Dziś mija 75. rocznica „krwawej niedzieli”, apogeum rzezi wołyńskiej podczas której Ukraińcy wymordowali niemal 200 tysięcy (dane szacunkowe) Polaków w 167 miejscowościach na Wołyniu. „Krwawa niedziela” była prawdziwym apogeum ludobójstwa, które w latach 1943-1944 Ukraińcy przeprowadzili na Polakach. Pamiętnego dnia, przebywających na niedzielnej Mszy Świętej Polaków, Ukraińcy mordowali bez opamiętania. Najokrutniejszymi sposobami odbierali życie dorosłym mężczyznom, ale także kobietom i dzieciom, tylko dlatego, że w ich żyłach płynęła polska krew.
Do dziś żyją świadkowie, Polacy, którym udało się uciec spod banderowskiego topora. Jednym z nich jest pan Mieczysław Paweł. Urodzony na Podolu, gdzie także banderowcy mordowali Polaków, w Petlikowicach Starych k. Buczacza. W 1943 roku, gdy Ukraińcy przeprowadzali masowe mordy na Polakach, pan Mieczysław miał 15 lat.
– Oni [Ukraińcy – przyp. red.] krzyczeli do Polaków: Dzisiaj zabijemy Żydów, jutro będziemy pędzili Polaków – wspomina świadek ukraińskich zbrodni. Przeważnie zalecenie banderowców było takie: Żeby zamordować matkę-Polkę. Oczyścić „kąkol”. Dalej świadek ludobójstwa opowiada jak UPA i księża grekokatoliccy nawoływali do mordowania Polaków, a pół-ukraińskich synów do mordowania polskich matek.
Janina Leszczyńska, urodzona w Marynkach koło Krzemieńca, to kolejny świadek banderowskich zbrodni. W 1943 roku miała 14 lat.
– W tym czasie Ukraińcy szaleli, mordowali, palili. Robili to bestialsko – mówi pani Janina i dalej opowiada jak to ją oraz kilkudziesięciu Polaków uratowali niemieccy żołnierze.
Pełny zapis rozmowy z panem Mieczysławem Pawłem i panią Janiną Leszczyńską publikujemy poniżej.
Przeczytaj także:
Antypolonita patronem polskiej ulicy! Quo vadis Poloniae? – A. i K. Żabierkowie
a Polska jeszcze temu syfowi ukrainskiemu pomaga. To jest chore