Odlot! LGBT jako ofiary pańszczyzny, wyzysku i eksploatacji
Ideologia LGBT to nie tylko promocja homoseksualizmu i dążenie do deprawacji dzieci poprzez edukację seksualną według wytycznych WHO. Celem tej ideologii jest też destrukcja rodziny i zniszczenie państwa narodowego. LGBT to komunizm operujący hasłami Marksa i Lenina. Otwarcie i bez owijania w bawełnę pisze o tym socjolog Paweł Matusz na łamach „Codziennika Feminstycznego” krytykując część środowisk LGBT za „tęczowy nacjonalizm”. Po lekturze tego artykułu dochodzę do wniosku, że ideologia LGBT powinna zostać zakazana jako promująca komunizm.
Orzeł w koronie to dla Matusza „symbol szlachty, która żyła z niewolniczej eksploatacji przodków większości uczestników marszy czy parad równości w kraju”. „Podczepienie się do patriotyczno-szlacheckiej, dominującej, lecz zakłamanej opowieści o Polsce pozwala pozbyć się wstydu. Przykryć wstyd barwami narodowymi. Nie myśleć o przeszłości taką, jaka była. Bo przecież fajniej jest utożsamić się z mitologią siły, zwycięstwa i dumy, niż z ofiarami pańszczyzny, wyzyskiem i eksploatacją” – pisze Matusz krytykując koszulki z tęczowym orzełkiem na paradzie LGBT.
Socjolog jest też niezadowolony z hasła „Silny pedał, silna Polska”, które pojawiło się na Marszu Równości w Krakowie. „Zapadło mi ono wyjątkowo w pamięć, bo było wypisane na biało-czerwonej fladze. Wzbudziło we mnie także strach, bo wzdrygam się za każdym razem, gdy słyszę cokolwiek o silnej Polsce. Hasło to pochodzi prosto z endeckiego słownika przedwojennych faszystów” – oświadcza autor artykułu.
Jakie zatem hasło – jego zdaniem – byłoby właściwe na paradach LGBT? Oczywiście tym hasłem powinno być „Lesby, pedały i transy wszystkich krajów, łączcie się”. Nie można chyba w bardziej przejrzysty sposób nawiązać do ideologii komunistycznej. A Matusz robi to nie tylko poprzez hasło. Pisze też wprost, że celem LGBT powinna być walka z kapitalizmem i destrukcja rodziny, która „pełni głównie funkcję reprodukcji opresyjnego patriarchalnego systemu”.
„Rodzina dla osób niehetero i trans nie jest najważniejsza. Jest raczej na pierwszym miejscu na liście wrogów. Rodzina to nie miejsce emancypacji. To raczej od rodziny trzeba się uwalniać (…) Polskość, rodzina, duma. Nie po drodze mi z tymi wartościami” – oświadcza autor artykułu.
Na czyje tezy powołuje się Matusz? Autorytetami są dla niego m.in. Fryderyk Engels i Rudolf Klimmer (członek Komunistycznej Partii Niemiec, a po II wojnie światowej Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec). Matusz jest też admiratorem Jana T. Grossa i ekipy z Centrum Badań nad Zagładą Żydów, ponieważ dzięki lansowanej przez nich narracji może po raz kolejny napluć na polskość, której ewidentnie nienawidzi.
„Żyjemy w kraju nacjonalistycznym. Państwie narodowym. Spróbujcie sobie jednak wyobrazić, że granice można zmienić, znieść, unieważnić. Uwolnić więźniów ośrodków dla cudzoziemców i uchodźców. Oni też są queer. Łączy nas wspólnota interesów. Nie pozwólmy siebie i ich zamknąć w biało-czerwonej klatce” – apeluje Matusz.
Warto przeczytać cały artykuł zamieszczony w „Codzienniku Feministycznym”, aby zdać sobie sprawę z tego, że ideologia LGBT to kolejne wcielenie komunistycznej hydry dążącej do likwidacji państwa polskiego. Link do artykułu TUTAJ.
Zobacz też:
Oni się wyemancypowały z rozumności.