Międzynarodowa fundacja chce zatrzymać rozbudowę elektrowni węglowej w Ostrołęce

turbiny wiatrowe/ fot. twitter
4

Międzynarodowa fundacja ClientEarth ostrzegła zarządy spółek energetycznych Energa i Enea oraz ich udziałowców, że projekt budowy nowego bloku węglowego w elektrowni Ostrołęka zaszkodzi interesom akcjonariuszy i przyniesie trwałe straty. Koszt budowy bloku węglowego Ostrołęka C o planowanej mocy 1000 MW szacuje się na 6 mld zł brutto. Według ClientEarth projekt jest nieprzemyślany i stanowi ryzyko finansowe, a fundacja zwróciła się do udziałowców o sprzeciwienie się budowie.

Ostrołęka C stanowiłaby również poważną przeszkodę w popieranym przez rząd wsparciu dla zwiększenia produkcji z odnawialnych źródeł energii – mówi Marcin Stoczkiewicz, szef polskiego biura ClientEarth.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Fundacja ClientEarth posiada udziały w spółkach Energa i Enea, i jest reprezentowana pro bono przez międzynarodową kancelarię prawną Boies Schiller Flexner, która w liście do zarządów ostrzegła obie kontrolowane przez państwo firmy, że decyzja o zaangażowaniu w projekt Ostrołęka C może stanowić „naruszenie obowiązków dotyczących analizy ryzyka oraz działań w najlepszym interesie spółki i jej akcjonariuszy”.

Mój komentarz: Działanie międzynarodowej fundacji ClientEarth to kolejny przykład wymuszania na Polsce likwidacji energetyki konwencjonalnej i zastąpienia jej energetyką opartą na OZE, głównie na przemysłowych farmach wiatrowych. Jak widzicie, używa się wszelkich sił i środków, żeby doprowadzić do dekarbonizacji polskiej gospodarki, zdestabilizować polską energetykę i wpędzić Polaków w ubóstwo energetyczne.

Fundacja „ClentEarth” deklaruje, że celem jej działania jest „naprawienie relacji pomiędzy ludzkością a planetą”. Czy zatrzymanie budowy nowoczesnego bloku węglowego w Ostrołęce i zastawienie Polski niestabilnymi, szkodliwymi i mało wydajnymi elektrowniami wiatrowymi naprawi nasze relacje z planetą? Bez żartów! W całej tej rzekomo ekologicznej zabawie chodzi o gigantyczny skok na publiczne pieniądze. „Walka o klimat” jest tylko ładnie brzmiącym hasełkiem, którym ogłupia się ludzi, żeby nie protestowali, gdy będą płacić coraz wyższe rachunki za prąd i umierać z powodu choroby wibroakustycznej wywoływanej przez elektrownie wiatrowe pobudowane obok ich domów.

Źródło informacji: clientearth.org

Przeczytaj też:

Rezultat „walki o klimat”: URE zapowiada podwyżki cen prądu dla gospodarstw domowych

 

 

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. PolakMały mówi

    Jak zwykle chodzi o kasę, duuużą kasę, a płacimy – my wszyscy – tubylcy z YUDEOpolin!

  2. Grand Admiral Thrawn mówi

    Pani Katarzyno! Z głębokim smutkiem stwierdzam że niedługo trzeba będzie organizować się w jakimś ruchu oporu, bo już teraz jest ciężko legalnie krytykować tych złych ludzi. ! Ps. Nie nawołuję w internecie jak Bartosz Kramek do destablilizacji Państwa Polskiego tylko do ratowania jego Państwowości, tożsamości i gospodarki!

  3. Goj mówi

    Gdy powiedziałem, że przez wiatraki podniosą ceny prądu, to moja mam się zdziwiła, bo podobno obiecywali, że dzięki nim energia będzie tańsza. Nie oglądam żydowskiej telewizji, to nawet nie wiem, co tam jest za propaganda.

  4. Nihil Novi mówi

    Niestety, ale bez sprawnego kontrwywiadu takich informacji bedzie coraz wiecej. A przeciez za dzialanie w zorganizowanej grupie przestepczej na szkode Panstwa Polskiego i Polakow powinni juz jutro trafic do polskiego „Guantanamo”. Zniknac. Z obca agentura sie nie dyskutuje.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.