P. Krzemiński: Cud domu brandenburskiego i Donald Trump
Po zamachu na Donalda Trumpa świat podzielił się trzy obozy. Skrajna lewica była zawiedziona niepowodzeniem zamachowca, większość była po prostu zaniepokojona sytuacją u naszego „najważniejszego sojusznika”, a część prawicy ogłosiła wielki cud. Kiedy wszystkie emocje opadły, możemy rozwiać utopijne spojrzenie części konserwatystów na wydarzenie z Butler.
Zacznijmy od tego, że Trump nie jest dla Polski żadnym błogosławieństwem, a wręcz przeciwnie. W sposób bezalternatywny popiera Izrael nie tylko słownie, jest zwolennikiem maksymalnego dozbrajania Tel Awiwu, wcale nie gasi nastrojów prowojennych na świecie, a wręcz je podsyca zapowiadając twarde ultimatum wobec Putina, to on podpisał barbarzyńską ustawę 447. Jego moralny sposób prowadzenia się jest wątpliwy nie tylko z perspektywy katolickiej, ale w ogóle ludzkiej. W końcu to on dokonał skrytobójstwa na irańskim generale, czym o mało nie wywołał wielkiej wojny światowej.
Dziwi mnie bezrefleksyjne poparcie dla jego kandydatury, tym bardziej, że kandydat na wiceprezydenta z partii republikańskiej jest jeszcze większym fanatykiem w sprawie Izraela od samego Trumpa.
Przejdźmy do wiecu, na którym miał miejsce zamach. Dysponujemy setkami analiz, które w naukowy sposób wyjaśniają, w jaki sposób Trump uniknął śmierci. Prawa balistyki nie zostały zawieszone, ani obalone. Możemy nazywać ocalenie byłego prezydenta cudem w sposób przenośny, ale nie ścisły. Niestety polska prawica idzie znacznie dalej, czym sama się ośmiesza. Wojciech Cejrowski napisał: w eseju „Bóg” dla Do Rzeczy: „Doniesienia i rozmowy na temat zamachu na Trumpa są radykalnie odmienne w Polsce i w USA. W USA zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy Trumpa mówią o cudzie ocalenia. I nie chodzi o cudowny, czyli nieprawdopodobny przypadek, że kula przeszła obok i zawadziła ucho, a nie wbiła się w mózg. Nie chodzi o to, że Trump akurat przypadkiem lekko przekręcił głowę i dlatego żyje. W USA ludzie, politycy i media mówią wprost o boskiej interwencji.
Zacznijmy od samego Trumpa, który nie jest osobą mocno religijną, a jednak napisał, że ocalił go Bóg, nikt inny: „It was God alone…”. – https://dorzeczy.pl/opinie/613830/cejrowski-bog.html
To zróbmy małą powtórkę z katechizmu. Czym jest cud? Cud to religijne określenie zjawiska lub zdarzenia, którego nie da się racjonalnie wyjaśnić przez odwołanie do przyczyn naturalnych, a które będąc niepojętym i niewyjaśnionym przez znane człowiekowi prawa natury, uważane bywa za wyraz ingerencji Boga lub sił nadprzyrodzonych. Otóż to co się wydarzyło na wiecu Trumpa, nie spełnia elementarnych warunków cudu. Skąd to ogłupienie? Wiele było takich „cudów domu brandenburskiego”, które ogłaszał Fryderyk II i Joseph Goebbels, kiedy akurat jakieś wydarzenie ocaliło armię niemiecką. Tylko, że to nie były żadne cuda. Jedynie ktoś kto nie ma w sobie elementarnego zmysłu katolickiej wiary, może wierzyć, że to co wydarzyło się z Trumpem jest naprawdę prawdziwym cudem, w sensie ścisłym tego słowa.
Ikony polskiej prawicy jak Paweł Lisicki i Wojciech Cejrowski, którym należy się szacunek za wiele osiągnięć, niestety sami siebie ośmieszają jodłując na cześć Trumpa i głosząc nieustannie, że jest on jedynym wybawieniem dla Ameryki. Tak naiwna i głupia wiara w Trumpa nie przystoi tak doświadczonym publicystom.
Nie otrzymuję wynagrodzenia za pisane teksty, dlatego proszę o wsparcie działalności – https://buycoffee.to/pawel-krzeminski
Dziękuję.
Przeczytaj także:
No, przynajmniej w tym temacie pełna zgoda! Trump jest takim samym „dobrem” dla Polski jak rzezimieszek z majchrem za plecami w ciemnym zaułku dla zwykłego przechodnia.
Zarówno on jak i jego kraj tak naprawdę prawdę powie wyłącznie wówczas, kiedy się pomyli!
Ale co tam! Tak jak dziś w wielu miastach są ulice, ronda i skwery nazwane nazwiskiem 32 prezydenckiej kanalii amerykańskiej, tak za kilkanaście, kilkadziesiąt lat zduraczałe ze szczętem władze lokalne i centralne będą nadawały nowym obiektom miano Trumpa.
Mimo wszystko pojęcie mniejszego zła ma chyba jakiś sens.