NATO zakończyło szczyt: „za wolność naszą i waszą”, czyli Polska na pierwszej linii frontu w walce z Rosją

Fot. PAP/ Peter Devine

W środę, 4 grudnia br. po południu, zakończył się jubileuszowy szczyt NATO. Podczas spotkania z okazji 70-lecia przywódcy państw potwierdzili swoje zobowiązania do „kolektywnej obrony i zwiększenia wydatków”. Mimo przyjaznej atmosfery, nie udało się zażegnać wszystkich sporów.

„Potwierdzamy trwałą transatlantycką więź między Europą a Ameryką Północną, nasze przestrzeganie celów i zasad Karty Narodów Zjednoczonych oraz nasze uroczyste zobowiązanie zapisane w art 5. traktatu waszyngtońskiego, że atak na jednego sojusznika będzie uważany za atak na nas wszystkich” – ustalono. Słowa te zapisano w deklaracji opublikowanej po zakończeniu spotkania.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Główną przyczyną konieczności powrotu do korzeni i upewnienia się we wzajemnej lojalności były ostatnie zachowania Francji i Turcji. Emmanuel Macron stwierdził niedawno „śmierć mózgową” NATO. Turcja z kolei poddała w wątpliwość swoją lojalność, jeśli Sojusz nie uzna walczących na jej terenach Kurdów za terrorystów.  Dzięki szczytowi w Londynie NATO wzmocniło swoje działania na wschodniej flance. „Mamy nie tylko plany, ale również mamy siły zbrojne, więcej sił niż przedtem. W Polsce i państwach członkowskich po raz pierwszy w historii naszego Sojuszu mamy siły gotowe do działania, rozmieszczone na wschodniej flance” – powiedział szef NATO.

Po raz pierwszy również udało się zrealizować inicjatywę zwaną „4 razy 30”. 30 batalionów, 30 eskadr lotniczych i 30 okrętów bojowych ma być gotowych do działania w przeciągu  30 dni. Sojusz zapowiedział również znaczne zwiększenie wydatków na uzbrojenie. Za główne niebezpieczeństwa czyhające na Sojusz po raz kolejny obwiniono Rosję i terroryzm. Te kwestie zmuszają NATO do zwiększenia nakładów kapitału przeznaczanych na broń.

„Agresywne działania Rosji stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa euroatlantyckiego” – uznano. Mimo pozornej jedności, Sojusz zmaga się z wieloma wewnętrznymi problemami.
Oprócz świeżej sprawy Turcji pozostają personalne niesnaski, głównie pomiędzy prezydentem Francji, USA oraz Kanady. Sam Macron stwierdził, iż „nie wszyscy przy stole nazwaliby Rosję wrogiem”, mocno dystansując się od stanowiska NATO.

Mimo usilnych starań, takie „smaczki” powodują rysy na budowanej starannie tarczy jedności. Bo choć wizja północnoatlantyckiego wsparcia jest z pewnością piękna i wręcz heroiczna, nie można zapominać, iż każde państwo zawsze pilnuje przede wszystkim własnych interesów. Prawdopodobnie, dobrze byłoby wyzbyć się romantycznego zachwytu „za wolność naszą i waszą” oceniając plany i obietnice państw, dla których Polska stanowi przednią flankę.

Źródło informacji: PAP

Przeczytaj również:

Tusk w szczytowej formie: broni protestujących sędziów i staje na straży praworządności

Może ci się spodobać również Więcej od autora

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.