Katarzyna TS: Systemowy bezwład, czyli rtęciowa wojna Tutsi i Hutu
Jak powinno działać sprawne państwo w sytuacjach kryzysowych? Odpowiedź jest oczywista: sprawne państwo to takie, w którym funkcjonują rozwiązania systemowe umożliwiające skuteczną reakcję w takich sytuacjach. Rozwiązania systemowe powinny działać automatycznie i niezależnie od tego, gdzie w danej chwili jest premier, wojewoda, czy minister. Oczywiście, w sytuacji kryzysowej szczebel centralny powinien jak najszybciej włączyć się do akcji, pokazując, że nie zasypia gruszek w popiele, ale system powinien być skonstruowany tak, żeby działał sprawnie i skutecznie nawet jeśli władza centralna miota się bez ładu i składu. A co stało się w reakcji na katastrofę ekologiczną na Odrze? Czy zobaczyliśmy sprawne państwo? Nie! Zobaczyliśmy systemowy bezwład, w którym kwestią najważniejszą stała się nawalanka władzy i opozycji totalnej. Zobaczyliśmy rtęciową wojnę Tutsi i Hutu, która doskonale obrazuje kryzys państwa polskiego.
Ciągła wojna PiS z PO nie jest niczym nowym, ale to, co działo się po informacji, że Niemcy wykryli w Odrze rtęć, przekroczyło wszelkie granice żenady. To był obłęd! Donald Tusk napisał na Twitterze, że „śnięte są nie tylko ryby w Odrze, śnięte jest całe państwo pod rządami Kaczyńskiego”. – PiS jest jak rtęć – podsumował Tusk. W odpowiedzi politycy PiS oraz sprzyjające im media zarzuciły Tuskowi kolportowanie na niemieckie zlecenie fejk newsa o rtęci w Odrze. Ponieważ badania w polskim laboratorium nie wykazały obecności rtęci w rzece, badania niemieckie miały być antypolską prowokacją.
– Moim zdaniem ta „rtęć” była testem podatności i reaktywności mediów, opinii publicznej i władzy państwowej na wstrząsające fejkniusy. Następny może być fejknius np. o „brudnej bombie” w jakimś krytycznym momencie, przed wyborami itp. Patrząc na przebieg rozprzestrzenia się fałszywych informacji można wnioskować, że nie mamy tu do czynienia z żywiołowym podawaniem dalej sensacji, ale raczej z operacją z wykorzystaniem useful idiots, która miała za zadanie wykryć podatności polskiego państwa na dezinformację. Serwis PAP FakeHunter bada tę sprawę. Niektóre wątki po stronie niemieckiej są bardzo interesujące. Moim zdaniem sprawa oprócz zasadniczego celu – wykrycie podatności Polski na dezinformację i sianie zamętu – ma jeszcze dodatkowy niemiecki kontekst związany z ruszającą komisją śledczą w Niemczech w sprawie NS2 – napisał na Twitterze prezes Reduty Dobrego Imienia Maciej Świrski.
Informację o rtęci podała również marszałek województwa lubuskiego Ewa Polak powołując się na rozmowę z niemieckim ministrem środowiska Axelem Voglem. Podczas konferencji prasowej w Warszawie, na której obecny był Vogel, dziennikarz TVP zapytał go, czy potwierdza, że mówił o rtęci w rzece. Ale tłumacz zapytał ministra, czy mówił o żrącej wodzie. Vogel zaprzeczył. Politycy PiS i ich poplecznicy triumfowali. Zażądano przeprosin od Tuska i Polak. Gdy informacja o błędnym tłumaczeniu dotarła do Vogla, wyraził on oburzenie w związku z tą manipulacją, a następnie wyjaśnił, że faktycznie mówił z marszałek Polak o wykryciu rtęci, ale podkreślał, że potrzebne są kolejne badania, aby wyjaśnić, czy przekroczenie norm występuje lokalnie, czy też w całej rzece.
Informacja podana 15 sierpnia przez niemieckie ministerstwo środowiska brzmi tak: Minister Axel Vogel odbył wideokonferencję z panią marszałek Polak 12 sierpnia. Wyjaśnił po południu, że nie można określić wartości rtęci w pierwszej analizowanej próbce wody, ponieważ przekracza ona skalę, na której opierał się układ testowy. Minister Vogel wyjaśnił, że dlatego potrzebne są dalsze analizy i badania – że należy w szczególności wyjaśnić, czy wysokie wartości rtęci są przekroczeniami lokalnymi, m.in. turbulencją osadu lub ogólnie podwyższonymi wartościami. Dostępne są dalsze wyniki testów dla rtęci, wartości są nieco poniżej lub nieco powyżej normy jakości środowiska. Ponownie zwracamy uwagę, że zmierzone wartości nie wskazują na rtęć jako przyczynę wyginięcia ryb.
Spójrzmy teraz na informację podaną 15 sierpnia przez Głównego Inspektora Ochrony Środowiska: Dzisiaj, 15 sierpnia, o godz. 12.00 strona niemiecka przesłała wyniki badań pobranych próbek. Wyniki niemieckich badań laboratoryjnych wykazują obecność rtęci i wskazują na przekroczone normy dla wód powierzchniowych. Wskaźnik ten nie przekracza norm dopuszczalnych dla wody pitnej. W przesłanym, wraz z załączoną mapką miejsc poborów, raporcie badań laboratoryjnych okazuje się, że są to punkty poborów wykonanych nie w głównym nurcie Odry, a tylko w jej dopływach lub starorzeczach. Natomiast próbki wody pobrane przez laboratorium GIOŚ są pobierane punktowo w głównym nurcie Odry. Podkreślamy, że przeprowadzone w tym samym czasie przez Centralne Laboratorium Badawcze GIOŚ badanie próbek wody z Odry granicznej po stronie polskiej w woj. lubuskim nie potwierdziło obecności rtęci.
Wnioski są więc następujące: Niemcy faktycznie znaleźli rtęć w próbkach wody i poinformowali o tym marszałek Polak, ale zastrzegli, że badanie wymaga weryfikacji. Tymczasem żadnego czekania na weryfikację nie było. Opozycja totalna podniosła larum, że Odra zatruta jest rtęcią i jest to wina PiS-u. PiS odpowiedział, że informacja o rtęci jest wymyślona i jest to spisek, przy pomocy którego Niemcy i PO chcą obalić rząd Morawieckiego. Kilka dni trwała nawalanka w mediach, podczas której Tutsi i Hutu masakrowali się propagandowymi maczetami. Oto kilka przykładów z Twittera:
Poseł KO Adam Szłapka: Chcieli ukryć skarżenie rtęcią. Jak sowieci.
Roman Giertych: Ukrywanie przed ludźmi informacji, że pisoidalna firma wlewała rtęć i inne świństwa do rzeki to polski Czarnobyl.
Dziennikarz TVN Konrad Piasecki: Od wczoraj jestem w Szczecinie. 300 metrów od Odry. Którą za chwile przypłynie tu rtęć. Czekam na alert RCB. Podobny do tych jakie dostawałem po awarii Czajki. Przecież to niemożliwe, żeby względy polityczne sprawiały, że wciąż go nie dostaję.
Poseł PiS Anna Kwiecień: Rtęć to nie wymysł Niemców, tylko łgarstwo tych którzy udają Polaków.
Poseł PiS Kazimierz Smoliński: Tusk i cała Platforma oczywiście bardzo mocno ściskali kciuki o to, aby w Odrze była rtęć. Zgodnie z zasadą „czym gorzej dla Polski tym lepiej dla nas”. Dlatego bez sprawdzenia powielili niemiecki fejk o rtęci.
Szef TVP Info Samuel Pereira: To jest coś przerażającego jak politycy opozycji znów się skompromitowali wchodząc w fejka o rtęci. W Berlinie i na Kremlu szczęśliwi, bo dostali kolejny dowód jak wiele tu mogą.
Tak wygląda polska wojna Tutsi i Hutu. Katastrofa ekologiczna na Odrze interesuje ich wyłącznie o tyle, o ile mogą ją wykorzystać do politycznej nawalanki. W ogóle nie zajmują się rzeczywistym problemem, czyli rozwiązaniami systemowymi, które pozwoliłyby na zapobieganie takim sytuacjom, a gdy do nich dojdzie, na szybką i skuteczną reakcję. Nikogo z nich nie interesuje, że chociaż pierwsze próbki wody WIOŚ pobierał 28 lipca, to pierwsze wyniki toksykologiczne dotyczące śniętych ryb pojawiły się dopiero 13 sierpnia. Jak to możliwe?
Jedyną partią, która upomina się o analizę błędów systemowych, jest Konfederacja. Oto pytanie, które poseł Krzysztof Bosak zadał 14 sierpnia na antenie Polsatu: Czy my w Polsce mamy jakąkolwiek procedurę standardowej kontroli przemysłowych nieczystości wylewanych do rzek? Czy istnieje jakiś standard kontrolowania tego, co zakłady przemysłowe wylewają do rzek? Nie wtedy, jak jest skażenie i afera, tylko czy mamy standardową procedurę pobierania i kontrolowania próbek, co który zakład wlewa do rzek?. Minister Łukasz Schreiber, do którego było skierowane pytanie Bosaka, odpowiedział: Nie wiem. Nie wiem, jak to wygląda. Domyślam się, że tak.
Jeżeli minister przychodzący do programu telewizyjnego, w którym odbywa się dyskusja na temat katastrofy na Odrze, nie ma nic do powiedzenia na temat procedury kontroli zrzutów dokonywanych przez zakłady przemysłowe do rzek, to po prostu ręce opadają. Rozumiem, że minister nie musi być specem od wszystkiego, ale dobrze byłoby sprawdzić kluczowe informacje dotyczące rozwiązań systemowych, gdy idzie się do mediów jako reprezentant rządu. Oczywiście takie informacje nie są przydatne w nawalance polskich Tutsi i Hutu, bo ta nawalanka nie ma na celu dyskusji o tym, co zmienić, żeby polskie państwo działało skutecznie. Nie! Pyskówki, w których Tutsi i Hutu okładają się propagandowymi maczugami, mają na celu zupełnie co innego, czyli nakręcanie emocji „ciemnego ludu” tak, żeby niczego nie analizował, a jedynie ślepo bronił „swoich” i atakował „obcych”. Głos rozsądku ma być głosem wołającego na puszczy.
Podczas gdy Tusi i Hutu toczą wojnę rtęciową, przyczyna śnięcia ryb w Odrze nadal pozostaje tajemnicą. Mnożą się teorie spiskowe. Polacy skaczą sobie do oczu. Politycy zarzucają sobie kłamstwa i chodzenie na pasku obcej agentury. Wiecie co? To jest cud, że polskie państwo w ogóle jeszcze działa.
Jeśli podobają się Państwu moje felietony i chcielibyście wesprzeć moją działalność publicystyczną, możecie to zrobić dokonując przelewu na poniższe konto PayPal. Będzie to dla mnie nie tylko wsparcie w wymiarze finansowym, ale również sygnał, że to, co robię, jest dla Państwa ważne i godne uwagi. Z góry dziękuję. Katarzyna Treter-Sierpińska https://www.paypal.me/katarzynats
Zobacz też:
Establishment i urzędasy z PISowskiego nadania nie „mają nosa” do skażeń środowiska (nawet wzmocnionych fetorem rozkładających się ryb), ale gdzie są jakiekolwiek większe pieniądze do „wzięcia” czują na setki kilometrów – vide dzisiejszy artykuł w wp. Ich przeciwnicy z PO, PSL i Lewicy niczym się w tym zakresie nie różnią. I tu jest jedna z przyczyn dlaczego nikt z nich nie jest zainteresowany prawdziwym zreformowaniem administrowania i organizacji kraju. Po prostu w amoku „Bierz forsę i w nogi” nikt nie ma czasu na takie „pierdoły”. Pomijam fakt manipulacji (podane kwoty dochodów nie dotyczą 1 roku ale kilku lat (nie jest to w tekście wyraźnie powiedziane,) zapewne by wzmocnić oburzenie opinii społecznej. I na tym to wszystko polega – brać kasę i się nie przejmować, a uwagę publiki kierować na rywali do koryta, zaciekle atakując na wszystkich frontach, i pod każdym, możliwym pretekstem.
To nie panstwo,to banda.
Fetor rozkladajacego sie panstwa czuc gorzej , niz fetor gnijacych ryb!
Ciekawe jest to czy Konfa, która tak się przejmuje tą katastrofą, też nie próbuje wykorzystać tej sytuacji do celów politycznych, do krytyki władzy i opozycji.
A ja mam pytanie czy wprawo.pl to tylko p. Treter-Sierpińska? Bo można odnieść wrażenie, że tak jest, może jakiś wybrany artykuł jest autorstwa kogo innego. Międlar gdzieś się rozpłynął i nie daje znaku życia. To cud jak ten portal się jeszcze trzyma.;)
PAP Fake Hunters to ta propagandowa tuba pisowska co robiła konkursy na donosicielstwo na covidove „dezinformacje” i już odechciało mi się czytać reszty artykułu…
Może i cud, ale to jeden z ostatnich portali, gdzie można swobodnie wyrazić swoją opinię. W przeciwieństwie do do strony redaktora T S, która kiedyś nazywała się Wolność, a dziś z wolnością nie ma nic wspólnego. Co do pani redaktor, moim zdaniem prezentuje taki poziom, że może zastąpić dziesięciu michnikowych propagandystów.
@ Czarny nie przejmuj się portalem , bo to nie twój zasrany interes. I choć raz . ujoplącie napisz słowo prawdy o Konfederacji. Pracujesz usilnie, za judaszowe srebrniki, dla czarnej strony mocy i znakomicie do tego pasującym nickiem.
@ Shadow
Grzeczniej, bo ja Ci nie ubliżam jak mam inne zdanie. Nie mam wyrobionego zdania o Konfie i nie jestem na niczyich usługach. To na tym portalu nie można krytykować Konfy? Normalnie jak za PRLu, kto jest przeciw partii, to jest wróg ludu.
A nick mam od czego innego. Nie masz o mnie zielonego pojęcia i wypisujesz jakieś kocopoły. A jaka jest tego przyczyna to mogę się tylko domyślać.