L. Kulińska: Problem rozliczenia i osądzenia zbrodni członków OUN-UPA, SS Galizien…
Problem rozliczenia i osądzenia zbrodni popełnionych przez członków OUN-UPA, SS Galizien i innych kolaboracyjnych formacji ukraińskich przez demokracje zachodnie podczas „zimnej wojny”.
Wstęp
W ostatnich latach wystąpiło w Europie zjawisko rewidowania historii XX wieku. Dotyczy to szczególnie tragicznych dziejów drugiej wojny światowej i pierwszych dwudziestu lat od jej zakończenia. Przyczyny tego są złożone. Z jednej strony jest to wynik rozszerzenia wiedzy o przeszłości związanej z odtajnieniem ukrywanych przez dziesiątki lat dokumentów służb specjalnych, z drugiej, w niektórych krajach można zaobserwować tendencję do usprawiedliwienia, a nawet podnoszenia do rangi bohaterów osób, organizacji, czy całych formacji militarnych, które dopuszczały się w czasie ostatniej wojny zbrodni przeciwko ludzkości. Dotyczy to szczególnie takich krajów jak Ukraina i Łotwa. Tendencja ta nie ominęła także Niemiec, Austrii, ani krajów kolaborujących z hitlerowcami jak np. Węgry, ani nawet tych, których obywatele byli obiektem planowego ludobójstwa. Przykładem takiego kraju może być Polska, gdzie od wielu lat z inspiracji ukraińskich nacjonalistów, z pomocą części opiniotwórczych elit postępuje proces rozgrzeszania członków OUN- UPA ze zbrodni wojennych i honorowania ich z racji ich powojennej walki z komunizmem.
Tekst ten stanowi refleksję nad przyczynami bezkarności, jaką cieszyli się po wojnie na Zachodzie członkowie ukraińskich organizacji odpowiedzialnych za eksterminację ludności województw południowo-wschodnich II RP. Postaramy w nim zbliżyć do odpowiedzi na następujące pytania:
- Jakie przyczyny skłoniły przedstawicieli demokracji zachodnich i Watykanu do ukrywania i zacierania śladów wojennych przestępstw kolaboracyjnych policji ukraińskich, oddziałów Nachtigall, Roland, SS Galizien, OUN, a także UPA, którzy schronili się na Zachodzie?
- Jakie działania propagandowe nacjonalistów ukraińskich i osłaniających ich elit zachodnich spowodowały, że wiedza o kresowych zbrodniach znikła ze świadomości zbiorowej Europejczyków, a nawet narodów bezpośrednio dotkniętych eksterminacją?
- Dlaczego dzisiejsze odradzanie się skrajnego nacjonalizmu na Ukrainie nie spotyka się z jednoznacznym potępieniem ze strony Polski, Europy i demokratycznego świata?
Należy zaznaczyć, że tematy te są prawie w ogóle nie przebadane, ba, nie podejmowane przez polskich naukowców, tymczasem są to kwestie bardzo ważne zarówno z naukowego, politycznego jak i etycznego punktu widzenia.
Początek „zimnej wojny”
W ślad za cofającymi się wojskami niemieckimi pociągnęła na Zachód duża część działaczy i członków OUN- UPA oraz ukraińskich organizacji kolaborujących z hitlerowskimi Niemcami. Największa grupa usadowiła się po wojnie w Niemczech, Wielkiej Brytanii, USA, Kanadzie i krajach Ameryki Południowej. Wielu spośród nich miało na sumieniu zbrodnie, w tym ludobójstwo polskiej i żydowskiej ludności Kresów. Wbrew oczekiwaniom ofiar sprawcy mordów nie zostali sprawiedliwie osądzeni, ani nawet oficjalnie potępieni przez zachodnie demokracje.
Wyjaśnienia tego zjawiska szukać musimy w konflikcie pomiędzy sojusznikami, do którego doszło po zakończeniu drugiej wojny światowej. Nosi on w literaturze nazwę „zimnej wojny”. Jeszcze przed dyrektywą A. Dallesa, podgrzaną mową Churchilla z Fulton w 1946 r. uznawaną za początek „zimnej wojny”, wszystkie środki masowej informacji USA i części krajów europejskich, które podtrzymywały politykę Waszyngtonu, rozpoczęły walkę propagandową z ZSRR. Decyzją H. Trumana z 15 września 1947 r. utworzono Centralny Urząd Wywiadowczy. Aby nadać jego działaniu formalną prawidłowość, Rada Narodowego Bezpieczeństwa USA wydała 14 grudnia 1947 roku dyrektywę nr 4/17, zgodnie z którą wywiadowi amerykańskiemu powierzono zadania specjalne, obejmujące również wojnę psychologiczną.
Wiedza o „zimnej wojnie” jest obecnie skromna, a wiele niewygodnych, a nawet kompromitujących zdarzeń przemilcza się i tuszuje. „Zimna wojna” była walką aparatów propagandy, wywiadów, pełną akcji sabotażowo-dywersyjnych i prowokacji. Często prowadzona była przy użyciu metod nieetycznych. Najlepszym tego dowodem jest angażowanie w nią byłych zbrodniarzy wojennych. Nigdy nie dowiemy się, na ile owi bezwzględni ludzie wpłynęli na przedłużanie i eskalowanie zimnowojennego konfliktu, którego trwanie zapewniało im bezkarność. Wyniszczona i zbiedniała ludność krajów środkowoeuropejskich, zaprzedana w Jałcie Józefowi Stalinowi, stała się przedmiotem, pionkiem w bezpardonowej grze dwóch gigantów. Na nich spada też odpowiedzialność za wciąganie w konflikt kolejnych setek i tysięcy osób i mamienie ich nadzieją na wybuch III wojny światowej, co w praktyce prowadziło do wydłużania się listy represjonowanych, więzionych, zsyłanych, mordowanych…Zwycięzcy ponoszą też winę za trwające od ponad 60 lat milczenie wokół ludobójstwa dokonanego na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów i kolaborantów na Kresach.
U schyłku wojny nacjonaliści ukraińscy, z których bardzo wielu dopuściło się przestępstw na ludności cywilnej na okupowanych terenach, zaczęli szukać nowych protektorów na Zachodzie. Dość szybko dojrzeli symptomy rozpadu koalicji antyhitlerowskiej, a rachuby na wybuch trzeciej wojny światowej stały się podstawą ich dalszych kalkulacji politycznych. Starania o podjęcie współpracy z Aliantami podjęli jeszcze podczas trwania działań wojennych.
Dowództwo OUN już w sierpniu 1944 r. zwróciło się, przez pośredników, do angielskiego rządu ze zuchwałą prośbą o uznanie ich walki jako „narodowo-wyzwoleńczej”. Liderzy OUN przebywający za granicą skontaktowali się też z przedstawicielami wywiadów USA i Anglii znajdującymi się na terytorium kapitulujących Niemiec i zaczęli masowo najmować się na służbę u nowych gospodarzy, obiecując im swą pomoc w walce przeciw Związkowi Sowieckiemu. Między nimi był Stepan Bandera, Mykoła Łebed, Iwan Hrynioch, Stepan Łenkawśkyj, Wasyl Ochrymowycz, Miron Matwijenko, Jarosław Stećko i wielu innych. Swoją propozycję wzmacniali twierdzeniem, że w zachodnich rejonach Ukrainy istnieje i walczy przeciw Rosjanom licząca prawie 100 tysięcy osób UPA. Wtedy jednak ani USA ani Anglia nie były zainteresowane przyjęciem oferty. Efekty tych zabiegów przyszły po kapitulacji Niemiec.
Na służbie zachodnich wywiadów
Po kapitulacji Niemiec większość nacjonalistów ukraińskich uchodzących przed armią radziecką znalazło się na terenie zachodnich Niemiec. Należy pamiętać, że sami Niemcy już jesienią 1944 roku rozpoczęli tworzenie tzw. bloku antysowieckiego, które to działanie zakładało zmianę układu sił w koalicji. W pierwszej kolejności poczynili przygotowania do przekazania Trzeciej Armii Amerykańskiej wszystkich swoich kontaktów z działaczami antykomunistycznymi w Europie środkowowschodniej, w tym z członkami OUN i UPA. Niemcy przeprowadzili koncentrację rozproszonych na terenie całych Niemiec działaczy, głównie w Ratyzbonie. Miasto to stało się wkrótce głównym ośrodkiem działalności Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii na Zachodzie. W maju 1945 w Ratyzbonie przebywało już około 8.000 tzw. displaced persons. W szczytowym okresie (czerwiec 1948 roku) liczba ta wyniosła 11.710 osób. Najliczniejsi byli Ukraińcy, 5.000 – 6.000 osób, których większość przed wojną była obywatelami polskimi. Okupacyjne władze amerykańskie zapewniły im całkowitą bezkarność, mimo, że zgodnie z prawem międzynarodowym bardzo wielu z nich dopuściło się czynów zakwalifikowanych przez międzynarodowy trybunał w Norymberdze jako zbrodnie przeciwko ludzkości.
Wielu byłych członków policji ukraińskiej oraz innych kolaboracyjnych i nacjonalistycznych formacji amerykańskie władze okupacyjne zgrupowały też w obozie Bad Wörishofen w Bawarii (80 km na zachód od Monachium). Tam przygotowywano ich do działalności przeciw ZSRR i krajom które znalazły się w orbicie jego wpływów. W obozie odbywały się regularne ćwiczenia wojskowe, głównie w zakresie dywersji, sabotażu i szpiegostwa.
W Niemczech Zachodnich nacjonaliści ukraińscy, osłaniani przez władze okupacyjne, prowadzili swobodną działalność. W 1947 r. w Bawarii wydawali legalnie następujące pisma: „Ukraińska Trybuna” (Monachium), „Nasze Żytja” (Augsburg), „Ukraińska Dumka” (Ansbach), „Ukraiński Wisti” (Neu-Ulm) i „Czas” (Norymberga) – „Czas” był też tygodnikiem banderowskim. Wśród pism czysto banderowskich na czoło wysuwał się organ Głównego Powodu OUN „Wyzwolena Polityka” i „Ukraińska Trybuna”. Podobnie było w innych krajach zachodnich.
Nacjonaliści ukraińscy z OUN- UPA, Policji Ukraińskiej czy dywizji SS Galizien w całym tym okresie okazywali się szczególnie przydatni dla zachodnich wywiadów do prowadzenia działań antykomunistycznych. Charakteryzował ich fanatyzm, umiejętność prowadzenia działań terrorystyczno- sabotażowych i wywiadowczych, antysowieckość i antypolskość. Byli doskonałym materiałem dla realizacji najryzykowniejszych zadań. Większość z nich posiadała bogate doświadczenie konspiracyjne, doskonale znała się na metodach wojny partyzanckiej oraz, co najważniejsze, pochodziła z terenów, na których planowano antyrosyjskie działania. Nie bez znaczenia była ich polskojęzyczność, dzięki której z łatwością mogli wtapiać się w otoczenie, nie wzbudzając podejrzeń, że są Ukraińcami.
Tymczasem w łonie OUN dość szybko doszło do wewnętrznych konfliktów pomiędzy nowym kierownictwem skupionym wokół Ukraińskiej Głównej Rady Wyzwoleńczej Mykoły Łebedia (twórcy i szefa najokrutniejszej ounowskiej formacji- Służby Bezpieky), a wypuszczonym z niemieckiego więzienia Banderą. W lutym 1946 r. w Monachium banderowcy utworzyli Zagraniczne Formacje OUN kierowane przez Banderę (w skrócie ZCz OUN). Ważną ich część stanowiła Służba Bezpeky ZCz OUN, która, jak w przeszłości tak i teraz, miała zajmować się zabójstwami: likwidować sowieckich agentów oraz przeciwników politycznych.
W 1947 r. do Niemiec przybyło kilkuset kolejnych członków UPA, którzy przebili się z Polski, co spowodowało zainteresowanie zachodnich wywiadów możliwością wykorzystania ich do działań wywiadowczych. Nie rozładowało to jednak wewnętrznych napięć. 28-31 sierpnia 1948 r. w Mittenwaldzie zebrała się Nadzwyczajna Konferencja ZCz OUN, na której doszło do rozłamu, w wyniku czego z partii odeszli m.in. Lew Rebet i Mykoła Łebed. Spotkało się to z krytyką Centralnego Prowidu OUN. W konsekwencji Bandera zrzekł się z przewodnictwa Zcz OUN. Do partii przyjęto z powrotem usuniętych członków UHWR, a na III Konferencji ZCz OUN w 1951 r. na przewodniczącego wybrano J. Stećkę. Zgoda nie potrwała długo. 25 grudnia 1956 r. Lew Rebet powołał do życia nową organizację – OUN-z – odwołującą się do platformy demokratycznej UHWR. Jednocześnie ZCz OUN oficjalnie powróciły do ideologii Doncowa.
Ponieważ obie frakcje OUN pilnie szukały protektorów, alianci podzielili się nimi. Wielka Brytania zajęła się współpracą z Banderą, zaś USA postawiły na Łebeda. Na pierwszy rzut oka układ taki był korzystny dla obu stron. Ukraińscy nacjonaliści otrzymywali bowiem niezbędne do przetrwania wsparcie finansowe, a Anglosasi dostęp do szerokiej bazy potencjalnych szpiegów.
Mykoła Łebed i Iwan Hrynioch związali się z amerykańskim wywiadem za pośrednictwem czynników watykańskich. W zamian za pomoc finansową zobowiązali się aktywizować antysowiecką działalność i szpiegostwo nie tylko w USRR, ale na całym terytorium Związku Sowieckiego. Taki rozkaz został przekazany Romanowi Szuchewyczowi, przed którym stanęło zadanie: zreorganizować UPA w Galicji i założyć na Zachodniej Ukrainie małe ounowskie bojówki, które miały prowadzić terrorystyczną działalność, w celu stworzenia wrażenia przygotowań do ogólnonarodowego powstania. W zamian obiecano materialną pomoc i nadanie członkom OUN i UPA statusu „uczestników powstania”.
Tymczasem Stefan Bandera i Jarosław Stećko podpisali porozumienie z Anglikami. Zobowiązali się dostarczać angielskiemu wywiadowi szpiegowskie wiadomości o ZSRR i innych krajach socjalistycznych. Anglicy ze swojej strony także podjęli się finansowania OUN.
Potwierdzenie współpracy liderów OUN-b ze „specsłużbami” państw zachodnich można odnaleźć w liście Stepana Bandery do Romana Szuchewycza wysłanym 18 listopada 1946 roku z Monachium: My zorientowawszy się w sytuacji i nastawieniu sojuszników, przyjęliśmy decyzję nie napierać i nie napraszać się za darmo, aby nie kompromitować siebie… Póki co, ograniczyliśmy się do informowania ich źródeł, które wykazują zainteresowanie… Teraz, wraz z rozwojem i skomplikowaniem się międzynarodowych warunków zaczyna wzrastać zainteresowanie takimi siłami jak my… Mam nadzieję, że nam zostanie otwarta oficjalna droga. Tych możliwości my nie przepuścimy…. Zrobiliśmy wiele w dziedzinie propagandy wspólnego frontu… W Niemczech wszędzie rozszerza się braterstwo między Ukraińcami a sojusznikami… Jasne, że teraz jest obecny polityczny, dyplomatyczny konflikt między Związkiem Sowieckim z jednej strony a sojusznikami z drugiej. Sojusznicy twardym postawieniem sprawy chcą zmusić bolszewików odstąpić na linię 1939 r. sytuacja podobna tej, jaka była w latach 1941-1942. W tym nasze zainteresowanie i główne zadanie – swoimi siłami i przy pomocy sojuszników realizować naszą własną koncepcję – rewolucję narodów”.
Atutem ukraińskich nacjonalistów-przestępców była też umiejętnie prowadzona propaganda, bo wiedzieli, że ich działalność budzi żywe zainteresowanie, zwłaszcza w amerykańskich kołach wojskowo-wywiadowczych na terenie Niemiec Zachodnich. Szczególnie duże pole do popisu mieli właśnie po 1946 r., kiedy świat zaczęła ogarniać zimnowojenna atmosfera. Nieprawdziwa, ahistoryczna – można by rzec: Goebbelsowska – interpretacja faktów miała decydujący wpływ na przychylne dla OUN-UPA kształtowanie opinii publicznej na świecie. Członkowie OUN mieli pod tym względem bogate doświadczenie jeszcze sprzed wojny. Wyznacznikiem skuteczności ich zabiegów była m.in. wizyta złożona przez przedstawicieli USA lokalnemu dowództwu UPA w rejonie Prešowa na Słowacji 15 maja 1947. Przybył tam wicekonsul wraz z redaktorem „Assosiated Press” akredytowanym w Pradze. Na miejscu zapoznali się z położeniem ukraińskiego nacjonalistycznego podziemia zbrojnego. Do akcji gloryfikującej poczyna UPA włączyły się nawet umiarkowane dzienniki, jak szwedzki „Stockholms Tidingen” czy francuski „La Republique”. W roku 1948 opublikowały one wiele artykułów popularyzujących UPA i „gen. Czuprynkę” (Romana Szuchewycza).
Aparat propagandowy OUN- UPA stale podtrzymywał morale swych członków łudząc ich nadzieją na wybuch trzeciej wojny światowej. „Przetrwać do czasu wybuchu światowego konfliktu”, stało się naczelnym hasłem banderowców. Za dobra monetę brano zimnowojenne wystąpienia polityków zachodnich, interpretowano ich oświadczenia i nieprzyjazne akty w stosunku do ZSRR i socjalistycznych państw satelickich. Dowody na to można znaleźć w korespondencji upowca o pseudonimie „Hryń” upowca o ps. „Roman” z 7 maja 1947 roku: „… W tych dniach przybył do nas ochotniczo ze strefy amerykańskiej starszy sierżant SS (możliwe, że szpieg i powiadał bardzo ciekawe rzeczy a mianowicie: Konferencja zerwana i więcej jej nie będzie – jak powiedział Marshall; 70% ludności amerykańskiej demonstruje chęć walki z bolszewikami; Amerykanie, Francuzi, Japończycy itd., składali Koszowemu ukraińskiemu gratulacje za zabójstwo Świerczewskiego…;. Cały rok mówili o UPA jako o bandytach. Dzisiaj cały świat mówi o nas jako o największych bohaterach…. „Wojna będzie w czerwcu-lipcu…”.
Współpraca z biegiem czasu doprowadziła do opracowania konkretnych operacji przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Były członek CP OUN Miron Matwijenko w książce pt. Czarne sprawy ZCz OUN, pisał: „W związku z zaostrzeniem w r. 1948 międzynarodowej politycznej sytuacji, Bandera i zagraniczne oddziały OUN przygotowały dobrze zorganizowane i zbrojne grupy do zrzucenia dla generała hauptmana Szuchewycza”. Zrzucani z samolotów spadochroniarze – agenci zagranicznych „specsłużb”, a także emisariusze OUN, po zatrzymaniu ich na „zachodnioukraińskich” ziemiach potwierdzili, że angielski i amerykański wywiad już „od 1945 r. wiódł rozmowy z przywódcami OUN o stworzeniu spośród ukraińskich nacjonalistów szeroko rozgałęzionej sieci szpiegów, dywersantów i terrorystów na terenie ZSRR i specjalnych terrorystycznych wojennych formacji dla uczestnictwa w przyszłej wojnie…”.
Z akt Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie z czerwca roku 1949 wiadomo zaś, że w budynku Ukraińskiej Wyższej Szkoły Gospodarczej w Ratyzbonie od 1947 mieściła się szkoła wywiadowcza amerykańskiego wywiadu wojskowego CIC dla obywateli Europy wschodniej, głównie Ukraińców.
Obóz dipisowski w Ratyzbonie został rozwiązany przez cywilny amerykański Rząd Okupacyjny w Bawarii w końcu roku 1949. Wtedy zarzucono też plany tworzenia w tym mieście Instytutu Europy Wschodniej. Instytut taki powstał później w Monachium, gdzie wkrótce przenieśli się mieszkający w Niemczech nacjonaliści ukraińscy, przede wszystkim członkowie OUN-B z Ratyzbony. Dyrektorem monachijskiego instytutu został prof. dr Hans Koch, który przed wojną, współpracując z OUN, wykonywał misje szpiegowskie w Polsce. Instytut ten prowadził analizy naukowe na zlecenie jednostek rządowych i opierał się w dużej mierze na informacjach dostarczanych przez ukraińskich emigrantów. Cichy inicjator pracy tej placówki, Theodor Oberländer, do roku 1954 pracował dla wspomnianego wyżej wywiadu amerykańskiego CIC, którego integralną częścią była Organizacja Gehlen, czyli byłe Fremde Heere Ost – stała się częścią systemu zimnej wojny. Stała się prekursorką późniejszej niemieckiej Federalnej Służby Wywiadowczej. Szpiegostwem na rzecz wywiadu niemieckiego zajmowały się specjalne grupy wywiadowcze kierowane przez Romana Heilingera (ps. dr Grau), pracownika Instytutu Wschodniego z Monachium. Wielu pracowników dr Grau rekrutowało się spośród członków OUN, którego „Prowid” usadowił się w Monachium.
Dużą rolę dla tuszowania prawdy o eksterminacji Polaków odegrał przeniesiony z Pragi do Monachium „Ukraiński Wolny Uniwersytet”, który nadawał „doktoraty” za działalność nie tyle naukową co polityczną ( np. Wasylowi Werysze, czy Bohdanowi Osadczukowi). Członkiem Kuratorium Wolnego Ukraińskiego Uniwersytetu w Monachium, na którym wykładał bez przeszkód m. in ks. Iwan Hrynioch, były kapelan batalionu „Nachtigall” oraz członek Ukraińskiego Komitetu Narodowego.
Latem 1950 r. pracownik amerykańskiego wywiadu Black, pod nadzorem którego pracował Iwan Hrynioch, zalecił mu przejść na pracę w szkole wywiadu. Do 1953 roku Hrynioch zajmował się typowaniem agentów spośród ukraińskich nacjonalistów, ich przygotowaniem i zrzucaniem na terytorium USRR z zadaniami dla amerykańskiego wywiadu. Jeden z agentów banderowskiej proweniencji, Iwan Werczun, który początkowo pracował dla zachodnioniemieckiego wywiadu, a potem stał się agentem amerykańskiego wojennego wywiadu, w 50-tych latach ujawnił niektóre szczegóły tajnej współpracy byłych dowódców ounowskiego podziemia na USRR z zachodnimi „specsłużbami”. W maju 1955 roku otwarcie dzielił się swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniem w szpiegowskiej działalności: „w latach 1948-1949 pracowałem pod kierownictwem pracownika zachodnioniemieckiego wywiadu doktora Grau… Potem zacząłem współpracować z wojskowym wywiadem amerykańskiej armii na terytorium Zachodnich Niemiec… Mnie wiadomo, że w 1948 r. pracownikiem gelenowskiego wywiadu był zwerbowany duchowny greckokatolickiej cerkwi Iwan Hrynioch dla realizacji wywrotowej akcji przeciwko Związkowi Sowieckiemu i Polsce. Osobiście znałem kilku agentów, których Hrynioch zrzucił na Ukrainie i w Polsce.
Tak pisze o tym angielski publicysta Jefferi Richelson: „Operacje zaczęły się w 1949 r. od przerzucenia agentów do Związku Sowieckiego drogą lądową wodną i z powietrza… Przez 5 lat takie operacje nie przyniosły prawie żadnych rezultatów i zostały wstrzymane. Straty były wielkie, koszty znaczne a rezultaty minimalne”.
Nie jest też mitem, a faktem potwierdzonym źródłowo, że rozgrzeszonych przez służby specjalne USA i zachodniej Europy banderowców zrzucano na polskie terytorium z bronią, dużymi ilościami pieniędzy, radiostacjami, materiałami wybuchowymi itp., wykorzystując do szpiegostwa i dywersji. W zbiorach IPN znajduje się wiele dowodów na prowadzenie przez nich działalności sabotażowej i terrorystycznej. Ożywiano sieci dawnej „Osnowy”, antypolskiej organizacji ukraińskiej działającej w Gdańsku, Gdyni, Poznaniu. Są to dane demaskujące fakt, że poza antykomunistyczną, działalność ta miała szerszy i niebezpieczny – antypolski wymiar. Akcje rozpoczęte w latach czterdziestych były kontynuowane w latach 60-tych. a może nawet 70-tych. XX wieku, a ich zaplecze stanowiły skupiska przesiedlonej w ramach operacji „Wisła” ludności ukraińskiej i łemkowskiej na północy i zachodzie Polski.
Warto pamiętać, że sowieckie służby specjalne prowadziły grę operacyjną z ukraińskimi nacjonalistami na emigracji, dezinformując władze Zcz OUN. Akcja ta rozpoczęła się w 1948 r. zwerbowaniem do współpracy Leona Łapińskiego ps. „Zenon”. Od tej pory zrzuty spadochroniarzy na terytorium USSR były dość skutecznie likwidowane. Oprócz tego utworzono fikcyjne oddziały siatki podziemia, nadawano fałszywe radiogramy do środowiska banderowskiego w Niemczech. Pomiędzy 1951 a 1954 rokiem przechwycono 4 grupy kurierskie, zlikwidowano 33 agentów SIS oraz CIA. Udało się schwytać dwóch ostatnich członków Centralnego Prowidu OUN – Wasyla Hałasę i Wasyla Kuka.
Na początku lat 50. naciski Brytyjczyków, domagających się konkretnych danych wywiadowczych, oraz strach przed utratą wpływów w podziemiu na terenie USRR skłoniły Stepana Banderę do wykonania radykalnego kroku – wysłania na Wschód swojego bezpośredniego przedstawiciela, zadaniem którego miała być reorganizacja struktur podziemia oraz ich całkowite podporządkowanie Zcz OUN. Ponieważ grupy kurierskie co raz częściej „wpadały” podczas przekraczania granicy bądź po prostu były
likwidowane na terenie Czechosłowacji, tym razem zdecydowano się na transport drogą lotniczą. I ta akcja zakończyła się niepowodzeniem. W samolocie wiozącym grupy dywersyjne znalazło się bowiem dwóch sowieckich agentów – po jednym na grupę. W 1954 roku po wpadce siatki „Zenona” Brytyjczycy zerwali współpracę z OUN. W 1955 roku Brytyjczycy ostatecznie utwierdzili się w przekonaniu, że Bandera ich oszukuje, a rzekoma działalność wywiadowcza ma jedynie na celu wyciąganie dużych sum. Współpraca przerodziła się w konflikt. Banderze zakazano nawet wjazdu na teren Wielkiej Brytanii.
Wtedy jednak Zcz OUN zawarło porozumienie z wywiadem włoskim i nadal wysyłało do Polski i USRR swoich kurierów i przedstawicieli, jednakże wszystkie wysiłki szły na marne. Wpływ na to miała dezinformacja sowiecka, która podtrzymywała u emigracyjnych działaczy złudne wrażenie o istnieniu w USRR silnego podziemia. W 1956 r. sowieckie organy bezpieczeństwa uznały, że dalsze pozostawianie na wolności niedobitków ukraińskiego podziemia jest bezcelowe. Rozpoczęły się aresztowania. Jako ostatnich „zdjęto” dwóch emisariuszy przysłanych przez wywiad włoski. Po ujawnieniu, iż cała ich dotychczasowa działalność była kontrolowana od samego początku, jeden z nich popełnił samobójstwo.
Ogromne nadzieje wiązane przez Zachód z nacjonalistami ukraińskimi okazały się daremne. Skuteczna interwencja sowieckich służb specjalnych (przy niemałym współudziale polskiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego) doprowadziła nie tylko do wieloletniej dezinformacji aliantów, ale także do likwidacji resztek zbrojnego podziemia i rozłamu w emigracyjnych centrach Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Członkowie OUN działali też aktywnie w Lidze Północnej – organizacji antykomunistycznej, założonej w roku 1958 liczącej ok. 5 tys. członków) z siedzibą w Holandii. Znakiem tej organizacji były połączone godła – hitlerowski hakenkreutz i ounowski tryzub.
Ukraińscy przestępcy wojenni w USA i Kanadzie
Po rozłamie w OUN do, którego doszło w 1940 roku, OUN Bandery powołał do życia „Switowyj Ukrainśkyj Wyzwolnyj Front”, w ramach którego działały krajowe organizacje banderowskie. Amerykanie postawili banderowcom pewne warunki (tj. wyrzeczenia się ideologii faszystowskiej), co dla wyznawców „Dekalogu ukraińskiego nacjonalisty” autorstwa Łenkawśkiego nie było oczywiście żadnym problemem. Tu trzeba szukać genezy powstania tzw. „OUN za granicą” (ONZ) lub tzw. „Środowiska UHWR”, zwanego też „dwójkarzami”.
W Stanach Zjednoczonych banderowcy wkrótce opanowali paraspołeczną ogólnoamerykańską organizację „Ukrainśkyj Konhresowyj Komitet Ameryky”( UKKA), zaś melnykowcy powołali do życia „Ukrajinśka Amerykanśka Koordynacyjna Rada” (UAKRada). W Kanadzie ounowcy opanowali organizację „Komitet Ukrajinciw Kanady”. W drodze zawartego pomiędzy banderowcami i melnykowcami porozumienia powołany został „Świtowyj Kongres Wilnych Ukrajinciw” (SKWU). Po powstaniu państwa ukraińskiego nazwa została zmieniona na „Światowy Kongres Ukraińców” (SKU). Organizacja ta opanowana jest przez banderowców. Akces do niej zgłosił „Związek Ukraińców w Polsce”. „Prezydentem” SKU był znany działacz banderowski Askold Łozynśkyj. Należy podkreślić, że w okresie „zimnej wojny” działacze nacjonalistyczni opanowali życie ukraińskich diaspor na Zachodzie. Ounowcy rozwinęli za amerykańskie pieniądze działalność propagandową i wydawniczą na dużą skalę (nota bene już przed wojną byli w tym mistrzami). Przykładem może być wydawnictwo „Prołoh” wydające pismo „Suczastnist”, banderowskie pismo „Ukrainian Quarterly”, czy „Ukrainśkyj Istoryk”. W wielkich nakładach wydawano banderowskie i melnykowskie pisemka i gazety, powstały nacjonalistyczne ośrodki naukowe przy amerykańskich i kanadyjskich uniwersytetach (szczególnie na Harvardzie i w Edmonton). Ogromne znaczenie dla zafałszowania prawdy o kresowych zbrodniach ma wydane w Toronto 38 tomów „Lytopisów UPA”, których autorzy (w większości zbrodniarze) zaprezentowali światu swoją spreparowaną, „wybieloną” historię okresu okupacji. Okazały się one doskonałym narzędziem dla narzucenia , zresztą bez odporu ze strony polskich badaczy, swojej wizji przeszłości. Nie bez znaczenia jest zamożność diaspory ukraińskiej na Zachodzie, co spowodowało, że bez problemów może „subsydiować”, czytaj: kupować sobie młodych historyków do pisania prac w duchu wygodnym dla nacjonalistów.
Duża część morderców osiadłych na Zachodzie pozostała zupełnie bezkarna. Dobrym przykładem może być Dymitr Kupiaka ps. „Klej”, dowódca bojówki SB OUN-UPA w latach 1943-1945 na terenie powiatu Kamionka Strumiłowa i sąsiednich. Odpowiedzialny za śmierć co najmniej 200 osób w tym kobiet i dzieci, z których kilkanaście zamordował osobiście Jego zaoczny proces odbył się w Polsce w roku 1969. Rozpoznany w roku 1946 zbiegł do Kanady gdzie znalazł azyl i za zrabowane ofiarom złoto urządził się wygodnie, i nieniepokojony prowadził działalność na rzecz ukraińskiego nacjonalizmu, nie ukrywając swych „zasług” na rzecz „samostijnej Ukrainy”.
Przykładem specjalnych stosunków ounowców z amerykańskim wywiadem może być służba byłego agenta niemieckich „specsłużb” „rządowego przewodnika” Mykoły Łebeda. Przyjęty po wojnie przez zachodnich sojuszników, Łebed uczył amerykańskich komandosów zabijania. W tym celu, nie bacząc na zaawansowany wiek, angażowano go jako „specjalistę” w przygotowywaniu ich do walki w Wietnamie. Nacjonalistyczni ukraińscy działacze szybko awansowali finansowo i politycznie stając się nawet doradcami najwyższych władz USA.
Działania Watykanu na rzecz rozgrzeszenia ludobójców
Trudno pogodzić się z faktem wszechstronnej pomocy i ukrywaniu przez Watykan ukraińskich esesmanów, banderowców i innych, także duchownych, hitlerowskich kolaborantów, jednak coraz więcej badań historycznych dowodzi, że Watykan i Międzynarodowy Czerwony Krzyż przyczyniły się do ratowania, ukrywania i organizowania ucieczek nazistów. Szacuje się, że w latach 1945-1948 do innych krajów (głównie Ameryki Łacińskiej) przerzucono przy z ich pomocą około 30 tys. osób podejrzanych o popełnienie zbrodni przeciw ludzkości lub zbrodni wojennych. Przerzutem zajmowała się kierowana przez biskupa Aloisa Hundala organizacja pod nazwą „Ocalenie”. Ratowano nie tylko Niemców, ale również osoby poszukiwane przez ZSRR, a więc przede wszystkim nacjonalistów ukraińskich i chorwackich. Dyskusje historyków od lat wywołuje natomiast fakt istnienia tajnej organizacji esesmańskiej zajmującej się ewakuacją zbrodniarzy wojennych w bezpieczne miejsca, zwłaszcza do Ameryki Południowej – Odessa (Organisation der ehemaligen SS-Angehörigen – Organizacja Byłych Członków SS), z którą miał współpracować Watykan.
W tym okresie Rzym stał się głównym miejscem „pielgrzymek” nazistów, potrzebujących bezpiecznego zakwaterowania, jedzenia, ubrania, pieniędzy, a przede wszystkim fałszywych dokumentów umożliwiających opuszczenie Europy przez włoskie porty w Genui i Neapolu. Państwo kościelne powołało specjalną instytucję pod nazwą Pontifica Commissione Assistenza, która podobnie jak Czerwony Krzyż wyrabiała faszystom dokumenty tożsamości.
Główny „łowca” nazistów, założyciel Żydowskiego Centrum Dokumentacji, Szymon Wiesenthal wskazywał także na zaangażowanie Caritasu. Twierdził, że duchowieństwo rzymskokatolickie, głównie franciszkanie, pomagali szmuglować uciekinierów – od klasztoru do klasztoru, aż do Rzymu, gdzie byli odbierani przez Caritas. W tajnym raporcie datowanym na 15 maja 1947 r., przesłanym do Waszyngtonu, Vincent la Vista z amerykańskich służb bezpieczeństwa twierdzi, że Watykan był największą pojedynczą organizacją zamieszaną w nielegalne emigracje, pomagającą wszystkim, bez względu na ich przekonania polityczne, którzy byli nastawieni antykomunistycznie i działali w interesie Kościoła.
John Loftus, który od 1979 r. w Nadzwyczajnym Departamencie Śledczym amerykańskiego Ministerstwa Sprawiedliwości zajmował się ściganiem i deportowaniem
nazistowskich zbrodniarzy wojennych, a obecnie jest dyrektorem Muzeum Holocaustu na Florydzie, pisał: „Watykan zawsze utrzymywał, że nie był świadomy tożsamości osób, którym świadczył pomoc humanitarną. W istocie jednak wielu wpływowych duchownych nie tylko wiedziało, które z nich były nazistami, ale i celowo ich poszukiwali i zapewniali im preferencyjne traktowanie”.
Pomoc dla faszystów koordynować miał austriacki biskup Alois Hudal, rektor Collegio Teutonico di Santa Maria dell’Anima w Rzymie i przewodniczący Papieskiego Komitetu Pomocy w Austrii, który otwarcie przyznał, że pomógł wielu nazistom, którzy, jego zdaniem, „często byli całkowicie niewinni”. „Niech Bóg błogosławi odrodzeniu Niemiec” – pisał w grudniu 1948 r. W swoich dziennikach przyznawał, że dzięki fałszywym dokumentom wielu z nich uratował, dzięki czemu mogli się wymknąć prześladowcom i uciec do szczęśliwszych krajów. Chwalił się, jak pomógł Otto Wächterowi, byłemu okupacyjnemu gubernatorowi Okręgu Galicja, który jest odpowiedzialny za śmierć setek tysięcy Żydów i Polaków. Po wojnie Wächter został ukryty w Rzymie, jako mnich w jednym z klasztorów dzięki pomocy włoskich duchownych pod nazwiskiem Otto Reinhardt. Hudal opisał jego śmierć w 1949 roku w rzymskim szpitalu Santo Spirito.
W Genui uciekający faszyści cieszyli się przychylnością arcybiskupa Giuseppe Siri, który nadzorując ekspedycję uchodźców, stworzył komitet wysyłający ich głównie do Argentyny. Wedle raportu wywiadu USA, arcybiskup Siri zwracał szczególną uwagę na emigrację europejskich antykomunistów do Ameryki Południowej: „Ogólna klasyfikacja antykomunistyczna odnosi się, oczywiście, do faszystów, ustaszów i podobnych ugrupowań”.
Niektórzy historycy starają się bagatelizować działania Hudala i jego pomocników. Twierdzą, że robił on to na własną rękę, a większość dokumentów było preparowane przez wschodnioniemieckie Stasi. Że papież nic nie wiedział i nie popierał. Uki Goñi, autor fundamentalnej publikacji na temat roli Watykanu w ucieczce nazistów pod tytułem Prawdziwa Odessa, zauważa: „Biskupi i arcybiskupi, jak Hudal czy Siri, czynili wszelkie niezbędne przygotowania. Księża tacy jak Draganović, Heinemann czy Dömöter podpisywali wnioski paszportowe. W obliczu tak jednoznacznych dowodów pytanie o to, czy papież Pius XII był w pełni informowany o całej akcji, jest nie tylko zbędne, ale też całkowicie naiwne”.
Dr Gerald Steinacher, historyk z południowego Tyrolu pracujący w Archiwum Krajowym w Bolzano, przez wiele lat badał tajemnice ucieczki nazistów. Steinacher przeanalizował nieznane dotąd dokumenty, także z archiwum Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Genewie, które udostępniło swoje zbiory naukowcom, i alianckie akta z rzymskiego Palazzo Cesi, siedziby włoskiej prokuratury wojskowej. W rezultacie pracy powstała książka: Nazis auf der Flucht. Wie NS-Kriegsverbrecher über Italien nach Übersee entkamen 1946-1955 (Naziści w ucieczce. Jak nazistowscy zbrodniarze wojenni w latach 1946-1955 uciekali przez Włochy za morze). Autor twierdzi, że tajna „Odessa” nie istniała, a nazistowskim mordercom ucieczkę umożliwiły amerykańskie służby specjalne, Kościół katolicki (ale także kościoły ewangelickie) oraz Międzynarodowy Czerwony Krzyż.
Nasuwa się pytanie, dlaczego po wojnie Watykan pomagał brunatnym katom? Dr Steinacher wyjaśnia: „Kościół katolicki, a także ewangelicki po latach promowania przez nazizm tzw. neopogaństwa dążyły do rechrystianizacji Europy. Chętnie wybaczano brunatnym owieczkom, aby sprowadzić je z powrotem na łono Matki Kościoła. Robiono to nawet w sposób niezgodny z doktryną, np. przez masowe udzielanie ponownego chrztu„. Bp Hudal nie był wyjątkiem. Watykan zorganizował cały system pomocy nazistom. Po wojnie największym niebezpieczeństwem dla Kościoła stał się komunizm, hitleryzm zaś uznano za rozdział zamknięty, którym nie trzeba się zajmować.
Steinacher twierdzi, że służby specjalne USA doskonale wiedziały o klasztornych drogach, nie zrobiły jednak nic, aby położyć kres poczynaniom watykańskich hierarchów. Co więcej, wykorzystywały te szlaki do ewakuacji swych szpiegów z radzieckiej strefy okupacyjnej w Austrii. Bp Hudal otrzymywał fundusze od amerykańskiego wywiadu OSS. Zarówno Waszyngton jak i Watykan obawiały się przede wszystkim, że do władzy we Włoszech dojdą komuniści. A byłych hitlerowców uważano za najlepszych ekspertów w walce z „czerwoną zarazą”. Dlatego zaledwie ułamek procenta zbrodniarzy hitlerowskich został osądzony i sprawiedliwe ukarany.
Prymat polityki nad moralnością – Polacy zdradzają polskie ofiary nacjonalizmu
Niestety do rehabilitowania ukraińskiego nacjonalizmu przyczynili się też sami Polacy. Niejasną rolę w ukryciu wśród polskich żołnierzy dużej grupy nacjonalistów ukraińskich odegrał gen Władysław Anders. Dotyczy to przede wszystkim członków SS Galizien, którzy poddali się Aliantom w okolicach Radstadt i Tamsweg na pograniczu włosko- austriacko- słoweńskim i zostali zamknięci w obozach pod Rimini. Dzięki zabiegom gen. Andersa doszło do rzeczy niesłychanej: nie tylko uznał ich polskie obywatelstwo i tym samym ocalił przed wywiezieniem do Rosji, ale jeszcze znalazł dla nich miejsce w szeregach II Korpusu Polskiego. Fakt, że winni zbrodni na narodzie polskim zaciągnęli się pod polskie sztandary potwierdza Wasyl Weryha, dziejopis Dywizji SS-Galizien i jej żołnierz, że 7 czerwca 1945 roku z ich obozu do II Korpusu przeszło 176 osób. W latach 1946-1947 dzięki staraniom dyplomatów, również watykańskich, i pomocy Andersa, umożliwiono kilku tysiącom ukraińskich kolaborantów, w tym byłym członkom SS, przybycie do Anglii, skąd część migrowała potem do Kanady, Australii, USA, gdzie wraz z nacjonalistami z OUN-UPA stworzyli silne ośrodki.
Zbrodniarze doczekali się także rozgrzeszenia od części polskiej emigracji, szczególnie tej, która najszybciej zadzierzgnęła związki z wywiadem amerykańskim i przeszła na jego utrzymanie. Takim postępowaniem nie tylko zlekceważono ofiary, ale utorowano banderowcom drogę do władzy po uzyskaniu przez Ukrainę niepodległości. Najważniejszą rolę w relatywizowaniu win ukraińskich ludobójców przypisać należy Jerzemu Giedroyciowi, ludziom z kręgu Paryskiej Kultury i rozgłośni polskiej Radia Wolna Europa. Polskojęzyczni nacjonaliści ukraińscy usadowili się w tych instytucjach, wpływając latami na fałszowanie prawdy o ludobójczych i antypolskich poczynaniach OUN i UPA na Kresach w czasie ostatniej wojny. Za wyjątkowo gorszącą kwestię uznać należy przyjmowanie przez Giedroycia w Instytucie i prywatnym domu głównego ideologa faszyzmu ukraińskiego, Dmytra Donicowa. Co gorsza, udostępniał on łamy „Kultury” moralnym i fizycznym sprawcom mordów wołyńskich i małopolskich jak Łebed czy Kubijowicz. Stale pisywał tam, wykreowany z czasem na „autorytet moralny”, niemiecki kolaborant i wróg polskości Bohdan Osadczuk. A przecież na „Kulturze” wychowało się całe pokolenie „Solidarności”, dostając wykoślawioną i zakłamana wiedzę o przeszłości. Po raz kolejny polityka zwyciężyła z prawdą historyczną.
Podsumowanie
Pierwszą i najważniejszą przyczyną bezkarności części ukraińskich przestępców wojennych było zapoczątkowanie „zimnej wojny”. Owa liczna grupa starająca się rozpaczliwie ukryć przed światem swoje masowe zbrodnie na ludności cywilnej, urosła nagle do roli poważnego partnera światowych mocarstw. Stało się to dzięki zaangażowaniu jej przez brytyjskie i amerykańskie służby specjalne do działań sabotażowo-wywiadowczych przeciw komunistom. Pod bezpiecznymi skrzydłami zachodnich wywiadów ukryło się i zdołało ujść sprawiedliwości tysiące morderców. Zachodnie państwa demokratyczne nie wywiązały się z „deklaracji o okrucieństwie” uchwalonej przez przedstawicieli trzech mocarstw w Moskwie 1 listopada 1943 roku, zgodnie z którą zbrodniarze mieli być wydani państwom na terenie których popełnili przestępstwa, w celu osądzenia i ukarania.
Jest ironią, że przepustką do spokojnego i wygodnego życia na Zachodzie stało się dla ukraińskich nacjonalistów tak znienawidzone przez nich przedwojenne polskie obywatelstwo. W ich ratowaniu i ukrywaniu na terenie Wielkiej Brytanii i obu Ameryk niebagatelną rolę odegrał Watykan i Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Najbardziej jednak niezrozumiała i budząca sprzeciw jest pomoc udzielana banderowcom i ideologom ukraińskiego nacjonalizmu przez część polskiej emigracji na zachodzie w tym paryskiej Kultury i RWE.
Trwająca do dziś zmowa milczenia wobec kresowego ludobójstwa i tolerowanie odrodzenia się skrajnego nacjonalizmu na Ukrainie pokazuje dobitnie, że przynajmniej w tej kwestii „zimna wojna” trwa nadal.
Bibliografia
Źródła :
Archiwum IPN BU, zespoły : OUN, UPA, MBP, inne.
Dokumenty VHA, Dział banderowski ,WOP-32022
CAW, Akta operacji GO „Wisła”.
Opracowania:
Allen Charles, Nacjonalistyczni przestępcy w Ameryce: fakty i działania….(uzup..)
Agnosiewicz M, Kościół a faszyzm. Anatomia kolaboracji – fragment z QFANT.PL
Bielak F., Służby wywiadowcze Republiki Federalnej Niemiec, Warszawa 1985.
Cohn-Sherbok Dan, The crucified Jew: Twenty Centuries of Christian anti-Semitism, Michigan 1997.
Deschner K., Abermals krähte der Hahn: Eine kritische Kirchengeschichte, wyd. Goldman 1996.
Gehlen R., Sensacyjne wspomnienia szefa wywiadu, Warszawa 1993.
Goñi Uki, The real Odessa: How Peron Brought the Nazi War Criminals to Argentina, London 2002
Hałagida Igor, Prowokacja Zenona, Warszawa 2005.
Jarnicki W., Spalona Ziemia, Lublin 1970.
Kaczorowski R., Z notatnika oficera MO, Warszawa 1970.
Kilarski R., Organizacja wywiadowcza Reinharda Gehlena, Warszawa 1978.
Knopp G., SS przestroga Historii, Warszawa 2004.
Korman A., Nieukarane zbrodnie SS Galizien z lat 1943-1945, Londyn 1990.
Kulińska L., Działalność terrorystyczna i sabotażowa nacjonalistycznych organizacji ukraińskich w Polsce w latach 1922-1939, Kraków 2009.
Kuta T., Anatomia Kłamstwa, Gdynia 1968.
Kuźmicz Ł., Zbrodnie bez kary, Rzeszów 2006.
Marples David R., Herroes and villains. Creating National Historyk in Contemporary Ukraine, Central European University Press, Budapest, New York 2007.
Matheson P., The Third Reich and the Christian Churches, wyd. T. & T. Clark 1981.
Matwijenko M., Czornyje dieła ZCz OUN, Kijów 1962.
Piaseczny J., Ucieczka klasztorną drogą, „Przegląd” nr 34/2008, 2008-08-18.
Polian P., Deportiert nach Hause, München 2001.
Poliszczuk W., Gorzka Prawda, Toronto 1995; Zbrodnie OUN Bandery w Kulturze Paryskiej, „Na Rubieży”, nr 86/2006.
Posterunek im. Jarosława Hałana, Lwów 1983.
Prus E., Rycerze żelaznej ostrogi, Wrocław 2000.
Richelson D., Historia szpiegostwa, Moskwa 2000
Rudel H. U., Czas wojny, Lublin 1995.
Rossolinski-Liebe Grzegorz, Celebrating Fascism in Canada.The Political Myth and Cult of Stepan Banderain Edmonton and Other Multicultural Places. (wersja elektroniczna w posiadaniu autorki).
Rudling Anders, Theory and practice. Historical representation of the wartime accounts of the activities of the OUN–UPA (Organization of Ukrainian Nationalists—Ukrainian Insurgent Army), East European Jewish Affairs, Vol. 36, No. 2, December 2006, s.163-189.
Schneppen Heinz , „Odessa” . Tajna organizacja essesmanów. Wyd, Bellona 2009l
Smolorz Roman P., Displaced Persons (DPs). Autoritäten und Anführer im angehenden Kalten Krieg im östlichen Bayern, Regensburg 2009; Przez Śląsk i Czechy do Ratyzbony. Kontekst międzynarodowy wyjścia Brygady Świętokrzyskiej na zachód Europy w 1945 roku [w:] „Obóz Narodowy w obliczu dwóch totalitaryzmów”, pod red. Rafała Sierchuły, Poznań 2010; Das Südosteuropa-Institut Regensburg 1949–1958. Regensburger Neugründung oder Dresdner Tradition, [w:] K. Boeckh, R. Smolorz, Osteuropa in Regensburg. Institutionen der Osteuropa-Forschung in Regensburg aus ihrer historischen Perspektive, Regensburg 2008.
Spadochroniarze z OUN, Inne Oblicza Historii numer specjalny 2010
Steinacher G., Nazis auf der Flucht. Wie NS-Kriegsverbrecher über Italien nach Übersee entkamen, wyd. Studienverlag 2008.
Szcześniak A. B., Szota W. Z., Droga do nikąd. Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej likwidacja w Polsce, Warszawa 1973.
Vedeneev D. Bistriuchin G., Dovbij bez kompromisiv – protyvoborstvo specpodrozdielienij OUN ta radianskich sił spec operacji 1945–1980 roki, Kijów 2007.
Karlheinz Deschner, Abermals krähte der Hahn, 1962: tłum. I znowu zapiał kur, Gdynia 1996.
Matheson Peter: The Third Reich and the Christian Churches , wyd.T&t Clark Ltd 1981.
Wereszczak W. I., Prawdu nie odolet, wydawnictwo „Ukrajina”, Kijów 2003.
Wolanowski L.: Cichy front, Warszawa 1956.
Zamłyńśkyj W., Szlach Czornoji, Lwów 1969.
- Linki do stron interntowych i filmy
Karatielnyje Organy SSSR, www.hrono.ru
MGB Protiv CRU i SIS, rol OUN – vospominania veterana gosbezopasnosti, „Aspekty”, nr 51 z 19 grudnia 2008 r., wydanie internetowe http://www.2000.net.ua/c/60938?p=7
“Odessa”, http://pl.wikipedia.org/wiki/ODESSA_(organizacja)
SS in Britain, W. Brytania 2001. film, reż. Julian Hendy.
Vedenenev D., Szapował J., Maltaniskij Sokoł ili sudba Mirona Matvijenko, „Zerkało Niedieli”, nr 30 z 11 VIII 2001 r., wydanie internetowe http://www.zn.ua/3000/3150/31840/.
Vermeersch Etienne, Watykan i naziści, tłum. Ilona Boska http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6256
Wiesenthal Sz., Wywiad, http://www.nigdywiecej.prh.pl/archiwum/lowca.php
Streszczenie
U schyłku II wojny światowej w ślad za cofającymi się wojskami niemieckimi pociągnęła na Zachód duża część działaczy i członków OUN- UPA, Policji Ukraińskiej i dywizji SS Galizien. Największa grupa osiadła po wojnie w Niemczech, Wielkiej Brytanii, USA, Kanadzie i krajach Ameryki Południowej. Wielu spośród nich miało na sumieniu zbrodnie, w tym ludobójstwo polskiej i żydowskiej ludności Kresów. Wbrew oczekiwaniom ofiar sprawcy mordów nie zostali sprawiedliwie osądzeni, ani nawet oficjalnie potępieni przez zachodnie demokracje. Wyjaśnienia tego zjawiska szukać musimy w konflikcie pomiędzy sojusznikami, do którego doszło wkrótce po zakończeniu drugiej wojny światowej. Nosi on w literaturze nazwę „zimnej wojny”. Była ona walką aparatów propagandy, wywiadów, pełną akcji sabotażowo-dywersyjnych i prowokacji. Często prowadzona była przy użyciu metod nieetycznych. Najlepszym tego dowodem jest angażowanie w nią byłych zbrodniarzy wojennych. Nigdy nie dowiemy się, na ile owi bezwzględni ludzie wpłynęli na przedłużanie i eskalowanie zimnowojennego konfliktu, którego trwanie zapewniało im bezkarność. Nacjonaliści ukraińscy okazywali się szczególnie przydatni dla zachodnich wywiadów do prowadzenia działań antykomunistycznych. Charakteryzował ich fanatyzm, umiejętność prowadzenia działań terrorystyczno- sabotażowych i wywiadowczych, antysowieckość i antypolskość. Większość z nich posiadała bogate doświadczenie konspiracyjne, znała się na metodach wojny partyzanckiej oraz pochodziła z terenów, na których planowano antyrosyjskie działania. Głównie dzięki ich „zasługom” na rzecz zachodnich służb specjalnych do dziś trwa zmowa milczenia wobec ukraińskich sprawców kresowego ludobójstwa. Zbrodniarze doczekali się rozgrzeszenia także od części polskiej emigracji, szczególnie tej, która najszybciej zadzierzgnęła związki z zachodnimi wywiadami. Najważniejszą rolę w relatywizowaniu win ukraińskich ludobójców przypisać należy Jerzemu Giedroyciowi i ludziom z kręgu Paryskiej Kultury oraz rozgłośni polskiej Radia Wolna Europa. Takim postępowaniem nie tylko zlekceważyli oni ofiary, ale mając znaczący wpływ n elity solidarnościowe utorowali skrajnym nacjonalistom -banderowcom drogę do władzy i wpływów po uzyskaniu przez Ukrainę niepodległości.
Musimy iść na skróty, czyli sprawę uprościć. Bezwzględnie musimy zatrzymać wszelką pomoc Ukraińcom i zablokować granicę. Mamy dziwne zjawisko, niespotykane nigdzie w świecie, że kraj objęty wojną paraliżuje kraj sąsiedni swoimi produktami i stawia warunki pomagającemu! Dlaczego tak? Bo wybraliśmy do władzy ludzi tej samej maści, co oligarchowie na Ukrainie…
Każdy zbrodniarz wie doskonale, że zwycięzców się nie sądzi. Więc jeśli stwierdzi, że sam zwycięzcą nie będzie, to stara się chociaż do nich przykleić i uwiarygodnić swoją lojalność. W nagrodę dostaje bezkarność i apanaże. Gdzie w grę wchodzi polityka, sprawiedliwość to tylko pusty slogan. Teraz mała refleksja. PIS „bohatersko” walczy z muzułmańskimi imigrantami na granicy z Białorusią, a sam zaprasza i ustawia materialnie tysiące Ukraińców. Przypomina mi to trochę przemytników, którzy wystawiają celnikom do złapania drobnicę, by spokojnie pod ich nosem szmuglować wielki i zyskowny przemyt. Rosja już od lat w UE stosuje broń uchodźczą do destabilizowania i napięć społecznych. I wcale nie muszą to być śniadzi czy oliwkowi i radykalni muzułmanie. Nawet lepiej gdy nie wyróżniają się w tłumie, bo można spokojnie i niepostrzeżenie doprowadzić do społecznej „masy krytycznej”. Ta forma pomocy Ukraińcom i Ukrainie może w konsekwencji być na rękę Rosji, która w odpowiednim dla siebie momencie może zacząć tą falą uchodźców „bujać” przy pomocy mediów społecznościowych przy braku bariery językowej. Liczący na wdzięczność naszych gości, mogą się niemile rozczarować, jak przy okazji minionej, smutnej rocznicy! Politruków PISu zaskoczył aktualny wzrost sondaży Konfederacji ponad 15%. Założę tezę korelacji, że każde 100 tys. Ukraińców+ = 1%+ dla konfederacji w sondażach. Instynkt samozachowawczy narodu zaczyna być silniejszy od knucia polityków i wrogów zewnętrznych.
Wielki szacunek dla Pani Doktor za to opracowanie!
Widzę, że są mocne podstawy do dokończenia Procesu Norymberskiego. Powinien on objąć ludobójców spod znaku OUN-UPA i potępić ich ideologię. W ślad za tym powinno iść uczczenie ofiar i debanderyzacja Ukrainy na wzór denazyfikacji Niemiec. A potem przyjdzie czas na wybaczanie, pojednanie i budowę unii od morza do morza – NIE WCZEŚNIEJ!
Już są rozliczani. I dalej będą rozliczani. Nie chcieli i nie chcą pojednania TO NIE. Jest zapłata w krwi. Bóg dał im wystarczająco duż czasu na uporządkowanie tych spraw. A z Banderą bohaterem to będą mieli tylko jeszcze więcej krwi. Ukraino nie chciałaś pojednania które byłoby miłe Bogu to jest zapłata w krwi. Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu. Amen
do Flex – jeśli uważasz, że wzrost poparcia dla Konfederacji kosztem PiS oznacza dla naszego kraju coś dobrego, to świadczy to tylko o tym, że niewiele jeszcze rozumiesz z tego co się wokół nas dzieje.
@Polonia Restituta Obawiam się, że to PIS niewiele rozumie lub udaje, że nie rozumie co się wokół dzieje i do czego prowadzi jego polityka oraz tragiczna kampania wyborcza: PIS-PO zapasy w starych bagnach (kłótnie o przeszłość zamiast sporu o wizję przyszłości), to wszystko wsparte tragikomiczną propagandą rządowych mediów, które ogląda coraz mniej ludzi zdegustowanych publicystyką i kłótniami rodem z magla na nieistotne tematy.
Pisiory przegrają wybory – właśnie przez słodzenie ukrom , zwalnianiu ich od odpowiedzialności , ochroną większą niż obywatele polscy (we własnym domu – to jest sqwysyństwo ) i upadlaniu nas Polaków . Nie godzę się na to , żeby gnój z ukrów miał większe prawa niż JA , na ojczystej ziemi ! PISIORY NIECH WAS SZLAG TRAFI , KREW NAGŁA ZALEJE , ZA TO CO ZROBILIŚCIE Z NAMI – inwigilacja totalna , podwyżki cen , podsłuchy , nakazy i zakazy , PODATKI ZŁODZIEJSKIE itd. NIECH WAS GNOJE SZLAG NAGŁY TRAFI – MAFIO !
https://youtu.be/ndsUzHEGkKE
Po naradzie w Wilnie Niemcy są w szoku na Żeleńskiego i Banderowców …Stoltenberg był załamany postawa Jewrieja….Narracja odwróciła się o 180 ° ….Tak trzymac…- 🇺🇦😜🇺🇦😜🇺🇦😜🇺🇦
…bravo Pani doktor! oto kobieta czyści szambo katolskie pięknym wodotryskiem prawdy o celach tej organizacji… jest to oczywiście przyczynek, ale miło odnotować go na portalu w momencie opanowania ohydy katolskie jego łamów…
…to są właśnie wasi prawdziwi wrogowie naiwni Polacy w pierwszej kolumnie… watykańskie szambo i jego bluźniercze praktyki lucyferiańskie to druga sprawa, ale o tym może innym razem…
„Niejasną rolę w ukryciu wśród polskich żołnierzy dużej grupy nacjonalistów ukraińskich odegrał gen Władysław Anders”
ciekawe czy motywem były naciski brytyjskie czy też wpływ i pochodzenie jego drugiej żony Ireny Anders (Jarosewycz)
Swego czasu w Wielkiej Brytanii prywatna stacja telewizyjna ITV wyemitowała – 7 stycznia 2001 r. – film pt. „SS w Wielkiej Brytanii” , którego autorem jest J.Hendy, na temat dywizji SS-Galizien. Nawiasem mówiąc okazało się ,że od momentu narodzin tego dokumentu do jego emisji minęły cztery lata. W 1947 roku rząd brytyjski udzielił schronienia 8000 Ukraińcom z tej zbrodniczej formacji, z której żyje dzisiaj w Wielkiej Brytanii około 1500 osób. Wielu z nich obecnie tłumaczy się w sposób kłamliwy ,że przesiedzieli całą wojnę na tyłach, pełniąc jedynie służbę wartowniczą i budując drogi. Jednak wbrew temu autorzy reportażu twierdzą ,że mają dowody udziału znaczącej grupy ukraińskich imigrantów w kilkunastu zbrodniach wojennych. Jak mówi reżyser filmu ” nie twierdzimy ,że całe 1500 Ukraińców jest zbrodniarzami, ale z pewnością można mówić o znacznej ich liczbie”. Ponadto nadmienia ,że zna przypadki takich członków SS-Galizien, którzy zostali zrzuceni przez Brytyjczyków na Sowiecką Ukrainę w charakterze agentów. Pozwalałoby to w pewnym stopniu wytłumaczyć na co liczyły władze brytyjskie wyrażając zgodę na przyjęcie do swego kraju takiej liczby żołnierzy z SS, a więc z formacji uznanej przez międzynarodowy trybunał w Norymberdze za zbrodniczą. Niektórzy usiłują usprawiedliwiać taką decyzję tym ,że Brytyjczycy uratowali w ten sposób życie 8000 ludzi , których w przypadku deportacji do ZSRR czekała by tam najprawdopodobniej śmierć za kolaborację z hitlerowcami. Brzmi to jednak bardzo nieprzekonywująco ,bo ci sami Brytyjczycy bez zmrużenia oka ,w sposób zdradziecki i wbrew wcześniejszym zapewnieniom wydali Sowietom , choćby kozaków z ROA z ugrupowania atamana Domanowa (oddziały te były w czasie wojny na służbie niemieckiej) i to wraz z całymi rodzinami. W grupie tej oprócz blisko 7000 żołnierzy , znajdowało się także 8435 osób cywilnych – żon , dzieci, starców i inwalidów. Oddziały te znajdowały się się pod koniec kwietnia 1945 roku w północnych Włoszech gdzie poddały się Anglikom. 23 maja 1945 roku we Wiedniu między władzami brytyjskimi i sowieckimi stanął układ o wydaniu wszystkich oficerów i ich rodzin w ręce Sowietów, chociaż większość z nich nie była nawet obywatelami ZSRR. Wśród owych oficerów było jedynie 32% byłych obywateli sowieckich zaś 68% pochodziło ze starej emigracji . Tak opisuje przebieg owego „wydania” oficerów kozackich w wykonaniu Brytyjczyków J.Mackiewicz:
„… O szóstej rano przybyły zapowiedziane ciężarówki. Gromadnie odmówiono dobrowolnego wsiadania. Wówczas na dany rozkaz zaczęli zbliżać się żołnierze uzbrojeni w pistolety automatyczne i grube patki. Oficerowie kozaccy stłoczyli się, wziąwszy się pod ręce. Żołnierze brytyjscy zaczęli bić pałkami, bić po głowach i złączonych rękach. Wyrwano pierwszego oficera z szeregu i wrzucono do samochodu. Wyskoczył. Wtedy pobito go znowu i zapędzono powtórnie. Znowu wyskoczył. Wówczas uderzeniami kolb i pałek powalono go na ziemię i skopano butami, aż zastygł bez ruchu w kałuży krwi. Wrzucono go jak worek na dno ciężarówki…”. Potem przyszła także kolej na pułki kozackie kubańskie, dońskie i wiele innych oraz ich rodziny – „…O dziesiątej rano zapowiedziano ,że 31 maja o siódmej rano rozpocznie się repatriacja pułków kozackich i ich rodzin. Wiadomość wydała się piorunem z jasnego nieba! Powstała panika. Ogłoszono powszechną głodówkę i rozklejono plakaty zredagowane po angielsku ” Wolimy głód i śmierć niż powrót do Związku Sowieckiego”. We wszystkich obozach i stanicach wywieszono czarne flagi (…) Niepisanym nakazem postanowiono przybrać postawę biernego oporu. Tylko nie ruszać Anglików! Modlić się. Obroni przenajświętsza Bogurodzica. Tak zrobiono. Modły trwały bez przerwy, ale około ósmej rano zbliżyły się szerokim wachlarzem czołgi brytyjskie i stanęły w odległości stu metrów. Od strony baraków zajechały ciężarówki, do których miano ładować ludzi i odwozić na stację do oczekujących pociągów. Cały zaś obóz otoczony został tyralierą żołnierzy zbrojnych w karabiny z nasadzonymi bagnetami, pistolety automatyczne i patki. Jeszcze przez krótki czas trwały nabożne pieśni, gdy nagle żołnierze rzucili się na tłum, rozrywając łańcuch rąk i bijąc po głowach kolbami i pałkami. Powstała panika, krzyki; deptano i zadeptywano się wzajemnie. Tłum, cofając się, zaczął napierać na parkan odgraniczający obóz od pola. Parkan runął pod naciskiem. Ale na polu też stały czołgi. Żołnierze strzelali nie w górę, lecz pod nogi. Zbitych i okrwawionych chwytano i wleczono do ciężarówek. Ludzie rzucali się na oślep, uciekali w lasy, skakali do rzeki. W nieopisanym tumulcie rozbiegły się tabuny koni. Miejscowa ludność początkowo żegnała się nabożnie krzyżem świętym, gdy jednak ktoś zrobił początek, rzuciła się, by grabić opustoszałe namioty, łapać konie, zabierać bydło. Wtedy księża katoliccy kazali bić w dzwony i nawoływać ludność do zaprzestania hańbiącej grabieży. Na wieżach kościelnych pojawiły się czarne chorągwie. Tymczasem główna masa ludzka w Peggetz, cofając się przed zbrojnymi żołnierzami, usiłowała jeszcze wyrywać z ich rąk tych, których już schwytali. Wtedy to padł pierwszy Kozak przebity bagnetem. Tłum odpłynął i odsłonił ołtarz. Pop wyciągnął ku żołnierzom Ewangelię, ale wytrącono mu ją bagnetem. Jeden z Kubańców zasłonił się obrazem Matki Boskiej, otrzymał jednak cios w skroń i skóra wraz z włosami zwisła mu na ucho. Trzeci próbował parować cios chorągwią św. Mikołaja Cudotwórcy, uderzenie pałki wdeptało Mikołaja Cudotwórcę w błoto. Gdy się modlono, żołnierze, pozostawiając na placu rannych i trupy zatłuczonych i zakłutych bagnetami, zwrócili się do baraków, wywlekając ukrywających się tam ludzi i pakując do samochodów. Jeden z Kozaków stawiał czynny opór, więc powalono go na ziemię, dwóch ciągnęło za nogi, a trzeci podpychał go końcem buta w ciemię. Pewna kobieta miała na rękach okrwawione dziecko. Żołnierz opatrzył dziecko własnym bandażem, ale mimo zaklinań , oboje wpakował do ciężarówki. Mała dziewczynka podeszła do innego i podała mu kartkę napisaną po angielsku: „Zabijcie nas, ale nie dawajcie nas bolszewikom”. ”
Przez kilkadziesiąt lat w Polsce panowało (i panuje nadal) zgodne milczenie na ten temat i to w prasie , radiu i telewizji jak też w podręcznikach historii. Nie przeprowadzono praktycznie żadnego śledztwa, które doprowadziłoby do ukarania winnych zbrodni , czy choćby ich publicznego napiętnowania. Warto przy tym podkreślić, że nadal istnieje w kraju bardzo duża liczba dokumentów i materiałów na ten temat, żyją także świadkowie tych zbrodni. Zresztą jak zaznaczają sami autorzy filmu, przy jego tworzeniu korzystano także z dostępu do archiwów w Polsce i rozmawiano z naocznymi świadkami zbrodni. Ponadto podkreślają oni , że o wiele więcej materiałów niż te, które zaprezentowano w reportażu znajduje się nadal na terenie naszego kraju. Potwierdzeniem tego może być choćby informacja podana 23.01.2001 r. w pierwszym programie TVP w wieczornych Wiadomościach o godz. 19.30 . Jak z niej wynikało Rzeszowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej odnalazł ostatnio w Archiwum Państwowym w Przemyślu cztery teczki , w których znajdowały się listy z 258 nazwiskami żołnierzy ukraińskich służących w dywizji SS-Galizien. Można by się zapytać jak to się stało ,że przez kilkadziesiąt lat owe teczki nie wzbudziły żadnego zainteresowania kompetentnych instytucji.
Krótko o historii dywizji SS-Galizien
Decyzja władz niemieckich o utworzeniu 14 SS-Freiwilligen Grenadier Division „Galizien” (14 Ochotnicza Strzelecka Dywizja SS „Galicja”) została podana do publicznej wiadomości w dniu 28 kwietnia 1943 roku przez gubernatora dystryktu galicyjskiego Generalnej Guberni SS-Brigadefuhrera dr Otto Wachtera. Nabór do dywizji spośród ludności ukraińskiej był w zasadzie dobrowolny , do 2 czerwca w Biurze Werbunkowym znalazło się 82 000 zgłoszeń, z których przyjęto 53 000 ochotników. Do dywizji tej zgłaszali wschodniomałopolscy Rusini i Ukraińcy, przede wszystkim członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i ich sympatycy. Było wsród nich także sporo byłych strażników z hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Jak pisze w swej pracy A.Korman „Wśród pierwszych ochotników SS-Galizien znaleźli się synowie duchownych greckokatolickich i bogatych chłopów, inteligenci i półinteligenci , elementy kryminalne i zdeklasowane, oraz będąca pod wpływem ukraińskiej ideologii faszystowskiej, młodzież. Pobór do dywizji miał też czasami charakter przymusu i moralnego nacisku. Część przymusowo zwerbowanej młodzieży zdezerterowała, ukrywała się po lasach lub wstąpiła do UPA. Dezerterowali także ci , którzy na rozkaz OUN znaleźli się w dywizji na przeszkoleniu.”
Korpus oficerski dywizji był w zasadzie niemiecki . Dowódcą dywizji został generał Fritz Freitag, zaś szefem sztabu mjr Wolf-Dietrich Heike, a adiutantem Ukrainiec płk. Dmytro Palijiw. W sumie Niemcy stanowili około 11% stanu osobowego dywizji , obsadzając prawie wszystkie stanowiska dowódcze w sztabach, pułkach i batalionach. Godłem dywizji był lew na tle błękitnego ryngrafu i trzy złote korony ułożone w kształcie trójkąta. Z okazji powołania dywizji SS-Galizien w kwietniu 1943 roku katedrze greckokatolickiej (unickiej) pod wezwaniem św. Jura we Lwowie odbyło się uroczyste nabożeństwo, z udziałem władz niemieckich, celebrowane przez biskupa J.Slipyja. Podobne uroczystości z udziałem władz niemieckich odbywały się także w innych miastach takich jak choćby Stanisławów, Sambor, Bóbrka . Także w Przemyślu, w lipcu 1943 roku, greckokatolicki biskup przemyski J.Kocyłowski odprawił na stadionie sportowym mszę św. i błogosławił ochotników wstępujących do tej dywizji. Wszystkim tym działaniom jak też bardzo aktywnemu włączeniu się w tworzenie dywizji SS-Galizien oraz wstępowaniu do niej duchowieństwa unickiego nie przeszkadzał metropolita greckokatolicki A.Szeptycki, który zaakceptował także o. dra Wasyla Łabę na stanowisko referenta duszpasterstwa tej formacji.
18 lipca 1943 nastąpił odjazd pierwszej grupy ochotników ze Lwowa. Zostali oni umieszczeni w obozie szkoleniowym w Pustkowie koło Dębicy. Pozostałe pododdziały szkoliły się na poligonach ćwiczebnych w Neuhammer na Śląsku, Norymberdze, Monachium, Treslau, a także w innych miejscowościach w Niemczech ,Francji i okupowanej Polsce. W skład dywizji weszły ostatecznie 29, 30, 31 pułki piechoty, pułk zapasowy, oraz inne pododdziały dywizyjne. Jak podaje szef sztabu dywizji SS-Galizien mjr Wolf-Dietrich Heike, już na samym początku jej formowania , z części ochotników uformowano także pięć tak zwanych „pułków policyjnych” o numerach: 4,5,6,7,8, które później brały udział w licznych akcjach pacyfikacyjnych i ludobójczych. W listopadzie 1943 roku rekruci dywizji Waffen-SS Galizien złożyli przysięgę w języku niemieckim , na wierność Adolfowi Hitlerowi, a nie Ukrainie czy OUN . Niektórzy autorzy, usiłują wprawdzie tłumaczyć ,że niemieckie oddziały SS miały na kołnierzu odznakę „SS” (tzw. „runy”) srebrnego koloru , natomiast w galicyjskiej dywizji na kołnierzu była odznaka żółtego koloru lwa. Ma to być według nich „dowód” ,że dywizja ta w rzeczy samej nie była SS. Fakt ten wyjaśnia E.Prus , który nadmienia ,że żołnierze dywizji nosili także na lewym rękawie wspomnianą odznakę „Halickiego Lwa” , natomiast nie przysługiwało im prawo do noszenia na kołnierzu odznak „SS” , co było zarezerwowane wyłącznie dla żołnierzy germańskiego pochodzenia. Jednak najbardziej charakterystyczną cechą zewnętrzną SS-manów był tatuaż. Również charakter przysięgi złożonej przez rekrutów SS-Galizien nie pozostawia żadnych wątpliwości co do charakteru tej jednostki -„… Być wiernym Hitlerowi jako fuhrerowi oraz najwyższemu dowódcy niemieckich sił zbrojnych. Wiernie służyć Adolfowi Hitlerowi jako fuhrerowi Wielkich Niemiec. Na całe życie być wiernym Adolfowi Hitlerowi jako wielkiemu fuhrerowi nowej Europy „. Ponadto jak opisywała ówczesna gazeta w czasie ceremonii składania przysięgi ” kapela gra pieśń wierności , a trzykrotne „Sieg Heil” dla Fuhrera Adolfa Hitlera umacnia jeszcze przysięgę wojaków (…) znowu odezwała się kapela ochotników galicyjskich , która powstała zaledwie kilka dni temu , a już wykazała swoje umiejętności grając 'Deutschland’ (…) „. Jak z tego widać nie było tutaj wcale jakiejkolwiek mowy o narodzie ukraińskim , czy też o niepodległej Ukrainie, czego zresztą Niemcy nigdy nacjonalistom ukraińskim nie obiecywali. Zresztą , jak podaje W.Poliszczuk , już na samym początku Himmler zastrzegł wyraźnie że w dywizji pod żadnym pozorem nie można nawet myśleć o niepodległości Ukrainy. Słów „Ukraina”, „Ukrainiec” czy „ukraiński” nie można było używać w tej jednostce pod groźbą kary, a jej żołnierze mają nazywać siebie nie „Ukraińcami” lecz „Haliczanami”. Tak więc dywizja SS-Galizien była stworzona przez hitlerowskie Niemcy tylko po to aby zasilić nią szeregi armii, znajdującej się w coraz to trudniejszym militarnym położeniu, jak też wykorzystać ją do tłumienia ruchu partyzanckiego i powstań. Wedle danych przedstawionych przez A.Kormana, już w 1943 roku niektóre pododdziały SS-Galizien , które znajdowały się pod Lwowem, Jasłem, Krosnem i Gorlicami na rozkaz Himmlera przerwały szkolenie i zostały włączone do akcji eksterminacyjnej operacji pod kryptonimem „Wehrwolf” na Zamojszczyźnie. Natomiast na początku 1944 roku z żołnierzy SS-Galizien została sformowana grupa pod dowództwem majora Beyersdorfa jako SS Kampfgruppe „Beyersdorf”, w sile około 2000 ludzi, do zadań specjalnych. Grupa ta wzięła między innymi udział w operacji eksterminacyjnej na Chełmszczyźnie. W sumie w latach 1943-1945 pododdziały SS-Galizien brały udział w bardzo wielu akcjach eksterminacyjnych na zapleczu frontu. Wymienić tu można miedzy innymi pacyfikacje wsi polskich na terenie województw: tarnobrzeskiego, kieleckiego rzeszowskiego, tarnowskiego , zamojskiego jak też liczne podobne akcje jakie miały miejsce na Kresach Wschodnich II RP. Nawiasem mówiąc były one niejednokrotnie przeprowadzane przy aktywnym współudziale OUN-UPA. Dopiero w krytycznej sytuacji militarnej , zdecydowano o użyciu dywizji SS-Galizien na froncie niemiecko-sowieckim . W dniach 14-22 lipca 1944 dywizja została okrążona i zniszczona pod Brodami przez wojska radzieckie. Wówczas to straciła ona blisko 7000 spośród 11 000 żołnierzy. Po tej klęsce wielu żołnierzy z rozbitej dywizji przeszło do oddziałów OUN-UPA. Po odtworzeniu dywizji SS-Galizien z żołnierzy pułku zapasowego , ukraińskich policjantów i ochotników, niektóre z jej pododdziałów brały udział w tłumieniu powstania słowackiego w okresie od 29 sierpnia do 3 listopada 1944 roku. Na przełomie stycznia i lutego 1945 oddziały SS-Galizien zostały przerzucone do Jugosławii (Słowenia) , gdzie użyto je do tłumienia ruchu niepodległościowego. W wyniku poniesionych strat skierowano ją później teren Austrii, celem dalszych uzupełnień. W dniu 27 kwietnia 1945 ukraińscy żołnierze zostali na nowo zaprzysiężeni a dywizja SS-Galizien przeformowana jako 1 SS Dywizja „Hałyczyna” ( w skrócie zwana SS-Hałyczyna). Dywizja ta weszła w skład nowo tworzonej Ukraińskiej Narodowej Armii , na czele której stanął SS-Grupenfuhrer Pawło Szandruk. przed bezwarunkową kapitulacją III Rzeszy , ukraińscy SS-mani znaleźli się w rejonie Klagenfurtu, gdzie poddali się wojskom amerykańskim i angielskim. Warto podkreślić ,że nikt z żołnierzy , czy też oficerów ukraińskich służących w dywizji SS-Galizien nie został nigdy postawiony przez władze zachodnie przed sądem za popełnione w czasie wojny zbrodnie. Jak się obecnie przypuszcza wynikało to głównie z zainteresowania brytyjskich i amerykańskich tajnych służb ich wykorzystaniem w przyszłej działalności antysowieckiej.
Zbrodnie wojenne ukraińskich żołnierzy SS-Galizien
Obszerny rejestr zbrodni , żołnierzy tej formacji podaje dr Aleksander Korman w swojej pracy „Nieukarane zbrodnie SS-Galizien z lat 1943-1945” – Londyn 1989.
CHODACZKÓW WIELKI, powiat Tarnopol. 16 kwietnia 1944 roku oddziały SS-Galizien , które zdążały z odsieczą niemieckiej załodze oblężonej przez wojska radzieckie w twierdzy Tarnopol, przybyły do Chodaczkowa Wielkiego. Ukraińscy SS-mani rozpoczęli systematyczne palenie i niszczenie zabudowań oraz mordowanie mieszkańców wsi. Byli oni nawet do tego specjalnie przygotowani , gdyż mieli na hełmach żółte frędzle zwisające do poziomu ust, co uniemożliwiało rozpoznanie ich twarzy. Do uciekających ludzi, w pierwszej kolejności do mężczyzn strzelali zapalającymi pociskami fosforowymi, zaś dzieci i starców wrzucali w ogień do płonących domów. W sumie łączna strata polskiej ludności wyniosła 862 osoby. Ocalała ludność pogrzebała pomordowanych rodaków na placu przy kościele rzymsko-katolickim w Chodaczkowie Wielkim we wspólnej mogile o szerokości 2 m i długości 30 m, układając zwłoki warstwami.
HUTA PIENIACKA, powiat Brody. Tragedia tej wsi rozegrała się 28 lutego 1944 roku w ciągu zaledwie siedmiu godzin. Pułk SS-Galizien i kureń UPA dokonał tu masakry polskiej ludności , mordując łącznie co najmniej 868 osób i paląc 172 gospodarstwa. Tego dnia około godziny 6.00 rano ukraińscy żołnierze SS-Galizien otoczyli pierścieniem wioskę i po ukazaniu się sygnałów świetlnych rozpoczęli natarcie. Za SS-manami sunęły bojówki OUN-UPA . Niemiecki dowódca , a potem , a potem jego ukraiński zastępca wydali rozkazy ,by spędzić mieszkańców do kościoła i szkoły. Zaczęto przeszukiwać zabudowania i wywlekać stamtąd ludzi dokonując przy okazji rabunku mienia ofiar. Po stłoczeniu kilku setek Polaków w kościele i jego sprofanowaniu, zaczęto niektórych z nich pojedynczo wyprowadzać na plac przykościelny, gdzie byli oni przesłuchiwani, torturowani, a czasem i zabijani. W tym czasie na terenie wsi dalsze przeszukiwania budynków mieszkalnych i gospodarskich trwały nadal. Około godziny 14.00 ukraińscy SS-mani zaczęli wyprowadzać ludzi zgromadzonych w kościele w grupach po 35-50 osób do różnych stodół i domów na spalenie. Najpierw wyprowadzano kobiety i dzieci , podstępnie informując ,że powrócą do swych domów, potem zaś młodzież i mężczyzn mówiąc z kolei ,że zostaną oni wywiezieni na roboty do Niemiec. Jak się okazało rzeczywistość okazała się być inna. Po stłoczeniu ludności w budynkach i stodołach , zaczęto je podpalać. Uciekających z płomieni ognia uśmiercano ogniem z broni maszynowej. Tylko nielicznym mieszkańcom udało się uratować życie uchodząc do lasu lub kryjąc się w uprzednio przygotowanych podziemnych i piwnicznych schronach. W ciągu jednego dnia polska wieś Huta Pieniacka przestała istnieć, a ocaleni mieszkańcy zbierali spalone zwłoki, których nie można było rozpoznać . Ofiary pochowano w dwóch wspólnych mogiłach. Z biegiem czasu rozebrano kościół rzymsko-katolicki i budynki szkolne, które ocalały z pożogi. Zniwelowano grunt , a miejsce gdzie położona była wieś zaczęło służyć wypasowi bydła. Na terenie wsi umieszczono słup z napisem w języku ukraińskim – „Centrum byłej wioski” bez podania jej nazwy. Ocalała przydrożna figurka Matki Boskiej , bez głowy i rąk, z napisem Anno Domini „1867”.
PODKAMIEŃ , powiat Brody. Ludność polska z okolicznych wiosek, z samego Podkamienia a także z Wołynia w obawie przed nasilającymi się morderczymi napadami bojówek OUN-UPA zaczęła się chronić w zabytkowym klasztorze OO. Dominikanów z XVII wieku w Podkamieniu, który był otoczony murami i basztami. Skoncentrowało się tam około 2000 osób , przeważnie kobiet oraz dzieci. W dniach 11-17 marca 1944 żołnierze SS-Galizien we współdziałaniu z bojówkami OUN-UPA dokonali rzezi 300 osób narodowości polskiej znajdującej się w tym klasztorze. W czasie pogromu Polaków w samym miasteczku Podkamień, przeważnie od kul, noża i siekiery, straciło życie około 500 osób. Poza Podkamieniem zamordowano jeszcze około 300 osób w Palikrowach, 20 w Maliniskach i 16 w Czernicy. Samo sanktuarium w skład którego wchodził klasztor i kościół w Podkamieniu zostało zniszczone przez żołnierzy SS-Galizien i terrorystów z OUN-UPA. Obrabowano doszczętnie klasztor i kościół z drogocennych przedmiotów jak również prywatne mieszkania rodzin polskich. Ocalał słynący łaskami obraz Matki Boskiej Podkamieńskiej ,który obecnie znajduje się w kościele pod wezwaniem św. Wojciecha we Wrocławiu.
SIEMIANÓWKA , powiat Lwów. 22 lipca 1944 rankiem przybyły do Siemianówki dwie kompanie żołnierzy SS-Galizien, prawdopodobnie ocalałe z pogromu dywizji pod Brodami. Wówczas to zaczęto wypędzać mieszkańców z ich domów, gromadzić w większe skupiska i podpalać zabudowania. Ukraińscy SS-mani zaczęli mordować ludzi i grabić ich mienie. Zginęło ponad 30 osób a kilkadziesiąt gospodarstw zostało spalonych a sprawcy mordu odjechali ze zrabowanym mieniem. Jak się okazało był to tylko wstęp do głównej zbrodni. W godzinach popołudniowych tyraliera ukraińskich SS-manów ruszyła na wieś, a za nią posuwały się bojówki OUN-UPA. Jednak dzięki pomocy udzielonej w samą porę miejscowej Samoobronie przez oddział AK , ludność Siemianówki została uchroniona przed całkowitą zagładą. W dniu następnym do wioski wkroczyły już wojska sowieckie.
Jak podaje dalej A.Korman oprócz eksterminacji ludności polskiej w takich miejscowościach jak; Chodaczków Wielki, Huta Pieniacka, Podkamień, Siemianówka i Wicyń, ukraińscy żołnierze SS-Galizien dopuszczali się zbrodni wojennych, mordując bezbronną ludność polską co najmniej w kilku dziesiątkach innych miejscowości, zarówno na terenie Małopolski Wschodniej jak też Wołyniu czy południowej Lubelszczyźnie, a także i w odleglejszych regionach. Jako przykład autor wymienia następujące miejscowości, podając w kilku przypadkach bardziej szczegółowy opis zdarzeń:
Artasów, Bełżec, Biłgoraj, Borowice, Chlipie, Doroszów Wielki, Dragonówka, Gozdów, Hanaczów, Hermanowice, Hołowc Rawskie, Hucisko, Janówka, Jasienica Polska, Kalników, Konie, Kozaki, Lasków, Małków, Młynów, Obrowice, Palikrowy, Pawłów, Poczapińce, Poturzyn, Prehoryłe, Rakowiec, Rąblowo, Smoligów, Syry, Szerokie Pole, Szutów, Tarnopol, Tuligłowy, Udnowo, Uhnów, Warszawa, Wola Wysocka, Wólka Końska, Zabojki, Zawoja, Zawodnie, Żydaczów.
MŁYNÓW, woj. Łuck (wołyńskie) oddział ukraińskich żołnierzy SS-Galizien spalił żywcem ludzi spędzonych z okolicznych wiosek .
POTURZYN, woj. Lublin. Podczas ewakuacji ludności polskiej z ich siedzib, doszło w dniu l kwietnia 1944 r. w Poturzynie do potwornej zbrodni. We wczesnych godzinach rannych jednostka ukraińskich żołnierzy SS-Galizien współdziałając z terrorystycznymi bojówkami OUN-UPA, wtargnęła do Poturzyna, gdzie schroniła się większa grupa uchodźców z terenu gminy drohobyczowskiej i kryłowskiej. Napastnicy zamordowali 162 osoby .
PREHORYŁE, woj. Lublin. O świcie 8 marca 1944 r. na polską kolonię Prehoryłe morderczo – rabunkowego napadu dokonali żołnierze SS-Galizien, przy współudziale ukraińskich policjantów „ortschutzów” i terrorystycznych bojówek OUN-UPA z okolicznych miejscowości Szychowic, Kryłowa i Gołębia. Najpierw okrążyli wieś szczelnym pierścieniem, a następnie mordowali w okrutny sposób ludność polską. Poniosły śmierć całe rodziny polskie . Łącznie zamordowano 38 osób, w tym dzieci, kobiety i starców. Rankiem 9 marca 1944 r. oddziały SS-Galizien, wspólnie z ukraińskimi szowinistami, zarówno miejscowymi jak i z sąsiedzkich wiosek, dokonali ponownego napadu na Prehoryłe, dokańczając morderczo rabunkowego wyczynu. Wymordowali wielu ocalałych Polaków, a zabudowania wiejskie spalili.
SMOLIGÓW, woj. Lublin. W dniu 12 marca 1944 r. ukraińscy żołnierze SS-Galizien, wspólnie z ukraińskimi policjantami i terrorystycznymi bojówkami OUN-UPA, a także z wojskiem Wehrmachtu rozpoczęły eksterminację polskich kolonii w regionie Smoligów-Łasków-Stara Wieś. Około godziny 5.00 rano w dniu 27 marca 1944 r. oddziały SS-Galizien i Wehrmachtu otoczyły ścisłym kordonem Smoligów. Następnie wewnątrz kotła rozgorzała desperacka obrona mieszkańców. Formacje wojskowe prowadziły bezustanny atak. Walczono w zawierusze marcowej niemal o każdą zagrodę wiejską a kiedy zabrakło obrońcom amunicji, przystąpiono do walki wręcz. W płonącej wsi, esesowcy i wehrmachtowcy mordowali mieszkańców w sposób okrutny, nie oszczędzając dzieci, kobiet i starców. Obrońcy ulegli przemocy. Ludzi palono żywcem. Gwałcono i zabijano kobiety. Rabowano mienie.
HANACZÓW ,pow. Przemyślany. W kolejnym napadzie na ludność polską wieś Hanaczów została spalona, a wielu jej mieszkańców wymordowano. Nie oszczędzono dzieci kobiet i starców.
Kolejne przykłady udziału żołnierzy SS-Galizien w eksterminacji ludności polskiej podają w swojej książce Józef Fajkowski i Jan Religa – „Zbrodnie hitlerowskie na wsi polskiej 1939-1944” – Warszawa 1981.
woj.kieleckie
1/2 lutego 1944. Borów . Oddziały żandarmerii, SS i SS-Galizien w sile około 3 tysięcy żołnierzy wkroczyły w godzinach nocnych do wsi Borów, gmina Annopol, i przy użyciu broni pancernej całkowicie zniszczyły wieś liczącą 280 gospodarstw, a ludność wymordowały. Wiele osób poniosło śmierć w płonących zabudowaniach. Liczne grupy osób, nie wyłączając kobiet, starców i dzieci, hitlerowcy spędzili do jednego budynku, który następnie podpalili Łączną ilość zamordowanych obliczono na 300 osób.
28 lipca 1944. Wieś Kamionka, gmina Kozłów, została otoczona przez żandarmerię niemiecką i oddział Ukraińców z dywizji SS-Galizien[…] Ogółem zamordowali 7 osób i spalili 15 zabudowań gospodarczych; 28 VII 1944. Żandarmeria niemiecka i Ukraińcy z dywizji SS-Galizien wkroczyli , do Przysieka, gmina Kozłów[…] zamordowali 7 osób oraz spalili 22 za l budowania gospodarcze.
woj.rzeszowskie
8 czerwca 1943. Gestapo przy udziale ukraińskiego oddziału SS-Galizien otoczyło wczesnym rankiem wieś Zwierzyniec . W czasie łapanki zastrzelili 10 osób, po śledztwie jeszcze 9, strzałami w tył głowy.
woj.tarnobrzeskie
2 luty 1944. Po zniszczeniu Borowa te same jednostki hitlerowskie przeprowadziły pacyfikację wsi Szczecyn, gmina Gościeraków[…] Spalono 142 gospodarstwa, wrzucając zarówno zabitych, jak i jeszcze żyjących oraz rannych do płonących budynków. Śmierć poniosło kilkuset mieszkańców.
2 luty 1944. Oddziały żandarmerii, SS i jednostki SS-Galizien […] dokonały i pacyfikacji wsi Wólka Szczecka, gmina Gościeradów. Zamordowano po-1 nad 200 osób, w tym około 50 kobiet i 20 dzieci[,..] Wiele osób spłonęło żywcem. Prawie cała wieś, licząca ponad 200 budynków, została spalona.
woj.tarnowskie
24 września 1944. Oddziały Wehrmachtu, SS, żandarmerii i ukraińskiej dywizji SS-Galizien we wczesnych godzinach rannych otoczyły wieś Jamna, gmina Zakliczyn […] wkroczyły do wsi rozstrzeliwując napotykanych mieszkańców i paląc ich zabudowania. Zabili ogółem 23 osoby i spalili 30 zabudowań…]; 23-24 listopada 1944. Oddział ukraińskiej dywizji SS-Galizien [..,] zaatakował Rajbrot […] faszyści ukraińscy spalili dwa gospodarstwa, zastrzelili 2 osoby i 3 aresztowali.
woj.zamojskie
24 czerwca 1943. Oddziały SS z udziałem ukraińskich nacjonalistów dokonały pacyfikacji wsi Majdan Nowy, gmina Księżpol [,..] Spłonęło 58 gospodarstw, a śmierć poniosło 28 osób 2 lipca 1943 roku rozegrał się dramat Majdanu Starego. Egzekucję przeprowadzili żołnierze z ukraińskiej dywizji SS-Galizien, którzy także spalili wieś. W czasie pacyfikacji zamordowali łącznie 65 osób, w tym 28 kobiet, 15 dzieci […] Ponadto spalili 76 gospodarstw, zdemolowali kościół, niszcząc obrazy, naczynia liturgiczne itp.; W marcu 1944. Żołnierze ukraińskiej dywizji SS-Galizien i policja ukraińska w służbie niemieckiej dokonali pacyfikacji wsi Gozdów, gmina Werbkowice. Faszyści rozstrzelali ok. 30 mieszkańców wsi, w tym kilkoro dzieci i kobiet.
Oczywiście podane przykłady nie wyczerpują całego rejestru zbrodni dokonanych przez ukraińskich żołnierzy SS-Galizien. Jak zauważa A.Korman biorąc pod uwagę zagładę Huty Pieniackiej można stwierdzić , że była to o wiele większa tragedia niż czechosłowackie Lidice , czy francuskie Oradour, o których po wojnie było głośno w Europie i na świecie. Te dwie ostatnie miejscowości figurują nawet w polskiej Encyklopedii Powszechnej PWN, podczas gdy o takich jak choćby wspomniana Huta Pieniacka, Podkamień czy Chodaczków Wielki w ogóle się tam nie wspomina.
Na zakończenie warto dodać ,że ukraińscy żołnierze SS-Galizien dokonywali eksterminacji ludności cywilnej nie tylko na terenach dawnej II Rzeczypospolitej , ale także i w dalszych regionach. Przykładowo w Czechosłowacji brali oni udział w tłumieniu Powstania Słowackiego, zaś w Jugosławii zwalczali ruch niepodległościowy.
Warto też polecić zainteresowanym wydaną w 2009 r. bardzo wartościową książkę dr Lucyny Kulińskiej „Działalność terrorystyczna i sabotażowa nacjonalistycznych organizacji ukraińskich w Polsce w latach 1922-1939” , która ilustruje przedwojenny terroryzm nacjonalistów ukraińskich na tle warunków rozwoju ukraińskiej mniejszości w Polsce w latach międzywojennych i całkowicie rozprawia się z różnymi argumentami środowisk politycznie poprawnych. Książka jest tyleż kopalnią wiedzy w tym zakresie, co efektem ciężkiej, mrówczej pięcioletniej pracy autorki, która dotarła do najrozmaitszych dokumentów oraz archiwów służb specjalnych, Korpusu Ochrony Pogranicza, policji, nielegalnej literatury ukraińskiej przemycanej do Polski itp. Cała książka jest próbą ilustracji dwóch tendencji. Po pierwsze – rozpaczliwej obrony swojej integralności terytorialnej przez młode państwo polskie przed ukraińskim terroryzmem, po drugie – polityki przekonywania Ukraińców do państwa polskiego prowadzonej przez całe 20-lecie. Co istotne, najbardziej proukraińscy politycy RP oraz propolscy działacze ukraińscy ginęli w zamachach dokonywanych przez UWO-OUN. Zwykłych Ukraińców nie trzeba było przekonywać do pokojowego życia z Polakami, było to dla nich oczywiste. Byli oni jednak często terroryzowani przez ukraińskich nacjonalistów, przy braku reakcji polskiego państwa, które nie chciało zadrażnień. Jeśli się już ta reakcja pojawiała, to wszelkie działania by sparaliżować przestępcze struktury związane z nacjonalistami ukraińskimi, były gwałtownie oprotestowywane na forum międzynarodowym przez ukraińskie organizacje oficjalne, nie mające rzekomo z terrorystami nic wspólnego. Przykładem są choćby słynne akcje „pacyfikacyjne” uderzające w ukraiński ruch terrorystyczny, które jednak pomimo skarg ukraińskich parlamentarzystów, zostały przez badającą tę sprawę Komisję Ligi Narodów całkowicie usprawiedliwione.
” W pale sie nie miesci…!!!”
Czytalem z zapartym tchem i z opuszczana szczena, nie przypuszczajac, jak daleko to poszlo!
Z jednej strony ogromnie jestem Pani wdzieczny za wszystkie te informacje, a z drugiej, jakos pragnalbym wiecej i wiecej, bo przeszkadza mi to widmo pozostania naiwnym, pominietym przez prawde, polaczkiem, kopanym od zawsze i przez wszystkich, w dupe!
Juz lepsza jest taka prawda, chociaz bardzo ciezka do uniesienia, niz poddanie sie przez sily zla tego swiata, na bezustanne walenie w rogi!
Odbiera to mianowicie nasza ludzka godnosc i szacunek do samego siebie!
Przynajmniej daje to troche pelniejsze rozeznanie, co sie za tym krylo i wciaz, kryje!
Coz, bardzo bliskie jest mi stanowisko ZERGU, tutaj powyzej, ze przeciez istnieje wciaz przemozna Sila, ktora wszystkie te bestialstwa, jednym dmuchnieciem, juz wnet, zneutralizuje.
Nawet jesli wszyscy wkolo okazali sie takimi zdrajcami i chocby wylacznie dazyli do wybuchu nowej wojny, pozostane wierny i ufny Mocy Bozej!
Kazdy moze sobie w tym szambie wybierac, aby zyc jak mu dusza podpowie, dla mnie nie ma zadnej alternatywy i najmniejszej pokusy, musiec zyc reszte zycia jako barbarzynska kanalia!
Wiem, ze nalezy pozostac wierny Bogu, a to, w tych okolicznosciach, wystarczajaco duzo!
Tutaj, w Niemczech wciaz widzi sie na ulicach te stare parszywe hitlerowskie mordy i czuc z nich, ze ich konsekwencje swojego zycia strasznie przygniataja!
Naprawde wole juz pozostac „przegranym i zdradzonym” Polakiem!
Nie ukrywam, ze po tym tekscie musze sie dopiero znowu pozbierac!
Hitlerowskie mordy miały jak wojna się skończyła minimum 15 lat więc mają dziś 93 lata więc pan nie wie co mówi, prawda ? – 🇩🇪🇩🇪🇩🇪🇩🇪🇩🇪🇩🇪🇩🇪🇩🇪🇩🇪🇩🇪🇩🇪🇩🇪🇩🇪🇩🇪🇩🇪🇩🇪
Kiedy w różnych epizodach około II w.ś. pojawiają się Ukraińcy, charakterystycznym zjawiskiem towarzyszącym jest niebywałe (np. rzeź Woli w czasie PW), wyuzdane okrucieństwo, nawet Niemców napawające niesmakiem.
Nie mieściło się w głowie członków komisji pod kierownictwem kanadyjskiego sędziego Jules Deschênes (w 1986 r.), która badała sprawę zbrodni ukraińskich w związku z osiedleniem w Kanadzie kombatantów SS Galizien. Historycy odrzucili polskie świadectwa jako …nieprawdopodobne. To, co wyprawiali ukraińscy bandyci – niewiarygodne wręcz bestialstwo – nie mieściło się im w głowach.
+++
W 2002 r. pod Lwowem na „Avia Show” ukrainski „SU-27” wykonujac tzw. „Martwa petle” uderzyl w tlum zabijajac 77 osob a 543 raniac w duzej czesci ciezko. Oczywiscie dwa piloty-rezuny jak to rezuny w zwyczaju maja, krotko przed uderzeniem w tlum katapultowaly sie i przezyly bez najmniejszego szwanku te kurenie dzieki sprawdzonym rosyjskim katapultom. Przyczyna katastrofy byl blad pilotow-rezunow. Byla to najwieksza katastrofa na swiecie w czasie tzw. „Avia Show”. Oczywiscie juz sa na wolnosci….
https://www.youtube.com/watch?v=MRVNngx7JeY
A tu z 2019 r. reportaz TV Ukrainy o tej katastrofie i jej skutkach oraz ofiarach, tylko 5 minut.
+++