Żubr-wędrowniczek i Holocaust, czyli Niemiec zawinił, a Polaka powiesili
Żubr-wędrowniczek przemaszerował 150 kilometrów przez Polskę. Ani on nikomu krzywdy nie zrobił, ani jemu Polacy kłód pod nogi nie rzucali. Szedł sobie, szedł i doszedł do Odry. I przepłynął rzekę graniczną zupełnie nieświadomy, że wkracza do wyższej cywilizacji, gdzie kwitnie demokracja i praworządność. Za tę nieświadomość przyszło mu zapłacić głową. Wielce cywilizowani Niemcy zastrzelili go i zjedli na festynie grillowym. Ot, taka widocznie u nich kultura.
Sprawa stała się głośna. Piszą o niej media światowe. A co piszą? Wydawałoby się, że narracja może być tylko jedna: Polacy są w porządku, Niemcy są winni. Ale nie. Okazuje się, że chociaż żubra zastrzelili Niemcy, to jednak jest w tym wina Polaków. Pytacie, jak to możliwe? Już wyjaśniam.
Moritz Klose z World Wildlife Fund (WWF) tak skomentował zastrzelenie żubra-wędrowniczka: „Uważam, że pomiędzy władzami niemieckimi i polskimi nie było koordynacji. Powinni byli wiedzieć, że po drugiej stronie rzeki wędruje żubr, ale najwyraźniej takiej wymiany informacji nie było”.
Widzicie? Już znalazł się współwinny zbrodni na żubrze. Co prawda, Niemcy zastrzelili, ale Polacy nie uprzedzili, żeby nie strzelać. Wniosek? Wina jest wspólna i nie ma co czepiać się Niemców, że zastrzelili żubra, o którym Polacy ich nie powiadomili. Bo gdyby powiadomili, to Niemcy by nie zastrzelili. Czyli w zasadzie winni są Polacy, a od Niemców wara.
Wydaje się Wam, że przesadzam? Że słowa Moritza Klose to takie sobie gadanie bez sensu? A może uważacie, że faktycznie Polacy są winni, bo nie powiadomili Niemców o wędrówce żubra za Odrę? Jeśli tak, to znaczy, że już kupiliście manipulację, dzięki której winny staje się trochę mniej winny, a niewinny zostaje obarczony winą w ramach jej dzielenia. To zupełnie tak samo jak z odpowiedzialnością za Holocaust.
Niemcy wymyślili, zaplanowali i przeprowadzili zagładę europejskich Żydów. Na terenie okupowanej Polski wybudowali obozy śmierci. Mordowali Polaków, którzy pomagali Żydom skazanym przez Niemców na zagładę. Mordowali Polaków na równi z Żydami. Wydawałoby się, że faktom nie da się zaprzeczyć. A jednak! Powoli, ale skutecznie – w myśl zasady „kropla drąży skałę” – Niemcy zaczęli obmywać ręce z krwi i szukać współwinnych swoich zbrodni. To Niemcy wymyślili hasło „polskie obozy zagłady” i pod pretekstem położenia geograficznego wtłoczyli ten przekaz do głów opinii publicznej na całym świecie.
O zgrozo, z pomocą przyszli im Żydzi, którzy zaczęli głosić tezę o niewystarczającej pomocy Polaków podczas Holocaustu. Gwoli ścisłości – trzeba pamiętać, że nie wszyscy Żydzi przyjęli taką narrację. Część z nich jest oburzona tym, że z Polaków robi się współwinnych Zagłady. Niestety, jest to część niewielka i zakrzykiwana przez zwolenników przemysłu Holocaustu oraz lewackich historyków, którzy dochrapali się tytułów naukowych na fałszowaniu historii.
Ale co zakłamanie historii Holocaustu ma wspólnego z żubrem-wędrowniczkiem? Wszystko. To jest dokładnie ten sam mechanizm manipulacji, który już został uruchomiony wypowiedzią Moritza Klose. Pierwszy krok do uczynienia Polaków współwinnymi zastrzelenia żubra został uczyniony. Niemcy zastrzelili, ale Polacy nie poinformowali. Jest haczyk, żeby winnych wybielić, a niewinnych oczernić. Zobaczycie, że z czasem okaże się, iż za śmierć tego żubra winę ponoszą Polacy, którzy go nie uratowali, a mogli. Bo przecież powinni byli sprowadzić weterynarza, który uśpiłby żubra, zanim ten przepłynął Odrę. A ponieważ tego nie zrobili, więc krew tego żubra plami polskie ręce. Tak samo, jak polskie ręce plami krew Żydów, których zamordowali Niemcy. Bo przecież Polacy powinni ich uratować.
Kto jest zatem winny? Oczywiście Polacy, bo nie uratowali. A to, że Niemcy zabili, jest mało istotne. W ogóle jacy Niemcy? Przecież to byli naziści, którzy Niemców okupowali. I ci naziści zbudowali „polskie obozy zagłady”. I w ogóle to Polacy byli nazistami. I nie uratowali żubra. I właściwie to Polacy zabili tego żubra. A Niemcy tylko się bronili, bo żubr był agresywny. I co z tego, że nie był? Ale mógł być. A Polacy nie powiedzieli, że nie był agresywny. I Niemcy nie wiedzieli. I żubr zginął. Ale tak naprawdę to zginął z ręki Polaków. Bo mogli go uratować, a tego nie zrobili. Śmierć żubra-wędrowniczka to polska wina! I Holocaust to polska wina! Bo Polacy mogli uratować Żydów, ale tego nie zrobili. A to, że nie mogli, nikogo nie obchodzi.
Widzicie, jak to działa? Niemiec zawinił, a Polaka powiesili. Tak to działa!
Wygląda na to ze w tym cwelonym przez wybranych eurokołchozie,tylko żubry z Polski sa narodowcami,cudzoziemcami,przedstawicielami odrebnej kultury,tradycji,ostatni wolni mieszkancy ziemi.Tera hermany goeringi wprowadza dla Polskiego Żubra obowiazkowe paszporty biometryczne z odciskiem kopyta,jako potencjalnego terrorysty i bandyty,a w zadek wsadza mu po swojemu sodomici zalegalizowani czipa radiowego,zeby nie zboczył ze szlaku miedzykulturowego i gitarra.
No tak żubr nie zrozumiał Hande hoch 🙁
Po prostu żubr wybrał się w gości bez zapowiedzi i bez zaproszenia od Adolfiny. Ponieważ był jadalny, to go zeżarli, w innym przypadku zrobiliby mydło i nawóz do kwiatów. A, że był duży, to zagrażał niemieckiej demokracji bardziej, niż setki tysięcy „emigrantów”!
Szkoda, że Niemcy nie wiedzą co tzn. zwierzę uśpić i wykonać odpowiedni telefon ?
Tuz, tuż za Odrą już inny świat!
Okazuje się , że oni z dawien dawna wiedzą doskonale, że to, co za darmo do nich „przypełzło”
ciągnie się szybko do siebie, a dopiero póżniej obmyśla się wymówkę.
Ciekawe, czy z równie” znikomą ” świadomością zajadali naszego żubra – bidulę
bez badania przydatności jego mięsa do spożycia, czy też zabrakło im już tylko kasy na uśpienie i telefon…
U nas by dalej sobie żył – w dbałości i szacunku.
dam se głowę ściąć że ktoś od nas wziął w łapę za sprzedaż żubra a to tylko otoczka ta historia z jego wędrówką. Problem jest jednak inny. To tylko jeden z wielu przykłądów. Niemcy są najwredniejszym i najbardziej zakłamanym narodem w ełrokołchozie a ich politykierzy i aparat administracyjny to współcześni bolszewiccy komisarze. Historia zatacza krąg – przed wojną też zachód pobłażał niemcom a jechał na nas. Potem dalsze pobłażanie poprzez monachium i wiadomo jak to się skonczyło – dogadali się z ruskimi i po nas. W 18 wieku też dogadali się z ruskimi i po nas. Jutro też się dogadają i co?? Polacy bez swej prawdziwej etnicznej elity wiedzeni przez obcych udających swoich i szabesgojów znowu pujdą odgrywać wielkie cierpiętnictwo ponosić ofiary itp itd i dalej to samo. Może w końcu czas pozbyć się obcych wpływów i odbudować Lechię zamiast Polski
Pani Kasiu, kocham Panią za te teksty!
Dziękuję za miłe słowa. Warto pisać dla takiego Czytelnika 🙂
Powalające ujęcie sprawy. Pewnie, że warto pisać i to nie dla jednego czytelnika.
Zgadza się. Warto pisać 🙂
A i owszem Pani Katarzyno, warto pisać, mówić, tłumaczyć i wyjaśniać. Troszkę to „orka na ugorze”, bo nawet część Polaków ma mgliste pojęcie nie tylko o historii ale i o wydarzeniach nam współczesnych. Przedsiębiorstwo „holocaust” ma się wyśmienicie. To genialny „geszeft”, samograj przynoszący krociowe zyski, profity polityczne, zapewnia nietykalność i stawia ponad prawem „wybraną grupę wyznaniową”. Każda nawet najbardziej zasadna krytyka utonie w ogólnoświatowym wrzasku o „antysemityzmie i ksenofobii. Swoją drogą, wypada się nam uczyć od nich bezwzględności, przebiegłości, sprytu a zwłaszcza jedności wspólnotowej. Faktem jest, że zarówno Niemcy, jak i Żydzi kłamią. Łżą jak z nut przeinaczają jedne fakty i tworzą nowe fałszywe, podając je światu jak prawdę objawioną. Pozwalamy Niemcom pokazywać „cierpienia ludności cywilnej” podczas II wojny światowej tylko jako… cierpienia niemieckich uchodźców na wystawie w Domu Historii Europejskich w Brukseli, powołanego z inicjatywy Parlamentu Europejskiego. A my? Co my? My zaś protestujemy cichutko, zawsze poprawni i łagodni. Pozwalamy gorssowi zmieścić 1200 ludzi, wstrzymujemy skschumację i… przepraszamy!!!
Pozwalamy za nasze pieniądze kręcić filmy hollandom i patrzymy w niemym zdumieniu na reakcję świata… Wydajemy ponad 180 milionów na Muzeum Historii Żydów Polskich (darczyńcy typu kulczyka dodali w sumie 145 milionów) i finansujemy jego działalność bieżącą… A co z Muzeum Historii Polski?
Dlatego Pani Katarzyno warto pisać! Otwierać oczy Polakom.