Konfederacja apeluje o otwarcie szkół. Edukacja zdalna to fikcja! [WIDEO]
We wtorek (8.12.2020) politycy Konfederacji zaapelowali do rządu o natychmiastowe otwarcie szkół i powrót do tradycyjnego nauczania. – Edukacja zdalna jest fikcją. Jest podobną fikcją jak teleporady – wskazał Witold Tumanowicz. – To są rzeczy, które na dłuższą metę nie mogą funkcjonować, bo są po prostu szkodliwe – podkreślił.
Tumanowicz powiedział, że nauczyciele już zgłaszają opóźnienia w realizacji programu, a część dzieci ma utrudniony dostęp do takiej formy edukacji. – Dodatkowo jest to problem dla rodziców, którzy nie mogą sobie zorganizować dnia pracy, ponieważ muszą zajmować się dziećmi, które zostają w domu. Jest to ogromny problem, który będzie pokutował przez lata. Będzie ogromna wyrwa edukacyjna wśród młodzieży, którą trudno będzie zasypać. Apelujemy do rządu, apelujemy do Prawa i Sprawiedliwości, żeby zakończyć ten absurd, żeby jak najszybciej otworzyć szkoły, żeby jak najszybciej nasze dzieci mogły uczyć się w sposób tradycyjny w klasach – powiedział Tumanowicz.
Poseł Konrad Berkowicz wskazał, że szkoła to nie tylko nauka, ale również kontakty międzyludzkie. – Dzieci w Polsce zostały pozbawione kontaktu z rówieśnikami, który jest podstawą wychowywania się w społeczeństwie, uspołeczniania się. Efektem tego ograniczenia jest to, na co wskazują badania m.in. Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, że stan psychiczny polskich dzieci znacznie się obniżył i za chwilę możemy mieć do czynienia z epidemią zaburzeń psychicznych – ostrzegł poseł Konfederacji.
Poseł Artur Dziambor wskazał, że obowiązujący podczas epidemii system edukacji jest udawaniem, a nie nauką. – Mamy w szkolnictwie sytuację skrajną. Szkoła umiera. Nikt nie ma na to dobrego rozwiązania w ministerstwie, ponieważ oni po prostu chcą, żeby to jakoś trwało. My mówimy: natychmiast otworzyć szkoły! Niech dzieci wrócą do szkół!– zaapelował Dziambor.
Źródło informacji: Facebook
Zobacz też:
Antypolskie plemię produkuje sobie w ten sposób polskich niewolników. Nie wszyscy rodzice mają odpowiednią wiedzę z różnych przedmiotów szkolnych, żeby pomóc dziecku w nauce. Tacy ludzie mogą chcieć dla swoich dzieci jak najlepiej, ale pewnych spraw nie przeskoczą i przestępcy z rządu warszawskiego dobrze o tym wiedzą.
Niestety wielu Polaków dało się nabrać PiSowi i wierzy, że to polska prawica, która reprezentuje polską rację stanu i interesy Polaków.
Dopóki Polacy nie zmądrzeją i dalej będą głosować na lewactwo z POPiS-u, dopóty nic się nie zmieni w Polsce. Będziemy mieli rządy postkomunistów, którzy klęczą przed żydostwem z Izraela i lewactwem z UE.
Mam dwóch synów w podstawówce (4 i 8 klasa) i to zdalne nauczanie to tragedia. Sypią się złe oceny nie za wiedzę przedmiotową a za problemy techniczne. A to syn nie wie jak wysłać plik, a to nie umie sie zalogować na pracę klasową bo każdy nauczyciel ma tam jakąś swoją platformę, a to podczas testu router się zwiesi.
Te zdalne nauczanie to papierek lakmusowy dla wichrzycieli swiatowych czy można manipulować wirtualnie tłumem i zaspokajać jego podstaowe potrzeby. To tak naprawdę hodowanie nowego człowieka wg zasad NWO, odseparowaniego od człowieka, bo będącego w świecie wirtualnym.
Rozbestwieni przez Broniarza strajkiem oraz trzymiesięczną, covidową labą w ub. roku szkolnym nauczyciele wymusili obecne zamknięcie szkół. Siedzą sobie w domu i wymagają od uczniów – w praktyce od ich rodziców. Odciążeni z funkcji opiekuńczych i wychowawczych. Mają czas dla siebie i swoich dzieci, manifestacje strajku kobiet itp. Chodziłem do szkoły za komuny w latach 70/80. Pomimo nacisków systemowych wielu nauczycieli starało się nam przekazywać obiektywną wiedzę i wychowywać na porządnych, empatycznych ludzi. Dzisiejsi pracownicy oświaty, to już w większości kolejna, roszczeniowa grupa zawodowa, chcąca „się nie narobić i zarobić”. Zdalna pseudonauka to tylko pretekst, by im płacić 100% wynagrodzenia za może 40% zwykłych obowiązków. Jeśli dzici ma wychowywać i opiekować się internet to po ci ta rzesza belfrów. Zwolnić w cholerę, a materiał i testy sprawdzające niech w formie atrakcyjnych gier edukacyjnych opracują programiści specjalizujący się w produkcji komercyjnych gier. Pozostanie tylko problem niedoboru psychiatrów i psychoterapeutów by wyciągnąć izolowaną w domach dzieci i młodzież z depresji, fobii społecznej i lęku przed światem zewnętrznym. Bo takie niestety skutki generuje zawieszenie klasycznego systemu edukacji.
No proszę, odezwał się rodzic rozbestwiony tym, że dotąd to szkoła sprawowała za niego obowiązek wychowania dziecka. To rodzic jest odpowiedzialny za wychowanie. Pewnie napieprzałeś na nauczycieli nie raz, że lenie, a teraz gdy to Tobie przyszło zajmować się własnymi dziećmi, narzekasz, że Ci źle. To teraz widzisz jaka to radość zajmować się dziećmi, których w klasie jest kilkadziesiąt. Naprawdę wydaje Ci się, że nauczanie to 40% pracy nauczyciela? A doliczyłeś do tego przygotowywanie materiału, układanie lekcji, układanie i poprawianie sprawdzianów i kartkówek? Doliczyłeś do tego całą papierologię, którą nauczyciele muszą tworzyć, bo tak Ministerstwo sobie zażyczyło, a która po zmianie ekipy rządzącej stanie się pewnie bezużyteczna? No a poza tym, to skandal, że nauczyciel chce mieć czas dla swojego dziecka. Jak on tak może? Przecież powinien zajmować się Twoim dzieckiem. A co do marszów, to chyba raczej nie tylko nauczyciele na nie chodzą i nie wszyscy biorą udział, lub też utożsamiają się z marszami kobiet. Chodzą też na marsze organizowane przez Patriotów i też z nimi się utożsamiają. Oczywiście, niech Ci ktoś wymyśli gry edukacyjne, tak żebyś po raz kolejny nie musiał zajmować się swoim dzieckiem. I nie mówię, ze polska szkoła jest doskonała, ale takie napieprzanie na nauczycieli jest kompletną bzdurą i pozbawione jest zdrowego myślenia. Chodziłem do szkoły w latach 80/90 i mnie też sporo nauczyli. Ale byłem też nauczycielem i zobaczyłem jak wszystko wygląda też z tej drugiej strony i wcale nie jest tak fantastycznie jak się wydaje ludziom, którzy znają szkołę tylko z perspektywy ucznia/rodzica. No, ale najtrudniej dostrzec własne błędy.
Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Swoich synów wychowuję z żoną i nie liczę w tym zakresie na szkołę, zdalną w szczególności. A efekty naszej pracy słychać w opiniach obcych ludzi o naszych synach,, którzy się z nimi stykają. Nie odbieram nikomu prawa do przebywania ze swoimi dziećmi. Problem w tym, że robole jak ja i żona, wstający o 3,45 by przed pójściem do pracy przygotować dzieciom posiłki i sprzęt do zdalnej „nauki”, po powrocie z tej pracy nie mamy już tyle sił i chęci by uczestniczyć w edukacji dzieci. Oczywiście robimy to, zapewniamy też 2* w tygodniu treningi sportowe. Ale sytuacja nasza i takich jak my rodziców, szczególnie pracujących na zmiany jest diametralnie różna niż wszustkich „pracujących” zdalnie. Na tym skończę temat wychowania. Co do „sukcesów” edukacyjnych naszego szkolnictwa, jak znalazł będzie ten dzisiejszy artykuł: https://www.bankier.pl/wiadomosc/Badanie-TIMSS-Jak-wypadli-polscy-uczniowie-8016768.html .