W.P. Chicheł: Wspomóc i wykiwać rząd podatkami
Czy można znaleźć sposób, by polepszyć życie życie Polaków, a zarazem zrealizować marzenie Prawa i Sprawiedliwości w dociśnięciu podatkami wielkie, zagraniczne korporacje oraz tych wstrętnych, rodzimych prywaciarzy? Myślę, że jest to możliwe, gdy posłucha się wybitnych autorytetów z dziedziny ekonomii, a nie wariatów z Davos lub ich idoli.
Unikanie podatków jest ostatnimi laty bardzo medialne i dość łatwo zauważyć, iż dopuszczają się tego osoby lub korporacje generujące potężne zasoby finansowe. Wydaje się to dość dziwne, ponieważ dla tak zamożnych ludzi nie powinno to być problemem, gdyż to promil tego, co posiadają – pojmuje przeciętny człowiek. Jednak w dobie powszechnego keynesizmu, a obecnie popularnej ideologii Piketty’ego, która ma wyrównywać finansowe różnice życiowe społeczeństw, głównym sposobem dokonania celów, jest jak największe wyegzekwowanie pieniędzy z podatków do skarbu państwa, które rząd przekierowuje w ramach programów socjalnych czy innych benefitów osobom, które posiadają niskie dochody. Właśnie to zjawisko powoduje występowanie wielu operacji „kreatywnej księgowości” oraz przenoszenie się przedsiębiorstw do tzw. rajów finansowych, gdzie fiskalizm państwowy jest na niskim poziomie. Jeżeli państwo swoją polityką podatkową pokazuje przedsiębiorcom, że wzbogacanie się jest nieopłacalne i odczuwają, że fiskus karze ich progresją podatkową, ukazuje jakby brak sympatii do zamożnych. Nie można z góry zakładać, iż podatnicy są oszustami czy kryminalistami, jednak wyjątkowe sytuacje determinują w człowieku niemoralne zachowania. Państwo w tym momencie powinno wkroczyć oraz zadbać o swoje finanse, jak i również o dobro społeczne. Św. Jan Paweł II podkreślał: „Określanie ram prawnych, wewnątrz których rozwijane są relacje gospodarcze, i w ten sposób stworzenie podstawowych warunków wolnej ekonomii, która zakłada pewną równość pomiędzy stronami, tak że jedna z nich nie może być na tyle silniejsza od drugiej, by ją praktycznie zniewolić”.
Najprostszym sposobem jest wprowadzenie podatku liniowego, który likwiduje podział na klasy finansowe. Podatnik odczuwa sprawiedliwość, gdyż każdy płaci ten sam proc. od swojego dochodu, nie musi wpisywać w koszty różnych inwestycji, by wykazywać swoją nierentowność i unikać płacenia podatków. Niestety to nie wszystko, gdyż trzeba pomyśleć także o wysokości danin, zgodnie z krzywą Laffera, która doskonale tłumaczy, że państwo może wygenerować dużą sumę, jeśli prawidłowo dostosuje stawkę proc., która nie będzie zniechęcać do zakładania biznesów, a także nie spowoduje nielegalnych procederów unikania podatków. Minister Jerzy Zdziechowski pisał w książce „Mit złotej waluty” z 1937 r.: „Reforma podatków w Polsce, mała czy duża, musi dążyć nie tylko do naprawienia wad w całym systemie, ale przede wszystkim do zmniejszenia ciężaru świadczeń. Jej cel fiskalny polegać winien w uldze danej gospodarstwu, by w przyszłości spotęgować źródła opodatkowania”. Nie jest konieczne stosowanie spektakularnych sposobów na wyegzekwowanie maksimum z podatnika, lecz stworzyć mu warunki szybkiego wzbogacenia, co automatycznie spowoduje wzrost uzyskanych danin. Prof. Roman Rybarski podkreślał w 1927 r., iż należy „stworzyć twarde podstawy prawno-społeczne pod gromadzenie się kapitału narodowego”. Co więcej, kolejnym czynnikiem, który hamuje przedsiębiorczość i rozwój gospodarczy jest inflacja. Rząd początkowo uznaje ją za czynnik pozytywny, gdyż kwota uzyskanych podatków wychodzi większa, niż zakładano w budżecie, jednak niedługo ze względu na wysokie ceny upadają kolejne przedsiębiorstwa, pojawia się bezrobocie i wpływy drastycznie maleją. Współcześnie niestety dominuje doktryna podnoszenia podatków w sytuacjach kryzysowych. Wcześniej już wspomniałem, że takie zabiegi powodują unikanie danin poprzez „nierentowność” czy rejestrowanie siedzib w „rajach podatkowych”. Dlatego państwo powinno przewidywać ruchy „kreatywnych” przedsiębiorców i zmniejszać wydatki, w szczególności wszelkie programy socjalne, gdyż to nie jest tajemnicą, iż władza musi dodrukowywać banknoty, by wypełnić lukę, która powstała ze zbyt małych wpływów. Celnie ten zabieg podsumował prof. Edward Taylor: „Jakżeby łatwe było gospodarowanie, gdyby można było mnożyć kapitały przez emisje pieniądza. […] Jest wręcz przeciwnie”. Pamiętajmy jeszcze o jednej rzeczy – podatki są przerzucalne i dochodowy do nich należy. Podkreślał, co wtedy występuje prof. Adam Krzyżanowski: „Bezpośrednim odruchem opodatkowanego jest zamiar podniesienia ceny towaru lub usług, które sprzedaje, co najmniej o wysokość straty wywołanej podatkiem”. Dlatego uważam, że państwo powinno zmienić opodatkowanie firm zarejestrowanych poza Polską i zwolnić je z podatku dochodowego, a w jego miejsce wprowadzić przychodowy, który dotyczyłby całej wartości sprzedaży odniesionej na terenie Rzeczpospolitej Polskiej. Sztuczne wywoływanie nierentowności, by było niemożliwe, gdyż jest ona niezależna od przychodu. Polskie przedsiębiorstwa, które uciekały do „rajów podatkowych”, zmusiłoby to do powrotu do kraju, gdyby się okazało, że w sumie płacą większą kwotę niż w Polsce z podatku dochodowego. Przecież to jest w interesie naszego państwa, by rodzimi przedsiębiorcy płacili w kraju i napędzali w pełni polską gospodarkę. Z drugiej strony w końcu Rzeczpospolita znalazłaby bat na wielkie korporacje, które umiejętnie unikają w III RP opodatkowania, poprzez wytężoną pracę zespołów prawników, zatrudnionych w celu okradania Polski na ogromne kwoty pieniędzy, które mogłyby odciążyć rodzimym podatników. Kultywujmy piękne przedwojenne hasło: „Swój do swego” także w polityce skarbowej i pomagajmy rozwijać „biznesy” polskim obywatelom.
Wiele poglądów, które zaproponowałem, wydają się może zbyt proste, lecz starałem potwierdzać swoje pomysły wybitnymi autorytetami ekonomicznymi czy etycznymi, jak Papież Polak. Jednak to właśnie prawo najprostsze zazwyczaj jest najbardziej efektywne oraz przez wszystkich zrozumiałe. W I połowie XX w. pojawił się na portugalskiej scenie politycznej ekonomista, który został ministrem finansów, potem głową państwa i uporządkował budżet państwa z potężnego chaosu. Nazywał się Antonio de Oliveira Salazar i w swoim sztandarowym dziele „Rewolucja pokojowa” zawarł bardzo ważną myśl, którą powinni kierować się włodarze, przy tworzeniu prawa podatkowego, a zarazem dopełnia tekst: „Ministerstwo Skarbu zobowiązuje się współpracować z poszczególnymi ministerstwami w celu opracowania zarządzeń w sprawie redukcji wydatków lub pobierania dochodów, ażeby można je było zorganizować, w miarę możliwości, według jednolitych zasad”.
Przeczytaj także:
P. Szymański: Zakarpacie potencjalnym zarzewiem wojny w całej Europie
O normalnych zasadach fiskalny pisze od lat np. „Najwyższy Czas”i środowisko wokół niego. Wiadomo, że rządzący nic sobie z tego nie robią. Już to zdanie na początku felietonu jest dość naiwne: „marzenie Prawa i Sprawiedliwości w dociśnięciu podatkami wielkie, zagraniczne korporacje oraz tych wstrętnych, rodzimych prywaciarzy. Myślę, że jest to możliwe, gdy posłucha się wybitnych autorytetów z dziedziny ekonomii, a nie wariatów z Davos lub ich idoli.” Od kiedy to PiS marzy, aby docisnąć podatkami wielkie zagraniczne korporacje?? Jakoś trudno to zauważyć. Zresztą ci co w zamian za zewnętrzne znamiona władzy wykonują u nas polecenia starszych i mądrzejszych (dbających o to, żeby Polska przypadkiem się nie wzmocniła) MUSZĄ słuchać zwierzchników z Davos a nie przejmować się wybitnymi autorytetami z dziedziny ekonomii ;).
Proszę Pana, ja wiem, że Morawiecki chodzi na sznurku wielkich korporacji i banksterki, ale sami pisowscy mają takie marzenia.
„…marzenie Prawa i Sprawiedliwości w dociśnięciu podatkami wielkie, zagraniczne korporacje…” O święta naiwności autora takiej bredni!!! Pisjudeobolszewia, wzorem swoich przodków sprzed 100 lat, głównego wroga upatruje nie w wielkim kapitale, lecz w drobej burzuazji, małym i średnim biznesie!
@ Wiktor Skoro tak to dlaczego POZWALAJĄ na to, żeby rządzili nimi i niejako w ich imieniu wydawali polecenia ci, którzy dość jak z tego wynika jawnie są na czyichś sznurkach???
Niedawno wróciłem z Kuwejtu i Bahrajnu. Tam w ogóle nie ma podatku od pracy. Tylko że Kuwejt i Bahrajn to małe kraje o małej populacji i ogromnych surowcach naturalnych.
Byłem w Sułtanacie Brunei (aż 3 razy!). Tam pod prawem Szariatu nie ma procentów od pożyczek z banków. Wyobraźcie sobie że pożyczacie na mieszkanie BD150k i po 20 latach macie odddać tyle samo. Sułtan był nawet tak wspaniałomyślny że wybudował domy za darmo dla najbiedniejszych. W Brunei też nie ma podatków od pracy.
Wg https://migronis.com/blog/taxes-in-europe podatek w Polsce to 32%.