Pan X: Powrót Polski na Kresy

Pan X / archiwum prywatne
11

Dziś Ukraina musi wydawać tak wiele pieniędzy na utrzymanie armii, że paraliżuje w ten sposób podstawowe funkcje organów państwa, pogłebiając tragiczną sytuację kraju i jego mieszkańców. Paradoksalnie to szansa dla nas i szansa na spolonizowanie Ukraińców. Nasz nieprzyjaciel czyli Ukraina wdał się w wojnę z naszym innym nieprzyjacielem czyli Rosją. To wydarzenie jest dla nas spełnieniem marzeń i niepowtarzalną okazją do zdobycia dobrej pozycji wyjściowej do ekspansji na wschód.

OBEJRZYJ I PRZECZYTAJ: Żydokomuna to fakt historyczny! Prof. Krzysztof Szwagrzyk dla wPrawo.pl o Żydach w bezpiece, ekshumacjach na Wołyniu oraz „czasie Wyklętych” [WIDEO]

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Większość z nas urodziła się w czasie zimnej wojny. Naszym rodzicom nie śniło się, że dożyją upadku Związku Radzieckiego okupującego tereny Polski. Tymczasem w bardzo krótkim czasie doszło do rewolucyjnych zmian, których rezultatem był tzw. „upadek komuny”. Oczywiście jestem świadomy, że to nie takie proste i komuna w rzeczywistości nie upadła. Był to raczej symboliczny sygnał do „zmiany ustroju” w Polsce i krajach okupowanych przez ZSRR. Kolejne wcielenie Rosji rozpadło się w 1991 roku tracąc 50% ludności i 25% terytorium na rzecz czternastu nowych państw powstałych w Europie Wschodniej, na Kaukazie i w Azji Centralnej. Po kolejnych 30 latach zbliża się kres hegemonii Stanów Zjednoczonych. Bardzo mocno rozpędzają się Chiny i jest kwestią czasu, aż staną się równorzędnym rywalem Stanów Zjednoczonych, a być może je wyprzedzą… Wszystko to na oczach jednego pokolenia. Niesamowity ogrom zmian w sytuacji na świecie, który zatrzymał się w 1991 roku wraz z upadkiem Związku Radzieckiego. Wszyscy myśleli, że Ameryka stanie się jedynym supermocarstwem na kolejne pokolenia. Tą myśl odzwierciedla słynna książka znanego politologa amerykańskiego Francisa Fukuyamy pod tytułem „Koniec Historii”. Jednak nic nie jest stałe, a szczególnie w polityce.

Najlepszym przykładem jest Europa i rok 2014 kiedy żołnierze bez emblematów zajęli Krym i wschodnie prowincje Ukrainy… To było wydarzenie, które nie mieściło się w głowie nikomu. Niemal 70 lat bez większych zawirowań w tej części Europy spowodowało szok. Myślę, że o wiele większy niż wojna w Jugosławii od której minęło 20 lat. Ludzie przyzwyczaili się do spokoju i dobrobytu, a wojny na innym kontynencie nie robią na nikim wrażenia. Tymczasem miejsce gdzie w 2012 roku rozgrywano mecze Mistrzostw Europy w piłce nożnej, będącym na wyciągniecie ręki dla europejczyków dwa lata później zamieniło się w pole zaciętej bitwy. Wiele osób się zastanawia dlaczego doszło do tej wojny. Odpowiedź jest prosta. Zachód na Ukrainie rozpoczął przewrót mający wyrwać Ukrainę z rosyjskiej strefy wpływów. Rosja jest zbyt słaba, żeby to powstrzymać ale niejako została zmuszona do aneksji Krymu. Bazy wojskowe jakie się tam znajdują zostały z czasów Związku Radzieckiego i były udostępnione na podstawie umów dzierżawy w rządem Ukrainy. W sytuacji przewrotu na Ukrainie Rosjanie wyprzedzili próbę ich wyrzucenia ze strategicznie położnych baz na Krymie. Rosjanie mają tylko jeden port dla floty wojennej w Noworosyjsku. Z Krymu jest kilkaset kilometrów bliżej do cieśnin tureckich stanowiących wyjście na Morze Śródziemne. Rezygnacja oznaczałby zmniejszenie możliwości operacyjnych floty, lotnictwa i najpewniej floty państw NATO stałyby się częstym gościem w Sewastopolu. Rosjanie zaatakowali Mariupol na wybrzeżu Morza Azowskiego, żeby utworzyć korytarz na Półwysep Krymski i Donbas. Rosjanie jednocześnie próbowali wywołać rewoltę w Odessie. Pamiętając, że w sąsiednim Naddniestrzu stacjonuje rosyjska armia sukces odciąłby Ukrainę od morza. O ile stworzenie korytarz ma głębszy sens to uważam, że Donbas zaatakowali po to, żeby po pierwsze uderzyć w gospodarkę Ukrainy, a po drugie mieć lepszą pozycje negocjacyjną, czyli od początku wziąć więcej, żeby w razie czego ugrać coś w zamian i wycofać się z Donbasu.

Po bardzo gorącej fazie w czasie, której Rosjanie zajęli Krym i część wschodniej Ukrainy sytuacja się ustabilizowała. Życie wróciło w miarę do normy, a obie strony przeszły do wojny pozycyjnej. Wymiana ognia trwa po dziś dzień ale w porównaniu z fazą gorącą sytuacja się uspokoiła. Przez ponad 5 lat obie strony zmęczyły się dosyć mocno. Podróżując po bloku wschodnim, a szczególnie po Ukrainie dało się zauważyć, że wojna niesie reperkusje szczególnie gospodarcze. Takie same opinie co do Białorusi uzyskałem w trakcie podróży od ludzi tam mieszkających. Koszty konfliktu są ogromne. Skala wielkości powoduje, że dla Ukrainy odbywa się to kosztem podstawowego funkcjonowania państwa. Pojawiło się kilka milionów emigrantów, którzy wyjechali do Rosji i państw Unii Europejskiej za lepszym życiem. Na Ukrainie jest coraz większa presja społeczna na zakończenie konfliktu i między innymi tym hasłem wyborczym zwyciężył obecny prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. We wrześniu bieżącego roku doszło już do dwóch spotkań z Rosjanami w celu uzgodnienia warunków zakończenia konfliktu. W ostatnich tygodniach nastąpiła też wymiany jeńców. Pod koniec lipca Ukraińcy zatrzymali rosyjski statek ale nie doszło do eskalacji konfliktu. Było widać, że to indywidualna szarża stronnika kontynuacji wojny. Ukraińcy grzecznie wypuścili marynarzy, a Rosjanie właściwie nie zareagowali. Czy się uda zakończyć wojnę to się jeszcze okaże.

OBEJRZYJ: NASZ WYWIAD! Stanisław Michalkiewicz o roszczeniach żydowskich, szczepionkach, ZUS-ie i ekshumacji w Jedwabnem

Najważniejszy aspekt to jakie ten konflikt ma odniesienie do interesów Polski. Nie można zapominać, że większość terenów dzisiejszej Ukrainy była pod Polskim władaniem przez kilkaset lat. Sam mam zdjęcie nad rzeką Kodymą będącą dawna granicą Rzeczpospolitej, która jest zaledwie 170 km od Odessy nad Morzem Czarnym i aż 700 km od dzisiejszej granicy Polski z Ukrainą. Toczyliśmy na tych ziemiach walki z Kozakami z którymi zdają się utożsamiać dzisiejsi mieszkańcy Ukrainy. Należy pamiętać, że w ujęciu naukowym nie ma czegoś takiego jak naród ukraiński. Ludzie zamieszkujący dzisiejszą Ukrainę mają różne pochodzenie etniczne, posługują się różnymi językami, utożsamiają się z różnymi podmiotami politycznymi i co najważniejsze brak im odniesień do historii. Ostatnia jest o tyle problematyczna, że powoływanie się na pochodzenie Kozackie i Bogdana Chmielnickiego, który oddał Kozaków w rosyjską niewolę jest passe. Do 2014 roku Chmielnicki był postrzegany jako bohater, a dziś mieszkańcy Ukrainy chcą o nim zapomnieć. Z Kozakami też nie mają wiele wspólnego ponieważ w XVIII i XIX wieku Rosjanie swoimi metodami zadbali, żeby się ich pozbyć. Niemal wszyscy zostali zesłani w głąb Rosji, część została zabita, a w resztce zatarto tożsamość. Niestety drugim aspektem historycznym jednoczącym „naród” ukraiński jest ideologia banderowska. Szczególnie widoczna i odczuwalna dla Polaków w zachodniej Ukrainie. Na szczęście jej zwolennicy stanowią i tak niewielką mniejszość. Z całą pewnością wojna w Donbasie wzbudziła sporo patriotyzmu na Ukrainie i wiele osób zaczęło się utożsamiać z tym państwem i chęcią utrzymania jego odrębności, co z naszego punktu widzenia nie jest korzystne. Chociaż z drugiej strony podziały są głębsze niż kiedykolwiek. Do tego brak odniesień do historii powodują łącznie, że łatwym będzie pozbawić odrębności etnicznej mieszkańców Ukrainy. Dla Polski to o tyle istotne, że już dziś według różnych szacunków w Polsce może mieszkać nawet ponad milion obywateli ukraińskich.

Nie jestem zwolennikiem dużych fal imigrantów natomiast mam świadomość, że tę konkretną możemy wykorzystać dla swojego interesu. Wystarczy porozmawiać z tymi ludźmi i obserwować jak zmieniło się ich życie w Polsce. Większość zasymiluje się bez problemu a ich dzieci wychowane w Polsce od najmłodszych lat nawet nie będą świadome swojego pochodzenia. W trakcie wyjazdu na Ukrainę zauważyłem kilka ważnych rzeczy, które pozwoliły mi dojść do takich wniosków. Jak już wspomniałem Kozacy oddali się w rosyjską niewolę. Po I wojnie światowej zachodnia Ukraina została włączona do nowo powstałego państwa polskiego, pozostała część do ZSRR. W wyniku II wojny światowej straciliśmy kresy wschodnie na rzecz Związku Radzieckiego. To co zauważyłem to pomimo, że II Rzeczpospolita nie istnieje tam fizycznie od 80 lat to widać, gdzie przebiegała jej granica ze Związkiem Radzieckim… To jest spustoszenie jakie komunizm poczynił w ludzkich umysłach. W zachodniej Ukrainie leżącej przed wojną w Polsce ludzie są lepiej zorganizowani, pomimo takiego samego poziomu zamożności co w innych częściach Ukrainy, bardziej dbają o swoje otoczenie. Zupełnie najprostsze rzeczy: płoty są proste, pomalowane, chwasty nie wyrastają skąd popadnie itp. szczegóły wskazujące na odmienną mentalność. Granica w umysłach tworzy granicę fizyczną, która istnieje i można ją zauważyć gołym okiem. Kolejna kwestia to fakt, że Ukraina to nie zawaham się napisać – „kraj afrykański w Europie”. Takiej biedy, syfu i braku organizacji nie widziałem nigdzie, a byłem w Rosji, Rumunii, Bułgarii i na Białorusi. Dziś Ukraina musi wydawać tyle pieniędzy na utrzymanie armii, że paraliżuje to podstawowe funkcje państwa co pogłębia tragiczną sytuację tego państwa i jego mieszkańców. Paradoksalnie to szansa dla nas i szansa na spolonizowanie Ukraińców. Ludzie mają tendencje do przejmowania i przenoszenia pozytywnych wzorców zachowań. U Polaków obserwuję to na przestrzeni ostatnich 20 lat np. jeśli chodzi o kulturę jazdy samochodem. Różnica jest gigantyczna i przyszła wraz z naszymi wyjazdami do Europy Zachodniej. Nie widzę przeszkód, żeby Ukraińcy przejęli wzorce zachowań od nas i przenieśli je na swój grunt na dzisiejszej Ukrainie. Ci którzy tutaj pracują mają ciągły kontakt ze swoimi znajomymi i rodzinami na Ukrainie. To potrwa lata natomiast jeśli w tych ludziach wykreuje się podświadomie pozytywny obraz Polski zarówno z powodu lepszych zarobków, organizacji państwa, wyższej kultury itd. to biorąc pod uwagę brak istnienia narodu ukraińskiego nic nie stoi na przeszkodzie, żeby chcieli zostać Polakami. Szczególnie po kilku wiekach życia w Rosji, mając do wyboru polską wolność i wyższy poziom życia, a niewolę rosyjską – wybór jest prosty.

Projekt polityczny Rzeczpospolitej był na tyle atrakcyjny przez stulecia, że ludzie porzucali swoje pochodzenie i stawali się Polakami. Dlatego nie zamykałbym dzisiejszych mieszkańców Ukrainy w worku z napisem „banderowcy” bo ci stanowią niewielki procent Ukraińców. Sam wielokrotnie rozmawiałem na temat wspólnych punktów zapalnych szczególnie mając na myśli ludobójstwa jakie popełnili na Polakach i z jednym się zgodziliśmy. To było bez sensu, bo dziś mamy problemy ze współpracą i jeszcze długo to będzie rzutować na wspólnych relacjach. Mamy wyjątkową sytuację od kilkuset lat. Rosja cofnęła się w granicach o kilka stuleci. Życie nie znosi próżni. Jeśli nic nie zrobimy to ktoś inny zagospodaruje bufor pomiędzy Polska, a Rosją. Nasza ekspansja jest nie tylko nieunikniona ale jest wręcz konieczna. Biorąc pod uwagę burzliwą historię Ukrainy zbudowaną na terytorium Polski i kosztem krwi wielu Polaków nie można nazwać tego państwa przyjacielskim. To powoduje, że wydatki paraliżujące podstawową egzystencje państwa ukraińskiego są nam na rękę. Nasz nieprzyjaciel czyli Ukraina wdał się w wojnę z naszym innym nieprzyjacielem czyli Rosją. To wydarzenie jest dla nas spełnieniem marzeń i niepowtarzalną okazją do zdobycia dobrej pozycji wyjściowej do ekspansji na wschód. Sytuacja w której sojusznicy ze sobą walczą bratobójczo, gdzie jest wiele rodzin mieszanych Rosjan i Ukraińców to dla nich prawdziwa katastrofa, a dla nas wyjątkowe szczęście. Im dłużej to trwa tym nienawiść jest większa i bardziej przesłoni możliwość rozsądnych rozwiązań.

Będę powtarzał do znudzenia. Jeśli chcemy się liczyć i zapewnić sobie suwerenność ekspansja jest konieczna. Oczywiście nie wchodziłbym w układy rozbiorowe z Rosją bo to się źle skończy. W naszym interesie jest zachowanie istnienia państwa ukraińskiego tylko w okrojonej formie. Zachód Ukrainy powinniśmy spolonizować, prowadzić tam ekspansję gospodarczą, a z czasem jej mieszkańcy sami zechcą się przyłączyć do Polski… Natomiast Ukrainę centralną i wschodnią zachować jako państwo skonfliktowane z Rosją. Najlepiej w takim układzie jak teraz, gdzie obie strony utrzymują w rejonie Donbasu ogromne siły i łożą na to gigantyczne pieniądze. Rozmowy pokojowe mocno mnie zmartwiły bo jeśli się dogadają oznacza to uwolnienie dużych potencjałów ekonomicznych i militarnych, które do tej pory były związane we wschodniej Ukrainie. Chciałbym, żeby Polska była państwem poważnym i zrobiła wiele dla storpedowania tych rozmów.

Przeczytaj także:

Pan X: GRENLANDIA NA SPRZEDAŻ

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. czytacz mówi

    Coś sensownego oraz pozytywnego! Wreszcie ktoś zaczyna prezentować myślenie długookresowymi interesami Państwa. Może politykierzy coś z tego łykną?

  2. Buran mówi

    Ten scenariusz mi się podoba bo na kresach są moje korzenie, ale czy się sprawdzi to inna sprawa. Daj Boże.

  3. Ukrainopolonia mówi

    Autor myśli ahistorycznie. Wspomina o atrakcyjności Rzeczpospolitej oraz przyjmuje asymilację jako pewnik. Tymczasem po 700 latach od włączenia Rusi Czerwonej do Polski ludność tam pozostała w większości (oprócz Lwowa) Rusińska. Po drugie kultura Ukrainy została zbudowana wokół kozacko-hajdamackio-upowskiego paradygmatu antypolskości a rzezie i zbrodnie na Polakach cyklicznie się powtarzają. Należy wspomagać Ukrainę gdy jest to w naszym interesie, ale masowa imigracja z tego kierunku lub wszelkiego rodzaju plany unii lub nawet inkorporowanie tych terenów to pomysły za które być może kiedyś przyjdzie zapłacić kolejnym Wołyniem. Polska naprawdę jest dosyć obszerna, a Lwów w granicach Polski byłby dobrym pomysłem pod warunkiem że zamieszkiwali by go Polacy a nie pogrobowcy Chmielnickiego, Żeleźniaka, Gonty, Bandery.

  4. BK mówi

    Niezwykle ciekawy artykuł ! Gratuluję! Przeczytałem z prawdziwą przyjemnością.

  5. Gisbourne66 mówi

    Jakoś wątpię w możliwości cywilizacyjne Polaków na Ukrainie. Mamy dostatecznie dużo biedy w kraju i nie musimy jej importować. Poza tym historycznie patrząc każde multikulturowe, wielonarodowe społeczeństwo ma silne tendencje odśrodkowe co powoduje rozpad państwa. Czasowo można zatrzymać ów proces siłowo, co powoduje później wzmożony opór i tak w kółko się ten proces nakręca. Co do napływu Ukraińców do Polski mam cholernie mieszane uczucia. Z jednej strony rozumiem ich chęć zarobienia na rodzinę (co często jest w ich kraju niemożliwe), z drugiej obawiam się, że za chwilę zażądają uprzywilejowania swojej narodowości względem Polaków na NASZEJ ziemi, a ,,nasi” politycy im to przyznają (już napisałem co sądzę o wielonarodowościowym państwie)

  6. michu mówi

    Każdy Polak by chciał, żeby Polska była państwem poważnym. Ale gdyby była to np Białoruś już dawno byłaby spolonizowana, a Wilno, Grodno i Lwów w granicach RP 😉

    1. Andrzej S LOBROW mówi

      Oby chciec , trzeba wybierac do polityki takich co prowadza interesy dla Polski, takich mozemy oceniac po ich efektach we wnatrz kraju i po zagranicami. Tacy sa , tylko ich nie ma w srod bolszewickiego bagna nazywanym POPiS, SLD, PSL i pozostala cholota LGBT.

  7. kresowiak mówi

    ,, Zachód Ukrainy powinniśmy spolonizować, ,, szanowny autorze-bzdura,tam nas nienawidzą

  8. Dariusz mówi

    To chore bzdury. Mamy dużą powierzchnię. Ukraińcy to Azjaci i do niczego nie są nam potrzebni.

  9. W K mówi

    1. Wybór polskiego rządu, to niezbędny krok.
    2. Rosja już wie, że Ukraina to dla niej zagrożenie i tym razem postanawia osłabić Ukrainę oddając Polsce ziemie ukradzione Polsce przez ZSRR. Rosja to zrobi chcąc się zabezpieczyć przed USA, zwłaszcza, że zamierza iść po bogactwa na północ, więc południe musi mieć czyste.

  10. wienie mówi

    co z tego że nasi dwaj nieprzyjaciele się biją skoro to nie jest wojna totalna

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.