Komisja Europejska domaga się nałożenia kary finansowej na Polskę za niewykonanie wyroku TSUE ws. Izby Dyscyplinarnej
We wtorek (7.09.2021) wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Vera Jourova poinformowała, że KE wniosła do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o nałożenie kary finansowej na Polskę w związku z niewykonaniem postanowienia wiceprezes TSUE z 14 lipca o natychmiastowym zamrożeniu działalności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego oraz niewykonaniem wyroku TSUE z 15 lipca stwierdzającym, że polskie przepisy dotyczące systemu środków dyscyplinarnych stosowanych wobec sędziów są niezgodne z prawem UE. Komisja zwraca się do Trybunału o nałożenie dziennej okresowej kary pieniężnej dopóki środki nałożone postanowieniem TSUE nie zostaną w pełni zastosowane.
KE zwróciła się do Polski o poinformowanie o wszystkich środkach zastosowanych lub planowanych w celu pełnego wykonania postanowienia TSUE oraz o wszelkich niezbędnych środkach służących pełnemu wykonaniu wyroku. Władze polskie udzieliły odpowiedzi 16 sierpnia.
– Jeżeli chodzi o postanowienie w sprawie środków tymczasowych z dnia 14 lipca, po przeanalizowaniu odpowiedzi władz polskich Komisja uważa, że Polska nie zastosowała wszelkich niezbędnych środków w celu pełnego wykonania postanowienia Trybunału. Przede wszystkim chodzi o fakt, że przepisy, których dotyczy postanowienie, są nadal stosowane. Przykładowo, władze polskie wszczęły niedawno postępowanie dyscyplinarne przeciwko sędziemu sądu powszechnego, który zastosował postanowienie z dnia 14 lipca w zawisłej przed nim sprawie. Ponadto Izba Dyscyplinarna nadal funkcjonuje – napisano w komunikacie KE. – W odniesieniu do wyroku Trybunału z dnia 15 lipca Komisja uważa, że Polska nie wprowadziła niezbędnych środków w celu jego wykonania. Polska poinformowała o zamiarze likwidacji Izby Dyscyplinarnej w jej aktualnej formie, nie podając jednak żadnych szczegółowych informacji.
– Orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości muszą być przestrzegane w całej UE. Jest to warunek konieczny do zbudowania i utrzymania niezbędnego wzajemnego zaufania zarówno między państwami członkowskimi, jak i obywatelami. Niedawne orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości dotyczące niezawisłości sędziów w Polsce nie zostały w pełni wykonane w Polsce. Na przykład Izba Dyscyplinarna częściowo nadal prowadzi postępowania wobec sędziów, mimo że wszystkie te czynności miały zostać całkowicie wstrzymane. Dzisiaj podejmujemy dalsze kroki, aby zaradzić tej sytuacji, i jesteśmy gotowi współpracować z polskimi władzami w celu znalezienia rozwiązań – oświadczyła Jourova.
– Od zawsze podkreślam, że Komisja nie zawaha się wprowadzić wszelkich koniecznych środków, aby zapewnić pełne stosowanie prawa UE. W lipcu Trybunał Sprawiedliwości wydał dwa ważne orzeczenia mające na celu ochronę niezależności polskiego wymiaru sprawiedliwości. Pełne wykonanie tych orzeczeń przez Polskę jest niezwykle ważne. Dlatego właśnie Komisja, jako strażniczka Traktatów, podejmuje dziś kroki – powiedział komisarz do spraw wymiaru sprawiedliwości Didier Reynders.
A więc nie pomogło wydane 5 sierpnia zarządzenie Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego, Małgorzaty Manowskiej, która de facto zawiesiła działalność Izby Dyscyplinarnej. Nie pomogły publiczne deklaracje prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że Izba Dyscyplinarna zostanie zlikwidowana. Komisja i tak chce ukarać Polskę, chociaż PiS wycofuje się z przepisów umożliwiających dyscyplinowanie sędziów. Władze RP miały do wyboru: wojnę, albo hańbę. Wybrały hańbę, a wojnę mają i tak.
Źródło informacji i cytatów: europa.eu
Zobacz też:
TSUE nakazuje, Polska wykonuje. Izba Dyscyplinarna SN zawiesza działalność
Polska „chłopcem do bicia”.
Wstępowaliśmy do Unii a wylądowaliśmy w czymś na kształt kibucu. Mieszkańcy tego kibucu posiadają teoretycznie równe prawa i obowiązki jednak decyzje dotyczące strategii gospodarczej i podziału dochodów podejmują „mianowani” przez wąskie grono „zaufanych” kibucnicy, na których to mianowanie reszta kibucników żadnego wpływu nie ma. To od ich widzimisię zależy co, kto i kiedy a biada temu, który się śmie sprzeciwić. Jest też walne zebranie kibucników, zwane „parlamentem”, w którym wpływy mianowanych kibucników są tak silne, że każdorazowo zebranie przypomina sesję w domu wariatów.
Pisałem już, że we władzach unii brak Polaków. Prawie czterdziestomilionowe społeczeństwo jest reprezentowane przez kilku wyższych urzędników, skłóconych z rządem i robiących wszystko, by mu utrudnić życie, przeciwko prawie trzem tysiącom odrealnionych ich „ekscelencji” z innych krajów i kraików. W dodatku polska opozycja w parlamencie gotowa jest na każdą podłość ufna w przemożną opiekę Niemiec i immunitety.
W związku z powyższym nasuwa się pytanie, czy jest nam po drodze z unijnymi kacykami. Z Timmermansami, Verhofstadtami, Jurovymi i innymi gadami.
Powie ktoś o stratach finansowych związanych z opuszczeniem unii i będzie miał rację. Jednak pozostanie w niej będzie generowało i już generuje straty jeszcze większe a co gorsza niepowetowane.
Z każdego euro wydanego przez kraje „starej Unii” na politykę spójności w krajach Grupy Wyszehradzkiej, w tym w Polsce, wraca do nich 61 centów – wyliczył resort rozwoju regionalnego.
61 centów, które według tych wyliczeń wraca do krajów piętnastki z każdego euro wydanego w Polsce, Czechach, na Słowacji i Węgrzech, to dodatkowy eksport krajów „starej Unii”. W sumie korzyści piętnastki z realizacji inwestycji w krajach Grupy Wyszehradzkiej w latach 2004-2015 resort szacuje na 74,69 mld euro.
To lata 2004 – 2015 a mamy dzięki Bogu 2021. Czyli kolejne miliardy z kredytów branych na „rozwój”, są tracone. W ciągu ostatnich 10 czy 11 lat wytransferowano z Polski lekko licząc ok. 540 mld zł w różnych walutach (wartość produktu krajowego brutto w 2020 r. wyniosła 2323,9 mld zł” – jak podaje GUS). Rocznie bowiem wypływa z Polski ok. 50 mld zł. Mało?
Dla euroentuzjastów zapewne to drobne na waciki.
A to jest główny powód lewackiej krucjaty przeciwko Polskiemu prawodawstwu. Jeśli bowiem i ono będzie w całości podlegało unii, transfer pieniędzy z naszego kraju będzie już nieograniczony.
Jestem pewien, że gdyby społeczeństwo naszego kraju wiedziało coś więcej niż tylko to, co podają media, gdyby zaczęto kojarzyć fakty, to po brexicie następny byłby polexit.
Jo!urova – stara komunistka