Muzeum POLIN stoi na szczątkach polskich ofiar. Dlaczego ich nie upamiętniono?
– Na pierwszym dziedzińcu KL Warschau [niemiecki obóz koncentracyjny w Warszawie], na którego terenie obecnie znajduje się muzeum Polin, Niemcy mordowali i palili ludzi. Prochy wsypywano do studzienek kanalizacyjnych. Po wojnie szczątki ludzkie, które znajdowały się na powierzchni zebrano i w kondukcie pogrzebowym przewieziono na Cmentarz Wolski. Nie wszystkie jednak wywieziono, część pozostała na zawsze w zabetonowanych studzienkach kanalizacyjnych. 1 i 2 listopada warszawiacy, których członkowie rodzin zginęli w egzekucjach ulicznych i nie mają gdzie oddać im hołdu powinni zapalić świeczki pod Muzeum Polin. Na tym terenie Niemcy dokonali ostatniego zbezczeszczenia ich ciał. Tu mordowano również więźniów Pawiaka – mówi historyk prof. Bogusław Kopka autor książki „Konzentrationslager Warschau. Historia i następstwa” w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
KL Warschau powstał 11 czerwca 1943 roku. Zbudowali go ci sami inżynierowie, którzy wznieśli obóz Auschwitz-Birkenau. W KL Warschau komór gazowych, ale było krematorium. Palono w nim zwłoki warszawiaków rozstrzeliwanych w ulicznych egzekucjach na przełomie 1943 i 1944 roku. Do zbierania i przewożenia zwłok wykorzystywano żydowskie komanda śmierci, byłych więźniów Auschwitz-Birkenau. W ciągu kilku miesięcy Niemcy zamordowali w Warszawie w egzekucjach ulicznych 10 tysięcy osób.
Dlaczego ofiary KL Warschau nie zostały upamiętnione w Muzeum POLIN?
– W tej sprawie panuje zmowa milczenia. Muzeum Polin nie przyznaje się do KL Warschau. Nie ma w muzeum nawet najmniejszej tabliczki informującej o tym obozie, chociaż ginęli tam Żydzi – mówi prof. Kopka. – Dla niektórych to temat tabu, bo trzeba byłoby się przyznać, że w Warszawie było miejsce szczególne – niemiecki obóz koncentracyjny, w którym mordowano tak samo Żydów i Polaków.
Dlaczego przed wybudowaniem Muzeum POLIN nie przebadano tego terenu i nie przeprowadzono ekshumacji?
– Pamiętam doskonale (…) jaką furię wywołałem z racji upublicznienia informacji, że Muzeum POLIN budowane jest na szczątkach ludzkich – mówi prof. Jan Żaryn w rozmowie z portalem wPolityce.pl. – Jedni, jak prof. Tomasz Szarota nie negowali faktów, ale argumentowali że cała Warszawa jest cmentarzyskiem (…), inni słali na mnie donosy (prezes IPN Janusz Kurtyka pokazywał mi co najmniej jeden), że zerwałem niepisaną umowę podjętą za plecami opinii publicznej (do dziś nie wiem między kim a kim), której sednem było kontynuowanie planu budowy Muzeum „bez zakłóceń”. Przypomnę, że w tym czasie plac nie był jeszcze zabudowany i opóźnienie robót nie stanowiło fundamentalnej przeszkody w budowie – wyjaśnia Żaryn.
A my przypominamy słowa prof. Jana Grabowskiego (Abrahamera), które wyjaśniają dlaczego w Muzeum POLIN nie ma miejsca na upamiętnienie Polaków zamordowanych i spalonych na terenie byłego getta: „Getto jest – nazwijmy to – malutkim rezerwatem żydowskiej pamięci, który powinien być poświęcony żydowskiemu umieraniu, odbywającemu się w obliczu braku pomocy (…) To było miejsce kaźni Żydów”.
Źródło: wpolityce.pl
Przeczytaj też:
Polacy ratujący Żydów mają być upamiętnieni… płytkim kanałem za Muzeum POLIN
Wg najlepszej badaczki KL Warschau, śp Pani Sędzi Trzcińskiej, zmarłej w niewyjaśnionych okolicznościach przed kilkoma latami w obozie tym przeznaczonym dla Polaków zostało zamordowanych min. 200 000 naszych rodaków.
A z jakiej racji zwycięzcy z tradycji niechrześcijańskiej mieli by upamiętnić zwycięzonych?
KL Warschau powstał na przełomie 1939 1940 roku, za dworcem zachodnim była olbrzymia komora gazowa. Oboz powstał jako cześć planu Probsta, czemu redakcja powtarza żydowskie kłamstwa.
Chciałam zapytać, jak to się mogło stać, jak to było możliwe, że na trupach Polaków MOGŁO powstać to Muzeum „POLIN”, ale już wiadomo… Otóż nie mogło być ani obiektem zainteresowania, ani nie mogło stanowić podstaw do ekshumacji unicestwienie 200 000 Warszawiaków – w imię priorytetu nad owym nadpriorytetem – w imię budowy owego Muzeum – jako rzekli PRZYJACIELE… – „bez zakłóceń”!
Nie wiedziały tysiące Ofiar Warszawskich, unicestwianych przecież wcześniej(!), że narobią swoją śmiercią niezawinioną tyle kłopotu i ewentualnych „zakłóceń” w tym właśnie miejscu…, a ich rodzinom zamknie się usta i prawo do czczenia miejsc ich zagłady.
Niebawem odbędzie się narada na gruncie amerykańskim w sprawie wyrzucenia Pomnika Katyńskiego na jakieś zadupie…
Nie wolno nam milczeć!
W imię „kwitnącej przyjazni”.
Zawsze się zastanawiam nad tym, jak to się dzieje że jakieś odległe instytucje i ludzie, którzy są zajęci niby swoimi sprawami nagle znajdują czas, dostają informację i zaczynają dzialać by nam zaszkodzić. Jak bardzo dużo musi być w Polsce żydłaczej agentury, V żydowskiej kolumny, skoro bezbłędnie i na czas są w stanie reagować? Jak dobrze są zorganizowani, jak sprawny mają wywiad i jak doskonale wiedzą w kogo i kiedy uderzyć, a kogo odpowiednio wcześniej przekonać, kupic albo zmusić by sprawy szły po ich myśli. A nie przegapią przy tym niczego i niczego nie pominą. Sprawa parkingu pokazuje to jak w szkle powiększającym. Ciekawe bylo by prześledzić kto to jest fizycznie zaintersowany, kto udaje się do urzędu, rozmawia, wywiera wpływ przez znajomości albo w jakiś inny sposób. Kim są fizycznie ci ludzie? Jak wyglądają, co na codzien robią, jak żyją, czy są obywatelami Polski? Bo że to żydłacze nasienie to, nie mam wątpliwości.