K. Baliński: Nalewkowi bogacze, nalewkowe biznesy

Warszawa, ul. Nalewki. Dwaj starsi ortodoksyjni Żydzi (przed 1939) / Fot. sztetl.org.pl
14

Czy odrodzenie żydowskiego życia w Polsce rzeczywiście wymaga, aby na każdego polskiego żyda przypadała jedna synagoga, szkoła lub jeden budynek szpitalny? – to słowa profesora Normana Finkelsteina. Zaskakuje, z jaką skutecznością żydowska propaganda rozpuściła w świecie legendę o wszechobecnym bogactwie Żydów przedwojennej Polski. Wizja, że każdy Żyd z Nalewek miał co najmniej jedną kamienicę, wbiła się do głów Polaków głównie dzięki staraniom Adama Michnika i jego jaczejki z ul. Czerskiej. Skupieni wokół „biznesu Holokaustu” macherzy każą zapomnieć, że w przedwojennej Polsce żyła głównie żydowska biedota. Każą wymazać z pamięci słowa Ringelbluma o niskim statusie majątkowym i społecznym większości mieszkańców warszawskiego getta. Inne rozpuszczane kłamstwo to: podatki płacone przez Żydów stanowiły 40 procent dochodów budżetowych międzywojennej Polski. Tymczasem na trzy miliony polskich Żydów jeden milion uzależniony był od pomocy organizacji dobroczynnych, 50 procent nie było w stanie zapłacić 5 złotych komunalnego podatku, a 75 procent było sklasyfikowanych, jako biedota. Dobrą ilustracją tego stanu rzeczy było będące w powszechnym użyciu określenie „żydowska szkapa”. Wg stanu na 1939 rok, wszystkie majątki żydowskie w Polsce był zastawione w polskich bankach na 115%, bo takie wówczas były kredyty pod zastaw udzielane przez sanację (która tą metodą upaństwawiała majątki). Zobowiązania te nigdy nie zostały spłacone, a dokumentacja bankowa w tej kwestii przejęta została podczas wojny przez Niemców i jest nadal w Bundesarchiv. Inaczej mówiąc – oszustom nie tylko nic się nie należy, ale to oni winni są Polsce miliardy.

Przypomnieć warto tzw. długi kahalne, które szczegółowo opisał profesor Feliks Koneczny w książce „Cywilizacja żydowska”. W roku 1764 długi gmin żydowskich wyniosły gigantyczną, jak na owe czasy kwotę 2,5 miliona złotych polskich, z czego 1,5 miliona przypadało na długi zaciągane w instytucjach kościelnych (głównie Jezuitów, Dominikanów i Franciszkanów), a 900 tysięcy na długi zaciągane u magnatów. Kwot takich doliczyła się powołana w roku 1764 komisja sejmowa. Pożyczone żydowskim kahałom pieniądze stanowiły równowartość dzisiejszych 75 miliardów dolarów.  Przy czym kwota ta nie obejmuje długów zaciągniętych u bogatej szlachty, których  wielkość prof. Koneczny ocenił na jeden milion. Ale to nie wszystko. Ludwik Glatman, w wydanych w 1906 r. „Szkicach historycznych” pisał: z zapisków z 1739 r. widać, że Żydzi koronni wnosili do skarbu z pogłównego tylko 220 tysięcy złotych polskich rocznie, a powinni byli, wraz z Żydami litewskimi, wnosić 4 miliony. Oznacza to, że przez dziesięciolecia, dzięki swym nadzwyczaj skutecznym metodom oszustwa, okradli skarb Rzeczpospolitej Obojga Narodu na wiele milionów złotych. Historyk dr Ewa Kurek pisze wprost: „Żydzi, gminy żydowskie, mają niebotyczne długi wobec Państwa Polskiego. Wypożyczone żydowskim kahałom pieniądze nigdy nie zostały przez nie spłacone. Najwyższy czas, żeby to Polska zaczęła stawiać żądania Żydom. Skoro oni chcą jakichś odszkodowań, wystawmy im rachunek za ich długi wobec naszego kraju”.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Handlowa ulica Nalewki
Handlowa ulica Nalewki

Wielu Żydom w Polsce, przede wszystkim ze względu na zajmowaną obecnie pozycję, niezwykle trudno jest się przyznać, że ojciec lub dziadek mieszkał w rozpadającej się chałupinie w nędznym żydowskim sztetlu lub dorastał w Warszawie na biednych żydowskich Nalewkach, mówił tylko w jidysz i nosił chałat. Obraz przodków „chałaciarzy” tak bardzo odbiega od ich dzisiejszego elitarnego statusu, że kogoś, kto odkrywa niewygodną prawdę i burzy wyidealizowany obraz, najlepiej obrzucić obelgą „antysemita”. Swego czasu gromy spadły na Marka Edelmana za to, że o Mordechaju Anielewiczu, bohaterze powstania w getcie powiedział: przed wojną w sklepiku matki malował rybom łuski, po to żeby wyglądały jak świeże. Taka, bowiem wizja bohatera narodowego nie dawała się wpisać w obraz bogatych Żydów w Polsce, serwowany światu przez żydowskich pamiętnikarzy i historyków. Trudno jest też przyznać się, że po wojnie dawny szewc, domokrążca, handlarz myckami, półanalfabeta zostawał ministrem, generałem, rektorem. Coś na ten temat dorzucił nawet Jarosław Kaczyński. Podczas konwentu PiS napomknął o „inteligencji KPP-owskiej”, która była de facto ćwierć-inteligencją, zmieszaną z elementami lumpenproletariackimi i kryminalnymi”. W tym kontekście przypomnieć warto, że przez 10 lat Polską rządził triumwirat Berman-Minc- Bierut, który robił wszystko, aby pozbawić Polaków resztek majątku ocalałego z wojennej pożogi. I na koniec inna reminiscencja, też nalewkowa: Poczułem do nich ogromny wstręt, przecież miałem do czynienia z szumowiną społeczną, przeważnie wychowaną w rynsztoku nalewkowskim. Światło – Żyd z pochodzenia, mając pistolet w ręku, oświadczył mi, że jeżeli nie podam swego miejsca zamieszkania, strzeli – tak wspomina przesłuchiwany w kazamatach UB.

Nie sposób pominąć przy takiej okazji historycznego faktu uczestnictwa biedoty żydowskiej w instalowaniu sowieckiej władzy we wschodniej Polsce w latach 1939-41 (w tym w Jedwabnem), że po 1944 Józef Stalin używał świadomie tej biedoty do wprowadzania komunizmu, i że to ci biedacy dostawali propozycje bycia sowieckimi NKWD-zistami. Dr Ewa Kurek opisuje przypadek biednego chałaciarza z Chodla, przedwojennego miasteczka pod Lublinem, Abrama Taubera, którego przed Niemcami ukrył, czyli uratował od niechybnej śmierci, oddział partyzancki majora Hieronima Dekutowskiego ps. „Zapora”. Abramek wrócił do Chodla tuż po „wyzwoleniu” Polski, jako komendant posterunku MO/UB, i z marszu zabrał się za mordowanie swych wybawców oraz ich rodzin. Po ‘56 „ofiara Holocaustu”, już pod nazwiskiem Abe Tauber, odnalazł w USA. Lądując w Ameryce następnego dnia staje się właścicielem ogromnej kurzej farmy. Potem, już jako milioner, prowadzi biuro nieruchomości, a na starość zostaje fundatorem synagog. Jakim cudem doszedł do takich pieniędzy? Po prostu, jak wielu innych żydowskich ubeków katów Polaków, bojąc się, że zostanie osądzony za zbrodnie, uciekł z Polski z torbą wypchaną złotem zrabowanym Polakom. Dziś Abram Tauber podaje w swym życiorysie, że w Chodlu zostawił kamienicę, chociaż w biednym miasteczku nie było i nie ma kamienic, a sam mieszkał kątem w wynajętej klitce w żydowskiej rozpadającej się chałupie. Dziś chce odbierać chodelską kamienicę, której nie ma i nigdy nie było. Jak i nie ma chałupiny, w której mieszkał.

Przedwojenne Nalewki
Przedwojenne Nalewki

Oskarżyli banki szwajcarskie o zawłaszczenie miliardów dolarów zdeponowanych jakoby przez Żydów przed lub w czasie wojny. Za akcją stanął, podający się za reprezentanta wszystkich Żydów, tak żywych jak i martwych, „Przemysł Holokaustu”, bo tak ten złodziejski proceder ochrzcił Norman Finkelstein. Intensywnie poszukiwali spadkobierców ofiar. Zgłoszeń było niewiele. Tylko dwa od osób pochodzących z Polski, w tym od sadownika spod Zakroczymia twierdzącego, że „stryj mówił, że ma konto w Szwajcarii”. Szwajcarzy w końcu zidentyfikowali 775 kont należących do Żydów, na których zdeponowano 31 milionów dolarów. Przemysłowcy Holokaustu ofertę odrzucili, a roszczenia ustalili na 9,6 miliarda. Do dziś nie wiadomo skąd tę liczbę wzięli. Do roszczeń dorzucili zatem argument, że kupowane przez banki od Niemiec sztaby złota obejmowały plomby i koronki ze szczęk pomordowanych Żydów. W złożonym w sądzie pozwie, wystąpili jako pełnomocnicy 18 tysięcy Żydów. Przy rozpatrywaniu sprawy okazało się, że mają pełnomocnictwa sześciu osób. Akcja zakończyła się jednak „pomyślnie” – banki wypłaciły 1,25 miliarda, a ponadto rząd Szwajcarii utworzył fundusz charytatywny dla ofiar holokaustu, przez roszczeniowców opisanych jako „dożywające swoich dni nieraz w warunkach bliskich nędzy”.

Casus szwajcarski to program pilotażowy w spektaklu „mienie pożydowskie w Polsce”. Casusem tym bardziej groźnym, że przewijają się w nim te same nazwiska, że stawiani jesteśmy przed „sądem kapturowym”, w którym są zarazem sędzią, ławą przysięgłych i katem. Zastosowano też identyczny schemat działania – wmówili światu, że wszyscy Żydzi mieli przed wojną olbrzymie majątki. Ofensywą przeciw Szwajcarom z ramienia WJRO kierowała Anya Verkhovskaya szefowa Grupy Zadaniowej Restytucji Mienia Okresu Holokaustu z siedzibą w Wisconsin. Grupa ta stworzyła bazę danych zawierającą wykaz całości mienia żydowskiego w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym w Polsce. Inwentaryzację nieruchomości pożydowskich w Polsce organizacje żydowskie prowadzą od czasów, gdy szefem warszawskiego biura waszyngtońskiego Muzeum Holocaustu został Jerzy Halbersztadt, który (obok budowania Muzeum Polin i odbudowy loży B’nai B’rith) zajął się wymuszaniem na archiwach państwowych kwerendy i skanowanie wszystkich akt związanych z „historią i zagładą Żydów”, także tych dotyczących spisów tzw. opuszczonych po II wojnie nieruchomości żydowskich, które robiły na swoje potrzeby miasta i gminy. Zmikrofilmował też akta okupacyjnych niemieckich urzędów powierniczych. Wszystkie, zatem dokumenty dotyczące pożydowskich nieruchomości są już w ich rękach. Dane o nieruchomościach należących przed wojną do Żydów zbierane są także przy okazji badań terenowych nad Holokaustem. Te także są przesyłane do centralnej bazy w Wisconsin. Krótko mówiąc, akcję inwentaryzacji „mienia bezspadkowego” zrealizowali polscy archiwiści i urzędnicy, a koszty sfinansował polski podatnik. Organizacjom żydowskim pozostaje jedynie usunięcie informacji, czy nieruchomość była obciążona długiem hipotecznym, czy nie została wcześniej sprzedana, w jakim stopniu była przez Niemców zniszczona i ile Polacy włożyli na jej odbudowę. W maju 2019 r. opublikowali część tych zasobów – listę 2613 warszawskich adresów, z których chcą wysiedlić Polaków. Na razie to tylko stolica, ale z czasem pojawią się inne miejscowości, w tym ta, w której mieszkasz. Jeśli dodamy do tego, że zebrane podczas spisu powszechnego dane są przechowywane na serwerach w Izraelu, to mamy pełny obraz sytuacji.

O tym, że jest antysemitą przekonał się Isaac Beshevis Singer. Głównie za zdanie: „Żyd współczesny nie może żyć bez antysemityzmu. Jeśli antysemityzm gdzieś nie istnieje, on go stworzy”. Ale nie tylko za to. Laureat literackiej nagrody Nobla stał się celem nienawistnych ataków swych współplemieńców przede wszystkim za literackie opisy biednych Żydów z Nalewek, nalewkowych landszaftów i scenek rodzajowych. Abraham Shulman pisał: „Żydowscy krytycy słusznie oskarżali go o antysemityzm, o przedstawianie Żydów, jako grzeszników, lubieżników, nikczemników, plugawców […] wszystko, co stworzył Singer jest jednym wielkim podręcznikiem zboczeń”. Chaim Finkelstein przekonywał, że pisarz nie zasłużył na Nobla, bo w jego twórczości Żydzi są „seksualnie chorobliwi”, a rabini „mają grzeszne myśli”. Mordechaj Canin nazwał przedwojenne powieści Singera „literaturą klozetową”. Weźmy inny przykład, też z polskiego podwórka. Gdy zapytano Grynberga o książkę „Inny świat. Zapiski sowieckie” i dlaczego zrobił z jej autora antysemitę, odpowiedział: „W tej książce wszyscy Żydzi są skarykaturowani, odczłowieczeni i wstrętni. To fałszywa, antysemicka proza […] są niezliczone opisy Żydów szkaradnych – fizycznie i charakterologicznie”. Grynberg przyznał też, że to przez te „antysemickie akcenty” książka nie zrobiła kariery, do której była predestynowana, o 20 lat wyprzedzając „Archipelag Gułag” Sołżenicyna. Dodajmy przy tym, że Gustaw Herling-Grudziński też był Żydem. Od nalewkowych bogaczy, z tych samych powodów, dostało się też Julianowi Tuwimowi za rym: „Judejczykowie falą na nas walą”.

W nowo powstałym Izraelu tamtejsi przywódcy gardzili Żydami z Polski, kpiąc z nich, że „szli jak owce na rzeź”, a ocalonych z Zagłady nazywali mydłem. Ponieważ Izrael chciał stworzyć nowego człowieka, zdolnego do wojen z Arabami, strachliwi Żydzi z Polski byli niegodni szacunku. W dodatku żydek z Nalewek był biedny. W czym zatem mógł być przydatny w budowaniu Izraela? Wszystko zmieniło się w latach 60. wraz z procesem Eichmanna, kiedy David Ben Gurion ujrzał w Holokauście nalewkowych Żydów potencjał do wyszlamowania z Niemiec miliardów marek. Trzeba także przypomnieć, że u zarania II RP, dopominając się w Sejmie o autonomię terytorialną, Żydzi krzyczeli o swojej biedzie. Tuż przed wojną, w 1938 r., żydowska ADL/B’nai B’rith głosiła: „W Polsce ponad trzy miliony Żydów – około 10 procent społeczeństwa i jedna piąta całej społeczności żydowskiej oczekuje zbliżającej się zagłady. W porównaniu z tym los Żydów niemieckich jest czymś błahym […]. Polscy Żydzi zawsze byli biedni”. Tak też, pogardliwie i z zawstydzeniem, byli postrzegani i taktowani przez bogatych Żydów amerykańskich. I czy nie z tego wynikało bierne podejście amerykańskich środowisk żydowskich wobec Zagłady Żydów w Polsce? A skąd brał się sprzeciw otorbionego przez Żydów Roosevelta, wobec przyjęcia uciekinierów z Europy, a także słowa Izaaka Greenbauma z Agencji Żydowskiej: „Gdyby mnie zapytano, czy dałbyś fundusze na ratowanie Żydów, odpowiedziałbym nie, i mówię jeszcze raz – nie! […] Jedna krowa w Palestynie jest warta więcej niż wszyscy Żydzi w Polsce!”. Dziś ci sami, którzy z pogardą i obojętnością spoglądali na swych biednych braci w Polsce, twierdzą, że owa żałosna chałaciarska biedota uciułała sobie przed wojną majątek wartości 300 miliardów dolarów.

Dostało się także Stefanowi Żeromskiemu. Też za literacki opis Nalewek. Co prawda Żeromski krytycznie wypowiadał się na temat Żydów (zwłaszcza w „Dziennikach”), ale w jego utworach (zwłaszcza w „Ludziach bezdomnych”) los nędzarzy żydowskich budzi w nim przede wszystkim współczucie. Zdecydowane stanowisko krytyczne zajmował za to wobec żydokomuny. W „Na plebanii w Wyszkowie” pisał: „Na ziemi polskiej nie ma dla tych ludzi już ani tyle miejsca, ile zajmą stopy człowieka, ani tyle, ile zajmie mogiła”. Obraz bogatych żydowskich „chałaciarzy” opisany w powieści „Przedwiośnie”, ustami Cezarego Baryki snującego się po warszawskich Nalewkach:

„Wychodząc na wykłady i do prosektoryum, wracając z lekcyi, czy z miasta, Baryka musiał przemierzać dzielnicę, zamieszkaną przez Żydów. Byli oni coprawda rozproszeni we wszystkich okolicach Warszawy, lecz w tej osiedli, jako masa jednolita, tworząc zamknięty organizm o kilkuset tysiącach jednostek. Zrazu widok domów, mieszkań i sklepów żydowskich mierził oczy przybysza swą specyficzną ohydą, później jednak począł go zaciekawiać, a wreszcie narzucił mu się wszechwładnie, jako problemat. Chwile wolne Cezary poświęcał na zwiedzanie przyległych ulic: Franciszkańskiej, Swiętojerskiej, Gęsiej, Miłej, Nalewek i innych. (…) W tych ulicach ginęły już napisy polskie na sklepach, składach i warsztatach. Zastępowały je napisy żydowskie. Polaków nie było tu już widać. Trafiały się domy, gdzie jedynym Polakiem był stróż kamieniczny i ulice, gdzie jedynym Polakiem był policyant. Ulice te mają wygląd srogo niepowabny. Kamienice, wzniesione przez Żydów i do nich należące mają cechę wielkomiejskiej tandety, bezwstydnej ordynarności i haniebnej brzydoty. Wojna odarła je z olejnych lub klejowych pomalowań. Malowanie na olejno poskręcało się w rurki i zwoje i wygląda na powierzchni tych domów, jak niechlujne pejsy na niechlujnym Izraelicie. Wnętrza domów, podwórza są odarte nie tylko z olejnej, czy klejowej powłoki, lecz obłupione z tynku, który kawałami i płatami poodpadał. Świeci nagi, ceglany mur, lecz i on jest oślizgły od brudu, pełen wyrw, plam, zmaz, zacieków i wstrętnych zapaprań, które nikogo z mieszkańców nie rażą. Jakże potworne są tam kloaki, śmietniki, ścieki, zlewy, rynsztoki i same bruki! Większość dziedzińców jest ciemna, poprzegradzana, zastawiona, pełna pak, odpadków, rumowia i rupiecia, strzępów i gałganów. Nieopisana jest melancholia tych dziedzińców, głuchy jest smutek okien, wiecznie patrzących w smrodliwe i obmierzłe zaułki, w odarte i pozaciekane mury, w sienie i piwnice, wyziewające zgniliznę. Bawią się tam, w tych zakażonych klatkach, tłumy dzieci żydowskich, brudne, schorowane, mizerne, wybladłe, zzieleniałe, — o ile promień słońca przedrze się przez chmury zimowe i zajrzy do tych padołów. Gdy huczy wicher i mróz ściska, dzieci te wtrącone są do kryjówek, gdzie starzy szwargoczą o interesach, zyskach i szybkich zarobkach. Zdarzyło się raz Cezaremu widzieć dwoje kilkoletnich dzieci, przytulonych do siebie i wędrujących dokądś długą Franciszkańską ulicą. Nożyny ich tonęły w czarnem, rzadkiem i lepkiem błocie chodników i rynsztoków, odzienie ich było zmoczone i brudne. Para ta była wynędzniała ponad wszelkie słowo opisu. Nogi ich były cienkie, jak pogrzebacze, a ręce chude, jak ptasie piszczele. Twarze były również nie ludzkie, lecz jakby sępie, czy jastrzębie, oczy były surowe i starcze. Ta para nieszczęśliwych machała przeźroczystemi dłońmi, kiwała głowami, osadzonemi na wychudłych szyjach, i zajadle, zaciekle o czemś rozprawiała. O czemże to mówiło tych dwoje? Czy również o zyskach i szybkich zarobkach? Cezary szedł długo za nimi, gdy się obijali o ściany i latarnie, a wlekli do jakiegoś celu, który, doprawdy, nie wart był ich fatygi. Płakał w głębi siebie, w tajnikach duszy, wspominając złote, iście anielskie dzieciństwo swoje…

Jest i w „Przedwiośniu” obraz żydowskich megabiznesów:

(…) Miał tam widowisko, pełne przedziwnego humoru, niestrzymanego śmiechu, a zarazem głęboko ponure. W tych miejscach panował chargot, wrzask, niemal huk, wywołany przez handel na modłę ściśle żydowską. Nabywcy i sprzedawcy ochłapów mięsa, kawałków gęsi, nóg, łbów, szyj, dziobów, skrzydeł, śledzi, kartofli, odkrajanych cząstek pomarańcz, cukierków i owoców skakali sobie do oczu, wydzierali towar z rąk, obrzucali się stekiem wyzwisk, wydzierali pieniądze z garści zaciśniętych. Wszyscy mieli we włosach pierze, byli pobryzgani i zachlastani krwią niewinnych kaczek i kogutów. Włóczyły się w tłumie typy nieopisane, nieznane nigdzie na kuli ziemskiej, w łachmanach tak wyświechtanych, iż składały się jakby z zeskorupiałej pozłoty tłuszczu, — łazili nawpół nadzy przekupnie, a nawpół nadzy żebracy, w tej rzece ludzkiej stali na uboczu i pochylali się monotonnym gestem, jak badyle bezsilne na polu, — zaklinając o datek w imię Boga.  Całe to zbiegowisko sprawiało wrażenie soboru potępieńców, opętanych od djabła, o coś twarzą w twarz zaciekle walczących. Zadziwiające ponad wszystko są w tej dzielnicy sklepy, a raczej sklepiki, wklinowane w partery domów. Temi komórkami ulice i uliczki są literalnie nabite. Na odrzwiach tych maleńkich zakamarków wiszą blaszane tablice z napisami w języku żydowskim, — a więc towary w tych kramach przeznaczone są tylko dla starozakonnej publiczności. Jakże mizerny, jak niewymyślny i nieobfity jest towar tych magazynów! Kapitał zakładowy każdego z nich nie może przekraczać dwudziestu złotych. Trochę żelaziwa, skór, kilka wiązek, czy miar wiktuałów, nieco nici, sznurowadeł, albo szuwaksu, stanowi źródło dochodu osób, które w tych wąziutkich i niziutkich klatkach z desek próżnują, marznąc i drzemiąc po całych dniach i wieczorach. Pewnego razu Baryka zabrnął na wielkie podwórze, którego obmierzłego wnętrza żadne pióro opisać nie zdoła, którego bezprzykładnego nieładu, brudu, wstrętnej bezmyślności rzeczy naprędce rzuconych nic nie zdoła wysłowić. Były to składy żelaza, a raczej starego żelaziwa. I tutaj pełno było sklepików z żelazem wybrakowanem, starem, lichem. Możnaby powiedzieć, że ten cały podwórzec przeżarła rdza i sama tylko została, jako ślad rzeczy, które zniweczyła. I Żydzi, którzy tam biegali, krzyczeli, roili się i o coś wodzili za łby, byli rdzawi, zagryzieni na śmierć przez żelazo. W pewnej chwili wtoczył się na ten dziedziniec wóz frachtowy, na którym leżało jakoweś olbrzymie brzemię w płachcie. Wnet wspólnemi siłami wytaszczono brzemię z wozu i płachtę rzucono na błoto rozmarznięte. W płachcie była masa przegryziona od rdzy: rznięte kawałki rur, poprzepalane ruszty, śrubki, haczyki, ułamki pogrzebaczów, połówki szczypców, muterki, krzywe gwoździe, podstawki naczyń niewiadomego użytku, szpice i grygzaki od ogrodzeń żelaznych, klucze, dusze żelazek do prasowania, fajerki, ułamki okuć okiennych, klamki bez ryglów i mnóstwo nieprzebrane żelaziwa wszelakiego rodzaju. Wobec rozwinięcia wnętrza płachty, wypełzło, wynurzyło się jakby z pod ziemi mnóstwo Żydów i Żydówek przeważnie starych, koślawych, powykrzywianych, zrudziałych, obrośniętych kłakami. Cała ta czereda poczęła z krzykiem i kłótnią wyłapywać poszczególne kawałki, cząstki i obrzynki żelaza, nabywać je wśród nieopisanej szprzeczki i targu. Niepodobna było zrozumieć, co to są za ludzie. Kupcy? Handlarze? Pośrednicy? Zbieracze? Cezary doznał wrażenia, że to jest zbiorowisko starych próżniaków, specyalistów od gromadzenia starych pogrzebaczy. Nie mógł się przejąć uszanowaniem dla ich ubóstwa, ani zrozumieć sensu ich zatrudnienia. Szukając wielkich zysków, spadli, widocznie, z etatu i teraz oto szukają zysku wprost znikomego, nie przestając marzyć o wielkim. Podobnie, jak tamci w sklepikach, norach i jamach, czychają na wielki zarobek, nic literalnie nie robiąc. Jakaż reforma społeczna mogłaby ich podnieść na wyższy stopień społeczny? Co możnaby dla tych ludzi zrobić, ażeby ich zrównać z innymi ludźmi w prawach, w posiadaniu dóbr tego świata, w pracy, obyczajach, sposobie życia? Był tam nadmiar nędzarzy-łachmaniarzy, który zużywał ruchliwość przyrodzoną rasy żydowskiej na oszukiwanie się wzajemne, na pracowitą kłótnię o ochłapy jadła, o śledzie, o skrawki mięsa, a nic, literalnie nic, nie czynił dla zarobku godziwego, stałego i dobrze płatnego w fabrykach i warsztatach. Wielu, oczywiście, pracowało w tych ulicach nad siły, jako tragarze, woźnice, pomocnicy, subjekci i ci mieli nawet zewnętrzny wyraz inny, normalny, ludzki. Przeciętny jednak typ — to była karykatura ludzkiej postaci. Zgarbieni, pokrzywieni, obrośli, brodaci, niechlujni, śmieszni bezgranicznie w swych płytkich czapeczkach i długich, brudnych chałatach do pięt wałęsali się i zalewali ulice, brodzili, wchodzili i wychodzili, gadali, kłócili się, nic właściwie nie robiąc. Cezary przyszedł do przeświadczenia ogólnego, iż Żydzi, zamieszkujący dzielnicę, w której mu przebywać wypadło, są zbiorowiskiem ruchliwych i gadatliwych próżniaków”.

„Idzie się, Idzie się” – tak krzyczeli przechodnie na Nalewkach, aby nie mieć wylanego na łeb kubła pomyj, albo i czegoś gorszego. Z Nalewkami związana jest też pewna scena rodzajowa, przypominająca szkaradny widok brodatych pejsaczy w chałatach i myckach. Abraham Foxman, pochodzący z ul Gęsiej wieloletni prezes najbardziej wpływowej żydowskiej organizacji w USA, na spotkanie z prezydentem RP (na którym omawiano żydowskie roszczenia) pojawił się w „pepegach” i z rękami w kieszeniach niedoprasowanych, niechlujnych, czyli nalewkowych spodni. Ubiorem podkreśla się szacunek, jakim darzy się gospodarza. Tymczasem żydowina ta (używając terminologii staropolskiej Wacława Potockiego) ubrał się jak na przedwojenną imprezę otwarcia koszernej jatki na warszawskich Nalewkach. „Jest koszerny interes do zrobienia” – te kultowe już słowa, które padły podczas wizyty Rywina u Michnika stały się mottem szykowanego kolejnego zamachu na mienie Polaków – zwrot bezspadkowego mienia pożydowskiego, którego konsekwencją będzie wytworzenie elity, ma się rozumieć nalewkowej, mającej ogromną przewagę materialną nad Polakami. Wymowne pod tym względem są uwagi Konstantego Geberta vel Dawida Warszawskiego zamieszczone na łamach nowojorskiego „Moment”: Do 2050 r. Polska będzie ekonomiczną potęgą z polskimi Żydami, jako jej siłą napędową.

I już wiemy, kto szczególnie jest zainteresowany powrotem Tuska i dlaczego rząd niemiecki zorganizował jego powrót do Polski metodą „powrót Lenina do Rosji”. To ten sam, który obiecał Żydom sprzedaż lasów państwowych, a za uzyskane w ten sposób pieniądze spłacić żydowskie roszczenia. Wiemy też, dlaczego w Polsce ma miejsce kolorowa rewolucja, która – przypomnijmy – nie zawsze ma na celu obalenie rządu, gdyż często chodzi o zwiększenie kontroli nad rządem już spolegliwym, wymuszenie na nim kolejnych ustępstw lub (albo przede wszystkim) osłabienie jego narodowego komponentu. Polityków pozbawia się władzy nie tylko dlatego, że nie podobają się pochodzącym z warszawskich Nalewek możnym tego świata, ale także dlatego, że nie są im wystarczająco ulegli.

Przeczytaj także:

K. Baliński: ATAK Z PODKULONYM OGONEM

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. szalom mówi

    Administrujący Polską oddają żydom co tylko tamci chcą nawet „spadkobiercom” wystruganym z banana. A dodatkowa kwota mienia bezspadkowego szacowana przez szachrajów na 300 mld USD oznacza, że każda rodzina chasydzkiej biedoty dysponowała majątkiem 350-400 tys dolarów

  2. Boguslaw mówi

    Dzieki, Kochany Panie Krzysztofie za to wartosciowe zestawienie wrazen z tamtych czasow!!
    Takie opowiesci przypominam sobie z wypowiedzi moich rodzicow i wojkow!
    Po troche i im stalo sie nieprzyjemnie, opowiiadac o wszystkich tych ich nikczemnosciach i piekielnych korzeniach tego smierdzacego badziewia.
    Nie ma tutaj wiecej miejsca na nasze wspolczucie w stosunku do tych bestialskich zdrajcow!
    Niech sobie ida do swojego prawdziwego boga, diabla!
    Pozbadzmy sie tej prostackiej szaranczy, bo tylko w ten sposob odzyskamy wlasna godnosc i tylko tak stworzymy nasza przyzwoita przyszlosc!
    Litosc tylko dla tych, ktorzy tej litosci sa godni, a nie dla bestialskiego, szatanskiego, smierdzacego badziewia, bez jakiejkolwiek ludzkiej duszy!

  3. Rafał mówi

    Moja matka Elżbieta Tejchman z domu Konarska, mówiła mnie, że ostrzegano przed wylądowaniem na ciele zawartości nocnika krzycząc: „Idże sze, idże sze!” – a nie jak podaje Krzysztof Baliński w swym znakomitym zresztą felietonie.
    Pozdrawiam.
    Rafał Maciej Tejchman.

  4. Misiek13 mówi

    Zydzi na zmarlych robia kase,ale przyjdzie czas na nich i zaplaca cene za mordowanie swoich sasiadow

  5. benedykt mówi

    Wszystko o czym pisze K.Baliński związane z żydostwem warte jest uwagi, niemniej nie jest nowością. Przedwojenny, wybitny ale i całkiem zapomniany pisarz T.Jeske-Choiński jako jeden z pierwszych bardzo wnikliwie i z wielką dbałością o fakty przedstawił w swoich książkach prawdę o tym przeklętym plemieniu: „Poznaj Żyda” (1912) oraz tytaniczne dzieło 'Historia Żydów w Polsce” (1919). Nie on pierwszy jednak zauważył tę patologiczną chęć do oszustwa, podstępu i ścisłego zamykania się w swoich enklawach (separacji od Polaków) „narodu wybranego” – już w 1816 ks. Stanisław Staszic przedstawił szeroką i równie wnikliwą rozprawę „O przyczynach szkodliwości Żydów”. Ale i to nie wszystko – 2 wieki wcześniej (1618) ówczesny profesor filozofii na U. J. Sebastian Milczyński wydał „Zwierciadło Korony Polskiej” ukazujące ogrom matactw, wyłudzeń i knowań żydowskich przeciw Koronie Polskiej. W/w autorzy byli rzecz jasna zdeklarowanymi i bezczelnymi antysemitami -(wg. „współczesnej nauki”)..

  6. Aga mówi

    Bardzo dziękuję za ten wspaniały i jakże prawdziwy felieton.

  7. Maksio mówi

    W pismach procesowych parafia Matki Boskiej Szkaplerznej w Tarnowie pisze, że rodzina żydowska „cynicznie posługuje się tragedią Holokaustu wnioskując o zwrot działki” na której stoi dumny kościół. Jest to więc sytuacja odwrotna do opisywanych w tym artykule, jakoby Żydzi mieszkali w ruderach i jedli pomyje. Może na tej działce stała kiedyś żydowska rudera, ale teraz jest na niej katolicka parafia i mimo dokumentów Kościół działki oddać nie chciał, nawet nasz krzyżowiec generalny Ziobro walczył, ale poległ. Chciałbym zobaczyć w końcu jak wjeżdża buldożer i burzy całkiem dobry jeszcze kościół. Albo żydowscy właściciele zamienią go na burdel, żeby trochę upokorzyć polskich katolików. 🙂

  8. Anty mówi

    Buldożer wjechał ci w mózgownice i tak oto powstał burdel w nieogarniętej łepetynie którym chwalisz się na forum i pewnie jesteś zadowolony ze swoich wypocin. Żałosne.

  9. Maksio mówi

    W twoim niemerytorycznym bełkocie o merytoryczności mojej wypowiedzi, uzurpując sobie prawo do korzystania z moich symbolicznych porównań, zgubiłeś gdzieś cymbale meritum sprawy.

  10. Alan mówi

    Upraszczając, Żydzi mieli więcej od Polaków, bo mieli sklepy, handlowali i byli dobrymi rzemieślnikami. Polacy nie umieli się targować i nie mieli smykałki do handlu. Polacy za to mieli więcej od Ukraińców. Antysemityzm wynikał często z zawiści i zazdrości. Ukraińcy też nienawidzili „polskich panów”, bo byli pracowici, zaradni i żyli we własnym państwie. Zazdrość leży w naturze ludzkiej. Polacy także zachowywali się haniebnie gdy niedobitki żydowskie wracały do swoich domów, a te były już pozajmowane przez Polaków. W Izbicy jeszcze w latach ’90 rozkopywano groby i szukano pożydowskiego złota.

  11. Boguslaw mówi

    Dzien Dobry, Benedykcie!
    Czy jest to dla Ciebie az takie wazne, ze Pan Balinski, mialby koniecznie JAKO PIERWSZY, te fakty przedstawiac!

    Ja bym te wyjatkowo wazne fakty, nawet kilka razy dziennie, powtarzal, aby wreszcie przebic sie przez ten koszmarny, WIERNOPODDANCZY placz, idiotow, niosacy ze soba wciaz ten niebezpieczny kult, ” STARSZYCH I MADRZEJSZYCH”, popierany od wieki przez USLUZNYCH IDIOTOW, a ostatnio poprzez WSZYSTKIE MOZLIWE, DOSTEPNE, MEDIA, tego chorego swiata!
    Te obrzydliwe, wyjatkowo NIEBEZPIECZNE i extremalnie PERWERSYJNE KLAMSTWA, muszy byc jak najszybciej i jak najgruntowniej, skorygowane i wybite z prymitywnych glow, swiadomych, badz tez oglupionych, glow!
    Od gruntownosci tych zmian zalezy bezposrednio nasza wspolna przyszlosc, jako Polakow, do glebi dotknietych ta WLASCIWA, faktycznie brutalnie ciezka do wyleczenia, SWIATOWA PANDEMIA!
    Pozdrawiam Kochanych Rodakow, wszedzie na Swiecie i CZOLEM WIELKIEJ, WSPANIALEJ i NA WSZECHMIAR KOCHANEJ, POLSCE!
    WYTRZYMAJMY WSZYSCY, prosze!
    Bedzie wprawdzie jeszcze bardzo ciezko, ale po tym ODZYSKAMY WRESZCIE NASZA WOLNOSC i NALEZNA NAM OD ZAWSZE, LUDZKA GODNOSC!

  12. Boguslaw mówi

    Alan!
    A ty wszystko to przezyles i na wlasne oczy widziales, czy tylko powielasz tutaj ta , godna pozalowania, NIKCZEMNA PROPAGANDE, ktora da sie, w ciagu pol minuty, obalic!
    Wstydz sie, zalosny dupku!

  13. Aga mówi

    Dziękuję bardzo za te ważne i ciekawe informacje. Prawda jest inna niż Żydzi próbuja nam wmówić

  14. Ella mówi

    Kiedyś byłam w Kazimierzu w Krakowie. Weszłam w inny świat, żywcem z Lalki Prusa. Kupiłam koraliki z… pestek jabłek.
    Napisał pan prawdę najprawdziwszą. Ona musi wybrzmiewać głośno!
    Smutne jest to, że prawda najprawdziwsza nazywana jest antysemityzmem.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.