Pobicie Kisiela. Felietonista, który postawił się „dyktaturze ciemniaków”.
56 lat temu, 11 marca 1968 roku, w bramie swego domu w zaułku przy ulicy Kanonii na tyłach katedry św. Jana na Starym Mieście został pobity Stefan Kisielewski przez „nieznanych sprawców”, którymi okazali się ORMO-wcy.
Przyczyną napaści i pobicia była opozycyjna postawa Stefana Kisielewskiego w PRL, a szczególnie słowa przez niego wypowiedziane na zebraniu oddziału warszawskiego Związku Literatów Polskich 29 lutego 1968 r. Nawiązując do decyzji ekipy Władysława Gomułki, ograniczającej możliwości publikacji i działalności ludzi kultury, Kisiel wypowiedział brzemienne dla niego w skutkach zdanie: „Opowiadam się za rezolucją kolegi Kijowskiego, która stawia sprawę całościowo na tle tej skandalicznej dyktatury ciemniaków w polskim życiu kulturalnym, jaką obserwujemy od dłuższego czasu”.
Władysław Gomułka, który poczuł się osobiście urażony tą wypowiedzią, w publicznym przemówieniu oskarżył Kisielewskiego i grupę niepokornych pisarzy o nielojalność i pobieranie państwowych dotacji:
„Te dotacje i subwencje powstają z pracy narodu, z pracy tych, których jaśnie oświecony wróg Polski Ludowej – Kisielewski, określił pogardliwie mianem ciemniaków”.
Kazimierz Kłos w paszkwilanckim artykule Dyktatura ciemniaków opublikowanym na łamach „Życia Warszawy” uznał Kisielewskiego za „wojującego katolika”, wspierającego działania niemieckich biskupów i „dywersyjnych ośrodków emigracyjnych”.
11 marca posłowie z koła „Znak, w tym Kisiel, złożyli interpelację do premiera Józefa Cyrankiewicza w sprawie wydarzeń na wyższych uczelniach.
Wieczorem w bramie swego domu w zaułku przy ulicy Kanonii na tyłach katedry św. Jana na Starym Mieście został pobity przez „nieznanych sprawców”, którymi okazali się ORMO-wcy. Nagle usłyszał: „A teraz, sku***synu, za to dostaniesz” – tymi słowami „nieznani sprawcy” zwrócili się do Stefana Kisielewskiego, zaczynając go tłuc i masakrować. Bili pięściami i milicyjnymi pałkami.
Pobicie Kisiela było jedną z szykan władz komunistycznych przeciwko niezależnemu publicyście. Wyrzucono go z Wydawnictwa Muzycznego, w którym pracował, skasowano zlecenie na zamówioną muzykę do filmu. Na trzy lata stracił też prawo do pisania felietonów w „TP”.
Natomiast poeta Włodzimierz Holsztyński upamiętnił napaść na Kisielewskiego wierszem:
„Na pobicie pisarza
nie wygra oko z żyletką
przegrają żebra z łomem
ciało dla życia ludzkiego
jest ledwo kruchym domem
choć pięknem wiecznym zdumiewa
krucha jest ludzka powłoka
z rozciętej brwi krew spływa
do zdumionego oka”
Przeczytaj także: