Syn Akowca napisał list do Engelking
W związku ze skandaliczną wypowiedzią Barbary Engelking dla programu „Kropka nad i” w telewizji TVN24, w której posądziła naród polski o masową kolaborację z III Rzeszą, KRRiT wszczęła postępowanie wobec stacji. To reakcja na siedem skarg, które wpłynęły do KRRiT w związku z wypowiedzią Engelking. W sprawie wypowiedzi Engelking zaprotestował także syn Żołnierza Armii Krajowej, dr inż. Krzysztof Pasierbiewicz, emerytowany nauczyciel akademicki z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Wystosował list otwarty.
W „Kropce nad i” prof. Barbara Engelking, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN mówiła m.in., że „Żydzi wiedzieli, czego się od Niemców spodziewać. Niemiec był wrogiem i ta relacja była bardzo klarowna, czarno-biała, a relacja z Polakami była dużo bardziej złożona” i „Polacy mieli potencjał, by stać się sojusznikami Żydów i można było mieć nadzieję, że będą się inaczej zachowywać, że będą neutralni, że będą życzliwi, że nie będą do tego stopnia wykorzystywać sytuacji i nie będzie tak rozpowszechnionego szmalcownictwa”.
Zamieszczamy list otwarty.
Od:
Dr inż. Krzysztof Pasierbiewicz
emerytowany nauczyciel akademicki
Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie
Do:
Prof. Barbara Engelking
Kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN
z siedzibą w Warszawie
Szanowna Pani Profesor!
Zwracam się do Pani Profesor jako Polak, jako katolik, jako syn Akowca, jako emerytowany nauczyciel akademicki z blisko czterdziestoletnim stażem, a także jako bloger Salonu24, – w sprawie wypowiedzianych przez Panią w TVN24 w programie Moniki Olejnik „Kropka nad i”, w dniu 80. rocznicy powstania w getcie warszawskim, – następujących słów:
„Żydzi się nieprawdopodobnie rozczarowali co do Polaków w czasie wojny. Żydzi wiedzieli, czego się spodziewać od Niemców, a relacja z Polakami była dużo bardziej złożona. Polacy mieli potencjał, żeby stać się sojusznikami Żydów i Żydzi mieli nadzieję, że będą się inaczej zachowywać i nie będzie tak powszechnego szmalcownictwa. To rozczarowanie wydaje mi się, że odgrywa rolę. Polacy po prostu zawiedli. Żydzi w getcie wykazywali się niesamowitą odwagą. (…) Tworzyli sieci pomocowe. Naprawdę byli w dużym stopniu samowystarczalni, a byliby w dużo większym, gdyby nie [polscy] szmalcownicy”. Nie było atmosfery, która sprzyjałaby ukrywaniu się Żydów” i całe „szajki szmalcowników” czyhały na Żydów pod murami getta. A kiedy getto płonęło, to „przychodzili się gapić po prostu”. „Najczęstsze były komentarze: >Żydki się palą<…</i>”
Ale zanim przejdę do meritum, coś Pani Profesor opowiem.
Działo się to pierwszego sierpnia 1952. Jako ośmioletni chłopiec byłem na kolonii letniej w podkrakowskim Sierakowie. Szczęśliwi, opaleni wróciliśmy z kolegami znad rzeki na obiad. Ku mojemu zdumieniu pani wychowawczyni przekazała mi wiadomość, że ktoś na mnie czeka w kancelarii pana kierownika. Jeszcze bardziej się zdziwiłem na widok wuja Ludwika, który mi powiedział, że tata jest trochę chory i musimy wracać do Krakowa. Choć bardzo mi było żal zostawiać kolegów ucieszyłem się ogromnie, bo będąc Jego oczkiem w głowie, świata za Ojcem nie widziałem. Pociąg wlókł się niemiłosiernie, a ja nie mogłem się doczekać chwili, kiedy wreszcie się przytulę do Ojca. W końcu dotarliśmy z dworca na naszą ulicę. Wujek chciał mi coś powiedzieć, ale wyrwałem mu się i oszalały ze szczęścia, na łeb na szyję popędziłem do ukochanego taty. Gdy dobiegłem do naszej kamienicy serce przeszył mi paraliżujący ból i niebo spadło mi na głowę. Na bramie wisiała wykonana domowym sposobem klepsydra z napisem:
Mgr inż. Michał Pasierbiewicz
ukochany mąż i ojciec
żołnierz Armii Krajowej
zmarł przeżywszy lat 46…
Tacie pękło serce. Zamęczyła go ubecja, a dokładniej mówiąc kilku oficerów bezpieki pochodzenia żydowskiego po tym, jak ujawnił swoją akowską przeszłość. Nie wytrzymał ciemiężenia i upokorzeń w pracy, obrzydliwych intryg, prowokacji, bezustannego śledzenia, ciągłych rewizji domowych i niekończących się wielogodzinnych przesłuchań na bezpiece. Zaś owdowiałej matce i osieroconym synom piętno odrzucenia i zaszczucia, – każdego dnia coraz głębiej wkłuwało się w duszę.
Na pogrzebie było tyle samo bliskich i przyjaciół, co ubeków, którzy obstawili cały Cmentarz Rakowicki, a gdy kondukt dotarł do naszego rodzinnego grobu, przyczaili się za przyległymi grobowcami. Pamiętam, że gdy ksiądz rozpoczął modlitwę nad grobem, wśród żałobników zrobiło się jakieś dziwne zamieszanie i rozległy się zaaferowane szepty. To przyjaciele Taty z konspiracji wkroczyli do akcji i raptem na trumnie pojawiła się wiązanka biało czerwonych goździków z szarfą, na której widniał napis: „Naszemu kochanemu dowódcy przyjaciele z Armii Krajowej ”. Do dzisiaj nikt nie wie, kto i jakim cudem położył tę wiązankę na trumnie, za co wtedy groziło więzienie, o ile nie gorzej. Z tego, co było potem zapamiętałem jedynie, że jak trumnę spuszczano do grobu Mama ścisnęła mnie kurczowo za nadgarstek aż mi z bólu w oczach pociemniało. A jak kondukt się rozchodził spostrzegłem, że mam całą dłoń we krwi. Mama miała zawsze zadbane, długie paznokcie.
A przecież, jako kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN Pani Profesor dobrze wie, iż co najmniej do połowy lat 50. ubiegłego wieku takich właśnie polskich rodzinnych tragedii były w Polsce dziesiątki tysięcy, – i musi Pani przyznać, że tych zbrodni na Polakach dokonanych rękami żydowskich oprawców z Urzędu Bezpieczeństwa nigdy nie rozliczono, a sprawę nadal okrywa się (dlaczego?) zmową milczenia, zaś każdy, kto się ośmieli przerwać to milczenie zostaje obłożony klątwą ostracyzmu, jak nie gorzej.
Pragnę także Panią Profesor poinformować, że w czasie okupacji hitlerowskiej, w elektrowni Siersza Wodna, gdzie mój Tata był dyrektorem działała zorganizowana, konspiracyjna formacja Armii Krajowej. Była to „Piątka Akowska”, której dowódcą był mój śp. Ojciec Michał Pasierbiewicz, pseudonim konspiracyjny „Paweł” – vide: https://katalog.bip.ipn.gov.pl/informacje/143605 a także https://www.wikiwand.com/pl/Micha%C5%82_Pasierbiewicz
Ponieważ elektrownia Siersza-Wodna zasilała w energię elektryczną niemiecki obóz śmierci Auschwitz-Birkenau, mój Ojciec i jego żołnierze mieli pozwolenie na wjazd na teren obozu w przypadkach awarii sieci elektrycznej, – i wykorzystując tę sposobność, przez całą okupację hitlerowską, z narażaniem życia własnego i swoich rodzin, ratowali życie więźniom obozu Auschwitz-Birkenau, w znakomitej większości pochodzenia żydowskiego, – przerzucając im żywność i lekarstwa, za co jak Pani Profesor wie groziła wtedy bezwzględna kara śmierci.
Nie wiem, ilu Żydom uratował życie mój Tata, prawdopodobnie wielu, ale nawet gdyby uratował choćby jedno żydowskie życie, to chyba Pani Profesor się ze mną zgodzi, iż w tym kontekście, za wypowiedziane przez Panią słowa powinna się Pani Profesor najdelikatniej mówiąc wstydzić i moim zdaniem przeprosić za to Polaków.
Zaś na koniec, parafrazując słowa kultowej piosenki Wojtka Młynarskiego pt. „W co się bawić” pozwolę sobie spytać Panią Profesor, czy zgodzi się ze mną, że: – „Trzeba już w końcu raz ustalić, czyście się Państwo nie zanadto rozdokazywali? ”
Z poważaniem,
Krzysztof Pasierbiewicz, syn Michała
Post Scriptum
W wolnej chwili zapraszam Panią Profesor do lektury mojego listu do naczelnego rabina Polski w sprawie skandalicznych zachowań prof. Jana Woleńskiego, który przez kilka lat był wiceprezydentem żydowskiej Loży Polin, – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/853427,list-polskiego-blogera-do-naczelnego-rabina-polski
Źródło: Salon24
Komentarz Jacka Międlara:
Barbara Engelking w sposób wyjątkowo bezczelny posądziła Polaków o masowe szmalcownictwo z III Rzeszą. Tych Polaków, którzy w dziesiątkach tysięcy nadstawiali karku, pod karą śmierci, skrywali swoich ży*owskich sąsiadów w domach. W „Kropce nad i” mówiła m.in., że „Ży*zi wiedzieli, czego się od Niemców spodziewać. Niemiec był wrogiem i ta relacja była bardzo klarowna, czarno-biała, a relacja z Polakami była dużo bardziej złożona” i „Polacy mieli potencjał, by stać się sojusznikami Ży*ów i można było mieć nadzieję, że będą się inaczej zachowywać, że będą neutralni, że będą życzliwi, że nie będą do tego stopnia wykorzystywać sytuacji i nie będzie tak rozpowszechnionego szmalcownictwa”. Barbara E. zapomniała wspomnieć kim był Chaim Rumkowski, kto pomagał legitymować i wywozić jej pobratymców na Umschlagplatz, a z placu do niemieckich obozów. Nie powiedziała także kto służył w Sonderkommando i kto przez dziesięciolecia wyśmiewał „polską bohaterszczyznę”, która umacniała Naród Polski w najtrudniejszych momentach w dziejach. Nie wspomniała…
Skąd się bierze ta bezczelność? Myślę, że znajdziecie odpowiedź w mojej książce pt. „Polska w cieniu ży*ostwa”, która demitologizuje relacje Polaków ze starozakonnymi na przestrzeni ostatnich wieków.
Moje książki na https://sklep-wprawo.pl
Stanowisko jakie zaprezentował B. Engelking, fest wśród społeczności ży dowskij powszechne
Co tej wywłoce tłumaczyć? To bezcelowe. Ona o wszystkim dobrze wie, także o udziale żydów w zagładzie swoich pobratymców. Przerażający jest natomiast fakt, że ona bierze za to pieniądze wypracowane przez polskich podatników a kolejne okrągłostołowe rządy nawet nie próbują tego zmienić.
Nie ograniczajmy się do przypominania zbrodni dokonanych na Polakach po 1945 roku. Nie mówmy „tylko” o zbrodniach sądowych, o prześladowaniach polskich patriotów.
To zbyt mało!
Trzeba sięgnąć głębiej ( a jest tego naprawdę wiele) choćby do września 1939 roku, by móc zadać takim jak Engelking „profesorom” kilka pytań.
Już we wrześniu 1939 r. gdy w Polsce trwały krwawe walki, żydowscy mieszkańcy wielu polskich miast i miasteczek witali radośnie i uroczyście wkraczające oddziały Wehrmachtu. Tak było np. w Łodzi i Pabianicach, gdzie miejscowi Żydzi postawili udekorowane kwiatami triumfalne bramy, a ich delegacje witały niemieckich najeźdźców chlebem i solą.
Żydzi stosując swoją odwieczną metodę przetrwania wyszli z założenia, że aby się dobrze im działo, należy respektować niemieckie zasady, co niejako z punktu spowodowało ich ochoczą współpracę z przyszłymi katami i wyrzeczenie się przynależności do polskiego społeczeństwa.
Jeszcze wyraźniej taką postawę było widać na terenach zajętych przez Sowieckich bandziorów. Tu nie skończyło się tylko na serdecznym powitaniu!
Z zachowań żydowskich przebijała radość z upadku Rzeczpospolitej!
Już w od września1939 roku tysiące Żydów aktywnie zaangażowały się w kampanię propagandową przed ogłoszonymi na 22 października „wyborami” do Zgromadzeń Narodowych Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi, które miały zadecydować o przyłączeniu tych terenów do Związku Sowieckiego, zgodnie z ich pełnym drwiny hasłem „chcieliście Polskę bez Żydów, a macie Żydów bez Polski”.
Równolegle powstawały tzw. „czerwone gwardie” i „czerwone milicje”, w których skład wchodzili miejscowi Żydzi a zwłaszcza młodzież żydowska i miejska biedota.
Ujawniały się one najczęściej zaraz po 17.09.1939 roku (lub nawet wcześniej) i działały bardzo krwawo na zapleczu Wojska Polskiego. Jeszcze wydajniej działały po agresji Armii Czerwonej, która dawała im jako „elementom rewolucyjnym” kilka dni na załatwienie porachunków i wywarcie „zemsty klasowej”.
Żydowskie „Czerwone Milicje” ponoszą odpowiedzialność za masowe denuncjacje Polaków do NKWD, co kończyło się ich ograbieniem, rozstrzelaniem bądź deportacją. Nikt nie może nawet próbować zaprzeczać że „Czerwona Milicja” była dla Armii Czerwonej tym samym, czym Einsatzgruppen dla Wehrmachtu!
Te zbrodnie przeciwko Polsce i Polakom już dawno powinny być odsądzone ale obecne tzw. „elity” polskie ukrywają te fakty uczestnicząc w swoistej zmowie milczenia, która umożliwia śmieciom żyjącym pasożytniczo z oczerniania Polski na profesorskie brednie.
Odwróćmy sytuację.
Odpowiedzmy na pytanie co by się działo, gdyby w jakimś państwie żydowskim podobnego aktu zdrady dopuściliby się Polacy?
Ilu Żydów byłoby skłonnych po informacji o takich zbrodniach pomagać im i to z narażeniem życia własnego i swoich najbliższych? No ilu?
Czy Engelking uważa, że Polacy nie wiedzieli o zdradzie żydowskiej? Nie widzieli ich współpracy z najeźdźcami?
Historia jest tylko jedna i nikt nie może zaprzeczyć że Czerwona Milicja była dla Armii Czerwonej tym samym, czym Einsatzgruppen dla Wehrmachtu.
Sam fakt, że po tym wszystkim Polacy narażając własne życie pomagali Żydom zwłaszcza w świetle ich podłości i zdrady jest dowodem ich wielkiej szlachetności graniczącej wręcz z głupotą.
Poszukajcie sobie danych o niejakim Leonie Skosowskim ps. „Lonek” i Żydowskiej Gwardii Wolności – „Żagwi”. Dowiedzcie się, dlaczego na jej agentach AK wykonało 70 wyroków śmierci.
Ten Polak niepotrzebnie się zniżał do żydowskiego poziomu. Przecież ona nie jest dla niego partnerką do rozmowy – prof. od zagłady Żydów, ha ha ha, co to w ogóle za nauka.
Niech przeczyta A.Rosenberga,to sie dowie czym(sic !)jest.“Spur des Juden im Wandel der Zeiten „,dobra lektura!
Pan, syn AKowca prawde napisał ale z tą kreaturą nie ma sensu rozmowa na poziomie merytorycznym – oni kompletnie prawdy nie przyjmuja do świadomości, bo dokładnie wiedzą jaka ta pawda jest i dobrze też wiedza ze łgają i oczerniają – póki za taie oszczerstwa nie beda odpowiadali karnie, póty nic sie nie zmieni.
Pana dr. Pasierbiewicza pamiętam z jednej ze stron internetowych . Miałam ta możliwość wymiany z nim komentarzy. Wspaniały, mądry człowiek.
Wydaje mi się, że trzeba zintensyfikować wysiłki w celu pokazania całemu światu jaki był udział żydowskich oprawców w mordowaniu Polaków. W każdym bądź razie, gdyby historia miała się powtórzyć, ja nie kiwnę palcem, żeby pomóc jakiemuś żydowi! Oto efekty skandalicznego działania żydów i wytworów typu Engelking.
Przecież oni traktują wszystkich gojów jak bydło i dają temu wyraz co krok. Śmiercionkowe skrytobójstwo, kradzież zwana inflacją, trucizny w żywności, terroryzowanie poprzez media to jest ich działanie.
@George
Bardzo dobrze Ci się wydaje.
Problemy tkwią jednak zarówno w służalczej mentalności polskich władz jak i poza naszymi granicami, gdzie media zostały zdominowane przez „jedynie słuszną” ideę głoszącą krystaliczną niewinność i jedyną słuszność opiewania cierpienia żydowskiego.
Popatrz tylko na bezkarność wszelkiej maści pseudonaukowców i pismaków tworzących oderwaną od historii i rzeczywistości własną wizję holokaustu. Na te ciągłe bezzasadne pomówienia i oskarżenia, których krytyka tonie we wrzasku broniącym wolności rzekomych „badań historycznych”.
Każda, nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku. W przypadku drogi zmierzającej do pokazania światu prawdy o „wybranych”, koniecznym jest zlikwidowanie Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, by uniemożliwić oszustom osłonę ich kreciej roboty naukowymi hasełkami, przejęcie pod polską kuratelę Muzeum Historii Żydów Polskich, niemieckich obozów zagłady, ekshumacja w Jedwabnem i wiele innych działań, które wyprzedzą zdarcie pozłoty z żydowskiego geszeftu o nazwie holokaust i pokażą jego zgniliznę.
Ja też o żydach coś wiem. Mam nieszczęście mieć ich za sąsiadów. Żydzisko dostał zgodę lata temu od teścia, wtedy właściciela posesji, na betonowe ogrodzenie, sukinsyn wybudował przy nim garaż pod ziemią a na górze taras. Potem dobudował pokoje. I to wszystko na granicy, wbrew obowiązującym wtedy, a nawet dziś przepisom. Teść już nie miał siły i ochoty chandryczyć się z bydlakiem, bo go niszczył zawał za zawałem. Dziś ta żydowska menda wynajmuje pokoje upaińskiemu bydłu. A my mamy co chwila wycie zapijaczonych mord, ichnią muzykę na ful i syf w ogródku(plastiki, pety, papier). I tak o to doszliśmy do wniosku, że od jednych i drugich powinno się żyć w bezpiecznej odległości. Zdolności i charakter upaińców znam od ok. 30 lat.
A co do żyduwy Engelking- Czego wymagać od takich, którzy nie mają żadnych zdolności honorowych. Olać i opluć.
„Eichmann wspominał – a nie ma powodów, by mu nie wierzyć -Że Żydzi znajdowali się nawet wśród szeregowych czlonków SS, choć sam fakt żydowskiego pochodzenia takich ludzi jak: Heydrich, Milch, Hans Frank i in. był sprawą ściśle poufną – wiedziała o tym jedynie garstka ludzi. ” (s. 228)
„Tysiące pół-Żydów zwolniono od wszelkich ograniczeń, czym można było wytłumaczyć rolę odgrywaną przez Heydricha i Hansa Franka w SS oraz role feldmarszałka Erharda Milcha w lotnictwie Goeringa, wiedziano bowiem powszechnie, ze Heydrich i Milch byli pół-Żydami, natomiast generalny gubernator Polski był przypuszczalnie stuprocentowym Żydem.” (str. 173)
Hannah Arendt, „Eichmann w Jerozolimie”, Kraków 1987.
http://www.naszawitryna.pl/ksiazki_10.html
***
Hannecke Kardel – „Hitler założycielem Izraela ?”
http://www.naszawitryna.pl/ksiazki_40.html
„…..Badając kwestię mordów na Żydach, które są faktem historycznym, zobaczymy, że wśród tych, którzy ich dokonywali trudno jest znaleźć ludzi nie mających żydowskiego pochodzenia żeby wymienić choćby trzech namiestników na Wschodzie: Heydricha, Franka i Rosenberga. (…) Czytelnik musiałby długo szukać, by znaleźć niezwykle pouczającą, a prawie całkowicie niedostępną na rynku księgarskim książkę:
„Zanim przyszedł Hitler” (1964), której autorem jest niemiecko-żydowski wykładowca akademicki Dietrich Bronder. Pisze on co następuje:
„żydowskiego pochodzenia lub spokrewnieni z żydowskimi rodzinami byli: fuehrer i kanclerz Rzeszy Adolf Hitler; jego zastępcy: minister Rzeszy Rudolf Hess i marszałek Rzeszy Hermann Goering; Gregor Strasser, dr Josef Goebbels, Alfred Rosenberg, Hans Frank i Heinrich Himmler; ministrowie Rzeszy von Ribbentrop (który niegdyś wypił bruderszaft ze słynnym syjonistą, zmarłym w 1952 roku pierwszym prezydentem Izraela Chaimem Weizmannem) i von Keudell; gauleiterzy Globocznik (tępiciel Żydów), Jordan i Wilhelm Kube; wysocy funkcjonariusze SS Reinhard Heydrich, Erich von dem Bach-Zelewski i von Kaudell II; bankierzy i sponsorzy Hitlera przed 1933 rokiem Ritter von Stauss (wiceprzewodniczący Reichstagu) i von Stein; feldmarszałek i sekretarz stanu Milch, podsekretarz stanu Gauss; starzy towarzysze partyjni Hanffstaengel (szef biura prasowego NSDAP dla prasy zagranicznej (późniejszy doradca Roosevelta) i prof. Haushofer”.
Powyższa lista nie jest pełna, ale jest prawdziwa, co sprawdzić może każdy, kto bliżej zainteresuje się, jaki jest związek między chorobliwą nienawiścią Hitlera i jego paladynów do ich krewniaków, a powstaniem państwa Izrael.
(…)
Generał policji i służby bezpieczeństwa Reinhard Heydrich zajmujący się zwalczaniem Żydów dokonał ciekawego odkrycia. Odkrył mianowicie pewnego człowieka. Człowiek ów był katolickim Żydem urodzonym w Hajfie, znał hebrajski i jiddisz, tak jak niemiecki. Jako dziecko przybył z ojcem do Solingen. Potem zaniosło go do Linzu, gdzie na długo przed anschlussem walczył dla Hitlera. Po ucieczce z Austrii wstąpił do SS. W gimnazjum w Linzu historii uczył go prof. Leopold Poetsch, który jak pamiętamy wpajał Adolfowi Hitlerowi antyżydowskie poglądy. Adolf Eichmann – bo o nim mowa – ambitny i rokujący wielkie nadzieje unterfuehrer SS, spotkał się z Adolfem Hitlerem, który podczas leśnego spaceru ujął za ramiona i długo patrzył w oczy człowiekowi, który chodził do tej samej szkoły co on. Resztę załatwił Heydrich dostarczając nowemu współpracownikowi odpowiednią metrykę z Solingen i wprowadzając go w obowiązki. W inne sprawy wtajemniczył go żydowski oficer SS Leopold von Mildenstein, przyjaciel syjonistów, który opracował plan mający na celu „wzbudzenie u możliwie największej liczby Żydów chęci wyjazdu do Palestyny”. Gdy koledzy z SS dziwili się, co szuka w ich organizacji Żyd Eichmann odznaczający się typowym semickim nosem („przecież on ma na gębie klucz do synagogi”), słyszeli w odpowiedzi: „Nie gadać tyle! Rozkaz fuehrera!” Każdy rozumiał, bo fuehrer miał zawsze rację. Więc Eichmann bez przeszkód mógł ze swego berlińskiego biura rozwinąć szeroką działalność, za którą, jak stwierdził, na początku lat sześćdziesiątych podczas procesu w Jerozolimie jego obrońca Servatius, powinien otrzymać order. A mianowicie za jego niezwykłe zasługi dla żydowskiej kolonizacji Palestyny. Badacz nazwisk Gerhard Kessler pisał w swojej pracy opublikowanej w 1935 roku, że nazwisko „Eichmann” pochodzi z początku XIX wieku, kiedy to wielu Żydów przybierało nowe nazwiska, „aby oderwać się od swych przodków i od historii swojego narodu”. Gestapo Heydricha nawiązało ścisłe stosunki z żydowską organizacją Hagana działającą w Palestynie. Było to całkiem logiczne, gdyż według Eichmanna „wszystkie partie i związki zrzeszone w Światowej Organizacji Syjonistycznej są nadzorowane przez jedną centralną instancję, która odgrywa niezwykle ważną rolę w życiu politycznym Żydów. Nosi ona nazwę Hagana, co oznacza samoobronę „. Jeden z palestyńskich syjonistów prowadzący w Berlinie negocjacje ze służbą bezpieczeństwa Heydricha nazywał się Schkolnik. Był to późniejszy premier Izraela Levi Eszkol, który latem 1965 roku wyjawił tygodnikowi „Der Spiegel”: „Przebywałem tam krótko w początkowym okresie rządów Hitlera „. Komendant Hagany, urodzony w Polsce, Feivel Polkes spotkał się z hauptscharfuehrerm SS Adolfem Eichmannem po raz pierwszy w lutym 1937 roku. Obaj Żydzi zawarli porozumienie i wypili bruderszaft w winiarni „Traube ” niedaleko Zoo. Eichmann wręczył Polkesowi pisemne oświadczenie: „Wywierany będzie nacisk na ogólnokrajowe przedstawicielstwo Żydów w Niemczech, aby zobowiązywało emigrujących Żydów do wyjazdu do Palestyny, a nie do jakiegokolwiek innego kraju. Leży to całkowicie w interesie Niemiec i gestapo przedsięwzięto już odpowiednie kroki.” Feivel Polkes zaprosił swojego nowego przyjaciela Eichmanna do starej ojczyzny. 2 października 1937 roku w Haifie redaktor gazety „Berliner Tageblatt” nazwiskiem Eichmann zszedł na ląd z pokładu „Romanii”. Pan redaktor pragnął rozejrzeć się nieco po kraju. Zobaczył wiele ciekawych rzeczy, porozmawiał z wieloma ludźmi i po powrocie zameldował: „Narodowe kręgi żydowskie są bardzo zadowolone z radykalnej polityki niemieckiej w stosunku do Żydów, gdyż dzięki niej liczba ludności żydowskiej w Palestynie wzrosła do tego stopnia, że w dającej się przewidzieć przyszłości będzie tu więcej Żydów niż Arabów”. Gminy Żydowskie w Berlinie i wszystkich wielkich miastach Rzeszy organizowały kursy hebrajskiego i przygotowywały przede wszystkim młodych Żydów do „Alijah”, czyli emigracji do Palestyny. Centralny Komitet Pomocy i Odbudowy przekształcił się w Ogólnokrajowe Przedstawicielstwo Żydów Niemieckich , które ostatecznie nazwało się Ogólnokrajowym Zrzeszeniem Żydów w Niemczech i wraz z urzędem Eichmanna koordynowało emigrację Żydów do Palestyny. Panowała pełna harmonia, nie było żadnych scysji czy konfliktów. Raaman Melitz z Jerozolimy ustalił liczby dla punktu zbornego w Niederschoenhausen: „82% wyjechało do Palestyny, 9% do Brazylii, 7 % do Południowej Afryki, 1% do USA i 1% do Argentyny”. Przy poparciu władz państwowych młodzi Żydzi przygotowywali do nowego życia w Palestynie na rolniczych i rzemieślniczych kursach w Waidhofen nad rzeką Ybbs, w Altenfelden w Górnej Austrii, w Ruednitz koło Berlina i w Schwiebichen na Śląsku.Z Rexingen w Wirtembergii wszyscy Żydzi w liczbie 262 wyemigrowali do Palestyny. Po wojnie wrócił tylko jeden. Do wybuchu wojny z 500.000 Żydów wyemigrowało ponad 300.000 w większości młodych i energicznych ludzi…”
„Ręka w rękę z Hitlerem” – Jean-Claude Valla
http://www.bibula.com/?p=25019
„….21 czerwca 1933 r., w kilka tygodni po dojściu Hitlera do władzy Zionistische Vereinigung für Deutschland (ZVfD) – prężna organizacja syjonistów niemieckich stała się nieoczekiwana podpora NSDAP (partii nazistowskiej): Wierzymy, że to właśnie nowe Niemcy mogą, dzięki swej zdecydowanej woli, rozwiązać problem żydowski, znaleźć rozwiązanie problemu, który w istocie rzeczy powinien być rozwiązany przez wszystkie narody europejskie […] Wdzięczność narodu żydowskiego staje się podstawa szczerej przyjaźni z narodem niemieckim wraz z jego realiami narodowymi i rasowymi. […] My również jesteśmy przeciwni mieszanym małżeństwom i pragniemy utrzymać czystość żydowskiej grupy etnicznej. […] Aby osiągnąć te praktyczne cele, syjonizm ma nadzieje, że będzie zdolny do współpracy z rządem nawet zasadniczo wrogim Żydom…(…) W tym samym czasie przywódca NSDAP, baron Leopold Itz von Mildenstein, poprzednik Eichmanna na stanowisku kierownika Biura ds. żydowskich przy SS, zostaje zaproszony przez syjonistów do Palestyny. Po zwiedzeniu tego kraju wzdłuż i wszerz (…) i zwróceniu szczególnej uwagi na problem kibuców, specjalny wysłannik, któremu towarzyszył Kurt Tuchler, działacz syjonistyczny z Berlina, publikuje serie dytyrambicznych artykułów w dzienniku Jozefa Goebbelsa “Der Angriff” [„Ein Nazi fahrt nach Palastina”, „Der Angriff” 26 września-9 października 1934 r.(…)]. Ten każe z tej okazji wybić pamiątkowy medal, na którego jednej stronie widnieje swastyka, a na drugiej – gwiazda Dawida. W następstwie podroży von Mildensteina organ SS – “Das Schwartz Korps” – oficjalnie ogłosi swoje wsparcie dla syjonizmu [to wsparcie będzie ponowione przez Reinhardta Heydricha, szefa służby bezpieczeństwa SS, a w 1937 r. przez Alfreda Rosenberga, teoretyka narodowo-socjalistycznego rasizmu. (…)
Ginsburg i Zimels będą musieli opuścić Niemcy po wypowiedzeniu wojny, ale współpraca miedzy SD a tajnymi służbami syjonistycznymi będzie się ciągnęła do 1941 r.[w marcu 1942 r. w Neuendorf ciągle był czynny kibuc szkoleniowy dla kandydatów na emigracje]. W styczniu tegoż roku, kiedy Afrykański Korpus Rommla usiłuje wkroczyć do Egiptu, wysłannik z grupy Stern [od nazwiska założyciela Abrahama Sterna, który zostanie zgładzony przez Anglików w lutym 1942 r., jednak jej prawdziwa nazwa brzmiała: Lehi (skrót od „Lohamei Herut Yisrael”: Bojownicy o wolność Izraela). Grupa, która zrodziła partie Herout miała swój dziennik zatytułowany po prostu „Terroryzm”] Naftalski Lubenczyk przybywa do Bejrutu (wówczas pod kontrola rządu Vichy), by spotkać się z Otto von Hentigiem i przekazać mu tekst memorandum, w którym stwierdza się, że ustanowienie Państwa żydowskiego na gruncie narodowym i totalitarnym, sprzymierzonego traktatem z Rzesza Niemiecka przyczyniłoby się do utrzymania i wzmocnienia obecności Niemiec na Bliskim Wschodzie. Po wygłoszeniu tej zasady przywódcy grupy Stern wysuwają propozycje wzięcia czynnego udziału w wojnie u boku Niemiec!….”
Kolaboracja i zdrada wewnętrzna
http://www.przemyslhistoria.pl/polemiki/jedwabne/getto_warsz2.html
Ilość Żydów — agentów gestapo była tak duża, że działalność ich zaczęła obejmować nie tyłko dzielnicę aryjską Warszawy, ale i całą Generalną Gubernię. Stali się oni szczególnie niebezpieczni przez perfidne przybieranie maski ludzi prześladowanych i szukających pomocy u Polaków. Zdrajcy ci, szybko zaczęli zapełniać listy zdemaskowanych agentów gestapo, zestawiane przez Armię Krajową i inne organizacje polskie. Wyroki na nich zaczęły się sypać na terenie całej Generalnej Guberni. Wiadomo nam było o działaniu zdrajców we wszystkich skupiskach żydowskich. Np. w Krakowie działali dwaj znani agenci gestapo — Żydzi — Zeligncr i Forster. Forster zdołał nawet zmontować szeroko rozgałęzioną siatkę konfidentów. Po likwidacji getta krakowskiego (13 marca 1943 r.) pojawiły się jesienią 1943 r. w Krakowie, dwie zorganizowane grupy gestapo, rekrutujące się z Żydów. Specjalizowały się one w wykrywaniu ukrywającach się Żydów w tzw. aryjskiej części miasta. Pierwszą taką zbrodniczą grupę stanowili: Diamand, Julek Appel, Natan Weissman i Stefania Brandstatter-Poklewska, a drugą: Forster, Marta Purec-Porzecka, Rosen, Goldberg. Loffler. Kleinbcrger, Kerner, Pacanower, Rosen, Rotkopf, Taubman, Weininger i wielu innych. Większość z nich —jako w końcu bezużytecznych — zlikwidowało gestapo.
W Sosnowcu działał słynny agent gestapo. Żyd o nazwisku Meryn. Podobnie. jak w Warszawie. Żydzi — agenci gestapo działali również w getcie łódzkim. Słynni byli agenci lubelscy Hoflego, którzy jeździli z nim na akcje likwidacyjne w ramach akcji „Reinhard”. Wiele też słyszało się o żydowskim zdrajcy, SD-manie Jerzym Ryperze, który działał pod koniec 1943 r. na terenie Lidy. oraz wielu innych. Pamiętnikarze skupisk żydowskich, wzmiankują stale o ich haniebnej działalności, o roli Judenratów i policji żydowskiej (którym Niemcy zawdzięczają ułatwioną formę wywózki Żydów do obozów zagłady).
Wniosek nasuwa się przykry. Żydów — agentów gestapo, zdrajców, szmalcowników i kolaborantów, było dużo. Swoją ilością biją oni proporcje występujące w innych nacjach, okupowanej przez Niemców Europy. Było to następstwem najwyższego bestialstwa i niespotykanej w dziejach świata ekstermnacji, jaką wobec nich zastosowano. Pchał ich do lego instynkt samozachowawczy. Ale to ich nic usprawiedliwia. Czasem nieopatrznie zrobiony krok, czy złośliwy donos, odcinał ich od społeczeństwa i pchał na drogę zdrady, z której nie było powrotu. I jeśli mieli z tego powodu jakieś wyrzuty sumienia, to głuszyła je świadomość omalże absolutnej władzy nad ziomkami, władzy, która w dodatku miała dla nich arcyprzyjemne formy i ramy zewnętrzne. Cóż za buta i napuszenie biły z postawy eleganta Sternfelda czy Lejkina… To samo, tylko z dodatkiem wyjątkowej banalności obserwowało się u Szmerlinga i Brzezińskiego — zbirów z Umschlagplatzu. Rozsmakowali się w zdradzie oprawnej w luksusy i zbytek. Wiedzieli, że po ich łotrowskiej robocie, czekają na nich wymyślne rozrywki w Palais de Dance , Sztuce, Hotelu Brytania i restauracji ..Casanova” w towarzystwie prawdziwych, niemieckich gestapowców— Ubermenschów. Dawało im to poczucie zadowolenia, czasowego szczęścia i satysfakcji. Wiedzieli, że będą żyć raczej krótko, bo znali nienawiść do nich ich braci, ale w jakim luksusie.
Podaję nazwiska najbardziej znanych policjantów żydowskich i agentów gestapo: Komendantem był ppłk policji polskiej Szeryński, jego z-cami Michał Czapliński i adw. Jakub Lejkin — który w lipcu 1942r. został k-ntem z dodanym mu z-cą Józefem Erlichem. Marian Hendel był inspektorem policji, oficerowie Flirstenberg i First (zastrzeleni z wyroku podziemia w 1943 r.), dr Sierota syn znanego kantora zaufany Gancwcicha. kier. tzw. żydowskiego pogotowia ratunkowego przy ..13″, Sachsenhaus ojciec i syn, bracia Zachariasz. as agentów dr Alfred Nossig, Adier, Nuss, Orlean, Lesselbaum, Halber, Langier, Zelman, Bachrier, Anders, szef Umschlagplatzu krwawy Szmerling, Regina Just, Szpunt, Szajer, Hurwicz, Hcring, Beharier, Gurman, Milek Tine, Świeca, Estorowicz, Konerstein, Warszawiak, Blumsztajn, adw. Gleichweksler, adw. Bramerson, adw. Zajdłer, adw. Nowogródzki, adw. Palatyński, adw. Ćwiejko-Załęski i inni adwokaci, którzy mieli stopnie oficerskie w policji, kpt. Fleischman, Luftig, Chaim Mangel, Gumplowicz, Markowicz, Supp, Ulla Regina, Herc, Lutcnberg vel Laturski, Toffel Zofia, Turkas Doba, Żurawin, Skosowski, Wlodawski, Weinraub, Radziejowska i wielu innych. W końcu sami Niemcy mieli ich dosyć i 24 V 1942 r. urządzili nocną rzeź kierownictwu „13″. Szefowie Gancweich i Sternfeid uratowali się ucieczką, ale zabici zostali ich najbliżsi współpracownicy Lewin, Mendel, Gurwicz, kuzyn Gancweicha Szymonowicz. Po tym sprawa przycichła i policja żydowska nadal pełniła zdrajczą służbę. Dotarcie do takich z wyrokiem było b.trudne, dlatego przeważnie dożyli do 1943 r. Mniej ważni zdrajcy szybciej doczekiwali się kary. Np. b. bokserski mistrz Polski Rotholc — popularny „Szapsio” tak dokuczył ludziom swoją pałką policjanta, że na prośbę samych Żydów dostał karę ciężkiej chłosty, którą egzekwował na nim członek mojego oddziału Teodor Niewiadomski. W zestawieniu z nim, biedacy idący podczas akcji Hoflego dobrowolnie na śmierć, też dla mirażu chwilowego szczęścia, tylko w postaci bochenka chleba i kilograma marmolady, stanowili razem obraz z najkoszmarniejszych snów.
Zdrada i wydawanie Żydów przez samych Żydów miała nieraz akcent rozpaczy i złości za nieprzyjęcie ich do ukrywającej się grupy. Jako tego przykład podaję fakt wydania w samym lipcu 1944 r. około 20 Żydów ukrywających się na ul. Nowowiniarskiej 14 u Marczaka. Mieli oni luksusowe schowanie z łazienką, z telefonem, w piwnicy, pod mieszkaniem Marczaka. wejście do piwnicy było przez szafę. Jakaś Żydówka z 7-letnią dziewczynką przez zemstę za odmowę przyjęcia jej do wspólnoty wydala całą grupę. Niemcy wywieźli ich i pomordowali. Marczak dostał się w ich ręce następnego dnia i zginął. Powyższe dane potwierdziła mi po wojnie mieszkanka tego domu Danuta Wróblewska.
Pora na wstępne zbilansowanie ilości zdrajców z getta warszawskiego.
Było ich ca 10 000 osób. Z tego w policji było (rotacyjnie) ca 2 500. Specjalnych agentów Gestapo i „Żagwi” było ponad 1 000 osób. W kolaboracyjnej Gminie Żydowskiej było ponad 6 000 osób; z tego za szczególnie zdrajczych. biorących udział w specjalnym wyzysku i ekonomicznym wyniszczaniu narodu, w wyniszczaniu przesiedleńców i skazywaniu ich na śmierć głodową uważano co najmniej 2 500 osób. Te 10 000 stanowiło w 1941/42 r. ca 2% ogółu społeczności getta; zaś w skali krajowej dochodziło do tego dziesiątki tysięcy ludzi, gdyż byli oni w każdym getcie. Wywodzili się oni ze sfer zamożnych, plutokracji, inteligencji, dużo pracowników policji. Im mniejsze getto tym procent zdrajców był większy. Nie ma możności ustalenia ich liczby, skoro sami Żydzi i ŻIH ich ukrywają, skoro Kneset w 1950 r. uchwalił nie pociąganie ich do odpowiedzialności karnej. To jest niemoralne !
Żydowscy żołnierze Hitlera
Cześć 1 http://chodakiewicz.salon24.pl/80974,zydowscy-zolnierze-hitlera
Cześć 2 http://chodakiewicz.salon24.pl/80975,zydowscy-zolnierze-hitlera-cz-ii
Cześć 3 http://chodakiewicz.salon24.pl/80976,zydowscy-zolnierze-hitlera-cz-iii
„….Rigg zbadał dokładnie aż 1671 przypadków żołnierzy-Żydów i Mischlinge (a w tym 26 członków NSDAP). 163 z nich zginęło. 279 odznaczono za odwagę, z czego aż 15 Krzyżem Rycerskim. „Pół-Żyd” ppłk. Walter Hollaender na czele swego pułku ocalił korpus armijny Wehrmachtu od totalnej klęski pod Kurskiem w lipcu 1943 r. „Ćwierć-Żyd” admirał Bernhard Rogge był chyba jednym z najbardziej słynnych piratów III Rzeszy, chlubą Kriegsmarine. Pod koniec wojny pomógł on ocalić miliony niemieckich uciekinierów i uchodźców z państw bałtyckich, Prus i Pomorza. „Pół-Żyd” i kawaler Krzyża Rycerskiego generał Günther Sachs dowodził 12 dywizją artylerii przeciwlotniczej. „Ćwierć-Żyd” generał Hans-Heinrich Sixt von Armin dowodził 113 dywizją piechoty pod Stalingradem i również zasłużył sobie na Krzyż Rycerski. „Pół-Żyd” generał Helmut Wilberg odznaczył się już podczas swojej służby jako szef operacji w sztabie Legionu Kondor w Hiszpanii (1936-1937). Tak jak wspomniany już „pół-Żyd” feldmarszałek Milch, gen. Wilberg położył wielkie zasługi w rozwój sił powietrznych Luftwaffe. Odwrotnie niż Milch, który „był fanatycznym i entuzjastycznym nazistą bezwzględnie ufającym Hitlerowi,” gen. Wilberg był przeciwnikiem systemu.[2]
Wśród niższych stopniem „mieszańców” na przykład Hauptmann Siegfried Simsch mający na koncie 95 strąceń, był asem Luftwaffe. We wrześniu 1939 r. kanonier Dietmar Brücher odznaczył się pod Tomaszowem wyciągając rannych kolegów spod ostrzału. W sierpniu 1941 r. pod Humaniem, mjr. Robert Borchard na czele swej kompanii czołgów w beznadziejnej sytuacji powstrzymał sowiecki kontratak. Wyróżniono go Krzyżem Rycerskim. „Pół-Żyd” kpt. Karl Henle dosłużył się Żelaznego Krzyża za odwagę, zginął na polu bitwy. Henle to ciekawy przypadek. Był porucznikiem, gdy wprowadzono paragraf aryjski w wojsku. Dano mu możliwość pozostania w armii w stopniu szeregowego. Odmówił. W 1939 r. powołano go do wojska ponownie w stopniu oficerskim. W 1941 r. Hitler dał mu certyfikat „aryjskości.” Henle służył wiernie, bo wierzył, że ochrania swego ojca od deportacji. Inny oficer, kapitan Erich Rose był nie tylko patriotą niemieckim, ale również ostrym antykomunistą. Walczył przeciw czerwonym podczas rewolucji i wojny w Hiszpanii (1936-39). Służył potem jako łącznik między Wehrmachtem a frankistowską Błękitną Dywizją na froncie wschodnim. Hitler odmówił wydania certyfikatu „arianizacji” jako „75% Żydowi.” Rodziców kpt. Rose zagazowano w Auschwitz. Niedługo potem on sam zginął w walce z Sowietami. „
Kolejna, kompletna kompromitacja tej parszywej zaby!
Ja juz nauczylem sie, jak sie okazuje, ze mam z jednym z nim do czynienia, przerzucic uwage na cos innego, gdyz, juz wiem, ze kazda ich wypowiedz, to albo podle klamstwo, albo, wylacznie, sztucznie „dyplomatycznie” zakamuflowana manipulacja!
Nie wolno wchodzic z nimi w relacje emocjonalne, ani w otwarta rozmowe, bo do takiego otwarcia, nie sa oni organicznie zdolni i szkoda dla nich po kolei, naszej uwagi i naszego czasu!
Nie sa to ludzie, tylko, jak to wreszcie stwierdzilem, ” wyslannicy demona”!
Albo ponizaja, sklocaja innych ze soba, odbieraja godnosc, wpadzaja w wyrzuty sumienia, depczac sens i energie zycia!
Jak tylko sie da, odwracam sie, tak szybko, jak mozliwe na piecie, bo, w najlepszym razie, nic mi to dobrego nie przyniesie!
Po prostu dewiacyjne, nikomu do niczego nie potrzebne, mendy, kompletnie BEZ HONORU, jedynie troche ludzko wygladajace, SMIERDZACE BADZIEWIE, co bylo, jak na powyzszym obrazku, bylo do udowodnienia!