P. Krzemiński: Sprawiedliwa inwazja
Pod koniec lipca 2022 roku zaognił się spór na linii Kosowo – Serbia. Władze w Kosowie zapowiedziały przepisy dyskryminujące Serbów, miałyby one polegać na zakazie posługiwania się serbskimi dokumentami pod groźbą deportacji. Na protestujących obywateli Serbii wysłano oddziały milicji, na granicy miało dojść do wymiany ognia. Ostatecznie przesunięto postanowienia zmian legislacyjnych na później. Pomimo załagodzenia sytuacji NATO zagroziło Serbii interwencją wojsk sojuszu w razie eskalacji.
Genezy konfliktu należy doszukiwać się w wojnie domowej pomiędzy Serbami a Albańczykami. Armia Wyzwolenia Kosowa w skrócie UÇK dokonywała czystek etnicznych, które nie pozostawały bez odpowiedzi. Konflikt zakończył się operacją Allied Force przeprowadzoną w 1999 roku przez wojska NATO. Doszło do intensywnego bombardowania serbskich jednostek rządowych w Belgradzie. Wojska sojuszu utworzyły autonomię Kosowa, które ogłosiło swoją niepodległość. Interwencję uważa się za akt humanitaryzmu i walki z nacjonalizmem, podczas gdy de facto doszło do siłowego rozbioru Serbii.
Od samego początku istnienia nowo utworzonego bytu państwowego stacjonowały w nim wojska NATO jako zabezpieczenie przed ewentualnym nowym konfliktem. Trudno więc uznać republikę za w pełni suwerenną, a raczej za sztuczny twór na arenie międzynarodowej. Wszystkim entuzjastom interwencji obcych wojsk w konflikt o charakterze lokalnym należy zadać fundamentalne pytanie. Czy zainteresował ich los Serbów, którzy zostali pozbawieni opieki ze strony swojego rządu?
Serbowie musieli odnaleźć się w zupełnie nowej rzeczywistości, innej kulturze i religii. Co więcej nowe władze pamiętające straszny konflikt z przeszłości z pewnością nie były i nie są przychylne mniejszości serbskiej. Świadczą o tym chociażby przepisy, o których wspomniałem powyżej.
O ile operację Allied Force można uznać za zaszłość, choć z ogromnymi konsekwencjami, o tyle zastanawia jak miałaby wyglądać kolejna interwencja NATO. Z pewnością musiałby ona być o wiele bardziej zintensyfikowana, a co za tym idzie pochłonęłaby o wiele więcej ofiar. Władze serbskie są dobrze przygotowane, żeby odeprzeć inwazję, posiadają liczne systemy przeciwlotnicze.
Niestety organizacja jaką jest NATO ma charakter kolektywny, oznacza to, że wszyscy jej członkowie muszą realizować jeden cel. Kłóci się to z naturalną polaryzacją państw, które mają własne interesy i politykę międzynarodową. Najlepszym tego przykładem jest Hiszpania, która poparła władze w Serbii. Oczywiście nie ze szlachetności serca, ale z prostej kalkulacji. Hiszpania ma podobny problem z Katalonią, która dąży do odłączenia się i stworzenia autonomii. Czy jeszcze jakieś państwo wyłamie się z pod jedynej słusznej narracji? Na razie to pytanie pozostaje bez odpowiedzi.
Przeczytaj także:
M. Skalski: Ukraina – czy to na pewno nasz bufor od Rosji? [ANALIZA+MAPY+ZDJĘCIA]