Przejmujące świadectwa Polaków ocalałych z ukraińskiego ludobójstwa. Są zgodni: „Walczmy o prawdę”. Dziś 76. rocznica „krwawej niedzieli” [WIDEO]
Dziś mija 76. rocznica „krwawej niedzieli”, apogeum rzezi wołyńskiej podczas której Ukraińcy wymordowali niemal 200 tysięcy Polaków w 167 miejscowościach na Wołyniu. „Krwawa niedziela” była prawdziwym apogeum ludobójstwa, które w latach 1943-1944 Ukraińcy przeprowadzili na Polakach. Pamiętnego dnia, przebywających na niedzielnej Mszy Świętej Polaków, Ukraińcy mordowali bez opamiętania. Najokrutniejszymi sposobami odbierali życie dorosłym mężczyznom, ale także kobietom i dzieciom, tylko dlatego, że w ich żyłach płynęła polska krew.
Do dziś żyją świadkowie, Polacy, którym udało się uciec spod banderowskiego topora. Jednym z nich jest pan Mieczysław Paweł. Urodzony na Podolu, gdzie także banderowcy mordowali Polaków, w Petlikowicach Starych k. Buczacza. W 1943 roku, gdy Ukraińcy przeprowadzali masowe mordy na Polakach, pan Mieczysław miał 15 lat.
– Oni [Ukraińcy – przyp. red.] krzyczeli do Polaków: Dzisiaj zabijemy Żydów, jutro będziemy pędzili Polaków – wspomina świadek ukraińskich zbrodni. Przeważnie zalecenie banderowców było takie: Żeby zamordować matkę-Polkę. Oczyścić „kąkol”. Dalej świadek ludobójstwa opowiada jak UPA i księża grekokatoliccy nawoływali do mordowania Polaków, a pół-ukraińskich synów do mordowania polskich matek.
Janina Leszczyńska, urodzona w Marynkach koło Krzemieńca, to kolejny świadek banderowskich zbrodni. W 1943 roku miała 14 lat.
– W tym czasie Ukraińcy szaleli, mordowali, palili. Robili to bestialsko – mówi pani Janina i dalej opowiada jak to ją oraz kilkudziesięciu Polaków uratowali niemieccy żołnierze.
Pamiętnego 11 lipca 1943 roku Zofia Szwal przebywała w domu w Orzeszynie. Jej miejscowość, również podstępem, nie szczędząc nikogo, spalili ukraińscy sąsiedzi. Ona cudem przeżyła ludobójstwo.
Nas, proszę pana, zabijali sąsiedzi – w rozmowie z Jackiem Gądkiem z Wirtualnej Polski mówi Zofia Szwal, Polka której udało się uciec spod ukraińskiego topora w czasie rzezi Wołyńskiej. Tyle dzieci tam zamordowano, a ja dostałam łaskę życia, aby wołać o godność tych, którzy zginęli. Zabijano, bo Polak. Zabijano, bo katolik. Taka była ich wina. Dziecko było winne. Staruszek, który nie chodził – też. Winna była matka, która tuliła dziecko, gdy ich zabijano, a ona mówiła: – Zaraz będziesz u Pana Boga, i ja też – mówi pani Zofia z Orzeszyna (Wołyń), miejscowości, gdzie dokładnie 75 lat temu, 11 lipca 1943 Ukraińcy z Ukraińskiej Powstańczej Armii podstępem wymordowali Polaków i spalili całą wieś. Zabijali siekierkami, łomami, kijami, młotami. Ona upadła, ale wciąż żyła. Udawała martwą. Na nią spadli inni – zabici, ranni, niedobici. Słyszała, jak płaczą dzieci, jak ludzie konają i proszą o dobijanie. Jęki, płacze. Obok upadli jej mąż i brat z sześciorgiem dzieci, siostra z dziećmi – zabici. Leżała pod stertą ciał, licząc na to, że Ukraińcy odejdą. Ale oni nie zostawili ofiar w spokoju, tylko zdejmowali z nich co lepsze buty. Potem ze zboża robili powrósła, oplatali nimi nogi ciał i tak ciągnęli do dołów, do okopów. Blisko. Ona leżała pod ciałami innych. Gdy Ukraińcy zobaczyli, że ma stare buty, to powiedzieli, że nie będą zdejmować. Założyli jej w końcu powrósła na nogi i zaczęli ciągnąć do dołu. Przeraziła się, że zakopią ją żywcem. Odezwała się do nich po ukraińsku: – Ja żywa! Było przy niej dwóch oprawców. Jeden złapał jakiegoś kołka i chciał zabić. Rozpoznała ich – skąd pochodzą i kim są. Powiedziała, że jest ich krewną. Była cała zbroczona krwią, więc przekonywała, że dlatego jej nie poznają. Uwierzyli, bo znała też imiona ich rodziców i szczegóły z ich życia. Puścili ją. Kazali się umyć i przebrać. Przeżyła. Ja też miałam iść na śmierć. Już nas pędzili do lasu.
Zachęcam do lektury całego wywiadu z Zofią Szwal, który jest dostępny
Kilka dni temu przeprowadziłem niezwykle poruszający wywiad z Romanem Strągowskim. Kilkadziesiąt lat temu mieszkańcem Parośli. Niewielkiej miejscowości na Wołyniu, która 12 lutego 1943 roku, jako pierwsza została zaatakowana przez ukraińskie bestie. Cała rodzina zamordowana siekierami, podłoga cała we krwi, ściany obryzgane. On sam, 9-letni wówczas chłopak walnięty siekierą w głowę przeżył, bo oprawcom się spodobał skórzany pasek, którym go wcześniej związali, zatem go ściągnęli z – jak myśleli – trupa. Makabra!
To nasi sąsiedzi ze wschodu, Ukraińcy już w lutym 1943 roku zaczęli swoje banderowskie „oczyszczanie terenu”, czego świadkiem i zarazem ofiarą był Roman Strągowski, bohater reportażu, który naprawdę trzeba obejrzeć.
To już jeden z ostatnich, żyjących, naocznych świadków ukraińskiego bestialstwa z tzw. „rzezi wołyńskiej”. Jego opowieść po prostu chwyta za serce. On podobnie jak pozostali świadkowie, prosi o jedno: „Walczmy o prawdę!”
Wesprzyj moją działalność: http://jacekmiedlar.pl/wsparcie
http://paypal.me/jacekmiedlar
ZRZUTKA na WPRAWO.TV:
https://zrzutka.pl/telewizja-internetowa-wprawo-tv
SKLEP: //sklep-wprawo.pl
Obejrzyj także:
Niemcy ratowali Polaków od ukraińskich oprawców nie bez interesownie, musieli pracować dla 3 rzeszy ,ale wiele osób ocalało dzięki niemcom.