K. Baliński: Czy w Polsce PiS da się żyć? (3/3)
Firma Ghelamco zakupiła w centrum Warszawy grunt pod budowę apartamentowca. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że stał na nim budynek Stołecznego Teatru Żydowskiego, a sprzedającym Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce. Minister kultury transakcję przemilczał, a minister obrony ogłosił: Teatr przez najbliższy rok będzie „teatrem latającym”. Będzie występować w Klubie Dowództwa Garnizonu Warszawa. Równocześnie prezydent miasta i radni, decyzją z września 2018 r. postanowili przeznaczyć 150 milionów dotacji na rewitalizację i adaptację kamienicy przy ul. Próżnej 14, która stanie się stałą siedzibą Teatru. Czyli –za grube miliony sprzedali siedzibę teatru, a Polacy za równie grube miliony urządzili im nową. I jeszcze jedno – pierwszą sztuką teatralną wystawioną w nowej siedzibie była inscenizacja antypolskiej książki Jerzego Kosińskiego „Malowany ptak”!
Muzeum Polin, na które polski podatnik wyłożył już 400 milionów, otrzymuje rokrocznie od ministra kultury dotację podmiotową w wysokości 8,9 miliona oraz liczne dotacje celowe. Ale to nie wszystko – z marnej cząstki funduszy norweskich przypadłej Polsce (reszta, czyli 30 milionów euro przypadło Fundacji Batorego) minister kultury 10 milionów dał Muzeum Polin. Do dziś w formie dotacji Muzeum dostało przeszło 200 milionów (czyli więcej niż Muzeum Narodowe). Rząd (i miasto) ponosi obowiązek łożenia na utrzymanie, a decyzje kadrowe i merytoryczne pozostają po stronie żydowskich aktywistów. Utrzymywana z pieniędzy polskiego podatnika placówka stał się nie tylko eksterytorialnym, swoistym państwem w państwie, ale zieje nienawiścią do Polaków. Zresztą, co tu dużo mówić – minister Gliński powołał Radę Muzeum na kadencję 2018-20 i w jej składzie znalazł się Ryszard Schnepf (chociaż i tak dobrze, że nie Gross).
Muzeum Polin to nie tylko ośrodek wrogiej propagandy, to drugie MSZ, mające monopol na relacje polsko-żydowskie. To drugi IPN (do kneblowania badań nad żydokomuną). To także coś w rodzaju gmachu KC PPR z czasów Bermana, bo szefową Działu Edukacji jest w nim Łucja Koch, córka Heleny Łuczywo, wieloletniej zastępczyni Michnika (dziś w Fundacji Batorego), wnuczka płk. Ferdynanda Chabera, funkcjonariusza Centralnego Biura Kontroli Prasy MBP i kierownika Wydziału Propagandy KC PPR. Nawiasem mówiąc – Łuczywo w 2002, 2004 i 2005 roku notowana była na liście najbogatszych Polaków. Innymi słowy – potomkowie sowieckich funkcjonariuszy, przywiezieni na sowieckich czołgach stali się „elitą” finansową kraju. I jeszcze jedno – przy wejściu do muzeum Polacy kontrolowani są jak przed wejściem na pokład linii El-Al, a wycieczki z Izraela przechodzą bez jakiejkolwiek kontroli. Czyli – Polacy na polskiej ziemi są poniżani i dyskryminowani za polskie pieniądze. I jeszcze jedno – płk Chaber pochowany jest obok płk. Różańskiego na cmentarzu żydowskim w Warszawie, tak pieczołowicie odrestaurowywanym przez ministra Glińskiego.
Utrzymanie biura rzecznika praw obywatelskich kosztuje rocznie polskiego podatnika 41 milionów. W zamian, w Muzeum Polin Adam Bodnar organizuje szkolenia dla „niezależnych” sędziów. Czyli za polskie pieniądze prowadzi warsztaty ze szkodzenia Polsce. Sam też wypowiedział wojnę Polakom – na antenie TVP stwierdził: „Musimy pamiętać, że wiele narodów współuczestniczyło w realizowaniu holokaustu. W tym także naród polski”. Muzeum organizuje pokazy filmów o tematyce LGBTQA, swe nagrody rozdaje w nim należące do Michnika Radio TOK FM. Ale to nie wszystko – ta de facto eksterytorialna obca enklawa, wyłączona spod jurysdykcji państwa polskiego, realizuje obcy projekt geopolityczny – jawnie i otwarcie służy za bazę antypolskiej kampanii propagandowej prowadzonej przez amerykańskie organizacje żydowskie i Izrael. W muzeum ma swoją środkowoeuropejską siedzibę Amerykański Komitet Żydów. Mamy więc do czynienia z kuriozum – koszty utrzymania siedziby obcego przedstawicielstwa są pokrywane z budżetu państwa (do sprawdzenia pozostaje, czy wynagrodzenia pracowników przedstawicielstwa też są wypłacane przez muzeum, czyli ministra kultury). I jeszcze jedno – pierwszym szefem przedstawicielstwa AKŻ została Elena Poptodorowa, ale już pierwszego dnia swej działalności w Polsce zdradziła się ze swoich intencji – okradła sklep na lotnisku Okęcie.
Wydaje się, że to, czym powinno zajmować się Ministerstwo Kultury jest oczywiste. Tymczasem zaskakuje pomysłami. Tak było, gdy wiceminister Magdalena Gawin radośnie, tłustymi łapkami, klaskała podczas przemówienia izraelskiej ambasador w Auschwitz, chlastającej rząd za to, że „walcząc z określeniem ‘polskie obozy’ zaprzecza Holokaustowi”. Podczas zorganizowanej w Muzeum Polin konferencji „Zjawisko antysemityzmu w Polsce”, Gawin ogłosiła credo swego ministerstwa: „Wszystkie instytucje kultury są powołane do zwalczania antysemityzmu. W małych polskich miasteczkach powinna być wypracowana jakaś przestrzeń, by lokalna społeczność mogła tam spotkać się z przyjeżdżającymi do Polski Żydami”. Obwieściła też, że skierowała odpowiednie pismo do wojewódzkich konserwatorów zabytków, żeby zabezpieczyć cmentarze żydowskie, a także „te miejsca, w których ich nie ma”. Zabrzmiało to złowróżbnie, bo chociażby z wypowiedzi rabina Avi Weissa w Oświęcimiu czy Elie Wiesela w Kielcach wynika, że Polska to dla Żydów wielkie cmentarzysko. I jeszcze jedno – dlaczego w rozmowach tyczących zwrotu mienia żydowskiego uczestniczy ministerstwo kultury? Czyżby o jego szerokich kompetencjach decyzyjnych wiedziano coś, czego my nie wiemy?
Jeszcze większym problemem jest Muzeum Auschwitz. To tu pomijane są polskie ofiary, a byłych polskich więźniów obozu traktuje się jak natrętów. To tu przyjeżdżają turyści z całego świata i nie wiedzą, że to obóz niemiecki. Jego dyrektor Piotr Cywiński finalizuje program wyczyszczenia obozu z polskich naleciałości. Budżet muzeum to 23 miliony, a udział Państwa w budżecie to 92,3 procent. W ciągu ubiegłych 70 lat polski podatnik wydał na jego utrzymanie 1 miliard złotych. Tymczasem Cywiński traktuje teren muzeum jak eksterytorialną strefą wyłączoną spod jurysdykcji państwa. Na teren muzeum nie wolno wnosić biało-czerwonych flag, zabronione jest śpiewanie polskiego hymnu, ani słowem nie wspomina się Maksymiliana Kolbe, na obchody rocznicy wyzwolenia obozu nie jest zapraszany nikt z rodziny rotmistrza Pileckiego. Jest za to zapraszana Barbara Engelking, opiekun naukowy galerii Zagłada w Muzeum, która powiedziała „Dla Polaków śmierć to była kwestia biologiczna, naturalna, śmierć jak śmierć. Dla Żydów to była tragedia, dramatyczne doświadczenie, metafizyka”. W opracowaniu o stosunku polskich chłopów do Żydów odkryła: „Oprócz tych, których chłopi wydali są jeszcze Ci, których sami zamordowali […] z rąk Polaków zginęło w czasie wojny 120 tysięcy Żydów”. Nie przeszkodziło to Narodowemu Centrum Nauki w przyznaniu „profesor”, na jej „naukowe” odkrycia, grantu w wysokości 522 tysiące.
Dlaczego pozwolono, aby PAN sfinansował konferencję naukową w Paryżu, w której stronę polską reprezentował Tomasz Gross? Bo taka kombinacja jest niezwykle skuteczna. Gross za granicą występuje, jako „polski naukowiec”. Szkaluje nas za granicą, jako „Polak” i daje argument oszczercom: tak mówią „polscy naukowcy” (podobnie z „polskimi dziennikarzami”, i „polskim filmem” zrobionym przez „polskiego reżysera”). Bo świat lubi zarzucać nam antysemityzm, ale jeszcze bardziej lubi, gdy mówią o tym „polscy” profesorowie.
20 lutego 1997 r. Sejm przyjął ustawę, która zakładała przekazanie majątku przedwojennych gmin żydowskich, powołanym tuż przed głosowaniem, 9 gminom zrzeszającym niespełna tysiąc żydów. 8 grudnia 2017 r. Sejm przyjął ustawę o przekazaniu z budżetu państwa 100 milionów na renowację żydowskiego cmentarza przy ulicy Okopowej w Warszawie. Co zatem stało się z pieniędzmi, którymi utuczyły się gminy żydowskie, bo cmentarz na Okopowej jak był w ruinie, tak jest? Bolesław Szenicer, były dyrektora cmentarza, powiedział: „z milionów, które minister Gliński przeznaczył na cmentarz, 90 procent będzie rozkradzione. Także to taka 'oficjalna’, forma łapówki”. Szenicer opisał też inny przekręt: „Ronald Lauder to żydowska hiena. Widać to po jego 10-letnim zarządzaniu zabytkowymi kamienicami przy ulicy Próżnej w Warszawie, które przejął za darmo w swe brudne łapska od miasta. Miał tam budować żydowski skansen, tymczasem chodziło mu tylko o wzbogacenie się na sprzedaży tych zabytków”. I jeszcze jedno – Generalny Konserwator Zabytków w pismach okólnych skierowanych do wszystkich wojewodów wskazał cmentarze żydowskie jako jedną z priorytetowych dla służb konserwatorskich kategorię zabytków oraz wniósł o wpisanie do ewidencji zabytków wszystkich cmentarzy żydowskich. Wdraża też kosztowny projekt pełnej inwentaryzacji i oznakowania wszystkich cmentarzy żydowskich na terenie RP.
Próg wytrzymałości Polaków przesunięto o kolejny szczebel – powołano muzeum getta i zakupiono dla niego budynek szpitala dziecięcego przy ul. Siennej. Muzeum będzie kosztować 32 miliony. Chcemy, żeby to była instytucja kultury niezależna, która będzie takim warszawskim, polskim odpowiednikiem Muzeum Holokaustu – Gliński podkreślił z dumą. Poinformował też o planach powołania muzeum chasydów oraz muzeum w Treblince i w Sobiborze. Na to ostatnie ustalił dotację w kwocie 3 174 480 zł. Tego samego dnia z ministerstwa wyciekła jeszcze bardziej druzgocąca informacja – Polska wycofuje się z projektu renowacji Cmentarza Orląt Lwowskich (à propos – na ratowanie polskiego dziedzictwa na Kresach ministerstwo przeznacza 10 razy mniej niż na żydowski cmentarz). I był to jasny sygnał wysłany do Polaków, który można podsumować tak: szczery polski patriota Alfred Lampe powiedział kiedyś do Wandy Wasilewskiej: „Ależ Wando, na chuj nam Wojsko Polskie, mamy przecież Armię Czerwoną”. Dziś szczery polski patriota Piotr Gliński nie tyle słowem, co czynem mówi Polakom: „Ależ drodzy rodacy, na chuj wam Cmentarz Orląt, mamy przecież cmentarz żydowski na Okopowej”. Tymczasem w Warszawie nadal stoi budynek, w którym w czasie wojny mieściła się siedziba żydowskiego Gestapo, miał adres Leszno nr 13. I czy nie ten budynek powinien Gliński przeznaczyć na muzeum getta (każąc przedtem Żydom go wykupić)? Przypomnijmy – policja żydowska w ręce Niemców wydała nie tylko 50 000 Żydów, ale 6 000 Polaków, którzy ukrywali Żydów, i ponad 1 500 księży, którzy Żydom pomagali. I czy nie mają racji ci, którzy twierdzą, że kulturze polskiej dobrze by zrobiło zlikwidowanie ministerstwa kultury i jego kosztownych agend?
Rządzący boją się, by nie doklejono im antysemickiej gęby. Tyle tylko, że gęba taka jest im doklejana bez względu na to, co robią lub czego nie robią. I po raz kolejny trzeba tu powiedzieć: Żydzi nie potrzebują prezydenta, który na spotkania z nimi przyprowadza żonę o semickim nazwisku, ale ministra finansów, nawet z antysemickim nazwiskiem, który przyniesie im czek na 65 miliardów. Myli się też minister kultury sądząc, że budowanie kolejnych żydowskich muzeów coś tu zmieni. Bo nie ma żadnej linii granicznej, po osiągnięciu której dadzą mu spokój. Dowód: Muzeum Polin powołał i wybudował Lech Kaczyński, ale w zamieszczonej na stronie Muzeum informacji nie ma o tym słowa. Jest za to mowa o tym, że patronat nad tworzeniem muzeum objął Aleksander Kwaśniewski. I jeszcze jedno – na pogrzebie Lecha nie było nikogo, a na pogrzebie Szymona Peresa byli wszyscy, w tym Duda.
22 Listopada 2018 r. B’nai B’rith, w liście do premiera, domaga się dymisji ministra kultury. Chodziło o słowa Glińskiego: „Język, którym mówi się o PiS, ma wykluczać, unicestwiać, ma nas odczłowieczać, delegitymizować, mamy być tak traktowani, jak Żydzi przez Goebbelsa”. Loża zażądała: „Oczekujemy, że przeprosi Pan publicznie Żydów za swojego ministra i niezwłocznie zdymisjonuje go, bo przekroczył wszelkie granice przyzwoitości”. Głos zabrała także ambasador Izraela: „Nie można porównywać sporu politycznego z Holokaustem. Nie oczekuję przeprosin. Ja po prostu nie chciałabym widzieć więcej takich cytatów”. Do ataku przyłączył się nawet Jojne Daniels, z którym niewiele wcześniej Gliński spożył szabasową kolację. Skąd tyle pogardy wobec prożydowskiego fanatyka, który wyasygnował 100 milionów na żydowski cmentarz, drugie tyle na rewitalizację żydowskiego teatru, i trzecie tyle na muzeum getta? Wystarczyło jedno zdanie i został obity kijem. Nie łudźmy się, rejwach wszczęli dlatego, że chodziło o kolejne miliony na kolejny cmentarz i na kolejne muzeum.
Gliński postanowił wspomóc finansowo artystów, którzy z racji pandemii zostali pozbawieni okazji do chałtur. W ten sposób z budżetu państwa, wyciekło 400 milionów. W tym samym czasie rząd zamykał tysiące firm pod pretekstem walki z pandemią, a GUS informował, że 3,5 miliona Polaków żyje w ubóstwie. Beneficjentem „pomocy” został między innymi Maciej Maleńczuk, autor tekstu: „W Polsce jest faszyzm – ten faszyzm jest w nas głęboko, jak choroba weneryczna”; „Dżentelmen nie rozmawia o syfilisie, dżentelmen syfilis ma”; „Wszystkie kobiety to kurwy”, i Czesław Mozil, Ukrainiec z Zabrza, który kaleczący polszczyznę do granic możliwości, śpiewa: „Nienawidzę cię Polsko – na to nic nie poradzę”. Zespół Poparzeni Kawą, autorzy piosenki „Jebać PiS”, dostał 664 tysiące. Niezłe pieniądze, bo 1,5 miliona, dostała Krystyna Janda, która w radiu ZET (nie o Mozilu, ale o rządzie) powiedziała: Nie mogę tego słuchać. Ja się czuję jakby ktoś na mnie srał cały czas. To jest coś okropnego. Co powodowało Glińskim, że na publiczny grosz załapali się wałkoń, nierób, pijak, narkoman, artystka-aborcjonistka? Czy nie chodziło o haracz? A może o skorumpowanie chałturników, bo zbliża się wymagająca osłony propagandowej operacja zwrotu majątków Żydom? A może rząd potrzebuje stręczycieli-alfonsów, którzy będą przekonywali gawiedź do szczepień? A może orkiestry, która tak, jak na Titanicu będzie grać do końca? Program Glińskiego „miliony dla milionerów”, którzy w jeden rok zarabiają tyle, ile zwykły człowiek przez całe życie, to także niewiarygodna wręcz bezczelność, podłość i największe świństwo roku 2020. Największe, bo wydarzyło się w czasie, kiedy miliony Polaków zastanawiało się, jak przeżyć kolejny dzień.
W sierpniu 2017 r., przewodniczący Gmin Wyznaniowych Żydowskich skierował list do Jarosława Kaczyńskiego, w którym wyraził zaniepokojenie „narastającym polskim antysemityzmem, z powodu którego Żydzi obawiają się o swoją przyszłość w tym kraju […] Jesteśmy przerażeni najnowszymi wydarzeniami i obawiamy się o nasze bezpieczeństwo, jako że sytuacja w naszym kraju staje się coraz bardziej niebezpieczna”. W liście wskazano na „narastanie postaw antysemickich w ostatnich miesiącach”, czemu towarzyszy „agresywna mowa nienawiści i nacechowane przemocą zachowanie, skierowane przeciwko naszej społeczności”. List przywołuje dwa nazwiska: Magdaleny Ogórek i Bogdana Rzońcy. Pierwsza „wypominała” żydowskie pochodzenie przodkom senatora Marka Borowskiego, a poseł PiS zastanawiał się, „dlaczego wśród aporterów jest tylu Żydów, pomimo holocaustu”. Nowojorska gazeta informację o liście opatrzyła komentarzem: „PiS to głęboko konserwatywna, nacjonalistyczna i nieimigrancka partia, która jest wspierana przez niektóre grupy o antysemickich poglądach […] niektórzy polscy obserwatorzy mówią, iż ten klimat przywołuje nastroje panujące w kraju w 1968 roku, kiedy reżim komunistyczny rozpętał antysemicką kampanię przeciwko Żydom”.
Do grillowanego szybko wprasza się Artur Hofman, szef Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów, a uczestniczący w spotkaniu Jojne Daniels wydaje oświadczenie: To było nieprawdopodobnie miłe spotkanie, pełne wzajemnego zrozumienia, w trakcie, którego rozmawialiśmy o historii Żydów, ale także o przyszłości Żydów w Polsce. Portal „naTemat” znalazł szybko rozmówcę, który udowodnił, że Żydzi, z którymi spotkał się Kaczyński, nie są tymi właściwymi, a nowojorski „Forward” spotkanie opatrzył komentarzem: „dowód na podziały w społeczności żydowskiej w podejściu do PiS”. Że jednak nie o „głęboko konserwatywną, nacjonalistyczną i nieimigrancką partię” w tym wszystkim chodziło, świadczyła wypowiedź Hofmana. My Żydzi mamy w Polsce nasze nierozstrzygnięte kwestie tutaj na miejscu. Takie dyskusje nie powinny się odbywać bez nas. Można rozmawiać na miejscu ze społecznością żydowską, by wyrównać rachunki krzywd z czasów 68 roku”. Natomiast są tutaj rzeczy, które nie są żadnymi wielkimi roszczeniami żydowskimi, ale Towarzystwu się po prostu należą, a co zostało odebrane w 1968 roku, czyli 23 lata po wojnie. Chodzi o Scenę Kameralną Teatru Polskiego we Wrocławiu i Dom Pomocy Społecznej przy ulicy Wójtowskiej w Warszawie – szybko dorzucił. Młodzież ma trafne określenie „brać pod włos”. Ale, czy nie równie trafna jest konstatacja: wymusili na Kaczyńskim licytowania się z opozycją, kto jest bardziej filosemicki i kto da Żydom więcej?
Henryk Pająk wyszperał w „naszym” ustawodawstwie, że „Nasi” zagwarantowali wyznawcom judaizmu przywileje stawiające ich ponad narodem gospodarzy. W Ustawie z dnia 20 lutego 1997 stoi: Gminy są zwolnione od podatku od nieruchomości. Nabywanie i zbywanie rzeczy i praw majątkowych przez gminy jest zwolnione od opłaty skarbowej i od opłat sądowych. Wolne od opłat celnych są przesyłane z zagranicy dary przeznaczone na cele kulturowe i rytualne, charytatywno-opiekuńcze i oświatowo-wychowawcze. Krótko mówiąc – podatków nie płacą, bo wszystko podciągają pod działalność sakralną. À propos – PIS ustawowo zabronił kupna ziemi rolnej Polakom. Tymczasem każdy rabin i każdy podopieczny rabina może kupić takiej ziemi ile chce, i bez płacenia podatku.
Ale to nie wszystko. Szczytem hucpy była dotacja dla banku JP Morgan. Nie dość, że Morawiecki ściągnął go do Polski, to obdarzył 20 milionami. Mimo kilkuletniego funkcjonowania, bank nie zatrudnia. Jedna z gazet nadała temu tytuł: „JP Morgan wciąż nie wie, co chce robić w Polsce”. Ale my wiemy – sponsorował marsz LGBT. Bank ma sporo na sumieniu. 12 listopada 2008 r. na polskiej giełdzie nastąpiło załamanie. Śledztwo wykazało, że za stał za nim JP Morgan, który działał na osłabienie naszej waluty. To bank, który stał także za światowym kryzysem ekonomicznym w 2007, który zaczął się od krachu na amerykańskim rynku nieruchomości, wywołanego udzielaniem toksycznych kredytów (za uczestniczenie w tym procederze, został obłożony karą 13 mld dolarów).
Według ustalonego w Polsce kanonu, zainfekowani „zoologicznym antysemityzmem” Polacy powinni chodzić w pokutnym worze, uznawać, że śmierć Polaka to coś innego niż śmierć Żyda i… płacić coroczny haracz. Bez żenady, z uniwersyteckich katedr i ze scen „narodowych” teatrów piętnują „antysemitów”, żądają delegalizacji partii, jeśli nie mają w niej swego prezesa i zamknięcia kanału telewizyjnego, jeśli nie mają w nim swego dyrektora. Pobierają tłuste apanaże, brzęczą orderami, szczycą się profesorskimi tytułami zdobytymi w Żydowskim Instytucie Historycznym. PiS rządzi już 5 lat, pohukując o obronie polskich interesów, a w nauce i kulturze ciągle chałturzą ci sami chałturnicy, a o karierach i gażach decydują zasługi w pluciu na Polskę. Dlaczego Polakom nie udało się wyłonić własnej narodowej elity, która odsunęłaby od żłobu kastę, oplatającą swymi mackami całe państwo, która przywróciłaby Polskę Polakom? Czy nie dlatego, że pozwoliliśmy odciągnąć naszą uwagę od rzeczywistych zagrożeń, bezmyślnie zajmując się pomnikiem sołdata i kołchoźnicy przed Pałacem Kultury, a nie grobowcem Goldberga i Chabera na cmentarzu żydowskim? Czy nie dlatego, że z ośrodka, który wytwarza polską myśl polityczną, nie wypchnęliśmy obcych agentów?
Co robić? Może przestać płacić haracz? Może dokonać finansowej lustracji manufaktur antypolskich kłamstw? Może demaskować organizatorów bolszewickiej rewolucji, w której nie chodzi o aborcję, ale zdominowanie Polski i osadzenie u władzy tych, którzy ograbią Polskę do końca? Może skończyć z szaleństwem wznoszenia żydowskich muzeów i żądać, by oni sami stawiali te muzea, jako wotum wdzięczności dla Polaków? Może przeznaczyć wypłacane miliardy na wspomaganie polskich firm i ratowanie stanowisk pracy zlikwidowanych przez „narodową kwarantannę” zainicjowaną przez „narodowy” Sanepid? A może pójść za zawołaniem: Wszyscy won! A co na to elektorat PiS, który raz po raz dostaje w pysk, ale nic nie zapamiętuje, tylko się oblizuje? Nie słucha też Aleksandra Fredro – „Naród, który nie ma siły i woli powiedzieć łotrom, że łotry, nie wart być narodem”.
Po raz trzeci- Brawo, Brawo, Brawo, Panie Ambasadorze!
Jest to strasznie wazne, abysmy byli swiadomi, w co sie tu gra!
Chcialbym Pana bardzo serdecznie poprosic o dalsze felietony, o Pana pomoc w stworzeniu nam przekonania o naszej narodowej godnosci, ktora szczegolnie widac na tle tego obsranego, zydowskiego, barlogu, ktory wciaz jeszcze zmuszeni jestesmy w naszym, nam niegodnym, zyciu, znosic!
To wrecz rozrywa serce, jak sobie uzmyslowimy, jak swietnie zylibysmy, przy naszej dzielnosci, pracowitosci i wspanialym honorze, jesli nie ta parszywa zydowska szarancza!
Po ludzku mowiac, takie nastawienie w stosunku do zyczliwych i super-goscinnych Polakow, nie moze pochodzic z ludzkiej istoty, jest natomiast wcieleniem czystego barbarzynstwa, satanizmu i bestialstwa!
Jest to dla nas Polakow, niebotyczny wyzysk i ponizenie, od takich najgorszych kanalii, przyjmowac razy i pozwolic pluc sobie w twarz i bedac wciaz, doszczetnie rozgrabiany!
To jest kompletnie chore!
Nie pozwolmy sobie wmowic, jakoby to mialoby byc sluszne, ze nami poniewieraja!
Nie dajmy sobie tego nigdy wmowic, chociaz powtarza sie to nie tylko 200 razy, jak w propagandzie Goebbelsa, tylko trwa juz to, praktycznie od zawsze!
Pozostanmy, w naszym wlasnym przeswiadczeniu, mimo wszystko, wyjatkowo godnymi, wspanialymi, ludzmi, podziwianymi wewnetrznie, przez wszystkie narody, w ktorych teraz przyszlo nam zyc!
My wszyscy mamy mianowicie wspolnego wroga!
Mamy cudowna POLSKA DUSZE, z ktorej, jako Polak, jestem STRASZNIE DUMNY, a szczegolnie zyjac za granica!
Prosmy wszyscy z serca naszego Stworce, Jezusa Chrystusa i Matke Boza, o Ich pomoc!
Oni nie zostawia nas z tymi bestiami samych, gdyz to przeczyloby ideli kochajacego Pana Boga!
Wierzmy w to wszyscy szczerze!
Niechze skonczy sie wreszcie ta niewola i poniewierka, we wlasnym, tak trudno, odzyskanym, przez naszych ojcow i dziatkow, kraju! Prosze, ulituj sie nasz Panie!
Wspaniały tekst :). 1,2,3 ..razem to CUDOWNA PUBLIUKACJA. Dziękuję i chylę czoła .