacja „wrogów przeprowadzana była wyłącznie na podstawie partyjnego klucza…Staniczny sporządzał wykaz „podejrzanych” i przekazywał go do SB… Zaznaczeni krzyżykami muszą być zlikwidowani… Taka sama tragedia rozegrała się z jeńcami Armii Czerwonej, których tysiące żyło i pracowało po wsiach na Wołyniu…Takich likwidowano.
Jak piszą i mówią rzetelni badacze, dzisiaj szykanowani, strona ukraińska zbezcześciła polskie ofiary opróżniając zasypane studnie, po udostępnieniu przez polski IPN map ze studniami, do których ukraińscy sąsiedzi żywcem wrzucali swoich polskich sąsiadów…”.
IPN o tym wie, ale ma oczy, uszy, usta zakryte.

