Bunt starego milicjanta, czyli kolejna próba uderzenia w postawy patriotyczne, kibiców i rząd

4

Od wczoraj media głównego nurtu informują opinię publiczną o „buncie policjantów” z Wielkopolski, którzy ponoć skarżą się na „upolitycznienie policji” oraz rzekomą agresję ze strony przedstawicieli „ruchów narodowych, nacjonalistycznych i pseudokibiców”. Sęk w tym, że o żadnej zorganizowanej agresji nie ma mowy, a oświadczenie zostało wystosowane i podpisane przez byłego milicjanta, podinspektora Andrzeja Szarego, który aktualnie sprawuje funkcję przewodniczącego wielkopolskiego NSZZ Policjantów, a od wczoraj eksperta od bezpieczeństwa TVN24, Gazety Wyborczej i portalu NaTemat. Inna sprawa… kto starego komucha dopuścił do funkcji przewodniczącego NSZZ?

Walczący z „upolitycznieniem” polskiej policji Andrzej Szary wstąpił do Milicji Obywatelskiej w 1982 roku, czyli w momencie, gdy upolitycznienie i agresja funkcjonariuszy MO sięgała zenitu. Można się domyślać, że zainspirowany pacyfikacją w Kopalni Wujek, podczas której 9 górników zabito, a 23 zostało rannych, podjął decyzję o wstąpieniu w szeregi MO. Co ciekawe, na oficjalnej stronie kierowanego przez niego związku nawet nie wspomniano o tym, że Szary to były milicjant. Co więcej, napisano że pierwszym stanowiskiem służbowym Szarego był „policjant”? Czy jest ktoś kto się na to nabrał?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Zarząd Wojewódzki z niepokojem obserwuje bardzo agresywne postawy części przedstawicieli ruchów narodowych, nacjonalistycznych i pseudokibiców, które nie spotykają się zawsze z jednoznaczną krytyką ze strony władz państwowych, wręcz przeciwnie są nawet z nieznanych nam powodów często usprawiedliwiane jako element walki politycznej – napisał w oświadczeniu Szary.

Nienawiść do kibiców Lecha Poznań została mu prawdopodobnie zaszczepiona jeszcze w latach 80. Wtedy jednym z zabitych przez milicjantów był brat obecnego prezesa Stowarzyszenia Kibiców Lecha Poznań Radosława Majchrzaka, śp. Piotr Majchrzak. Sprawców morderstwa nie ukarano do dziś.

Jest zbyt dużo polityki, policja jest mocno upolityczniona, dokonano czystek kadrowych. Dzisiaj, prawdę mówiąc, policją zarządza minister, a nie policjanci – mówi serwisowi naTemat Andrzej Szary.

Czy Szaremu naprawdę chodzi o jakieś „upolitycznienie”? Wątpię. Nie protestował, gdy policja za czasów rządów PO-PSL, na rozkaz MSWiA bez pardonu pałowała, obrzucała kamieniami, spaliła budkę na terenie ambasady rosyjskiej oraz prowokowała polskich kibiców i patriotów chociażby podczas Marszu Niepodległości. Gdzie wtedy był podinspektor Szary, gdy w 1983 roku jego starsi koledzy zamordowali maturzystę Grzegorza Przemyka?

Z ust Andrzeja Szarego, argument o upolitycznieniu policji nie brzmi wiarygodnie. Zwłaszcza, gdy mówi w kontekście rzekomej agresji kibiców, której obecnie nie ma na stadionach. Niczym michnikowy błazen peroruje również o niebezpieczeństwie ze strony spokojnej młodzieży z MW i ONR, których najczęściej niewielkie pikiety w praktyce niczym się nie różnią od normalnej oddolnej aktywności społecznej.

Jakoś w tym oświadczeniu nie słychać o agresji ze strony środowisk lewicowych czy też lewackich – na oświadczenie Szarego odpowiedział Michał Błaszczak, szef MSWiA.

Szaremu po prostu przeszkadzają postawy patriotyczne, które piętnowało jego pierwsze kierownictwo, a które później z mocą zwalczał rząd PO-PSL. Podinspektor nie może przeboleć, że czasy postkomunizmu w polskiej policji powoli zaczynają przemijać, a patriotyzm polskich kibiców zostanie doceniony przez państwo, a nie tłumiony, jak czyniono to w czasach PRL oraz za rządów ryżego Tuska i kłamczuchy Kopacz.

O żadnym buncie w policji, jak próbują nam wmówić media głównego ścieku, nie ma mowy. To jedynie podszczekiwanie starego milicjanta, który chciałby doprowadzić do rewolty w polskiej policji. Podinspektor zapomniał, że jego miejsce jest w drewnianej budzie… u Donalda w ogródku.

PS. Uznałem, że uczestniczący przez lata w zorganizowanej grupie przestępczej (MO) Andrzej Szary, nie zasługuje, by w naszym serwisie widniała jego twarz.

Źródło: Twitter, natemat, niezalezna, gazeta,

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. M. mówi

    Przed sądem w Hajnówce (wydziałem zamiejscowym Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim) odpowiadało pięć osób: Mateusz G., Damian M., Daniel N. oraz dwie panie: Barbara P. i Elżbieta P. – znane m.in. z organizowania imprez narodowców, m.in. Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Wszyscy oskarżeni zostali uznani za winnych postawionych im zarzutów: znieważenia funkcjonariuszy, dopuszczenia się czynnej napaści na nich, kierowania wobec nich gróźb, zmuszania do zaniechania czynności służbowych i uszkodzenia ciała.

    Na festynie Kupalle, organizowanym przez Białoruskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne w Polsce, 2 lipca 2016 roku bawiło się blisko 600 osób. Świadkowie powiedzieli nam o grupie około 20 agresywnie zachowujących się bardzo młodych ludzi, kiboli, przyjezdnych z Hajnówki. Zaczepiali miejscowych i turystów, obrażali, pytali np.: „Nie wiesz, chamie, kiedy było powstanie?”, i obrzucali wulgaryzmami.

    Ich agresja skupiła się na zabezpieczającej imprezę policji. Przed północą zaczepili patrol, 21-letni Daniel N. miał wykrzykiwać wyzwiska, więc został zatrzymany. Jego koledzy próbowali go odbić, krzyczeli: „mordercy”, napierali na radiowóz. Doszło do bijatyki.

    Tylko jeden z oskarżonych nie kwestionował ustaleń śledztwa i dobrowolnie poddał się karze. Mateusz G. uderzył policjanta w twarz, w wyniku czego funkcjonariusz doznał 11-procentowego uszczerbku na zdrowiu (m.in. stracił zdolność wyraźnego widzenia).

    Młodzi mężczyźni znani są policji jako sprawcy wykroczeń, a sami określają siebie „narodowcami”. Związani są z Narodową Hajnówką i Dawidem P., który działał w stowarzyszeniu kibiców Dzieci Białegostoku, ale ma też bogatą kartotekę kryminalną. Na koncie m.in. wyrok za rozróbę po meczu Jagiellonii. Został też skazany na prace społeczne m.in. za krzyczenie w 2012 roku, po obchodach Święta Konstytucji: „Polska dla Polaków! My ich załatwimy, jak nie, to powróci Hitlerjugend i oni to zrobią”. Był też zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego w związku ze śledztwem dotyczącym gangu skinów-kiboli. Na nim i kilku kolegach z Hajnówki ciążą zarzuty udziału w pobiciach o charakterze chuligańskim.

    http://bialystok.wyborcza.pl/bialystok/7,35241,22259062,narodowcy-winni-wyrok-po-zadymie-na-kupalle.html?disableRedirects=true

  2. M. mówi

    Jestem obywatelem tego kraju”
    Piotr Pytlakowski w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl nie krył, że wśród motywów które popchnęły go do publicznego protestu niektóre mają osobisty charakter. – Są przyczyny związane z historią mojej rodziny – przyznaje Piotr Pytlakowski. – Moja matka była pochodzenia żydowskiego i przed wojną spotykały ją szykany, była między innymi skazana na tak zwane getto ławkowe. Mój ojciec próbując jej bronić został pobity przez ówczesnych członków organizacji nacjonalistycznych.
    Ten ruch teraz powrócił i staje się coraz bardziej aktywny, a ja nie chcę się z tym pogodzić. Organizacje narodowe prowadzą swoje przemarsze podczas ważnych państwowych rocznic i świąt używając symboli ewidentnie trącących nazizmem i faszyzmem. Jedyna możliwość jaką mam to wyjść wraz z innymi na ulice i w tak zwanym „zgromadzeniu spontanicznym” zademonstrować swój sprzeciw. Oczywiście taka blokada ma wyłącznie charakter symboliczny, bo wszyscy jej uczestnicy zdawali sobie sprawę że przy obecnej postawie sił porządkowych nie powstrzymają skutecznie demonstracji Młodzieży Wszechpolskiej i ONR-u. W odpowiedzi na pytanie o to czy misja dziennikarza nie kłóci się z definicji z udziałem w ulicznych demonstracjach dziennikarz „Polityki” przyznaje się do związanych z tym własnych rozterek. – Długo zastanawiałem się czy dziennikarz może wyrażać swoje przekonania w inny sposób niż jedynie na łamach tytułu dla którego pracuje – zdradza Pytlakowski. – Dożyliśmy jednak czasów, mam tu na myśli ostatnie 2 lata, w których jakakolwiek krytyka publikowana w mediach pod adresem strony rządzącej przypomina strzelanie ślepakami. Każdy dziennikarz jest także obywatelem tego kraju, który ma prawo wyrażać własne poglądy w sposób który uważa za najbardziej odpowiedni. Uznałem więc, że czas skończyć z tym „pięknoduchostwem”. Jeżeli prawo do protestu mają nauczyciele akademiccy, ludzie kultury czy robotnicy, to dlaczego odmawiać tego przywileju takiej grupie zawodowej jak dziennikarze? Jestem po prostu jednym z nas wszystkich.

    Nasz rozmówca podkreśla, że policjanci którzy wynieśli go z ulicy podobnie jak innych uczestników kontrmanifestacji zachowywali się spokojnie i nie było z ich strony oznak złośliwości czy prób szykanowania protestujących. – Wiedzieliśmy, że prędzej czy później nas wyniosą i nie było w działaniach policjantów nic brutalnego, działali rutynowo – przyznaje Pytlakowski. – Nie mam do tych chłopaków żadnych osobistych pretensji, wypełniają rozkazy, mam za to pretensje do dowódców którzy te rozkazy wydają. Wielu tych interweniujących policjantów po cichu wstydzi się tego, co muszą zrobić – tak wynika z rozmów które z nimi prowadzimy. A do rozmów jest okazja, bo po usunięciu demonstrantów z ulicy policjanci mają obowiązek przetrzymać ich przez kilka godzin, aby nie powrócili do protestowania.

    Czytaj więcej na: http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/piotr-pytlakowski-z-polityki-uczestnikiem-blokady-marszu-mlodziezy-wszechpolskiej-i-onr-koniec-z-pieknoduchostwem-jestem-obywatelem-tego-kraju

  3. M. mówi

    „W trakcie uroczystości pogrzebowych Danuty Siedzikówny pseud. „Inka” i Feliksa Selmanowicza pseud. „Zagończyk” 28 sierpnia w Gdańsku doszło do przepychanek pomiędzy przedstawicielami Komitetu Obrony Narodowej, a członkami Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego.
    – Kiedy wchodziłem na plac przed Bazyliką Mariacką w Gdańsku napadło na mnie około trzydziestu bandytów z ONR-u albo Młodzieży Wszechpolskiej. Szarpali mnie, popychali, próbowali bić – opowiadał wtedy Radomir Szumełda, przewodniczący pomorskiego regionu Komitetu Obrony Demokracji.
    Tomasz Kalinowski, rzecznik ONR-u odniósł się do tych słów w skandaliczny sposób z ironicznym uśmiechem na twarzy: – Oczywiście pan Szumełda mówi, że został pobity przez ONR-owców. Gwarantuję, że gdyby spotkał, tak jak mówi, 30 ONR-wców, to wyglądałby zupełnie inaczej, niż w wyprasowanej marynarce i ze zdartym naskórkiem.”
    http://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/skandaliczna-wypowiedz-tomasza-kalinowskiego-z-onr-w-sprawie-pobicia-radomira/hctgxtb

    Czy w naszym mieście odradza się skrajna prawica spod znaku ONR, i jak w okresie przedwojennym zaczynają się akcje fizycznej przemocy w stosunku do osób o lewicowych poglądach? Wskazywać na to może wywiad, jakiego jednemu z elbląskich portali internetowych udzielił lokalny koordynator ONR, Edward Orzechowski.

    „Pan Robert Koliński jest lokalnym działaczem Partii Razem i próbuje zbić prywatny kapitał polityczny za pomocą skandalicznych i szokujących wypowiedzi w mediach. Z niezrozumiałych przyczyn sąd pobłaża, gdy Pan Koliński szkaluje pamięć Żołnierzy Wyklętych nazywając ich zbrodniarzami. Zawsze będziemy bronić dobrego imienia ludzi, którzy albo znajdują się podeszłym wieku, albo nie mogą się bronić, bo ponieśli śmierć w walce komunistycznymi siepaczami albo w ubeckich katowniach.” – mówi tam Orzechowski.

    Dodaje też, że jeśli w sądzie ONR nie dojdzie do „sprawiedliwości”, to wymierzy ją „sprawiedliwość ulicy”: „Wielu w ten sposób myślących ludzi szkaluje pamięć osób które oddały życie za wolną Polskę, na co reagujemy sprostowaniami w mediach, protestami i pozwami do sądu. Czasem wystarczy „sprawiedliwość ulicy”.”
    W czerwcu br. sąd umorzył postępowanie nie dopatrując się naruszenia prawa przez Kolińskiego. Po tym działacz Razem został brutalnie pobity. Działa „sprawiedliwość ulicy”?
    http://elblag24.pl/elblazanin-pobity-za-swoje-poglady-przez-nieznanych-sprawcow/

  4. M. mówi

    http://liberte.pl/delegalizacja-onr-czy-aby-na-pewno/

    „Osobną kwestią są też moje subiektywne, pozytywne doświadczenia – jako Stowarzyszenie KoLiber w ramach akcji Odmalujmy Polskę kilkukrotnie pomagaliśmy w zapewnieniu godnych warunków mieszkaniowych zasłużonych dla Polski osób. W Podolu nieopodal Mielca członkowie tamtejszego koła wespół z innymi lokalnymi organizacjami, w tym… strukturą ONR fantastycznie wykonali swoją pracę, uzyskując przy tym niebywały rozgłos medialny i zainteresowanie. Pragnę zapewnić, że oprócz tytanicznej pracy, ONR nie dał się poznać jako organizacja, która powinna być zdelegalizowana. Nie była to także epizodyczna akcja z ich strony – ruchy o poglądach narodowych czy wręcz nacjonalistycznych chętnie angażują się w działania pomocy Polakom na Kresach czy dzieciom w domach dziecka.”

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.