Obłęd! Milion na warszawską strefę relaksu na parkingu w centrum miasta
Na placu Bankowym, na parkingu w centrum Warszawy, pojawiła się miejska strefa relaksu. Na asfalcie postawiono drewniane panele, leżaki i rośliny w doniczkach. Koszt tej „inwestycji” to 920 tysięcy zł. Realizatorem przedsięwzięcia jest warszawski ratusz. „Gazeta Wyborcza” informuje, że będą tam m.in. „wodne mgiełki, pawilon z jedzeniem, food trucki, koncerty, warsztaty ekologiczne i porządne toalety ze spłuczką”.
„To zobowiązanie prezydenta Rafała Trzaskowskiego z kampanii wyborczej, które jest teraz realizowane. Chcemy, by samochody były na parkingach podziemnych, a to miejsce niech będzie docelowo terenem zielonym, gdzie można usiąść i napić się kawy” – informuje rzecznik magistratu Kamil Dąbrowa.
Tak wygląda „zielona strefa relaksu i odpoczynku”, na którą warszawski ratusz wydał ponoć milion złotych. #Warszawa #PlacBankowy pic.twitter.com/gUZfAJ3BsN
— Wpolskimmiescie.pl (@wpolskimmiescie) 11 lipca 2019
Mój komentarz: Po co wydawać prawie milion złotych na strefę relaksu przy ruchliwej ulicy, skoro kilkadziesiąt metrów dalej znajduje się Ogród Saski? Kto przy zdrowych zmysłach będzie relaksował się na asfalcie w sąsiedztwie jadących samochodów i autobusów, jeśli ma do wyboru park po drugiej stronie ulicy? Dlaczego ratusz realizuje ten poroniony pomysł? Moim zdaniem powody są dwa.
Po pierwsze – jest to klasyczny „miś naszych czasów”, czyli wywalenie w błoto publicznych pieniędzy, na których ktoś się pożywi. Po drugie – jest to element klimatycznej propagandy. Był parking, na którym stawały samochody „niszczące klimat”, a teraz będzie miejsce „neutralne klimatycznie”, którym prezydent Trzaskowski będzie chwali się wszem wobec. W rzeczywistości jest to klasyczna eko-ściema, która wpisuje się w narrację klimatycznych oszołomów i przedsiębiorstwa „globalne ocieplenie”. Tym razem podatnicy zostali wydojeni metodą na strefę relaksu.
Źródło informacji i cytatu: tvp.info
Zobacz też:
Katarzyna TS u Roli o oszukańczym przedsiębiorstwie „globalne ocieplenie” [WIDEO]
Założę się, że sam „Czaskowki” jeździ do pracy samochodem, nie rikszą kierowaną przez Hindusa o orientacji „nieheteronormatywnej”.
W New Yorku można robić takie „instalacje”, miasto bogate, olbrzymi budżet, dobra komunikacja. A w Warszawie nieskończone metro i reprywatyzacja, rozkopane drogi, brak mostów, i ceny z kosmosu.
Dojenie publicznej kasy. W Gdańsku FabLab za dziesiątki milionów, w Wawie „strefa relaksu”. Trzeba lewakom przyznać, że w tym są mistrzami. Dojenie publicznej kasy opanowali do perfekcji. A potem pożyczki, jak za Tuska.
Lewactwo u żłoba to straszna choroba. Marsz przez instytucje idzie pełną parą. Kozy będą w centrum żarły trawę, a koreańskie tramwaje prototypy będą śmigały wśród pedałów. Za ciężkie pieniądze podatników.
No przecież ten „bredzident” Warszawy to pier…ty chazar . jedno g… odeszło i drugie g… nastało.