Operacja izraelskiego wojska prowadzona w Strefie Gazy nosi wszelkie znamiona zbrodni przeciw ludzkości. Nie tylko stosowana jest tam zasada odpowiedzialności zbiorowej, którą wcześniej na szeroką skalę praktykowali Niemcy w okupowanej Polsce, lecz także prowadzi się likwidację przypadkowej ludności cywilnej, co w świetle prawa międzynarodowego jest jedną z najgorszych zbrodni. Takie działania były w przeszłości pretekstem do niejednej interwencji zbrojnej. Tym razem jednak świat zdaje się milczeć. Niczym u Orwella Izrael wmówił wszystkim, że ataki jego armii są działaniami obronnymi, a likwidacja ludności to neutralizacja niebezpieczeństwa.
Choć konflikt izraelsko-palestyński ciągnie się od początku XX wieku, ostatnie działania podyktowane są buntem ludności arabskiej przeciw wywłaszczaniu ich z domów leżących na Wzgórzu Świątynnym we Wschodniej Jerozolimie, która wedle wszelkich międzynarodowych ustaleń i traktatów należy do Palestyny, jako element wspólnego zarządu nad miastem świętym dla trzech religii. Izrael twierdzi jednak, że podstawą do wywłaszczenia jest fakt, iż kiedyś w budynkach tych mieszkali Żydzi. Prowadzona od 1948 r. akcja przesiedlania Palestyńczyków nie stanowi tu żadnego argumentu. Wszak nie Izrael decydował, gdzie zamieszkają po wyrzuceniu ich z domów. Palestyńczycy nie mogą też liczyć na żadne rekompensaty z tytułu pozostawionych za sobą majątków, z których Izrael ich wywłaszczył
Wyrzucenie Palestyńczyków ze Wzgórza Świątynnego ma też charakter polityczny, bowiem jest to policzek w stronę Hamasu, arabskiego bractwa o charakterze ruchu oporu, które ma ambicje uchodzić w świecie islamu za strażników świętego miejsca jakim jest leżący na wzgórzu meczet Al-Aksa. Dlatego w stronę Izraela poleciały setki rakiet. Większość z nich stanowią jednak pociski domowej produkcji, które nie tylko nie stwarzają większego zagrożenia, ale też nie są w stanie dosięgnąć Tel-Aviwu, czy Jerozolimy. Mimo to ogarnięte pogonią za sensacją międzynarodowe media starają się stworzyć tu atmosferę równowagi sił, w której obie strony wymieniają ciosy.
Kiedy wojska izraelskie prowadzą „akcje odwetowe” w Strefie Gazy, na Zachodnim Brzegu Jordanu trwa „kryształowa noc” naszych czasów, gdzie młodzi Izraelczycy niszczą palestyńskie witryny, demolują samochody i obrzucają kamieniami mieszkania. To efekty prawicowej propagandy, bowiem w Izraelu od marcowych wyborów nie udało się skonstruować rządu i poszczególne ugrupowania prześcigają się w deklaracjach o rozliczeniu wrogów. Oberwało się też Polsce, do której odwołują się niektórzy publicyści i działacze partyjni, porównując zdjęcia pobitego żyda z historycznymi wydarzeniami w naszym kraju. Znajomość faktów w wielu wpisach sięga jednak dna, ponieważ pojawiają się tam odwołania nawet do XIX wieku, kiedy to Polski nie było na mapach, za to mieszkający na naszej ziemi Żydzi często zostawali fabrykantami, budowali pałace i żyli lepiej, niż miliony Polaków pod zaborami.
Źródło: eMisjaTv
Przeczytaj także:
jeden z pkt. Rezolucji nr 181 mówi o powstaniu państwa palestyńskiego, dotąd nie zrealizowane, natomiast jeden z pkt. Rezolucji nr 242, mówi o wycofaniu wojsk izraelskich z terenów zajętych podczas wojny sześciodniowej, też nie zrealizowane, rezolucje cały czas aktualne…
Szczerze mówiąc to, co się wyrabia w strefie Gazy jest kolejnym policzkiem wymierzonym całej ludzkości. Tej samej ludzkości, która niczym tuczna gęś kluski łyka każde żydowskie kłamstwo, raz z ochotą kiedy indziej przez rurkę propagandy.
Tyle, że tzw. „ludzkość” ma to wszystko gdzieś, zajęta naprzemiennie konsumpcją i wypoczynkiem.
Palestyńczyków czeka więc los Polaków na Wołyniu z tą jedynie różnicą, że śmierć jest im zadawana nowocześniejszymi i wydajniejszymi metodami.
No, nie oszukujmy się. Kogo w świecie obchodzi los garstki potencjalnych terrorystów jak są przedstawiani w mediach Palestyńczycy? Kto zada sobie trud sprawdzenia wiadomości medialnych starannie dobieranych i preparowanych zgodnie z oczekiwaniami ich właścicieli?
Obawiam się, że kolejną nacją poddaną żydowskim przemożnym i wybuchowym „wpływom” na wzór Palestyńczyków będziemy my, Polacy.
Wskazuje na to przedziwna zgodność w temacie stosunków z państwem Izrael wraz z kosztami w polskim (?) parlamencie i upór kolejnych ekip rządowych, w wyścigu po żydowskie zadowolenie, kosztem finansów kraju, kosztem dobrego imienia Polaków i kosztem tego, co nazywamy majątkiem narodowym.