UJAWNIAMY! Prokuratura usprawiedliwia promocję banderyzmu w szkołach, a oskarża Polaka-przeciwnika szowinizmu
Ojciec, który w szkole swojej córki zerwał plakat z banderowską symboliką został oskarżony o nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, tymczasem dyrektorzy ukraińskich szkół w Polsce za propagowanie bestialskiej ideologii banderowskiej nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. Prokuratorzy usprawiedliwiają banderowskich propagandzistów, a oskarżają przeciwników szowinizmu.
Zbigniew Ziobro zaczyna reagować na haniebne wyroki i akty oskarżenia wymiaru sprawiedliwości. Tak jest w sprawie drukarza z Łodzi, który nie zgodził się na świadczenie usług przedstawicielom środowisk LGBT czy w mojej sprawie. Nie dał się wpisać w kłopotliwą retorykę Jarosława Kaczyńskiego, Beaty Szydło i Andrzeja Dudy, którzy potępiają mityczny antysemityzm, nie wspominając ani trochę o problemie antypolonizmu. To dobra prognoza. Istnieją realne nadzieje na to, że Ziobro wyleczy wymiar sprawiedliwości ze swoistej schizofrenii, której konsekwencją jest deprecjacja Polaków i faworyzacja banderowskich mniejszości w Polsce.
NIE dla banderyzmu – szybka reakcja i akt oskarżenia
W listopadzie ubiegłego roku jedna z wrocławskich szkół w ramach programu edukacyjnego pt. „Tolerancyjny Europejczyk” obchodziła dzień ukraiński. Krzysztof Madej odbierając swoją córkę ze szkoły, zerwał zawieszone na oknach i przed biblioteką plakaty, na których znajdowała się flaga, godło Ukrainy i symbole banderowskie. Plakaty odniósł do biblioteki, odłożył na stół, a bibliotekarkę zapytał „kto jest za to odpowiedzialny i czego nauczają w szkole”. Swoje zachowanie tłumaczył tym, że na ukraińskiej fladze znajdowały się symbole zbrodniczej organizacji OUN-UPA, co potwierdzili pedagodzy i dyrektor szkoły. Postawiono mu akt oskarżenia. Mężczyzna przyznał się do popełnionego czynu wyraźnie zaznaczając, że do żadnej nienawiści nie nawoływał.
W ubiegłą środę Sąd Rejonowy dla Wrocławia Fabrycznej rozpoczął rozpatrywanie aktu oskarżenia. Madejowi zarzucono publiczne nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych i etnicznych. Sąd nie pozwolił na zadawanie pytań świadkom przez oskarżonego i jego adwokata Stanisława Zapotocznego na temat ludobójstwa na Wołyniu i Kresach Wschodnich, stwierdzając, że nie są one związane ze sprawą. Za sprzeciwianie się antypolskiej zbrodniczej ideologii banderowskiej mężczyźnie grozi dwa lata pozbawienia wolności. Postawiono akt oskarżenia człowiekowi, który kierując się artykułem 13 Konstytucji Rzeczpospolitej, spełnił obywatelski obowiązek i nie pozwolił na promocję ukraińskiego szowinizmu. Dopuścił się czynu chwalebnego, ponieważ nie dość, że sprzeciwił się promocji ideologii, z rąk której stosunkowo niedawno zginęło kilkadziesiąt tysięcy Polaków, Romów, Ukraińców i Żydów, to również przed banderowską propagandą uchronił uczące się w szkole dzieci. Tego człowieka wymiar sprawiedliwości oskarżył o mowę nienawiści.
TAK dla banderyzmu – opieszałość prokuratury
Tymczasem, w szkołach z ukraińskim językiem nauczania w Polsce szerzony jest banderyzm – hybrydowy potwór powstały z krzyżówki ukraińskiego szowinizmu i niemieckiego nazizmu. W jego promocji wymiar sprawiedliwości nie dopatruje się przestępstwa.
W 2016 roku mecenas Jarosław Litwin z z Oławy z Fundacji Ku Korzeniom złożył zawiadomienie do prokuratury (PRZECZYTAJ) o możliwości popełnienia przestępstwa na terenie dwóch szkół w Polsce, gdzie gloryfikowani są zbrodniarze z OUN-UPA. Na reakcję prokuratury trzeba było długo czekać. Składający zawiadomienie przez miesiące otrzymywał jedynie informacje o tym, że akta są wysyłane z Bartoszyc do Olsztyna i na odwrót. W końcu otrzymał pismo, w którym prokurator informuje, że śledztwa w sprawie nie będzie.,
Blut und Boden
W zawiadomieniu wskazano Zespół Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania w Górowie Iławeckim, gdzie promowano ideologię banderowską, m.in. poprzez produkowanie, rozpowszechnianie i prezentowanie napisu w języku ukraińskim o treści „Sława Ukrajini – Herojam Sława” w barwach niebiesko-żółtych i czerwono-czarnych oraz flag w tych samych kolorach. Mecenas Litwin wskazał art. 256 § 1 i 2. Nie trzeba być wielce oczytanym, by wiedzieć iż okrzyk „Sława Ukrajini – Herojam Sława” to okrzyk-pozdrowienie ukraińskich szowinistów UPA oraz zbrodniarzy z policji politycznej OUN, którzy wymordowali dziesiątki tysięcy Polaków, a czerwono-czarne flagi nie są nawiązaniem do Majdanu Kijowskiego – jak współcześnie bronią się Ukraińcy – ale to barwy symbolizujące ziemię i krew (Blut und Boden) nawiązujące do szowinistycznej i rasistowskiej niemieckiej polityki eksterminacyjnej, z której czerpał ukraiński banderyzm. W tej sprawie prokuratura nie dość, że nie dopatrzyła się przestępstwa, to w uzasadnieniu odmowy śledztwa do aktów w Górowie Iławeckim nawet się nie odniosła.
„Bohater” Bandera i Ja
W zawiadomieniu do prokuratury wskazano również, że do popełnienia przestępstwa mogło dojść w ZS z Ukraińskim Językiem nauczania w Bartoszycach, gdzie propagowano totalitarny ustrój państwa oraz nawoływano do nienawiści na tle różnic narodowościowych poprzez nabycie, przechowywanie, posiadanie w księgozbiorze biblioteki szkolnej i prezentowanie książki w języku ukraińskim pt. „Stepan Bandera i Ja”, autorstwa Wity Lewickiej. W książce tej, zakupionej przez pełniącą funkcję funkcjonariusza publicznego dyrektora szkoły Lubomirę Tchórz, zawarte są treści gloryfikujące zbrodnie banderowców, a Stepan Bandera jest prezentowany jako nieskazitelny bohater ukraiński (TŁUMACZENIE KSIĄŻKI). Książka ma w sumie 47 stron i liczne ilustracje. Już na trzeciej stronie podręcznika przekonuje się, że „banderowcy nie byli faszystami, nie walczyli za Hitlera i nie mordowali niewinnych ludzi”. W książce próbuje się dowieść, że Polacy na wschodzie byli komunistami, a z takimi, jak i z faszystami „bohater” Bandera rozprawiał się bezkompromisowo – „tak jak należy”.
Członkowie OUN planowali przeprowadzenie narodowej rewolucji. – planowali powstanie przeciwko polskim i sowieckim okupantom, aby odbudować niepodległą Ukrainę. – Jak to sowieckich? – całkowicie straciłem orientację. – Ale tu zostało napisane, że Bandera żył w Galicji, a Galicja należała wtedy do Polski? – Prawidłowo, – zgodziła się bibliotekarka. – W tym czasie Ukraina znowu była podzielona między dwa państwa. Większa część znajdowała się w składzie Związku Radzieckiego, a zachodnie terytoria były pod władzą Polski. Ale w Polsce również działała Partia Komunistyczna, która otrzymywała wsparcie finansowe z ZSRR – jest napisane na 10 stronie podręcznika.
Bandera przedstawiany jest jak skromny, humanitarny bohater, a przy tym towarzyski żartowniś.
Mówi się, że Stepan Bandera był wielkim żartownisiem i umiał doskonale robić z siebie człowieka niepoważnego. On zachowywał się tak, że nawet najprzenikliwszy obserwator nigdy nie zgadłby, że ma przed sobą lidera ruchu wyzwoleńczego – napisano na 33 stronie
Pod koniec książki, ukraińskie dzieci mogą się dowiedzieć jakich okropnych katuszy doświadczył Bandera.
Przykładem męstwa stało się zachowanie Bandery w czasie procesu warszawskiego. Początkowo policja nie wiedziała, że w jej ręce wpadł lider OUN. Kiedy się o ty dowiedziała bezwzględnie go torturowała. Nie bacząc na nieludzkie męki, przewodniczący OUN, zachowywał się godnie – czytamy na stronie 40 podręcznika.
Hitler i Ja
W zawiadomieniu, w oparciu o opinię biegłego profesora – wybitnego znawcy szowinizmu i ukraińskiej odmiany nazizmu – wykazano jednoznacznie, że propagowanie tych idei w szkole na terenie Rzeczypospolitej Polskiej jest niezgodne „nie tylko z uczuciem przyzwoitości czy prawdy historycznej, ale również kodeksem karnym”. Wskazano cały szereg artykułów kodeksu karnego: art. 256 § 1 kk w zw. z art. 256 § 2 kk w zw. z art. 231 §1 kk w zw. z art. 11 §2 kk. w zw. z art 12 kk. Ponadto w zawiadomieniu uwzględniono analogię, która prowadzi do pytania: Czy w szkołach z niemieckim językiem nauczania użytkowany byłby elementarz pt. „Adolf Hitler i Ja”, gdzie przywódca III Rzeszy byłby przedstawiany jako niekwestionowany autorytet dla dzieci i młodzieży, wspaniały organizator i bojownik walczący z „okupantami niemieckiej ziemi”?
„Podręcznik po promocji”
Prokuratura w tej sprawie nie dopatrzyła się popełnienia przestępstwa. Uznano, że udostępnianie w bibliotece szkolnej książki propagującej antypolonizm, szowinizm i rasizm nie wypełnia znamion czynu zabronionego. W sprawie nie przesłuchano głównego świadka w sprawie Tomasza Maciejczuka, który o skandalu poinformował zawiadamiającą prokuraturę fundację i dokonał tłumaczenia podręcznika „Bandera i Ja”. Przesłuchano jedynie panią dyrektor Lubomirę Tchórz, która uznała, że książkę o Banderze kupiła na Ukrainie po okazyjnej cenie i to promocja skłoniła ją do dokonania transakcji. Prokurator Adam Jaroczyński z Prokuratury Rejonowej Olsztyn-Północ napisał w uzasadnieniu, że u pani Tchórz „nie dopatrzył się szczególnego, intencjonalnego zabarwienia” i „warunkiem karalności propagowania faszystowskiego lub totalitarnego ustroju państwa jest publiczny charakter propagandy, tj. czynienie jej dostępnej większej, bliżej nieokreślonej liczbie osób (publikacje, zebrania itd.)”. Jakimi kryteriami kierował się prokurator Jaroczyński, skoro w udostępnieniu w publicznej bibliotece szowinistycznego podręcznika oraz publicznym prezentowaniu symboli bezpośrednio nawiązujących do zbrodniczego banderyzmu, nie dopatruje szerzenia nienawiści i publicznego charakteru propagandy? Co zatem trzeba zrobić, żeby być sądzonym za banderyzm? Trzeba wsadzić komuś kosę w plecy? A może przybić do odrzwi szkolnych znienawidzonego Lacha? Tłumaczenie prokuratora jest zwykłym krętactwem, który dowodzi tego, że prawda i prawo to nie kryteria którymi kieruje się grono prawników, ale to własne, w tym przypadku polonofobiczne i pro-banderowskie widzimisię. Takim kryterium kierowano się się w Olsztynie oraz we Wrocławiu. Ponadto warto zwrócić uwagę na inny fakt, który jeszcze dobitniej demaskuje schizofrenię wymiaru sprawiedliwości, który miejmy nadzieję, że niebawem zostanie uzdrowiony przez ministra Zbigniewa Ziobrę. Podczas gdy prokuratura nie dopatruje się przestępstwa, a nawet skandalu w wywieszaniu w polskiej szkole flag i plakatów z symbolami nawiązującymi do zbrodni banderowskich, a zrywanie ich traktuje jak akt przestępczy, zupełnie inaczej postępuje się z polskimi symbolami. W 2014 roku nieznany z imienia i nazwiska funkcjonariusz policji dokonał konfiskaty proporców przedstawiających Szczerbiec, które narodowcy z Młodzieży Wszechpolskiej wieźli na Marsz Niepodległości do Warszawy. Policjant jako podstawę prawną podał właśnie art. 256 §1 kk. O sprawie została powiadomiona prokuratura. Była tak bezczelna, że zawiadomienie zupełnie zignorowała.
Warto wspomnieć, że składający zawiadomienie do prokuratury ws. szerzenia nienawiści i ustroju totalitarnego w ukraińskojęzycznych szkołach, domagał się przeszukania pozostałych szkół o podobnym profilu. Prokuratura go zignorowała.
Schizofrenia i obłuda
Wymiar sprawiedliwości w Polsce wciąż choruje na pewnego rodzaju rozdwojenie jaźni. Deprecjonowani są patrioci, ci którzy sprzeciwiają się antypolonizmowi, szowinizmowi i rasizmowi, zaś nie-Polacy, którzy promują totalitaryzm są wręcz faworyzowani. W Polsce łamana jest konstytucja poprzez szerzenie ustroju totalitarnego (por. art. 13), a w sprawie nie interweniują ci, którzy najwięcej krzyczą o demokracji. Milczy Nowoczesna, Platforma Obywatelska, Obywatele RP, Komitet Obrony Demokracji i Gazeta Wyborcza… Milczą lewackie ośrodki, które podobno walczą z rasizmem, ksenofobią i antysemityzmem… To nie przypadek, a kolejny dowód na to, że na żadnej demokracji im nie zależy, a pod przykrywką pięknych haseł, udzielają cichej zgody na antypolonizm, w którego ramach mieści się zbrodniczy szowinizm ukraiński. Doskonale zdają sobie sprawę, że potępiając polski nacjonalizm i patriotyzm, będą podsycać nastroje społeczne w Polsce i podważać morale polskiego społeczeństwa, a przecież na tym zależy marksistom kulturowym. Biorąc pod uwagę fakt, że Prokuratura Krajowa interweniowała w sprawie postawionego mi aktu oskarżenia, w którym zarzucono mi sianie nienawiści wobec Ukraińców za to że sprzeciwiłem się zbrodniczej ideologii banderowskiej, wierzę gorąco, że tak również będzie w przypadku Krzysztofa Madeja. Jednak to nie wystarczy. Zbigniew Ziobro musi radykalnie wyczyścić szeregi wyrażających zgodę na antypolonizm prokuratorów i sędziów, ponieważ jeśli tak się nie stanie, w Polsce rozpanoszy się zupełne bezprawie, Polacy głoszący prawdę historyczną będą oskarżani o rasizm i antysemityzm, a pobłogosławiona przez mieszkające w Polsce lewactwo i nabierająca coraz większego rozpędu za wschodnią granicą brunatna siła, może stać się dla nas realnym zagrożeniem.
Co się w tym kraju dzieje?! Osoby, które walczą z Polakami są OK, Polacy, którzy się bronią są karani. To jest Polska, czy co?
Jakim prawem w ogóle są w Polsce ukraińskie szkoły z ukraińskim programem nauczania? Jeśli naprawdę są tak tępi, że nie potrafią nauczyć się naszego języka, z którego pochodzi chyba 70% słów, to niech przynajmniej mają polski program przetłumaczony na ukraiński. W życiu bym się nie spodziewał, że w Górowie Iławeckim będą takie cuda, bo byłem tam kiedyś – to jest naprawdę malutkie miasteczko – taka trochę większa wieś, bo nie mają chyba nawet 5 tyś mieszkańców.
Scyzoryk sam się otwiera w kieszeni!
Największym zagrożeniem dla prawa w Polsce są bandy antypolonistyczne prokuratorsko-sędziowskie ale to się zmieni i to wkrótce.
tekst jest tak naiwny i przesiąknięty czystą nienawiścią do wszystkiego co ukraińskie, że jego wiarygodność jest na tym samym, żenującym poziomie co słusznie krytykowana książeczka „Bandera i ja” ((( w obu przypadkach mamy do czynienia z głupotą i histerią!!! na koniec zapytam polskich nacjonalistów – co ma wspólnego bóg z ojczyzną???
Bóg… Widzisz rezunie to słowo, które przez wieki było nadzieją dla milionów Polaków. Nadzieją na odrodzenie Polski, na sprawiedliwość i uczciwość. Trzeba być kompletnym ignorantem, lub mieć bardzo złe intencje, by godzić się na obecny stan rzeczy w stosunkach z Ukrainą. Piszesz, że tekst jest „przesiąknięty nienawiścią do wszystkiego co ukraińskie”. Jednak w zderzeniu z tym, co się dziś dzieje na Ukrainie, w zderzeniu z jawnym gloryfikowaniem zwykłego zwyrodnialca i jego sadystycznych kompanów, ten tekst jest bardzo spokojny i wyważony.
Mieszkaliśmy na Wołyniu. Ojciec był osadnikiem wojskowym. W 1942 roku zaczęły przychodzić do nas wieści o napadach i mordach banderowskich, ale w miejscowościach oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów. Mama wtedy zaczęła prosić ojca żebyśmy wyjechali do krewnych pod Lublinem. Ojciec się zastanawiał, ale w końcu zadecydował, że narazie zostaniemy. Mamy we wsi dobrych sąsiadów i kilku bliskich przyjaciół wśród Ukraińców. Nie powinno się nam stać nic złego, ponieważ mimo tych strasznych wieści, ukraińscy sąsiedzi wciąż okazywali nam, jak zwykle, przyjaźń.
Którejś nocy pies zaczął głośno szczekać. Rozległy się dwa strzały i pies zamilkł. Głośne łomotanie do drzwi poderwało nas wszystkich z łóżek. Ja wyskoczyłem do sieni i słyszałem jeszcze ojca jak krzyczał – „Nie otwieraj!” Ale oni wywalili już drzwi i wpadli do domu, a ja zostałem zasłonięty, przyciśnięty drzwiami do ściany w rogu sieni. Zaczęli w domu strzelać i ja wtedy uciekłem na podwórze. Ukraińscy sąsiedzi już byli w stajni i oborze, zabierali konie i bydło. Na drodze biegali mężczyźni z bronią, niektórzy strzelali. Księżyc jasno świecił, nie wiedziałem gdzie uciec. Zobaczyłem zabitego psa i wtedy pobiegłem i schowałem się do jego pustej budy. Chwilę potem oni wyprowadzili wszystkich z domu na podwórze. Mama, siostry i brat strasznie płakali. Ojciec prosił o litość naszych sąsiadów, a ukraińcy krzyczeli że trzeba rezać Lachiw i strzelali w powietrze. Kilku było pijanych. Śmiali się, bili ojca…
Wszystko to działo się kilka kroków ode mnie, a ja się strasznie bałem, że mnie zobaczą… Na początek ojca przywiązali mocno do kobyłki na której się piłowało drzewo. Potem ten, który trzymał za włosy mojego brata, nagle poderżnął mu nożem gardło i pchnął na ziemię. A on się tak rzucał i krew… Mama z płaczem wyrwała się i chciała do niego podbiec, ale ten z bronią strzelił jej w głowę i upadła… Wtedy najstarsza siostra, która była w ciąży, zemdlała i przewróciła sie na ziemię… Potem ten z nożem poderżnął gardło mojej starszej siostrze… Zamknąłem oczy, żeby tego nie widzieć. Potem któryś z nich przyniósł piłę i zaczęli nią piłować ojca… Ja nie mogłem na to patrzeć… Słyszałem tylko jak on strasznie krzyczał, strasznie… Potem tylko jęczał i rzęził… Potem przestał… A oni się śmiali i krzyczeli coś o Lachach… A potem przynieśli wiadro wody i ocucili najstarszą siostrę… Ona wtedy zaczęła ich prosić żeby jej nie zabijali… bo będzie miała dziecko… Trzymało ją kilku, a jeden rozciął jej brzuch… Ona tak strasznie krzyczała… tak strasznie… Potem przynieśli kota i wpychali jej w miejsce płodu, który przedtem wycięli nożem… Kot przeraźliwie miałczał, a potem wyrwał się i uciekł… A ona tak leżała… Potem oni przestali krzyczeć, ale wciąż się śmieli i weszli wszyscy do naszego domu… Wciąż wychodzili i znowu wchodzili… Wciąż coś wynosili… A ja byłem skulony w tej budzie, tylko w koszuli, bałem się strasznie… To wszystko trwało tak długo… Zaczynało świtać. Kiedy nikogo nie było w pobliżu, wyczołgałem się ukradkiem z budy. Na podwórzu już nikt nie żył. Bałem się na nich spojrzeć…
Uciekłem na pole za domem, tam niedaleko był las. Dobiegałem do niego i wtedy ktoś mnie cicho zawołał. Przestraszyłem się okropnie, ale to była sąsiadka, Polka. Uratowała się z dziećmi, bo do nich przyszli trochę później i zdążyła jeszcze uciec, ale jej męża Ukraińcy zabili. Okryła mnie chustką, bo było mi bardzo zimno. Ukrywaliśmy się w lesie cały dzień, do zmroku. Widzieliśmy jak palą się nasze domy. Wieczorem zaczęliśmy uciekać, obchodząc naokoło wioski w których mieszkali ukraińcy. Nad ranem doszliśmy do wsi, w której było dużo Polaków. Wielu miało broń. Zawieźli nas nazajutrz furmanką do jakiegoś miasta, a stamtąd pojechaliśmy z sąsiadką do moich krewnych.
„W październiku 1944 r. byłam w Zaleszczykach, widziałam jak nurt rzeki niósł drzwi, na których leżało 5 trupów: matka z czwórką małych dzieci przywiązana kolczastym drutem. Drzwi te zaczepiły o wystający pień drzewa i zatrzymały się przy brzegu. Wielu ludzi poszło oglądać to makabryczne widowisko. Podobnych scen codziennie było w okolicy więcej. […] Kiedy byłam w Zaleszczykach, widziałam w kostnicy kobietę o imieniu Bronisława z Uhrynkowiec. Nazwiska jej nie zapamiętałam. Miała zdartą skórę z czoła i zawiniętą niczym beret na głowie. Na rękach miała podobnie zdjętą skórę i naciągniętą na dłonie. Był to widok przerażający. Jak bardzo oprawca musiał być zwyrodniały, aby w ten sposób męczyć bezbronną kobietę. Czy takich zwyrodnialców można nazywać żołnierzami UPA, walczącymi o wolną Ukrainę?”
Zbrodnia UPA na polskich mieszkańcach wsi Latacz, położonej w powiecie zaleszczyckim województwa tarnopolskiego
Październik 1939 roku
1 października w gajówce we wsi Szack pow. Luboml Ukraińcy zamordowali Polaka – gajowego.
2 października we wsi Wytyczno koło Włodawy Sowieci z pomocą Ukraińców rozstrzeliwali ujętych po walce żołnierzy polskich. „W tej akcji „wyróżnił się” miejscowy Ukrainiec Paweł Dyksa” (Karol Liszewski/Ryszard Szwłowski/ „Wojna polsko-sowiecka 1939 rok”, s. 114).
Na początku października we wsi Kodeniec, na wschód od Parczewa, oraz w okolicach tej wsi, miejscowi Ukraińcy zamordowali ponad 20 żołnierzy „kleberczyków”, którzy po bitwie pod Kockiem nie chcieli pójść do niewoli niemieckiej i przedzierali się do swoich domów rodzinnych. Ich ciała zakopane w stodole przypadkowo odkryte zostały w latach siedemdziesiątych i potajemnie przeniesiono je na cmentarz w Parczewie (Karol Liszewski…., s. 381 – 382).
Od 25 września do 7 października w Chełmie ludność polską terroryzują bojówki żydowsko-ukraińskiej „czerwonej milicji”. „Znęcają się w okropny sposób nad polskimi żołnierzami, że aż strach pisać. Głodnych i pobitych trzymają po tygodniach w parszywych komórkach. Naprowadzają bolszewików na domy oficerów i podoficerów” (Jerzy Masłowski; fragment pochodzi z: „Agresja sowiecka 17 września 1939 roku na Kresach Wschodnich i Lubelszczyźnie” Lublin 2009, s. 132). Więzienie zapełnili aresztowanymi polskimi policjantami, oficerami i urzędnikami, których Sowieci wywieźli w głąb Rosji.
15 października we wsi Chmieliska, pow. Skałat, „czerwona milicja ukraińska” pobiła nocą Polaka w jego domu, w wyniku czego zmarł.
W połowie października we wsi Poczapy pow. Luboml milicjant ukraiński zastrzelił Polaka – leśniczego.
21 października w mieście Kołomyja woj. stanisławowskie czerwona milicja ukraińska aresztowała 4 Polaków, z których 3 zostało rozstrzelanych w lesie koło Piaseczna w pobliżu Stanisławowa; rozstrzelano wówczas około 20 Polaków.
22 października 1939 roku na Kresach Polskich okupowanych przez Sowietów zorganizowali oni tzw. „wybory do zgromadzeń ludowych”. 27 października 1939 roku Zgromadzenie Ludowe Zachodniej Ukrainy ogłosiło we Lwowie odezwę w sprawie wejścia Zachodniej Ukrainy w skład ZSRR , natomiast Prezydium Rady Najwyższej ZSRR włączyło ją w skład USRR 1 listopada 1939 roku.
31 października we wsi Milno pow. Zborów, bojówka OUN ograbiła młyn będący własnością Polaka oraz spaliła gospodarstwo jego brata. Właściciela młyna zamordowali, a jego 18-letnia córka ukrywająca się w budynku spłonęła żywcem.
W październiku 1939 roku we wsi Hłoboczek Wielki pow. Tarnopol milicja ukraińska aresztowała 2 byłych policjantów polskich, którzy zaginęli bez wieści. We wsi Holhocze, pow. Podhajce, we młynie Ukraińcy zamordowali polskiego gospodarza mielącego zboże.
We wsi Korczów pow. Rawa Ruska w wyniku donosów Ukraińców Niemcy wywieźli do Oświęcimia 3 Polaków, którzy tam zginęli. We wsi Cewków pow. Lubaczów Ukrainiec podrzucił Polakowi do stodoły karabin i doniósł do Niemców, którzy Polaka rozstrzelali. We wsi Nieświcz pow. Łuck milicja ukraińska zamordowała 4 Polaków. W okolicach miejscowości Kołki pow. Łuck Ukraińcy wymordowali kilkuosobową rodzinę polską o nazwisku Wąchała.
W wielu miejscowościach Wołynia przez całą jesień trwają grabieże mienia i zabójstwa Polaków, często pod szyldem „milicji” („Ukraińcy i Żydzi zakładają czerwone opaski”), „komitetów” (selrady), np. we wsi Berezne (pow. Krzemieniec). We wsi Białozorka pow. Krzemieniec, komisja ukraińsko-żydowska (selrada) ograbiła Polaków (osadników wojskowych) i kazała im opuścić swoje zagrody. To samo spotkało Polaków w osadzie wojskowej Weteranówka, pow. Krzemieniec, gdzie komisja ukraińsko-żydowska osadników wypędziła, ograbiła ich dobytek, a następnie osada została zniszczona, że nie pozostało z niej śladu.
Październik 1944 roku
Dotychczas zebrałem informacje dotyczące 165 miejscowości, w których w miesiącu październiku 1944 roku nacjonaliści ukraińscy dokonali morderstw na ludności polskiej, w tym z ustaloną datą dnia jest to 78 miejscowości, oraz z określonym tylko miesiącem („w październiku 1944 roku”) 87 miejscowości. Poniżej wymienione są przykłady tych zbrodni.
1 października we wsi Trójca pow. Borszczów Ukraińcy zamordowali 2 Polaków, w tym kobietę.
2 października we wsi Dźwiniacz pow. Zaleszczyki zamordowali 11 Polaków oraz na terenie majątku 17 Polaków; łącznie 28 Polaków.
Od 1 sierpnia do 3 października 1944 roku w Warszawie podczas powstania różne formacje ukraińskie zamordowały od 3270 do 16 350 Polaków. (Marian Kałuski: „Udział Ukraińców w zdławieniu Powstania Warszawskiego”; 2004-08-06; Wirtualna Polonia).
3 października we wsi Burgau pow. Lubaczów miejscowi Ukraińcy zamordowali 2 Polki: matkę z córką, natomiast we wsi Gorajec pow. Lubaczów upowcy zamordowali także 2 Polki: matkę z córką. We wsi Zalesie pow. Borszczów Ukraińcy zamordowali 3 Polaków.
4 października we wsi Bihale pow. Lubaczów zamordowali 17-letnią Polkę. We wsi Borynicze pow. Bóbrka banderowcy zmordowali 9 Polaków i 4 Ukraińców. We wsi Germakówka pow. Borszczów zamordowali 27 Polaków, w tym 3 rodziny od 4-miesięcznego niemowlęcia po dziadków. ”Według moich informacji 4-10-1944r. zginęli moi przodkowie Holikowie z Germakówki. Spalono też dom moich pradziadków Holików. W domu był prapradziadek Emil Holik, pradziadek Józef Holik i jego żona Emilia. Józefowi obcięli głowę. Mój dziadek Franciszek Holik (pracownik kolej), który przyszedł do swoich rodziców na obiad, bo tam chodził gdyż do domu miał daleko, mieszkał na ul. Leśnej, znaleziono go w sieni zabitego. Jadwiga Holik Poniatowska wraz z małym Krzysiem – 9 miesięcznym, żona Adama Poniatowskiego zabitego na weselu u Szczerbów(…) Julian Holik został zastrzelony, miał 11 lat, był pięknym chłopcem, miał głowę w białych lokach, znaleziono go w kącie koło pieca. Z tego co wiem, to wszyscy leżą na cmentarzu w Germakówce. Poszukuje informacji odnośnie mojej babci, Joanna Kowalska-Holik, nikt o niej nie wie co się stało, mój tata tylko mówi, ze zmarła mu na rękach, a rodzina Kowalskich mieszkała w Zaleszczykach i Iwaniu” (Zuzanna Holik, w: http://www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl). H. Komański, Sz. Siekierka…, na s. 38 podają, że w dniu tym zostali zamordowani: „Rodzina Holików – 15 osób, dziadkowie, dzieci i wnuki. Wśród nich był Adolf Holik, który przyjechał z Wojska Polskiego na przepustkę, jego żona Jadwiga z d. Hnatiuk oraz ich około czteromiesięczne dziecko i kilku sąsiadów, którzy nocowali u Holików”.
5 października we wsi Panowice pow. Podhajce Ukraińcy zamordowali 2 Polaków.
6 października we wsiach: Czarnokońce Wielkie pow. Kopyczyńce, Laskowce pow. Trembowla, Młodiatyn koło Peczeniżyna pow. Kołomyja, Wasylkowce pow. Kopyczyńce banderowcy dokonali pojedynczych morderstw na Polakach.
7 października we wsi Dobromirka pow. Zborów zamordowali 27 Polaków: „Tego dnia wczesnym rankiem członek OUN Bic Iwan – [referent ds.] gospodarczych wsi Dobromirka powiedział mi, że mam zająć się robotą polegającą na walce i likwidacji Polaków z tej wsi. Na jego polecenie, jako członek OUN i oddany nacjonalista, wziąłem swój karabin, który posiadałem od 1943 roku, i zabrałem się za wspomnianą „robotę”. Oddali do mojej dyspozycji 4 ludzi z bandy „Mecza” i poszedłem z nimi po rodziny Polaków, które przyprowadziłem na rozstrzelanie. /…/ Przyprowadziłem Krawczuka Dymitra, jego żonę Krawczuk Sabinę, córkę Stefanię, syna Włodzimierza i jeszcze jedną dziewczynę z Lisieczyniec, która u nich nocowała, jej imienia i nazwiska nie znam; Rudziela Adama, Rudziel Annę, Rudziel Helę, Dzinowskiego Adama i jego żonę Dzinowską Praskowię. W sumie przyprowadziłem 10 osób, to znaczy całe 3 rodziny. Zaprowadziłem ich do stodoły Drobnickiego. Potem ze stodoły zagnano ich do jakiejś piwnicy i wszystkich rozstrzelano z karabinu maszynowego. Następnie rzucono na nich granat. /…/ Pozostałe 17 osób przyprowadzili Moroz Myrosław i Zajac Myrosław. Udział w rozstrzeliwaniu brali następujący ludzie z naszej wsi: Kocewał Stepan, Hłowan Roman, Ołejnyk Wołodymyr, Wojzitśkyj Pawło, Zajac Myrosław i Moroz Myrosław. Pozostałych nie znam, bo byli z obcej bandy. Gdy wszystkie 27 osób zapędzono do piwnicy, to od razu tam wszystkich rozstrzelano z karabinu maszynowego.” (Fragmenty protokołu przesłuchania Bohdana Piczuhy z 1 grudnia 1944 r. ; w: http://koris.com.ua/other/14728/index.html?page=311). Siemaszko i inni podają na s. 456 (tarnopolskie),że napad był wiosną 1944 roku, banderowcy udający żołnierzy radzieckich zamordowali 25 Polaków, w tym 9 osób występuje jako NN.
Tego dnia we wsi Warwaryńce pow. Trembowla upowcy zamordowali 5-osobową rodzinę polską.
8 października we wsi Hleszczawa pow. Trembowla zamordowali 24 Polaków, natomiast we wsi Strusów pow. Trembowla zamordowali 2 Polki.
9 października we wsi Hałuszczyńce pow. Skałat banderowcy ubrani w mundury żołnierzy sowieckich uprowadzili i po torturach zamordowali dwóch 16-letnich chłopców polskich. We wsi Skorodyńce pow. Czortków upowcy zamordowali 18 Polaków, w tym matkę z 4 dzieci, matkę z 3 dzieci; mężczyźni byli powołani do WP. „Zofia Bandura (Wasylkowa) udała się do pobliskiej wsi Biała po karmę dla krowy, jedynej żywicielki. Na drodze została zamordowana, a jej zwłoki ludobójcy wrzucili do rzeki. Osierociła 6-cioro dzieci (jej mąż przebywał w tym czasie na wojnie). […] Franciszka Bandura, c. Marcina Szatkowskiego, została zatrzymana na drodze do Czortkowa z trójką małych dzieci. Była w ciąży. Banderowcy związali ją razem z dziećmi drutem kolczastym i wrzucili do Seretu. Jej mąż w tym czasie był w wojsku na froncie” (Bronisława Bandura; w: Komański…, s. 692). We wsi Tudorów pow. Kopyczyńce banderowcy odrąbali ręce i zamordowali 2 Polaków: matkę i jej dziecko.
10 października we wsi Hałuszczyńce pow. Skałat w poszukiwaniu uprowadzonych dzień wcześniej dwóch chłopców 16-letnich wybrały się ich matki wraz z 15-letnim chłopcem ukraińskim i ślad po nich zaginął.. We wsi Hulaj Pole należącej do sołectwa Maksymówka pow. Zbaraż Ukraińcy zamordowali 3 Polaków: ojca z 15-letnią córką oraz kobietę, pracownicę stacji kolejowej. We wsi Potoczyska pow. Horodenka banderowcy zamordowali 55 mieszkańców, gdyż pracowali w kołchozie: 5 Polaków i 50 Ukraińców.
11 października we wsi Hulskie pow. Lesko zamordowali 4 Polaków.
12 października we wsi Kłodno Wielkie pow. Żółkiew zamordowali 16-letniego Polaka. We wsi Okno pow. Skałat została zamordowana przez banderowców siostra zakonna Ludwika Biegalska, szarytka. We wsi Ostapie pow. Skałat Ukraińcy uprowadzili i zamordowali 5 Polaków.
13 października we wsi Zeżowa pow. Zaleszczyki zamordowali 2 Polaków, w tym kowala.
Nocą z 13 na 14 października we wsi Szutromińce pow. Zaleszczyki zamordowali 7 Polaków, rodzinę 5-osobową z 3 dzieci oraz leśniczego z synem.
14 października we wsi Honiatyn pow. Hrubieszów Ukraińcy wymordowali 23 rodziny polskie.
15 października we wsi Capowce pow. Zaleszczyki banderowcy zamordowali 4-osobową rodzinę polską oraz w miesiącu październiku 6 Polek na drodze do miasteczka Tłuste; razem 10 Polaków.
16 października we wsi Borowa Góra pow. Lubaczów zamordowali 1 Polaka oraz we wsi Stare Sioło pow. Lubaczów także 1 Polaka.
17 października we wsi Szczutków pow. Lubaczów zamordowali 1 Polaka.
18 października we wsi Mołodycz pow. Jarosław zamordowali 3 Polaków.
19 października we wsi Daszawa pow. Stryj zamordowali 21 Polaków, natomiast we wsi Kretowce pow. Zbaraż 9 Polaków.
20 października we wsi Dołhobyczów pow. Hrubieszów zamordowali 15 Polaków. We wsi Leszczków pow. Sokal 4-osobową rodzinę polską. We wsi Modryń pow. Hrubieszów 9 Polaków. We wsi Ostrowczyk pow. Trembowla 37 Polaków. W kol. Reczyszcze pow. Dubno upowcy z bojówki „Żuka” zamordowali 2 Polki, siostry oraz Ukrainkę.
21 października we wsi Kułakowce pow. Zaleszczyki banderowcy zamordowali 8 Polaków, w tym 2 kobiety.
22 października we wsi Cygany pow. Borszczów uprowadzili i zamordowali 2 Polaków wracających z kościoła. We wsi Dżurów pow. Śniatyn zamordowali 3 Polaków.
23 października we wsi Trójca pow. Śniatyn upowcy z sotni „Rizuna” spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 86 Polaków (głównie kobiety i dzieci, ponieważ mężczyźni byli powołani do WP), 1 Żydówkę, którą ukrywali Polacy oraz 9 Ukraińców. „Przez szczeliny w ścianie widziałem, jak wyprowadzono z chaty moich teściów. Kazano im przynieść miski na krew. Teściowi obcięto rękę, a teściowej pierś, szybko skonali” (Józef Laskowski; w: Siekierka…, s. 661; stanisławowskie). „Najbardziej torturowany był Marcinkowski. Jego żona, Petronela, która cudem ocalała, opowiadała później, że przywiązano jej męża drutem kolczastym do sieczkarni, jej kazano trzymać przy nim zapaloną świeczkę, a oni rzucali w niego nożami” (Józef Dadyński; w: Siekierka…, s. 651; stanisławowskie). „Następnego dnia ja z bratem Józefem poszliśmy z Zabłutowa do Trójcy dowiedzieć się, co się stało z mamą. Idąc przez wieś widzieliśmy trupy pomordowanych Polaków. Widziałem leżącego w przydrożnym rowie mojego kolegę, którego imienia i nazwiska nie pamiętam. Leżał na plecach. W twarz miał wbitą siekierę. Był w moim wieku, miał 10 lat. Widziałem także na drodze klęczącą nago 18-letnią dziewczynę, mieszkankę Trójcy. Nazwiska jej nie pamiętam. Nie żyła, ale trwała w pozycji klęczącej. Miała wyłupione oczy oraz zerwaną skórę z piersi i obu rąk od łokci do dłoni. /…/ Przy kościele zobaczyliśmy zamordowana naszą sąsiadkę wraz z mężem. Z tego co pamiętam, to nazywali się Grubińscy, ale pewien tego nie jestem. Przed kościołem widziałem zwłoki kilkudziesięciu osób. Zostały zamordowane siekierami, nożami, łomami i innymi twardymi narzędziami. Nie byli zastrzeleni. Widziałem w wózku dziecięcym zamordowana 2-letnią dziewczynkę, córkę Grubińskich, która miała wbity w brzuch nóż. Po wejściu do kościoła zobaczyliśmy również wiele ciał zamordowanych ludzi. Dorośli mówili, że ci w kościele zginęli od granatów wrzucanych do środka przez bandytów. Zamknęli się przed atakującymi. Uciekłem z tego kościoła, gdyż widok porozrywanych ciał był straszny. Te widoki były tak straszne, że przez wiele lat śniły mi się ciała pomordowanych i pościg bandytów za nami i noc w noc budziłem się zlany potem” (Zdzisław Krzywiński; w: Siekierka…, s. 660 – 661; stanisławowskie). „Wtedy już płonęły polskie domy, bydło strasznie ryczało, bo i krowy się paliły, na polach biegały „popieczone” świnie. Z tej kukurydzy uciekliśmy do domu Ukrainki o imieniu Wasiuta. Zastaliśmy tam wielu Polaków, którzy ukrywali się przed banderowcami. Większość stanowiły dzieci. W pewnej chwili przyszła do tego domu córka tej Ukrainki Wasiuty. Miała narzeczonego – banderowca. Weszła i powiedziała do matki: „Dlaczego przyjęłaś tyle mięsa do domu?” Po usłyszeniu tych słów uciekliśmy. Ja z Kazimierzem schowaliśmy się pomiędzy płotem a stajnią, mama przykryła nas liśćmi, a sama ukryła się w pękniętej wierzbie. Kiedy byłam w domu Ukrainki Wasiuty widziałam, jak banderowcy podpalili Emilię Spólnicką i Stanisława Spólnickiego. Było dwóch banderowców, też po cywilnemu. Tych także nie znałam. Jeden z nich miał w butelce benzynę. Widziałam, jak oblał nią Emilię i Stanisława, a następnie podpalił. Drugi trzymał ich, a kiedy już płonęli – puścił. Płonąc przebiegli kawałek i padli. Spłonęli żywcem. /…/ Otworzyłam furtkę i upadłam na zwłoki. Były to zwłoki matki z sześciorgiem dzieci. Nazywali się Grzegorczuk. Imion nie pamiętam. Matka miała rozerwane usta, a dzieci zginęły od strzałów. Najstarsze z tych dzieci miało 11 lat, najmłodsze było niemowlęciem. /…/ Widziałam też moją nauczycielkę, nie pamiętam nazwiska, która miała przybite ręce gwoździami do gospody” (Aleksandra Mazur; w: Siekierka…, s. 662; stanisławowskie). „Szczególnym okrucieństwem wyróżniał się jeden banderowiec; kiedy któryś z nich chciał zastrzelić niemowlę, ten powiedział: „Szkoda kul” i zabił dziecko pilnikiem. Widział to chłopiec ukryty pod łóżkiem /…/ Widziano półroczne dziecko z wbitym w czółko pilnikiem ślusarskim” („Na Rubieży” nr 5/1993). Od naocznych świadków dowiedziałem się również o tragicznej śmierci Ładowskiej Katarzyny, której banderowcy podcięli gardło, a jej małoletniemu synowi kazali trzymać miskę, aby ściekała do niej krew” (Kazimierz Moździerz; w: Siekierka…, s. 665; stanisławowskie).
24 października we wsi Majdan Górny pow. Nadwórna podczas nocnego napadu banderowcy i miejscowi chłopi ukraińscy obrabowali i spalili 15 gospodarstw polskich oraz zamordowali 53 Polaków, całe rodziny. We wsi Toki pow. Zbaraż Ukraińcy zamordowali 3 Polaków, w tym kobietę, oraz w październiku 7-osobową rodzinę polską, tj. razem 10 Polaków.
25 października we wsi Łosiacz pow. Borszczów spalili 4-osobową rodzinę polską w jej własnym domu. We wsi Peresławice pow. Hrubieszów zamordowali 28 Polaków. We wsi Śródopolce pow. Radziechów zniszczyli 40 gospodarstw polskich i zamordowali 9 Polaków. We wsi Wasylków pow. Kopyczyńce uprowadzili Polkę, która zaginęła.
26 października we wsi Olejów pow. Zborów zamordowali 2 Polaków.
27 października w miasteczku Bołszowce pow. Rohatyn zamordowali kilku Polaków oraz kilku urzędników sowieckich. We wsi Humniska pow. Trembowla zamordowali 2 Polaków.
28 października we wsi Popowce pow. Zaleszczyki zamordowali 3 Polaków: matkę z 2 dzieci.
29 października we wsi Hałkowce pow. Śniatyn powiązali drutem kolczastym 5 Polaków i po torturach zamordowali.
30 października we wsi Sieniachówka pow. Zbaraż zamordowali 13 Polaków, w tym 3-osobową rodzinę z 3-letnią córką i małżeństwo.
31 października we wsi Zagórze pow. Rudki uprowadzili 2 Polaków, którzy zaginęli bez wieści.
Od lipca do października we wsi Rumno pow. Rudki miejscowi Ukraińcy zamordowali 12 Polaków, którzy wrócili na swoje gospodarstwa; „Dżugaj Józef, 22 lata, przecięty piłą do drewna; Gerus Władysław,20 lat, żywcem odrąbano mu wszystkie kończyny, następnie głowę; Suchocka Weronika, 19 lat, torturowana, zakopana żywcem do ziemi” (Siekierka…, s. 831).
Poniżej przykłady zbrodni, które świadkowie zapamiętali, jako dokonane „w październiku 1944 roku”.
We wsi Baworów pow. Tarnopol zamordowali 2 Polaków. „Kulczycki Mieczysław, ranny w nogę został schwytany przez banderowców, związany drutem kolczastym, oraz przywiązany do wrót stodoły, jego ręce i nogi przybito gwoździami, a konającego zakłuto nożami” (Komański…, s. 359). We wsi Biała pow. Tarnopol podczas nocnego napadu banderowcy obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 94 Polaków. Rzeź trwała kilka godzin, w Tarnopolu widać było łunę płonącej wsi, słychać było krzyki i strzały, ale stacjonujące tam oddziały sowieckie, pomimo próśb mieszkających tutaj Polaków, nie udzieliły napadniętym pomocy. We wsi Bratkowce pow. Stryj miejscowi banderowcy zamordowali 5 Polaków, w tym zarąbali siekierami matkę, jej 22-letnią córkę i 6-letnią wnuczkę. We wsi Chlebowice Świrskie pow. Przemyślany banderowcy zamordowali 3 Polaków, w tym chłopców lat 4 i 6. We wsi Chryplin pow. Stanisławów uprowadzili ze stacji kolejowej 6 Polaków, w tym 3-osobową rodzinę zawiadowcy stacji, której zmasakrowane zwłoki znaleziono w głębi lasu. We wsi Czabarówka pow. Kopyczyńce utopili w studni 65-letniego Polaka. We wsi Dobrowody pow. Zbaraż zamordowali 9 Polaków, w tym 4-osobową rodzinę z 2 dzieci: lat 14 i niemowlę. We wsi Domaryż pow. Gródek Jagielloński 10 Polaków. We wsi Duliby pow. Buczacz zamordowali 4 Polki idące na wykopki ziemniaków. We wsi Dunajów pow. Przemyślany 5 Polaków, w tym matkę z córką i ojca z córką. We wsi Dźwiniaczka pow. Borszczów 8 Polaków, w tym 5 kobiet; Czarnecką Stefanię razem z córką spalili żywcem w budynku, 30-letnią Annę Wołkowicz pokłuli nożami, a konającą powiesili na bramie. Dwaj Ukraińcy na rozkaz OUN-UPA powiesili w lesie swoje żony, Polki, Marię Polańską z d. Ziółkowską lat 24 i Paulinę Głowacką, lat 35.
We wsi Filipkowce pow. Borszczów kilkunastu wyrostków ukraińskich w wieku 12 – 15 lat zatrzymało na drodze 8-letniego chłopca polskiego Zbigniewa Śnieżyka i utopiło go w rzece Niezława. We wsi Germakówka pow. Borszczów Ukraińcy zamordowali 2 Polki. We wsi Głęboczek pow. Borszczów upowcy zamordowali 18 Polaków: 15 pracujących przy naprawie szosy oraz 3 we młynie. We wsi Hanaczów pow. Przemyślany zamordowali 8 Polaków, którzy wrócili na swoje gospodarstwa, w tym 5 kobiet; ofiarom wyrywali żyły z rąk, wbijali druty do uszu, gardła i nosa, wyrywali języki itd. We wsi Hlibów pow. Skałat zamordowali 3-osobową rodzinę polską; matkę z 2 córkami (mąż był powołany do 1 Armii WP), oraz zamordowali Ukraińca, który tę rodzinę ukrywał. We wsi Hłuboczek Wielki pow. Tarnopol sąsiad Ukrainiec zaprosił 35-letnią Annę Popiel na rzekome spotkanie z kolegą męża, który służył w WP, po odbiór od niego paczki – i zaginęła bez wieści; osierociła czwórkę dzieci. We wsi Hnilcze pow. Podhajce zamordowali 7 Polaków, w tym 4 kobiety, jedna w zaawansowanej ciąży. We wsi Hucisko Oleskie pow. Złoczów 3 Polaków, w tym kobietę i 16-letniego chłopca. W mieście Jaworów woj. lwowskie 8-osobową rodzinę polską. We wsi Juriampol pow. Borszczów uprowadzili 2 Polaków: 67-letniego Stanisława Walenty (jego dwójkę dzieci zamordowali w sierpniu) utopili w studni, natomiast 23-letnia Teresa Rudzka zaginęła bez wieści. We wsi Kapuścińce pow. Zbaraż zamordowali 15 Polaków. We wsi Karolówka pow. Kołomyja zamordowali 2 Polki z rodziny kowala: matkę z córką. We wsi Kluwińce pow. Kopyczyńce 20 Polaków; resztę ocalił jakich oddział sowiecki, który przejeżdżając ostrzelał napastników i ci uciekli. We wsi Korolówka pow. Borszczów podpalili dom, w wyniku czego udusiła się matka z 17-letnim synem oraz uprowadzili z drogi do młyna we wsi Uście Biskupie jadących ze zbożem 16-letniego Tadeusza Różyckiego z 16-letnią Marią Kowalską, którzy zaginęli bez śladu. Na kolonii Kopania należącej do wsi Podliski pow. Zborów, pod koniec października w nocy, banderowcy spalili dom razem z żoną i córką Władysława Pomysa, synowie obronili się w murowanej stajni (Adolf Głowacki: „Milno – Gontowa”, Szczecin 2008). We wsi Krzywcze Dolne pow. Borszczów zamordowali 9 Polaków; wszystkie zwłoki nosiły ślady licznych tortur, ran kłutych, miały pozrywane paznokcie, obcięte piersi u kobiet, które były torturowane i gwałcone, ciała były poparzone od ognia. We wsi Ładyczyn pow. Tarnopol obrabowali i spalili 40 gospodarstw polskich oraz zamordowali 41 Polaków. We wsi Mitulin pow. Złoczów 11 Polaków, w tym uprowadzili do lasu kobietę i tam ją torturowali przed zamordowaniem. We wsi Monasterczany pow. Nadwórna zatrzymali samochód i uprowadzili 3 Polaków, w tym 22-letnią dziewczynę, którzy zaginęli bez wieści. We wsi Mszaniec pow. Trembowla zamordowali 18 Polaków. We wsi Nosowce pow. Tarnopol 12 Polaków. We wsi Nowiki pow. Zbaraz 5 Polaków. We wsi Nowosielica pow. Śniatyn zamordowali 35-letnią Polkę. We wsi Oleszków pow. Śniatyn powiązali drutem kolczastym i po torturach zamordowali 5 Polaków, w tym braci. We wsi Ostrowczyk pow. Trembowla 7 Polaków; uprowadzili do lasu 35-letniego Józefa Góralika. Po dwóch tygodniach jego żona znalazła zwłoki męża: ciało miało ślady tortur, obcięli mu uszy, wydłubali oczy oraz zdarli skórę z włosami z głowy. We wsi Ostrów pow. Rudki obrabowali i spalili 5 gospodarstw polskich oraz zamordowali 3 Polaków. We wsi Ostrów Nowy pow. Rudki obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 5 Polaków.
We wsi Pczany pow. Żydaczów zamordowali 13-osobową rodzinę polską Zwierzyńskich.
We wsi Połowce pow. Czortków został zamordowany z rodziną i innymi osobami przez UPA robotnik leśny o nazwisku Korczyński. We wsi Putiatycze pow. Gródek Jagielloński upowcy zamordowali 4 Polaków. We wsi Romanówka pow. Trembowla zamordowali 20 Polaków, w tym 6-osobową rodzinę z 4 dzieci. We wsi Rudka pow. Jarosław Ukraińcy z SKW obrabowali gospodarstwa polskie i zamordowali 6 Polaków z 2 rodzin. We Sidorów pow. Kopyczyńce banderowcy wywieźli pod las i tam zamordowali 6 Polaków: 4-osobową rodzinę oraz starsze małżeństwo (Michał Kalwara lat 76 i jego żona Józefa lat 69) (Stanisław Dębiec; w: http://www.pch24.pl/to-bylo-ludobojstwo-,16358,i.html#ixzz2 ZDnH1GzF).
We wsi Sielec Bieńków pow. Kamionka Strumiłowska obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 30 Polaków. We wsi Słobódka Janowska pow. Trembowla uprowadzili dwóch 15-letnich chłopców polskich: Józefa Kapnika i Józefa Powszeka, którzy zaginęli bez śladu. W przysiółku Smerkłów należącym do wsi Niżniów pow. Tłumacz uprowadzili 10 Polaków i po torturach zamordowali w lesie. We wsi Stechnikowce pow. Tarnopol zamordowali 5 Polaków: matkę z córkami lat 14 i 16 oraz ojca z synem. We wsi Suchodół pow. Kopyczyńce 4 Polaków, w tym 17-letniego Kazimierza Guzika i 18-letniego Edwarda Dąbrowkiego, którym odrąbali siekierą ręce i nogi oraz pokłuli ich nożami. We wsi Szmańkowce pow. Czortków 7 Polaków: matkę z 3 dzieci, kobietę i małżeństwo. We wsi Tadanie pow. Kamionka Strumiłowska obrabowali i spalili gospodarstwa polskie i kościół oraz zamordowali 6 Polaków, którzy pozostali we wsi.
We wsi Torskie pow. Zaleszczyki zamordowali 49 Polaków, Ukrainkę (żonę Polaka) oraz 5 dzieci polsko-ukraińskich; razem 55 osób. „Pod koniec października 1944 r. dwie lub trzy sotnie UPA, w godzinach popołudniowych, dokonały napadu na Tordkie. Zaczęły od kolonii Jakubówka i przysiółka Czahor. Zabiły wszystkich znajdujących się tam Polaków, ograbiły ich domy, później zniszczyły lub spaliły je. /…/ Największa tragedia dokonała się w zabudowaniach rodziny Chomiakowskich. Zostało tu zamordowanych pięć dorosłych osób, a szesnaścioro dzieci spalono żywcem w mieszkaniu” (Aleksander Chmura; w: Komański…, s. 889 – 993).
We wsi Towarnia pow. Dobromil zamordowali 30 Polaków. We wsi Tyśmieniczany pow. Stanisławów obrabowali i spalili wszystkie 20 gospodarstwa polskie oraz zamordowali 5 Polaków, którzy nie opuścili wcześniej wsi. We wsi Wasylkowce pow. Kopyczyńce uprowadzili, torturowali, w tym m.in. ciało pocięli żyletkami, ułożyli na kopie siana i spalili 60-letniego Romana Sidaka. We wsi Weleśnica pow. Nadworna na drodze zamordowali 2 Polki. We wsi Wysocko Wyżne pow. Turka w podpalonym kościele spalili 1 Ukraińca za to, że potępiał zbrodnie UPA.
„W październiku 1944 r. byłam w Zaleszczykach, widziałam jak nurt rzeki niósł drzwi, na których leżało 5 trupów: matka z czwórką małych dzieci przywiązana kolczastym drutem. Drzwi te zaczepiły o wystający pień drzewa i zatrzymały się przy brzegu. Wielu ludzi poszło oglądać to makabryczne widowisko. Podobnych scen codziennie było w okolicy więcej. /…/ Kiedy byłam w Zaleszczykach, widziałam w kostnicy kobietę o imieniu Bronisława z Uhrynkowiec. Nazwiska jej nie zapamiętałam. Miała zdartą skórę z czoła i zawiniętą niczym beret na głowie. Na rękach miała podobnie zdjętą skórę i naciągniętą na dłonie. Był to widok przerażający. Jak bardzo oprawca musiał być zwyrodniały, aby w ten sposób męczyć bezbronną kobietę. Czy takich zwyrodnialców można nazywać żołnierzami UPA, walczącymi o wolną Ukrainę?” (Karolina Szuszkiewicz; w: Komański…, s. 907).
We wsi Załucze pow. Borszczów zamordowali 20 Polaków. Dwóm nauczycielkom polskim obcięli piłami stolarskimi obie nogi, następnie nożycami języki i połamali ręce, a gdy były one już w agonii, obie zastrzelili.
I co? To tylko kropla w morzu okrucieństwa. Nawet nie zwierzęcego, bo przy Ukraińcach najgorsze bestie to niewinne baranki. One zabijają by żyć a te kreatury z sadystyczną rozkoszą pastwiły się nad bezbronnymi ludźmi!
i dostał wyrok od banderowskiej qvrvy sędziowskiej
W czasie walki ZŁA ze ZŁEM to jest NAZIZMU z KOMUNIZMEM,a szczególnie na Wołyniu brakiem lojalności wobec Polski wykazały się MNIEJSZOŚCI NARODOWE:ŻYDOWSKA i UKRAIŃSKA.Jakie jest oddziaływanie tego spadku na kształtowanie aktualnej polityki historycznej?!
POLSKA nadal MIĘDZY WSCHODEM,A ZACHODEM,tylko jeszcze bardziej globalnie jak to w swoim czasie oceniał Feliks Koneczny,autor oryginalnego podziału na CYWILIZACJE.
Michael Jones : WPŁYW ŻYDOWSKIEGO REWOLUCJONIZMU NA HISTORIĘ ŚWIATA.Dzięki cywilizacyjnie ukształtowanym zdolnościom do PRZEWROTNOŚCI,doświadczamy procesu od ŻYDOBOLSZEWIZMU,który przejął w działaniu rosyjski rasizm,do ŻYDOBANDERYZMU,który zintensyfikował militaryzację handlu wojną i pokojem w ramach trwającej WOJNY O PIENIĄDZ.
Tragiczna śmierć mojego brata Janusza pokazała jak aktualnie we wrocławskich warunkach za KORUPCJĄ KOŚCIELNO-DUCHOWĄ poszła ŚWIECKA.