Znany kynolog: Prezydent Duda kupił rasowego psa. Piątka dla zwierząt zamieni go w kundelka…
Piotr Kłosiński z Polskiego Porozumienia Kynologicznego brał udział w posiedzeniu legislacyjnej komisji w Senacie, gdzie pracowano nad projektem nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Projekt zwany Piątką dla zwierząt lub Piątką Kaczyńskiego został poddany krytyce ze strony środowisk rolniczych i hodowców zwierząt towarzyszących. Po drugiej stronie znaleźli się aktywiści organizacji prozwierzęcych. Ci jednak podzieli się na dwa obozy.
Absurdalne zapisy Piątki dla zwierząt
Piątka dla zwierząt przewiduje nowe kryteria wyznaczania rasy, a plenipotencje do „rasowości” zostawia w jednej tylko organizacji (Związek Kynologiczny w Polsce) „wycinając” wszystkie inne związki i federacje (nie jest tajemnicą, że prezes ZKwP związany jest z PiS).
To monopolizacja i upolitycznienie hodowli psów
– mówi Piotr Kłosiński, prezes Polskiego Porozumienia Kynologicznego (PPK jest członkiem Polskiej Unii Kynologicznej i międzynarodowej World Kennel Union).
Przy obecnych zapisach 350 tysięcy właścicieli zwierząt okazuje się, że ma zwierzęta nierasowe. Nawet nasz prezydent Andrzej Duda, który kupił z naszej federacji psa, okazuje się, że kupił kundelka
– dodaje Kłosiński, podając przykład wejścia w życie Piątki dla zwierząt.
Piątka dla zwierząt w Senacie
W Senacie argumentami wymieniały się wszystkie strony sporu o zwierzęta o legislację z nimi związaną.
Pani Śliwa-Łobacz z Mondo Cane dała w Senacie popis dyletanctwa i niewiedzy w sprawach dotyczących psów rasowych, a wypowiadała się nieudolnie imitując kynologicznego ekspert. Mówiła, że hodowcy psów nie płacą podatków. To bzdura! Za to przebiła ją medialna prawnik, mec. Katarzyna Topczewska z Fundacji Viva!, która lobbowała za zapisami w ustawie, które pozwoliłyby aktywistom wchodzić np. do właściciela psa, bo doniósł na niego sąsiad. Wchodzić bez nakazu prokuratorskiego, bez policji, bez inspekcji weterynaryjnej, bez wiedzy ocenianej przez kogokolwiek
– mówi w rozmowie z wPrawo.pl Piotr Kłosiński.
Więc ja sobie od razu wyobrażam, że np. taka 18-letnia weganka z Otwartych Klatek po wejściu w życie tej ustawy z zapisami, jakich domagają się różne Topczewskie, następnego dnia w chińskim mundurku z legitymacją tzw. inspektora ds. zwierząt w rączce weszłaby kontrolować fermę kur i 100 tysięcy ptaków dotykałaby przez tydzień, sprawdzając, czy któryś przypadkiem nie jest kurą nieszczęśliwą. Bo przecież oni operują w dobrostanie zwierząt częściej pojęciem szczęścia niż chorób weterynaryjnych…
– ironizuje kynolog.
Dla hodowcy takie naloty na hodowle warte setki tysięcy to przede wszystkim paraliż i możliwość wniesienia chorób na hodowlę. Od tego jest inspekcja weterynaryjna! W przypadku psów, już widzę jak jakiś 19-letni Antoś np. z OTOZ Animals będzie wchodził do hodowców np. buldożków francuskich i swoim wprawionym okiem studenta I roku politologii stwierdzi, że psy są przetłuszczone lub zbyt anemiczne i je zabierze. Uwaga, po wejściu ustawy w pierwotnym brzmieniu Piątki dla zwierząt lub z zapisami jakich domagają się animalsi, taka grabież, pogwałcenie prawa własności, zdrowego rozsądku byłaby legalna!
– przestrzega Kłosiński z PPK.
Zdaniem kynologa, w Senacie spotkały się także 24 organizacje prozwierzęce, które nie chcą mieć nic wspólnego ze zjawiskiem nazywanym kartelem animalsów. To organizacje, które uważają, że interwencje powinny być przeprowadzane tylko przez osoby wyszkolone, najlepiej z wykształceniem kierunkowym lub po państwowym egzaminie.
fot. prezydent.pl/Pixabay.com
psi rasizm, gdzie jest gaweł i jego organizacyjka ja się pytam.
Pan Kałczyński* właśnie przejął resorty siłowe. Wszystkie.
I niech mu teraz ktoś podskoczy!
Dzięki tym degeneratom w rządzie i parlamencie, niedługo każde bezeceństwo będzie dopuszczone.
PIS – PEŁO JEDNO ZŁO, TO ZWYKLI ZDRAJCY !!!