Co za ulga! Niemcy na razie nie będą ratować świata przed globalnym ociepleniem
Na fikcji pod hasłem „człowiek odpowiada za globalne ocieplenie” zbudowano fortuny i kariery polityczne. Najlepszym przykładem patologii, do jakiej doszło pod przykrywką ratowania świata przed zmianami klimatycznymi, jest sprawa przemysłowych turbin wiatrowych, które prądu dają tyle, co kot napłakał, ale za to umożliwiają wykonanie gigantycznego skoku na publiczne pieniądze. Handel emisjami CO2 to kolejna patologia, dzięki której banda cwaniaków doi podatników. Na szczęście ta hucpa okazuje się za droga nawet dla bogatych Niemiec, które rakiem wycofują się z „ratowania” świata przed globalnym ociepleniem.
Według Jensa Thuraua, komentatora Deutsche Welle, z rozmów sondażowych ws. powtórki wielkiej koalicji (CDU/CSU i SPD) wynika, że chadecy i socjaldemokraci rezygnują z wyznaczonych sobie celów klimatycznych, zgodnie z którym do 2020 r. Niemcy zamierzały zredukować o 40 procent swoją emisję gazów cieplarnianych. „Po cichu w partiach i ministerstwach dawno już się mówiło, że ambitne zamierzenia są mało realne” – pisze Thurau. „Po rezygnacji z energii atomowej i przełomu energetycznego, i rozbudowie energetyki słonecznej i wiatrowej, większość polityków ma najwidoczniej wrażenie, że dosyć zrobili dla ratowania świata.”
Wzruszający jest ostatni akapit tej analizy, w którym Thurau skarży się, że decyzja ta zostanie wykorzystana przez Polskę do upokorzenia Niemiec na arenie międzynarodowej. „Na arenie międzynarodowej Niemcy powinny w przyszłości nieco mniej butnie podawać się za pioniera ochrony klimatu. Już teraz z Europy Wschodniej, choćby z Ukrainy, dochodzą głosy, że nikt nie ma zamiaru znosić dłużej niemieckiego wskazywania palcem na grzeszników redukcji gazów cieplarnianych. W grudniu będzie miał miejsce w Katowicach kolejny szczyt klimatyczny ONZ, i stojąca na węglu Polska nie popuści okazji, żeby dać prztyczka w nos zarozumiałemu niemieckiemu sąsiadowi.”
Niestety, o zupełnym pójściu po rozum do niemieckiej głowy nie ma co marzyć. „Jakby nie było chadecja i SPD chcą wypracować teraz konkretny plan rezygnacji z węgla i przyjąć odpowiednią do tego, wiążącą ustawę. (…) Zakończenie epoki węgla jest najważniejszym zadaniem polityki klimatycznej następnych lat” – pisze Thurau.
Mamy pomysł następujący: niech Niemcy zakończa epokę węgla U SIEBIE, tak jak już zakończyli epokę atomu. Na wiatrakach daleko nie zajadą.
Źródło: dw.com