„Polacy bali się swoich polskich sąsiadów, nie mniej niż niemieckich okupantów.” Cóż tam, panie, w polskiej polityce? Podsumowanie dnia (5.07.2018)
Czy może mi ktoś wytłumaczyć na czym ma polegać zamiana na stanowisku I Prezes Sądu Najwyższego? Przyssaną do krzesła i podejrzaną o korupcję Gośkę Gersdorf ma wymienić czerwonym Józek Iwulski? Kto odpowiada za ten tani teatrzyk?! Dla jasności. Wczoraj prezydent Andrzej Duda wskazał pełniącego obowiązki I Prezesa SN. Los padł właśnie na Iwulskiego, który w 2007 roku podpisał się pod postanowieniem umożliwiającym pociągnięcie do odpowiedzialności sędziego, któremu prokurator IPN zarzucał dopuszczenie się zbrodni komunistycznej, „polegającej na przekroczeniu uprawnień i bezprawnym pozbawieniu wolności Mariana J. i Ryszarda S.” w 1982 roku. Poza tym, podporucznik Iwulski orzekał w sądach Wojskowych w Krakowie i Warszawie. Sędzia wskazany przez prezydenta Dudę skazał aktywistów Solidarności za „rozpowszechnianie ulotek” i „działalność związkową”. Czy właśnie na tym ma polegać „dobra zmiana” w polskich sądach?
No i jak podmianka I Prezesa Sądu Najwyższego ma się do tego, co jeszcze wczoraj w Strasburgu mówił najmłodszy polski opozycjonista antykomunistyczny Mateusz Morawiecki? Przynajmniej tak się wczoraj przedstawił. Mówił: Byłem działaczem „Solidarności” i przeżywałem różne chwile. Nie wiem, czy wiecie, ale sędziowie stanu wojennego skazywali moich towarzyszy broni na długie kary więzienia? Czy wiecie, że ci sędziowie, którzy wydawali haniebne wyroki, nadal są w Sądzie Najwyższym? – dopytywał Morawiecki. Jeśli tak było, to Mateusz Morawiecki, już w wieku 13 lat rozpoczął działalność „wywrotową”, za którą skazywał pełniący obowiązki I Prezesa Sądu Najwyższego. Jak to możliwe, że Morawiecki pozwolił na wystawienie człowieka, który skazywał jego „towarzyszy broni”? Z tego wszystko wynika, że słowa polityków „dobrej zmiany” nie mają pokrycia w rzeczywistości, albo są jakimś nieporadnym odczytywaniem napisane scenariusza. Prawdę mówiąc… brak mi słów. Wszystko wskazuje na to, że „nadzwyczajna kasta” pozostanie nienaruszona, a sam Zbigniew Ziobro niewiele zmieni.
Urzeka mnie tolerancja i miłość „obrońców demokracji”. Prawdę mówiąc, gdybym nie był chrześcijaninem i brakowało mi piątej klepki, już dawno zastosowałbym takie same metody jak oni i posłów „totalnej opozycji” atakowałbym na ulicy. Tak jak sympatycy opozycji zrobili dziś z prof. Ryszardem Legutko, europosłem PiS, który w Strasburgu wypunktował wczoraj łgarstwa „demokratycznych” wariatów. Nie było żadnej debaty. Obstawili galerię w Parlamencie Europejskim, nie waham się tego powiedzieć, jakimiś politykami – przedstawiano ich jako członków organizacji pozarządowych, ale oni się zachowywali agresywnie – w rozmowie z portalem Wpolityce.pl powiedział prof. Legutko. Jeden z nich ordynarny gest pokazał w stosunku do pana premiera, zaczepiali nas, kiedy chodziliśmy po korytarzu. Krzyczeli po nazwisku: „Boi się pan?!” Jak to jeszcze niedawno mawiał towarzysz Bolek, który wczoraj rozczulał się nad niską frekwencją przed budynkiem Sądu Najwyższego, „gdyby był Tuskiem [gdy te słowa wypowiadał, Tusk był premierem – przyp. JM], takich jak oni kazałby pałować”.
Dziś sporo pisałem o ustawie o IPN, a zwłaszcza wspólnej deklaracji Polski i Izraela. Strona żydowska nie owija w bawełnę i publicznie przyznaje, że świadomie oszukała naiwnych Polaków. Oto kraj, który szczyci się tym, że uchwalił prawo, które według nich przywróci narodowi honor, a pół roku później anuluje go z ogonem między nogami – Nagel zakpił z Polski. To wielkie osiągnięcie dla państwa Izrael – kontynuuje Nagel. Mamy niesamowite osiągnięcie. Mieliśmy prawo, które wszyscy mówili, że było straszne, a teraz pozbyliśmy się go, nie dając im niczego w zamian – powiedział bliski współpracownik Benjamina Netanjahu. I jak polska władza nie ma odwagi choćby odrobinę skrytykować publicznie żydowskiej buty, tak Żydzi robią po Polakach niezły pojazd. A wśród nich historyk Yehuda Bauer, minister edukacji Naftali Bennet czy finansujący Fundację Otwarty Dialog Bartosza Kramka Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem, którzy uznali, że deklaracji polsko-izraelskiej zaprzeczają „fakty historyczne”. Jakież to fakty? Analiza dokumentacji i badania wykazują, że nawet Polacy, którzy starali się pomagać udręczonym Żydom, bali się swoich polskich sąsiadów nie mniej niż niemieckich okupantów. Próba gloryfikacji pomocy udzielonej Żydom i zaprezentowanie jej jako powszechnego zjawiska, jak również próba pomniejszenia roli Polaków w prześladowaniach Żydów są nie tylko wbrew prawdzie historycznej, lecz również wbrew pamięci o heroizmie Sprawiedliwych wśród Narodów Świata – napisało Yad Vashem o podpisanej 27 czerwca deklaracji szefów rządów Polski i Izraela. Żydowski bełkot przypomina mi coś, o czym dawno temu pisał niejaki Sigmund Freud. Mam na myśli mechanizm projekcji, czyli próbę zrzucenia winy przez umoczonych po łokcie we krwi Żydów, na heroicznych Polaków, którzy heroicznie walczyli z niemieckim i sowieckim okupantem, a nie chowali się w miejskich kanałach jak tchórzliwe szczury. Tej krwi nie zmyjecie, a nie pomogą wam w tym nawet tony mydła!
I na koniec smutna wiadomość. Na warszawskich Powązkach została dziś pochowana siedmiokrotna medalistka olimpijska Irena Szewińska, a właściwie Irena Kirszenstein. Po pierwsze wiadomość smutna, bo umarła kobieta, która zasłużyła się dla polskiego sportu. A po drugie smutna, bo Kirszenstein to żydówka urodzona w Leningradzie, a została pochowania w rycie katolickim, z którym nigdy nie miała nic wspólnego. Czy pogrzeb żydowski to naprawdę taki obciach? No bez jaj…
Przeczytaj i obejrzyj:
Ostatnia wiadomość najbardziej budująca. Znaczy ona tyle, że Żydówka Kirszenstein się nawróciła przed śmiercią na katolicyzm i Daj Panie Boże, aby zasłużyła na życie wieczne w Niebie, albo przejściowo w czyśćcu. Irena Kirszenstein, po ślubie Szewińska faktycznie była znakomitą sportsmenką i rozsławiała Polskę w całym świecie, a polskim kibicom przysparzała mnóstwo radości i dumy. Wieczny odpoczynek racz Jej dać Panie, a światłość wiekuista niechaj Jej świeci na wieki wieków. Amen.
Co do „dyskusji” z oszołomionymi lewakami i zwykłymi sprzedajnymi szujami to wszelkie jej próby to czas bezpowrotnie stracony. Skłaniam się z dniem każdym do myśli, że tak naprawdę to najlepszy by był „krótki proces” na tyle dosadny, by powtarzać nie trzeba było.
Jednak dzielenie Polaków na bardziej lub mniej wierzących, uprawiane nawet tu, też nie jest dobre. Macie monopol na nieomylność? Przed Wami też już byli tacy jak Wy. AMEN.
Panie Miedlar pis robi mase błedow bo obstawiony jest zydami słuzby tez nie pomagaja bo sa słabe ale niszczmy opozycje a nie pis.Na niszczeniu pisu nie wejdziemy do parlamentu . Przekierujecie Polakow na jakas nowa partie stworzona przez kolaborantow a w nas uderza i kolaboranci i pis. Po ostatnim spotkaniu Michalkiewicz Żebrowski Gadowski boje sie o Polske. Uwazam ze remedium na to sa Narodowcy ale poki co słabo to widze. Sory a Pan tez niech zwraca uwage z kim sie spotyka.