Prokuratura umorzyła śledztwo ws. kazania Jacka Międlara. Nie było nawoływania do nienawiści, wolność słowa ma charakter nadrzędny [WIDEO]
We wtorek (22.09.2020) Prokuratura Okręgowa w Białymstoku umorzyła śledztwo dotyczące publicznego nawoływania do nienawiści przez Jacka Międlara w wygłoszonym przez niego kazaniu w Bazylice Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Białymstoku i innych publicznych wypowiedziach w latach 2016-2017. Powołując się na opinię biegłych prokurator Andrzej Purymski stwierdził, że nie doszło do przestępstwa, a wolność słowa ma charakter nadrzędny.
– Dokładna analiza treści kazania wykazała, że zawiadamiający o przestępstwie nawoływania do nienawiści, którego miałby się dopuścić ówczesny ksiądz Jacek Międlar, posłużyli się wyciętymi z kontekstu cytatami. Zestawienie ich z całym tekstem nie potwierdziło, aby miało dojść do przestępstwa. Treść kazania nie nosiła znamion znieważania grup ludności czy poszczególnych osób z powodu ich przynależności narodowej, etnicznej albo wyznaniowej, co jest warunkiem penalizacji. Wskazuje na to zarówno drobiazgowa analiza prawno-karna, jak i zebrane w śledztwie opinie biegłych z zakresu językoznawstwa, kulturoznawstwa, medioznawstwa i teologii – czytamy w uzasadnieniu opublikowanym na stronie prokuratury.
– Duchowny nie oponował w kazaniu przeciwko konkretnej grupie, narodowi, rasie, wyznaniu czy osobie, lecz przeciw określonym postawom: relatywizmowi, konsumpcjonizmowi i kosmopolityzmowi, odwołując się przy tym do historii i Ewangelii. Przywołując negatywne przykłady zachowania przedstawicieli społeczności żydowskiej w okresie niewoli egipskiej, odnosił je do czasów współczesnych, w sposób ogólny i bez piętnowania konkretnych narodowości, by wywodzić na tej podstawie wzorce postępowania. Jako pozytywny przykład podał m.in. postawy członków Obozu Narodowo-Radykalnego, którzy zostali zamordowani w czasie II wojny światowej przez Niemców za ratowanie Żydów – wyjaśnia prokuratura.
– Z ustaleń śledztwa wynika również, że będące przedmiotem doniesienia o przestępstwie teksty Jacka Międlara, publikowane m.in. na łamach tygodnika „Polska Niepodległa”, mają charakter publicystyczny i mieszczą się w granicach wolności wypowiedzi dopuszczalnej w debacie publicznej. Można je negatywnie oceniać przez pryzmat kultury słownej oraz piętnować za uproszczenia i uogólnienia, ale nie w aspekcie prawno-karnym. Gwarantowane Konstytucją RP wolność słowa i wyrażania poglądów mają charakter nadrzędny i obejmują także wypowiedzi, które mogą budzić nawet uzasadniony sprzeciw, niezadowolenie bądź krytykę innych osób – konkluduje prokuratura.
Kazanie w Białymstoku zostało wygłoszone 16 kwietnia 2016 roku z okazji 82. rocznicy powstania Obozu Narodowo-Radykalnego. W książce „Moja walka o prawdę” Jacek Międlar pisze, że homilia powstawał przez cztery tygodnie podczas jego pobytu w klasztorze karmelitów bosych w Czernej, gdzie został wysłany w ramach kary za wygłoszenie przemówienia pod pomnikiem Józefa Kurasia „Ognia” w Zakopanem.
– Codziennie myślałem nad przesłaniem tego kazania. (…) Może dla wielu zabrzmi to pretensjonalnie, ale pisałem to, co uzgodniłem z Bogiem na modlitwie. (…) Byłem przekonany, ze homilia trafi do nacjonalistów, ale też do serc tysięcy Polaków. (…) 18 kwietnia do Zgromadzenia Księży Misjonarzy wystosowano pismo od samego nuncjusza apostolskiego w Polsce, abp. Celestino Migliore. Nakazano w nim mnie „uciszyć”! (…) Dowiedziałem się z Internetu, że ks. Kryspin Banko nałożył na mnie wszelkie możliwe zakazy: na wypowiedzi publiczne, wszelkiego rodzaju zjazdy, spotkania i pielgrzymki, a także wszelką aktywność w środkach masowego przekazu, w tym w środkach elektronicznych, co w wielu parafiach, o czym przekonałem się później, odczytano jako suspensę i nie dopuszczano mnie do ołtarza – pisze Jacek w książce. Możecie ją kupić w sklepie internetowym TUTAJ.
Warto pamiętać, że w nagonce na Międlara wziął też udział przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki oraz ks. prymas abp Wojciech Polak. Oczywiście cały czas szczuła na Jacka „Gazeta Wyborcza” nazywając go „kapłanem nienawiści”. I nadal szczuje. Komentując decyzję białostockiej prokuratury o umorzeniu śledztwa „Wyborcza” pisze o Jacku „były już katolicki ksiądz, znany z głoszenia antysemickich i ksenofobicznych treści” i ubolewa, że „Międlar wydaje się być bezkarnym”. Komentarze czytelników „Wyborczej” zamieszczone pod tekstem to jeden wielki ściek i bluzg pod adresem Jacka i białostockiej prokuratury. Słychać wycie? Znakomicie!
Posłuchajmy jeszcze raz kazania białostockiego, które okazało się kijem włożonym w mrowisko. Warto!
Źródło informacji i cytatów: bialystok.po.gov.pl
Zobacz też:
Jacek Międlar na „czarnej liście” Rzecznika Praw Obywatelskich
To kazanie jest wciąż aktualne.Nie bez przyczyny z powodu tego kazania został podniesiony alarm.Dotknęło zdrajców.Bóg zapłać Ks Jacku.Niech Cię Bóg błogoslawi i strzeże.
A pedały i inne zboki mają się dobrze w stanie duchownym. No ale kto atakował i atakuje Międlara? Ci sami co onegdaj atakowali Popiełuszkę czy Zycha i dziesiątki innych. Dobrze pamiętamy stosunek 'kościoła’ do ks. Jerzego. Paliakow w tym 'kościele jest wielu.
To znaczy, ze teraz trzeba zlozyc wniosek o sciganie za falszywe oskarzenie – ciekawe byloby uzasadnienie umorzenia tego postepowania.
Oj Jacku, tu ci było do twarzy w stroju liturgicznym ładnie się prezentowałeś:) No szkoda że to zostało w tobie zabite. Jako młody kapłan mogłeś być kapelanem narodowców miałeś charyzmę.
No wlasnie. I kto odpowie za to ze Jacek porzucil stan duchowny? Za to jak go przeczolgano? Za falszywe oskarzenia i zwiazane z nimi restrykcje?
Zaraz, zaraz. To nie papież tylko władza cywilna rozstrzyga na temat prawd wiary? Katechizm do cenzury? Myślałem, że tylko za demokracji socjalistycznej tak było.
Duma! Duma! Narodowa duma! Bóg zapłać za ważne słowa.