W kinach „Nić widmo” – obyczajowy film o perwersji emocjonalnej
Akcja obyczajowego filmu „Nić widmo” rozgrywa się w Londynie w latach pięćdziesiątych i opowiada o perwersji emocjonalnej w związku szyjącego dla europejskiej elity krawca Reynoldsa Woodcocka (w tej roli Daniel Day-Lewis) z kelnerką Almą (w tej roli Vicky Krieps), która staje się modelką i kochanką zaburzonego emocjonalnie mistrza igły.
Reżyserem filmu jest Paul Thomas Anderson (autor takich filmów jak „Magnolia”, „Aż poleje się krew”, „Mistrz”). Film można obejrzeć w kinach w całej Polsce w tym i warszawskim kinie Kinoteka. W filmie nie ma ani propagandy politycznej ani scen erotycznych, którymi twórcy innych filmów non stop epatują.
Zapewne są widzowie, którym może się spodobać takie mało dramatyczne kino obyczajowe, ukazujące perwersje emocjonalną w związku. Seriale obyczajowe, poruszające taką tematykę, rozgrywające się w mniej luksusowej scenerii, są popularne wśród telewidzów. Widzowie lubią widać temat skomplikowanych relacji emocjonalnych w związku. Do mnie taka tematyka nie przemawia, ani mnie nie irytuje, ani zachwyca.
Nie rozumiem tej recenzji.
1. Co to jest perwersja emocjonalna? Kojarzy się źle.
Według słownika języka polskiego:
perwersja
1. «odchylenia reakcji psychicznych w zakresie popędów, zwłaszcza w sferze seksualnej»
2. «zachowania naruszające obowiązujące konwencje, mające na celu szokowanie»
2. Czy autor recenzji poleca, czy odradza oglądnięcie tego filmu?
Dla niego samego jest obojętny.
W takim razie w jakim celu o nim pisze?
Daniel Day-Lewis powinien dostać za tę rolę Oscara. Niestety, spisek żydowski w Hollywood, jak zwykle pozbawił go tego zaszczytu. Oscara dostał aktor do złudzenia przypominający Winstona Debila, znaczy Churchila. Daniel Day Lewis właściwie za każdy film powinien dostawać Oscara. Każdy film z nim to jest Dzieło.
Nie doczekałam się odpowiedzi. Panie Bodakowski, czy Pan nie czyta komentarzy pod swoją recenzją? Jako stała czytelniczka czuję się zignorowana. Uważam tę ekipę za dążącą do innych standardów, ale taka postawa mnie zniechęca.
Skoro pan Bodakowski zamieszcza recenzję, na portalu, który przecież nie jest portalem krytyki filmowej i nie każdy film jest recenzowany, to oczekuję określenia się w jakim celu jest zamieszczana taka recenzja, w której autor ani nie zachęca, ani nie zniechęca i właściwie nie rozumiem co miał na myśli.
Czy nie mam prawa do słowa wyjaśnienia?
Pozdrawiam
Nimasz prawa glosu bos baba!
Prawo głosu mam, bo komentarz został wpuszczony. A pan Bodakowski ma prawo do ignorowania mojego głosu. Tylko nie wiem czy do końca ma świadomość tego, że tym sposobem wystawia sobie bardzo wyraźną recenzję.