„Klątwa” powraca! Szkoła frankfurcka na deskach wrocławskiego teatru
Wielu sądziło, że to już nie nastąpi. „Klątwa”, o której kilka miesięcy zrobiło się bardzo głośno,za sprawą pogardy do polskości i chrześcijaństwa jaką zaprezentowana na scenie Teatru Powszechnego w Warszawie i Teatrze Rozrywki w Chorzowie wraca na deski. 19 października we wrocławskim Imparcie zostanie wystawiona „Klątwa”. Będzie wydarzeniem towarzyszącym 9. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Dialog-Wrocław. Sprzedaż biletów już ruszyła. Gdzie tkwi źródło upadku wartości w teatrze, który powinien być kuźnią kultury a nie nihilizmu?
Nie ma żadnych wątpliwości, że spektakl polakożercy Olivera Frljića, o którym kilka miesięcy temu zrobiło się głośno, jest jednym z wielu fenomenów niszczenia narodów od wewnątrz zaprowadzając multikulturalizm, polityczną poprawność, infernalną tolerancję, w konsekwencji przesuwając granicę stojącą między wartościami a jej zaprzeczeniem. To próba uderzenia w tradycyjne wartości i chrześcijaństwo, będące balastem na drodze budowania upragnionego przez lewactwo nowego porządku. Świadczy o tym ofensywa wymierzona w to co chrześcijańskie i narodowe, o czym świadczy sama „Klątwa”, ale również parasol ochronny jakim otoczone zostały mniejszości światopoglądowo odbiegające od wartości, z których wyrasta Europa: homoseksualiści, islamiści czy mniejszość żydowska. Bo czy wyobrażamy sobie seks oralny z figurą rabina Elimelecha Weissbluma, profanację Koranu czy podcieranie się flagą LGBTQ? Zatem gdzie tkwi źródło pełzającej dechrystianizacji na deskach polskiego teatru.
„Długi marsz przez kulturę”
Wszystkim… wielkim i małym narodom przeznaczone jest zginąć… w burzy światowej rewolucji… (ogólnie wojny)… zniszczyć wszystkie narody wraz z ich nazwami. Następna wojna światowa doprowadzi do zniknięcia z powierzchni ziemi nie tylko klas reakcyjnych, ale… reakcyjnych ludzi. (F. Engels, The Magyar Struggle, Neue Rheinische Zeitung, Jan. 13, 1849)
Już w połowie XIX wieku Fryderyk Engels a wraz z nim Karol Marks oczekiwali wielkiej rewolucji, która zmiotłaby w pył wielką cywilizację Zachodu. Podejmowano różne próby zaprowadzenia komunistycznego porządku w Europie Zachodniej, jednak po kilkudziesięciu latach okazało się, że nigdzie nie osiągnięto trwałych rezultatów. Marksiści doszli do wniosku, że przewrót nie nastąpi w wyniku przemian ekonomicznych. Uznano, że na drodze budowania nowego porządku stoi chrześcijaństwo, istotowo związane z cywilizacją zachodnią. Jako pierwsi dostrzegli to dwaj marksiści: Antonio Gramsci z Włoch oraz Georg Lukacs z Węgier. Ten pierwszy uznał, że „Zachód musi zostać zdechrystianizowany poprzez długi marsz przez kulturę”. Uznano, że należy zniszczyć kulturowy konserwatyzm, gdyż tworzący syzygię z chrześcijaństwem jest głównym balastem na drodze zaprowadzenia bezbożnego komunistycznego ładu.
Rewolucja
Gramsci uznał, że zamiast walczyć z kapitalistami na drodze rewolucji robotniczej, należy zniszczyć kulturę, tradycyjny model rodziny i dobre obyczaje panujące w mediach, a to wszystko na drodze rzekomej „sprawiedliwości społecznej”, „tolerancji”, „poprawności politycznej” czy „pluralizmu kulturowego”. Polem batalii, na którym marksiści poczęli walczyć z narodami europejskimi, a zarazem cywilizacją łacińską były (i są po dzień dzisiejszy) programy edukacyjne w szkołach, media oraz rozrywka i sztuka. Lukacs prędko począł realizować nakreślony projekt. W 1919 roku został zastępcą komisarza kultury w krótkotrwałym bolszewickim reżimie Bela Kuna na Węgrzech. W szkołach zaprowadził pozbawiony tradycyjnych wartości program edukacji seksualnej. Promowano rozwiązłość seksualną, bezwstydność, tym samym kpiąc z etyki chrześcijańskiej i konserwatyzmu, w obronie którego stawało dojrzałe społeczeństwo.
Szkoła Frankfurcka
Takie były początki marksizmu kulturowego, o którym coraz częściej słychać z ust prawicowych komentatorów politycznych. W 1922 roku zainspirowana publikacjami i działalnością Gramsciego i Lukacsa Międzynarodówka Komunistyczna (Komintern) uznała, że pomysł prowadzenia batalii z cywilizacją łacińską na drodze tzw. marksizmu kulturowego to właściwa odpowiedź na komunistyczne rewolucje robotnicze, które nie przyniosły oczekiwanych efektów. Pod koniec 1922 roku, podczas zorganizowanego przez Włodzimierza Lenina spotkania w Instytucie Marksa-Engelsa w Moskwie, ustalono koncepcję, cele, narzędzia i skutki planowanej rewolucji kulturowej. Następnego roku w Weimarze w Niemczech powstała Szkoła Frankfurcka, marksistowski think-thank założony przez Georga Lukacsa, Herberta Marcuse’a i Theodora Adorno. Kulturowy terror, który zaprowadzili przedstawiciele Szkoły Frankfurckiej miał na celu zohydzić cywilizację okcydentu. Prowadzona przez Szkołę Frankfurcką propaganda została opakowana w pojęcia typu „sprawiedliwość”, „równość”, „braterstwo”, „tolerancja”, „wolność” i „miłość”, zaś wszelkie przejawy chrześcijańskie, w myśl koncepcji „osobowości autorytarnej” Theodora Adorno były sprowadzane do kategorii rasizmu, faszyzmu i ksenofobii. Chociażby za faszystowski uznawano tradycyjny model rodziny, chrześcijańską etykę seksualną, zaś sprzeciw wobec promocji dewiacji seksualnych określano mianem ksenofobii i mowy nienawiści.
Marksizm kulturowy dzisiaj
Czy to wszystko rażąco nie przypomina marksistowskiej papki, którą karmieni jesteśmy przez mainstreamowe media? Czy to nie tych, którzy sprzeciwiają się niszczeniu polskiej kultury, za czym stoi chociażby Oliver Frljić, określa się są mianem ksenofobów i faszystów? Adorno, który w 1930 roku wyemigrował do Hollywood uznał, że cywilizację Zachodu można rzucić na kolana poprzez rozrywkę, muzykę i popkulturę, która przecież wkradła się na sceny Teatru Powszechnego i Teatru Rozrywki, a teraz ma być prezentowana we Wrocławiu, bo z klasyką Stanisława Wyspiańskiego, nie ma przecież nic wspólnego. Naczelnym postulatem Szkoły Frankfurckiej jest swoista panseksualizacja przestrzeni publicznej, w czym specjalizował się Georg Lukacs. Czy swobodna ekspresja seksualna idąca w parze z profanacją świętości nie została zaprezentowana na warszawskiej i chorzowskiej scenie? Czy przedstawienie chorwackiego reżysera nie jest kwintesencją naczelnych postulatów szkoły z Weimaru, które wciąż są realizowane przez lewacką wierchuszkę?
Nienawiść Szkoły Frankfurckiej
Średnio zorientowany obserwator zauważy, że Szkoła Frankfurcka, również w obecnym kształcie, pod płaszczem bożka tolerancji, skrycie nawołuje do nienawiści na tle religijnym i narodowościowym. Tak jest również w przypadku „Klątwy”. Bo czy celem profanacji krzyża, podcieraniem się flagą Watykanu, figury papieża na szubienicy oraz zbieraniem datków na zabójstwo Kaczyńskiego, nie jest wzbudzenie w części społeczeństwa uczuć i postaw nienawiści oraz podburzaniu do popełnienia zbrodni na tych, którzy identyfikują się ze będącym na antypodach wobec marksizmu etosem chrześcijańskim i nauczaniem Ojca Świętego? Współcześni marksiści kulturowi, bez względu na to czy są świadomi swojej tożsamości czy nie, nie zaprowadzą bezbożnego porządku świata, pod warunkiem gdy podejmiemy właściwe kroki na drodze walki z nienawistnym, lewackim procederem. Widząc opieszałość samorządów, w tym przypadku samorządowców z Wrocławia, musimy wziąć sprawę w swoje ręce i nie dopuścić do bluźnierczego spektaklu nienawiści. 19 października stawmy się pod wrocławskim Impartem i powiedzmy stanowcze NIE obrazie uczuć religijnych i polskiej kultury, a z teatru kuźni nihilizmu uczyńmy kuźnię wartości.
Dzieje się to za cichą zgodą prokuratury i ministra sprawiedliwości i generalnego prokuratora Ziobro i jego świty.Były składane zawiadomienia do prokuratury już w związku z bluźnierstwem warszawskim, a więc dobrych kilka miesięcy temu. I co ? I nic ! ” Klątwa ” nadal grana, a bluźniercy są bezkarni. Ciekawy jestem jak będzie Ziobrę tłumaczył Ojciec Rydzyk, bo jego obrona wszystkich jak leci z PIS-u zakrawa już na kpinę i na cudzy grzech. Z pewnością wszyscy by wrzeszczeli i skocznie przeciwdziałali gdyby zamiast ” Klątwy” byłoby szydzenie z żydostwa.
Jest to kolejny etap wojny Żydów wytoczonej Panu Jezusowi Chrystusowi, Kościołowi Katolickiemu, katolikom i Polakom. Nawet piekła się nie boją !
Do czego zdolny jest PIS i czyich rozkazów słucha :
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/polska-zmieni-prawo-przestepstwem-z-nienawisci-bedzie-hejt-wobec-osob-lgbt/zv4hec2#mark
Nie ma co panikować. Nic się nie zmieni tak naprawdę. Pedał dalej będzie pedałem, a ciapaty ciapatym, a lewak lewakiem. „Klątwę” też puszczaja, chociaż obraża uczucia religijne.
Ale z drugiej strony, ciekawe czasy nastają. Zwłaszcza, że od dawna środowiska LGZBOCZEŃCÓWBT próbują zalegalizować pedofilię. Czyżby pedofil mógł niedługo oskarżać rodziców wykorzystanego dziecka o nienawiść?
Które miasto następne ?
Wystarczyłoby takich teatrów nie dotowac z publicznych pieniedzy. Zboczeńcy niechx wybulą własną kasę na swoje bluźnierstwa.