Gdy gospodarki wielu państwa na świecie wyhamowały po drastycznej polityce lockdownów, rządzący znaleźli idealne wytłumaczenie – to wszystko przez wirusa! Dotychczas żaden rząd na Ziemi nie wziął na siebie odpowiedzialności za kryzys gospodarczy, który wywołał zamknięciem gospodarki na długie miesiące. Nie inaczej było w Polsce, gdzie zarazę odwołano jedynie na czas wyborów. Taka była polityczna konieczność. To się po prostu opłacało i dlatego można było na pewien czas odstawić narrację straszenia ludzi, by jesienią tego samego roku wrócić z restrykcjami ze zdwojoną siłą. Większość wyborców nie zauważyła tej ciężkiej hipokryzji, więc dla rządzących oczywistym stało się, że z ludźmi można zrobić dosłownie wszystko jeśli przede wszystkim powie się im, że to dla ich dobra, a po drugie, że interes państwa tego wymaga.
W ten oto sposób zarówno reżim w Polsce, jak i w większości państw na Ziemi, dostały idealne narzędzie do odwracania uwagi od swych nieudolnych rządów. Wystarczy znaleźć jakąś plagę i urobić wokół niej narrację globalnego, niezwykle istotnego wymiaru, który ma wpływ na pogorszenie poziomu życia nas wszystkich. W tym czasie rząd może ograniczyć swe działania jedynie do zabiegów PRowych, tworzyć tony stron buńczucznej narracji, a jednocześnie nie robić nic w kierunku poprawy stanu życia obywateli.
Czy tak jest i teraz, w przypadku wojny na Ukrainie? Wszak zjawisko inflacji pojawiło się już wcześniej. Czy ktoś jednak interpretuje je w kontekście dodruku pieniądza? Np. skupu obligacji skarbu państwa przez Narodowy Bank Polski? Ależ skąd! Drożyna to wina Putina. To „putinflacja”, czyli nowy klucz do serc wyborców, którego narracja brzmi następująco: Owszem, jest drogo, wasza siła nabywcza spada, ceny energii i paliw rosną, ale to wina Putina, który całemu światu wypowiedział wojnę! Robimy co możemy, aby pokonać zło. Wysyłamy broń na Ukrainę, aby wam się żyło lepiej i będzie lepiej, gdy tylko pokonamy zło. Teraz jednak musicie zagryźć zęby, zacisnąć pasa i nie przeszkadzać nam w działaniu. Nie protestować, nie krytykować, nie komentować nawet upadku gospodarki, bo jeśli nie pokonamy Saurona, tzn. Putina, to dopiero zobaczycie jak może być! Dopiero będziecie płakali, a tak może i paliwo jest droższe, niż kiedykolwiek, może nie macie czym ogrzewać domów, ale za to jesteście po moralnie słusznej stronie!
Aż trudno w to uwierzyć, ale to działa! W Polsce PiS wciąż przoduje w sondażach, we Francji Emmanuel Macron właśnie zdobył reelekcję, a i opozycja w wielu europejskich państwach zaczęła grać do tej samej bramki widząc, że inaczej nie wygra wyborów, bo krytyka owej polityki oznacza dziś poparcie dla Putina. Tymczasem światowej elity przygotowują już kolejny kryzys, na wypadek gdyby działania wojenne uległy deeskalacji. Jak długo zatem damy się jeszcze nabierać na narrację w stylu: „Wiecie, rozumiecie, musicie, bo taki mamy klimat”? O tym już dziś w programie z cyklu: „Dokąd Zmierzamy” Piotr Korczarowski będzie rozmawiał z Krzysztofem Tołwińskim z Konfederacji rolniczo-konsumenckiej.
Źródło: eMisjaTv
Zobacz także:
Na końcu również judenraty i policja gettowa poszli do gazu
99%. ludzi jest normalna czyli głupia. Jeśli około 60% ludzi w polsce jest zależna od budżetu. Dodajcie rolników dotowany krus emerytów rencistów budżetówkę dzieci do lat 20 to niema szans na zmiany.