J. Matysiak z USA: Trump w Azji, dramatyczne negocjacje z Chinami
Z pewnością D.J. Trump nie jest tuzinkowym prezydentem Ameryki ze swoją niesamowitą energia, ego i wizją naprawiania kraju i świata z pozycji biznesmena. A problemów jest od liku, od tych wewnętrznych związanych z narastającym zadłużeniem, z inwazją nieudokumentowanych imigrantów (w tym rozmaitych gangów), prawie kompletnym uzależnieniem od importu (głównie z Chin), czy tych zewnętrznych związanych przecież też z ekonomią jak i wybuchającymi zbrojnymi konfliktami, oraz wzrastającą konsolidacją obozu państw BRICS. Kilka z tych konfliktów zdołał może nie wygasić, ale zamrozić szafując często groźbą nałożenia ceł. Kiedy to piszę Trump przebywa w Azji na szczycie ASEAN, w Malezji, gdzie patronuje zatrzymaniu konfliktu zbrojnego między Tajlandią, a Kambodżą, a tereny sporne proponuje przekształcić w specjalną strefę ekonomiczną. W obecności Trumpa porozumienie podpisali w Kuala Lumpur premier Tajów Anutin Charnvirakul i premier Khmerów Hun Manet. O wiele trudniej jest zatrzymać wojnę gdzie aktywnym pierwiastkiem chińskich “metali ziem rzadkich” jest Wład Putin.
Jednocześnie Trump podpisał z premierami tych państw i Malezji zwiększenie wymiany handlowej i eksploatację i obróbkę tamtejszych złóż metali ziem rzadkich, obniżając poziom ceł do 19%. Następnie Trump uda się do Japonii i Korei Płd, gdzie w czwartek w Korei Płd. dojdzie do spotkania Trumpa z prezydentem Chin Xi Jinping. Tam mają podpisać porozumienie obejmujące powstałe sporne zagadnienia wokół chińskiej dominacji i kontroli metali ziem rzadkich, amerykańskich odwetowych ceł (dodatkowe 100%!), które miały wejść w życie 1 listopada i odblokowania amerykańskiego eksportu soi do Chin. Porozumienie obejmie też większą kooperację Pekinu odnośnie produkcji śmiercionośnego Fentanylu i opłat portowych. Ze strony USA negocjatorami byli sekretarz skarbu Scott Bessent i przedstawiciel handlu Jamieson Greer, stronę chińską reprezentowali: wicepremier He Lifeng i Li Chenggang. Szykuje się normalizacja i duży przełom!
Co tam słychać w Ameryce?
A w Waszyngtonie mamy kolejny dzień licząc od 1-go października federalnego shutdown. Demokraci blokują porozumienie w Senacie żądając większych dotacji (ponad $1,5 tryliona, po polsku bln) na opiekę zdrowotną obejmującą ubezpieczenie dla milionów nielegalnie przebywających obcokrajowców, operacje zmiany płci itp. Trump mówi, że taka frywolność tylko bardziej zadłuża państwo i USA na to nie stać. W konsekwencji shutdownu płacy nie otrzymują pracownicy federalni, którzy dostaną pensję dopiero po osiągnięciu porozumienia w Senacie. Już powoduje to problemy na lotniskach z odwoływaniem lotów, z powodu braku nieopłacanych kontrolerów lotów. Bez pieniędzy byli też żołnierze sil zbrojnych, ale znalazł się patriotyczny miliarder Timothy Mellon, który zaproponował Trumpowi, że pokryje potrzebne na wypłaty liczących 1,3 mln żołnierzy całe $130 mln! To powinno wystarczyć do 15/11.
Amerykanie popierają politykę Trumpa wydalania nielegalnie przybyłych imigrantów, obok jego drugiego popularnego programu obniżenia cen lekarstw dla Amerykanów o niższych dochodach. Aż 78% ankietowanych popiera deportację nielegalnych imigrantów, szczególnie tych którzy już popełnili przestępstwa. Tak myśli 69% Demokratów, 77% niezależnych i 87% Republikanów, Natomiast deportowanie wszystkich nielegalnych imigrantów popiera 56% Amerykanów. Oczywiście w stanach gdzie rządzą Demokraci sytuacja ma się inaczej. Gubernatorzy Kalifornii, Gavin Newsom i Illinois, JB Pritzker chcą zablokować posunięcia Trumpa w sądach. W Chicago ultralewicowy mer Brandon Johnson podpisał dekret “ICE-FREE ZONES” blokujący i utrudniający operacje imigracyjnej policji.
Zachód ponownie nie gotowy do wojny…
Trump jest człowiekiem biznesu, nie wojny, ale w naturę polityki wpisana jest wojna. Trump chwali się, że zatrzymał kilka wojen, w afrykańskim Kongo, konflikt izraelsko-irański, armeńsko-azarejdzańki, palestyńsko-izraelski, kambodżańsko-tajlandzki , czy indyjsko-pakistański.
Nie tylko polski arsenał świeci pustkami, podobnie jest z gotowością militarną innych państw Europy, a nawet i Ameryki. Najlepiej ilustruje to wojna rosyjsko-ukraińska, kiedy okazało się, że magazyny wojskowe świecą pustkami, nie mówiąc już nic o zdolnościach, sile i mobilnościach militarnych poszczególnych państw europejskich. Trump odkrył, że o wiele trudniej jest zakończyć wojnę w Europie i Putin nie rozumuje tak jak on w kategoriach biznesu, wizji prosperity, ale motywowany jest bezwzględnym historycznym rosyjskim imperializmem. Szczecinianka, caryca Katarzyna Wielka wyznała, że Rosja jest naprawdę wtedy wielka i wspaniała, kiedy podbija sąsiednie kraje, a Putin właśnie marzy o wielkiej, wspaniałej Rosji…
W tej sytuacji “ręki w nocniku” amerykański Pentagon i ministerstwo wojny polecił podwoić, a nawet zwiększyć czterokrotnie produkcję amunicji i broni, tak aby być w gotowości do sprostania sytuacji szybko modernizujących swoje siły zbrojne Chin. Chodzi tu głównie o systemy przechwytywania pocisków (Patriot), dalekiego zasięgu pociski dla marynarki wojennej, Missile-6, pociski Precision Strike i pociski Joint Air-to-Surface. Nic tylko teraz inwestować w produkcję tych pocisków, zysk pewny.
Chiny. Trump chce przywrócić samowystarczalność Ameryki…
Trzeba przyznać, że Chińczycy rosną w potęgę i odpowiadając na próby Trumpa “wyrównania” ceł i żądania większego otwarcia swojego rynku zagrali va bank zarządzając diametralne ograniczenia handlu, sprzedaży metali ziem rzadkich, których 70% na świecie produkują, a 90% oczyszczają. To był prawdziwy nokaut w twarz całego świata. Przypomnijmy, że minerały ziem rzadkich na które teraz Chińczycy mają monopol, są niezbędne do produkcji tak sprzętu militarnego, jak i samochodów, samolotów, telefonów, sprzętu medycznego, komputerów, AI, itp. To supremacyjna odsłona handlowego terroryzmu. Nie oszukujmy się, to Xi walczy z Trumpem i tegoż jesteśmy świadkami.
Przypomnijmy, o co tu tak naprawdę chodzi.Trump nałożył dodatkowo na chiński import 20% ceł z powodu produkowania składników fentanylu sprzedawanego gangom narkotykowym w Meksyku, Wenezueli, Kolumbii, tam uzdatnianego i szmuglowanego głównie przez Meksyk i Kanadę do Ameryki. Trump rozumował, że Chiny zarabiają na uśmiercaniu ok. 100,000 Amerykanów rocznie, ok. $100 mln, a przy dodatkowych cłach 100% nałożonych od 1 listopada będą tracić ok. $100 mld rocznie, więc wreszcie przestanie im się to opłacać. 4 dni po ogłoszeniu przez Trumpa zapowiedzi nowych ceł, Chiny dokonały masakrującego uderzenia drastycznie ograniczającego eksport metali ziem rzadkich na który mają monopol.
Trump funduje Chińczykom prawdziwy ból głowy. Chińska nadwyżka handlowa z USA w ubiegłym roku sięgnęła prawie $1 trylion (po polsku bilion), co równa się 5% chińskiego PKB. Największy producent i eksporter świata ze słabo rozwiniętym rynkiem wewnętrznym polega bardzo na chłonnym największym amerykańskim rynku. W ostatnich latach Beijing próbował ekspansji na inne rynki światowe, lub eksportował swoje produkty do Wietnamu aby ominąć amerykańskich ceł, ale Trump to rozszyfrował i nałożył podobne cła na Wietnam. Więc ostra gra vabank kierownictwa chińskiego musi liczyć się z odwetem Trumpa, dlatego te negocjacje.
Mobilizacja zasobów Ameryki
Trump zrozumiał chiński nokaut, 9 października Senat zniósł ograniczenia administracji Bidena: Resource Management Plans (RMPs), które wyeliminowały z eksploatacji miliony akrów należących do rządu federalnego w Alasce, Montanie i Dakocie Płn. Uwolnione obszary obejmują 2,75 mln akrów ziemi i 11,7 mln akrów w Montanie gdzie znajduje się 30% amerykańskich zasobów węgla, Dakota Płn to zasoby węgla, ropy i gazu. Na Alasce otwarto do eksploatacji 13,3 mln akrów do wydobycia minerałów i depozytów źródeł energii. Kongres przegłosował również budowę drogi Ambler Road Project (długości 211 mil) i rurociąg Alaska Liquefied Natural Gas (LNG) Pipeline. Odkryto tam duże zasoby miedzi, cynku, złota, srebra, ołowiu i metali ziem rzadkich. Trump nie śpi i chce przywrócić Ameryce samowystarczalność i prosperitę.
Kalifornia, 2025/10/28

Bajki. USA wyżej sr… niż mają. Z różnych przyczyn, których tu nie będę wymieniał, USA się zdeindustrializowały i nie da się tego odwrócić (industrializacja to proces na 2-3 pokolenia w najszybszym przypadku!). Cała produkcja przemysłowa (uwaga dla baranów: nie mylcie produkcji przemysłowej z PKB!) USA jest mniejsza niż… Rosji, choć USA ma ponad 2x więcej ludności. Gdyby wszystkie fabryki USA uruchomić 24/7, to i tak zaspokajałyby najwyżej 1/3 potrzeb USA, więc deficyt handlowy USA jest strukturalny i trwały. Ani ten deficyt ani deindustrializacja nie są winą Chińczyków tylko USA (główna przyczyna – zerwanie z parytetem złota, bo drukowanie pieniędzy z cienkiego powietrza jest bardziej rentowne niż przemysł z kilku procentową rentownością, więc przemysł USA zlikwidowały, bo taniej było za drukowane bez pokrycia dolary kupować coś za granicą…). USA ma deficyt praktycznie ze wszystkimi, w tym tak drogimi krajami jak Szwajcaria, Japonia, Norwegia, więc nie jest to wina „Chińczyków pracujących za miskę ryżu” – pensja robotnika w chińskich fabrykach jest zbliżona do polskiej a inżynierowie i projektanci zarabiają lepiej niż inżynierowie i projektanci w UE. Dominacja Chin w pierwiastkach ziem rzadkich jest pochodną deindustrializacji Zachodu – tych pierwiastków nie opłaca się wydobywać jako zasadniczej działalności – są odpadem przy innej, np. german przy produkcji aluminium itp. Zachód swój przemysł zlikwidował (ekooszołomstwo itd. Jak była huta w Skawinie, to Polska była eksporterem germanu…), a ponieważ produkcja przemysłowa Chin jest 9x większa od ŁĄCZNEJ produkcji przemysłowej UE i USA, to pozycja Chin w tych pierwiastkach jest niezagrożona. USA to tylko 3% ludności świata, a dokładając UE, razem tworzą zaledwie 8% ludności świata. Chinom bardziej zależy, by pozostałe 92% świata zwiększyło zakup chińskich produktów o 10%, niż by Zachód zwiększył zakupy chińskich produktów o 100%, wiec Zachód nie ma ŻADNYCH szans wygrać wojny ekonomicznej z Chinami i BRICS+. Nieprawdą jest, że Chiny chcą amerykańskich układów scalonych – po pierwsze zaawansowanych układów scalonych USA produkować nie potrafi – są one produkowane na Tajwanie, w Chinach, Japonii i Korei Południowej. Po drugie, jak już są zainteresowani, to WYŁĄCZNIE topowymi układami Nvidii, których USA nie chce sprzedać. USA natomiast bardzo zależy na sprzedaży „wykastrowanych” na rynek chiński układów Nvidii, bo to 2/3 przychodów tej firmy, Ale wykastrowanych układów nie chcą Chiny, bo mają własne, równie dobre, za to bez amerykańskiego spyware. Chiny natomiast chcą urządzeń do zaawansowanej litografii układów scalonych, by produkować układy równie zaawansowane jak topowe Nvidii. Takie urządzenia produkuje firma założona przez CHIŃCZYKA w Holandii, której Trump szantażem zabronił sprzedaży do Chin swoich urządzeń, przez co przychody firmy się załamały. Ponieważ układy scalone to sprawa życia i śmierci Chin, za najdalej 3-4 lata Chiny będą miały własnej konstrukcji litografię układów scalonych, więc będą całkowicie niezależni od Zachodu. Tymczasem Zachód nie odbuduje przemysłu nawet za 2 pokolenia. Co więcej, USA i UE to jak wspomniałem, zaledwie 8% ludności – to za mało, by dyktować pozostałym 92% ludzkości regulacje prawne, standardy przemysłowe, normy techniczne itp. Bez dokoptowania Indii (które są w BRICS+…) stanowiących 1/5 ludności świata, Zachód stanie się peryferyjnym zad… świata, mało co się liczącym. Dlatego Zachód chce dokoptować „największą demokrację świata”, ale jest przeszkoda nie do pokonania – Indie zażądały, by Zachód tak je uprzemysłowił i przekazał technologie, jak Chinom w latach 90. XXw., ale Zachód nie chce tego zrobić, bo ma już problem z Chinami i nie chce drugi raz popełnić takiego samego błędu, by Indie były takie same, więc rolę Indii widzi jako rynek zbytu i nisko kwalifikowanej siły roboczej, co na uczulonych na kolonializm Hindusów działa jak płachta na byka, stąd poparcie dla Rosji w jej konflikcie z Zachodem. Reszta świata nie chce napadać na Zachód, jak łże zachodnia propaganda – reszta świata po prostu oleje te 8% ludzkości żyjącej za oceanem i na peryferyjnym półwyspie Eurazji a Zachód pewnie zamknie się w swoim skansenie niczym Albania Hodży… No chyba, że Pentagonowi odbije palma, honorowo nie strawią dla siebie roli brytyjskiego lorda, który przetrwonił majątek i musi wpuszczać turystów do swojego pałacu, by mieć na odsetki od kredytu hipotecznego na tym pałacu i wcisną atomowy guzik… :-))))