Synod amazoński jak w zwierciadle pokazuje, że w tematach teologicznych i Kościoła, zwłaszcza tak delikatnych sprawach jak ostatnie zgromadzenie biskupów, o którym mówiono na całym świecie, publicznie winni wypowiadać się tylko ci, którzy mają choćby blade pojęcie o katolickiej doktrynie. Niestety, jak grzyby po deszczu wyrastają samozwańczy teologowie, którzy w neofickim porywie liznęli elementy teologii i przez ostatnie miesiące, w sprawie synodu amazońskiego wyprodukowali niezliczoną ilość mitów. Doprowadzili w ten sposób do sytuacji, że wierni katolicy twierdzą, iż synod amazoński z jego przyzwoleniami na kapłaństwo kobiet i zniesienie celibatu to prosta kontynuacja SVII – napisał twitterowicz o pseudonimie Mściwój. Tymczasem żadnego przyzwolenia nie było, nie ma i wszystko na to wskazuje, że nie będzie. A jeśli jest to tylko i wyłącznie w głowach propagandystów.
POSYNODALNA ADHORTACJA APOSTOLSKA – PEŁNA TREŚĆ W PDF
Co zawiera podpisany przez papieża Franciszka (2 lutego 2020) dokument posynodalny? Wezwanie do jednoczenia się przy Eucharystii, nacisk na życie sakramentalne, wskazanie na konieczność prowadzenia inkulturacji posługi i liturgii, współpracę z naturą i rozwiązywanie problemów przestępczości i ubóstwo. To linia, którą już jako młody ksiądz Bergolio, od lat podąża argentyński duchowny. Jeśli mowa o kobietach to papież nie dopuszcza ich święceń, ale wskazuje na to o czym pisali jego poprzednicy: kobieta spełnia wiele wyjątkowych ról w Kościele. O celibacie papież nawet nie wspomniał. Dlaczego? Ewentualne zniesienie go w Kościele zaprowadziło by wielką rewolucję administracyjną, na którą nikt z hierarchów by sobie nie pozwolił. Zmianie uległaby administracja na poziomie watykańskim, krajowym, metropolitarnym, a zwłaszcza parafialnym, a rewolucji w Kościele nikt nie lubi.
Czy ci, którzy przy okazji „Synodu Paczamamy” – jak kpiąco pisano o zgromadzeniu biskupów – rozrywali szaty i zbijali kapitał na trefnych publikacjach powinni mieć dziś odwagę i przyznać, że się mylili i potwierdzić, że dokument posynodalny więcej ma w sobie dobra niż zła. Na chwilę obecną tego nie widzę. Więcej, portal PCH24, który w mojej ocenie w tej kwestii narobił najwięcej szumu, asekuracyjnie pisze, że papież „pozostawia wiele miejsca na realizację progresywnej agendy”. Wybaczie, ale takie bełkotliwe stwierdzenia można postawił przy okazji każdego dokumentu. Swoją nierzetelnością i ślepą chęcią dokuczenia papieżowi, doprowadzili do sytuacji, że istotne problemy związane z „polityką” prowadzoną przez papieża Franciszka zostały przykryte ich „mitomaniactwem”, a to – tylko i wyłącznie ze szkodą dla wspólnoty wierzących w Chrystusa. Dlaczego nie podejmują się kwestii homo-lobby w Kościele w Polsce? Dlaczego nie krytykują złego traktowania ofiar pedofilii przez kościelną hierarchię? Czyżby to były tematy tak bardzo niewygodne? Przyznam, że ze strony tego portalu, który może pochwalić się naprawdę dużym kapitałem, oczekiwałem czegoś zupełnie innego.
Jedyny fragment zawarty w dokumencie posynodalnym, który budzi we mnie sprzeciw, to powołanie się papieża na dokument Soboru Watykańskiego II Nostrae Aetate, który rozmywa istotę chrześcijaństwa – ewangelizację, a zarazem otwiera furtkę dla realizacji wolnomularskiego postulatu: synkretyzmu religijnego. Poza tym, porównując dokument amazoński z poprzednimi adhortacjami i encyklikami Franciszka, ten jest naprawdę bezpieczny.
Dlaczego podczas synodu podjęto się takich, a nie innych „palących kwestii”? Odpowiedź jest prosta. Z pobudek populistycznych. Tematy takie jak celibat czy święceni kobiet nagłośniły synod, a równocześnie ważny dla hołubionych przez papieża środowisk temat ekologii (WIĘCEJ TUTAJ). I ten manewr przyniósł oczekiwany efekt, w czym pomogli samozwańczy teologowie i nierzetelni publicyści.
I zaznaczam. Nie jestem fanem papieża Franciszka, czego z pewnością po lekturze moich artykułów na temat białego biskupa, a zwłaszcza mojej książki, macie Państwo świadomość. Jestem miłośnikiem prawdy i rzetelności, której przy okazji dramy o nazwie „Synod Paczamamy” po prostu zabrakło. Owszem, łatwiej szukać tanich sensacji i kręcić afery tam gdzie ich nie ma. To z pewnością przełoży się na zarobek z reklam i poklask mas, tylko czy na tym polega rzetelna publicystyka?
I na koniec pytanie: Czy samozwańczy teologowie przeproszą za wprowadzanie fermentu i brak rzetelności? Obejrzyjcie mój wideo-felieton na ten temat i pamiętajcie, że tylko prawda jest ciekawa.
Wsparcie – DZIĘKUJĘ.
http://wprawo.pl/wsparcie
http://sklep-wprawo.pl
http://paypal.me/jacekmiedlar
Wybrane ARTYKUŁY NA TEMAT FRANCISZKA:
J. Międlar: Papież Franciszek młotem na Europę. Wzywa do porzucenia tożsamości i… straszy Hitlerem – https://wprawo.pl/j-miedlar-papiez-franciszek-mlotem-na-europe-wzywa-do-porzucenia-tozsamosci-i-straszy-hitlerem/
Przeczytaj:
Papiez wezwal w tej adhortacji narody swiata do trzezwosci, i to radosnej, oraz chyba pierwszy raz w dokumncie magisterium tak wyraznie pojawia sie trzezwosc jako warunek swietosci.
Nie wiem Jacku, czemu tu jest tylko jeden komentarz ?
Panie Jacku, Myli się pan gruntownie. Ta encyklika doskonale wpisuje się w taktykę współczesnej rewolucji, która polega na ciągłej destabilizacji społeczeństwa, przy jednoczesnym natychmiastowym wycofaniu się, by uniemożliwić kontratak. Na razie zobaczyliśmy Synod Pachamamy, papież nie protestował przeciw jej kultowi, ale w encyklice nie wzbudza większych kontrowersji. I wszyscy się cieszą, że papież nie uznał oficjalnie kultu Pachamamy. Taka jest psychologia w oblężonej fortecy. Po każdym ataku wszyscy cieszą się, że koniec jeszcze tym razem nie nastąpił. Ale brama ucierpiała, sił i broni coraz mniej. I tak do następnego razu.
Dziwię się tez bardzo pańskim dywagacjom na temat „domorosłych teologów”. Wiemy, że Pismo Św., choć skierowane do wszystkich wiernych Kościoła, to jego poprawna interpretacja jest domeną Kościoła, reprezentowanego przez papieża i biskupów, którzy nauczają lud. Skoro jednak papież mówi pokrętnie, tak, że konieczne są kolejne struktury „uczonych teologów”, by przekazać ludowi, co właściwie papież chciał powiedzieć, to dochodzimy do sytuacji, gdzie prawda dla ludu Bożego będzie ustalana na najniższym szczeblu parafii. Inna będzie u Lemańskiego, inna u Abackiego (przepraszam, nie przychodzi mi do głowy żadne nazwisko niepostępowego księdza). Właściwie, już dziś tak jest. Jak daleko można wszystko wykrzywić dzięki autorytetowi „uprawnionego interpretatora” widzimy na przykładzie nie tylko Kościoła, ale również sędziów Sądu Najwyższego.