R. Zieliński: Odstrzał sanitarny
Błądzenie jest rzeczą ludzką. Źle jest, gdy błędów się nie zauważa, a tych, którzy je, często życzliwie, wytykają, natychmiast uważa się za wroga.
Polityczny noworodek, jakim jest zlepek różnych opcji w postaci Konfederacji, rośnie. Ludzie napływają nowi. Z różnych pobudek. Wielu wierzy w możliwość skruszenia obecnego układu politycznego, inni na zasadzie generalnego „wkurwu” lub dla jaj. Jeszcze inni czują możliwość wypromowania się, nadymania własnego ego. A jeszcze inni wkradają się na zlecenie, by od wewnątrz rozwalać całą inicjatywę.
Tworzenie kadr od nieomal zera to trudne i odpowiedzialne zajęcie. Konfederacja to zlepek różnych struktur. Oczywiście inaczej jest w przypadku Korwina, za którym od lat podążają jego wyznawcy. Inaczej u Grzegorza Brauna, gdzie wcześniejszy dobór kadr Pobudki opierał się na zupełnie innych zasadach. Podobnie jak u Brauna jest u Kai Godek, natomiast rozrost struktur Ruchu Narodowego musiał spowodować przyciąganie dziwnych ludzi. A najlepszy jest sposób zwiększania stanu personalnego w Federacji Marka Jakubiaka. To twór niemal wyłącznie internetowy.
Na to, kto się znajduje z drugiej strony drutu Jakubiak wpływu nie ma najmniejszego. Stąd takie wynalazki w jego Federacji jak Jacek Bartyzel, który jeszcze niedawno biegał na spędy KOD-u czy inny wesoły policjant, Kamil Całek, głoszący konieczność kochania żydów.
Pomijając samą osobę Marka Jakubiaka, któremu sporo można zarzucić, ale załóżmy jednak, że ma intencje szczere. Jeśli jego internetowa Federacja ma wspomóc Konfederację, która opiera się na założeniach:
1. Nie dla finansowych roszczeń żydowskich
2. Polska dla Polaków – czy to w kwestiach imigracyjnych, czy gospodarczych
3. Stop pedalskiej propagandzie
4. Odbiurokratyzowanie państwa
5. Wychowanie patriotyczne
6. Eurosceptycyzm
to nie można ściągać ludzi głoszących hasła i mających poglądy sprzeczne z w/w.
Oczywiście, może się zdarzyć personalny babol. Józek może udawać narodowego wolnościowca, choć przed miesiącem mieszkał z squocie i wydawał ulotki z Che Guevarą. Ale gdy znajdzie się taki, co Józka zdemaskuje, to należy natychmiast wziąć się za weryfikację Józka, a jeśli oskarżenia będą słuszne, to Józka trzeba wyeliminować z własnych szeregów. Proste jak budowa cepa.
Niestety, gdy znalazł się taki (Jacek Międlar), który rozpracował żydofilstwo Kamila Całki kręcącego się przy Federacji Marka Jakubiaka, ni z gruszki ni z pietruszki za obronę Całki wziął się… członek Ruchu Narodowego, Łukasz Tulwiński.
Jad z ekranu
Gorzej. Nie tylko bronił Całka (ok, mógł poznać gościa i mu zaufać), ale zamiast spróbować sprawdzić, kim tak naprawdę jest ów były policjant, to zaczął Tulwiński rzucać obelgami. Tak w demaskatora Całka jak i w ludzi, którzy demaskatora poparli.
Gdyby Tulwiński pruł się do lewaków lub im podobnych – cóż, osobnik nie trzymający ciśnienia w polityce kariery nie zrobi. Ale tacy, plujący jadem na politycznych wrogów też są potrzebni. Jednak Tulwiński zwyzywał… własnych popleczników. Za to, że zauważyli, iż polityka personalna w żaden sposób nie pasuje do głoszonych haseł.
Od awantury dość szybko odciął się szef RN Robert Winnicki, który jednoznacznie stwierdził, że Kamil Całek kandydował w Eurowyborach z list Konfederacji nie będzie. Tulwiński do polityki się nie nadaje, nie trzyma ciśnienia. Udowodnił to blokując swoje konto na Twitterze, na którym obrażał własnych wyborców. Być może dotarło do niego, że przegiął, ale żydofilski smród pozostał. Na dodatek w obronie Tulwińskiego stanął inny członek RN, co tym bardziej zakrawa na kpinę, gdyż formą obrony kolegi był… atak na demaskatora.
To już było
Już raz część prawej strony politycznego sporu uwierzyła w proponowane kandydatury. Naczelnik Jarosław osobiście poobsadzał wszystkie miejsca na listach wyborczych PiS. My głosowaliśmy za wolną Polską, tymczasem na naszych plecach i naszymi głosami do Sejmu powłazili jacyś miłośnicy żydów, ludzie z przeszłością w Unii Wolności, intelektualni szabesgoje. Teraz takie przypadki trzeba eliminować na poziomie formowania list wyborczych. Trzeba stosować swoisty odstrzał sanitarny, żeby się antypolskie złogi nie zalęgły w miejscach gdzie polskość ma być ostoją.
Chyba, że znów będziemy głosować za wolną, niepodległą i nie ulegającą bezzasadnym roszczeniom Polską, a mają na naszych głosach wypłynąć do Brukseli jakieś intelektualne potworki.
PS. Okazuje się, że Łukasz Tulwiński nie blokuje konta, lecz że masowo strzela banami, które dostają przede wszystkim (UWAGA) ludzie zdecydowani głosować na Konfederację.
Autor felietonu: Roman Zieliński – fanatik.ogicom.pl
Przeczytaj także: