Zarzekając się, że komornik nie zabierze mu „stypendium wolności”, Kijowski potwierdził, że w KOD przytulał gruby szmal
Mateusz Kijowski płaci alimenty
Kilka dni temu ogłoszono zakończenie zbiórki na „stypendium wolności” dla Mateusza Kijowskiego, który w mediach skarżył się, że będąc bezrobotnym nie ma czego do gara włożyć i rozważa emigrację. Mimo iż w tym czasie Kijowski był widziany na zakupach w drogich sklepach w odzieżą, na pomoc KOD-hochsztaplerowi prędko ruszyli tzw. „obrońcy demokracji” i zrobili co w ich mocy, żeby ikona wprowadzania w Polsce zamętu nie wybyła z kraju. Przy całym zamieszaniu Kijowski się wysypał i potwierdził, że będąc w KOD przytulał naprawdę grubą kasę.
Dla ex-lidera KOD zebrano 32 tysiące złotych. Mateusz Kijowski szybcikiem odebrał pieniądze, za które podziękował via Internet, zaznaczając że dzięki pokaźnej sumce „bez stresów bytowych” będzie mógł przeżyć święta. A Sylwester? – słusznie zapytał Leszek Miller, w którego frakcji można odnotować niewielkie nawrócenia. Jemu zdarza się coś sensownego powiedzieć, Tomasz Kalita przed śmiercią promował Radio Maryja, a Aleksandra Jakubowska kategorycznie sprzeciwia się aborcji. Ale nie w tym rzecz. Wróćmy do Kijowskiego, niegdyś autora bloga nocotytato.org.pl, gdzie pod tajemniczym pseudonimem „Mateusz”, dzielił się swoimi problemami z eks-małżonką Zoriką Guzowską oraz lekceważącymi go dziećmi.
Dziennikarz Tomasz Sianecki z Gazety Polskiej Codziennie, w której niestety od czasu do czasu pojawiają się „fake newsy”, napisał że ponad 30 tysięcy złotych, które wpadły do kieszeni Mateusza, prawdopodobnie przytuli komornik. Z odpowiedzią prędko pospieszył sam obdarowany i opublikował film, na którym z Elżbietą Pawłowicz tłumaczy, że „alimenty płaci”, a komornik może pocałować go w nos.
– Bardzo proszę zapamiętać, ja płacę alimenty, a dowody tych wpłat są dostępne od początku tego roku na stronie audyt.kijowski.net – powiedział Kijowski.
Zaciekawiony autolustracją Kijowskiego prędko odpaliłem stronę. Z opublikowanych tam dowodów wynika, że Kijowski rzeczywiście alimenty płacił i płaci nadal. Czy płaci wymaganą sumę? Tego nie wiem. Pewne jest, że przelewy wykonywał i bez względu na to jak bardzo możemy nie lubić tego człowieka, nie ma powodów byśmy manipulowali faktami.
Muszę również stanowczo podkreślić, że nigdy nie unikałem płacenia alimentów i nigdy nikt mi takiego zarzutu nie postawił. Od lat nie było miesiąca kiedy nie płaciłbym na rzecz moich dzieci kwot przekraczających 1000 zł. Początkowo, kiedy miałem dobrą pracę i wysokie wynagrodzenie, przekazywałem moim dzieciom kwoty na poziomie 6000 zł miesięcznie. Oto zestawienie wpłat w ramach egzekucji komorniczej od lutego 2009 roku – napisał Kijowski.
I tutaj robi się naprawdę ciekawie. Z zestawienia wpłat wynika, że mówiąc o „dobrej pracy” Kijowski wspomina czasy, kiedy był liderem w Komitecie Obrony Demokracji. Konkretnie mowa o zimie i przedwiośniu 2017, gdy z miesiąca na miesiąc zaczęły wypływać informacje o jego hochsztaplerce z fakturami. W tym czasie swoim dzieciom wypłacił nawet ponad 10 000 złotych (marzec 2017), a co ciekawe do stycznia 2017 roku jego wpłaty przekraczały ledwo ponad 1200 złotych. Czyżby nagonka medialna skłoniła Kijowskiego do tego, by gruba forsa, którą od miesięcy przytulał w „dobrej pracy” w KOD, trafiła do jego dzieci. Poza tym, chcąc nie chcąc Kijowski udowodnił, że z KOD-hucpy czerpał ogromne korzyści, które umożliwiały mu wypłacenie dużych pieniędzy dla jego dzieci.
Kierując się opublikowanymi przez Mateusza Kijowskiego dowodami wpłat wychodzi na to, że wbrew temu co pisze dziennikarz GPC komornik nie odbierze „stypendium wolności”. Chyba, że Kijowski ma jakieś inne długi, o których nie wiemy. Zresztą, biorąc pod uwagę głupotę Kijowskiego, pieniądze ze „stypendium wolności” prawdopodobnie przewali do końca 2017, a przy całym zdarzeniu Kijowski wysypał się z ciekawymi informacjami.
Źródło: audyt.kijowski.net, Youtube, Facebook, gpc