Katarzyna TS: Będziecie nosić dwie maski?
Z nowym rokiem nowym krokiem. Pojedyncza szmata na twarzy jest już passe. Teraz nadchodzi era dwóch szmat. Dr Anthony Fauci, główny doradca prezydenta USA ds. Covid-19, powiedział niedawno na konferencji prasowej w Białym Domu, że chociaż Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) nie przedstawiło jeszcze szczegółowych wytycznych dotyczących podwójnego maskowania w celu zapobiegania rozprzestrzenianiu się koronawirusa, to on często nosi dwie maski. Nazwał to podejściem zdroworozsądkowym.
Bartosz Fiałek, lekarz, specjalista w dziedzinie reumatologii przedstawiający się jako popularyzator wiedzy medycznej i działacz społeczny w obszarze ochrony zdrowia, zamieścił 10 lutego na Twitterze następujący wpis: „Amerykańskie CDC podaje, że eksperyment badawczy wskazał, iż noszenie dwóch, dobrze dopasowanych maseczek, znacznie zmniejsza ryzyko transmisji SARS-CoV-2”. Czytając komentarze pod tym wpisem popłakałam się ze śmiechu. Radzono Fiałkowi, żeby nosił co najmniej trzy lub cztery maski albo owijał głowę folią uszczelnioną taśmą. Zalecono mu też uzupełnienie tego rynsztunku dwoma parami gogli oraz kurzą łapka w kieszeni. – Najskuteczniejszą metodą będzie, gdy ludzie przestaną oddychać. To na 100% zmniejszy ryzyko transmisji – napisała jedna z internautek. – Jak się założy 37 masek, to się osiąga poziom nieśmiertelności – kpił inny komentujący. Śmiechom i żartom nie było końca. Nie znalazłam ani jednego komentarza, w którym ktoś wyraziłby poparcie dla idei dwóch masek.
W związku z powyższym Fiałek obwieścił, że padł ofiarą linczu, a brak entuzjazmu dla podwójnego maskowania nazwał „wizytówką skrajnego upadku polskiej edukacji zdrowotnej”. Następnie zamieścił grafikę przygotowaną przez CDC, która instruuje, jak nosić dwie maski. – Używaj maski bawełnianej z kilkoma warstwami. Noś jednorazową maskę pod maską bawełnianą. Druga maska powinna dociskać brzegi pierwszej maski do twarzy. Upewnij się, że możesz widzieć i oddychać swobodnie – czytamy w instrukcji CDC.
To jest hit roku! Upewnij się, że możesz swobodnie oddychać w dwóch maskach ściśle przylegających do twarzy. Nawet nie podejmuję się próbować. Z przeprowadzonego przeze mnie kilkuminutowego eksperymentu wynika, że nie ma mowy o swobodnym oddychaniu nawet w jednej masce i to nieprzylegającej ściśle do twarzy. Instrukcję CDC pisał skończony idiota i tylko skończony idiota może te idiotyzmy propagować.
Niestety, pandemia koronawirusa pokazała, że nie ma takiego idiotyzmu, którego by ludzie nie przyjęli jako mądrość objawioną. Dlatego jestem przekonana, że coraz więcej osób będzie zakładać dwie maski, a nawet trzy. I przeświadczeni, że postępują właściwie, będą chwalić się, że są mądrzy, odpowiedzialni i okazują szacunek innym. Takie są skutki ignorancji połączonej ze strachem napędzanym przez codzienną propagandę.
Na początku tej korona-histerii pojawiały się rozsądne głosy naukowców, którzy tłumaczyli, że noszenie masek jest zasadne tylko i wyłącznie w przypadku osób chorych, które kaszląc i kichając rozsiewają kropelki śliny. Maska zatrzyma część tych kropelek, a więc w pewnym stopniu ochroni innych przed wirusem w kroplach śliny. Natomiast nie ma możliwości, żeby maska zatrzymała aerozol i podróżujący w jego strumieniu wirus, który jest tak maleńki, że maska jest dla niego taką samą zaporą, jak siatka ogrodowa dla komara. I to siatka o naprawdę ogromnych oczkach. Wniosek? Maska nie zatrzymuje wirusa i nie chroni przed zakażeniem. Dwie maski również nie zatrzymują wirusa i nie chronią przed zakażeniem, tak jak dwie siatki ogrodowe nie zatrzymują komara. Prędzej się udusicie niż zatrzymacie wirusa przy pomocy kolejnych warstw szmat, którymi zatykacie sobie nos i usta.
Wbrew temu, co twierdzi Bartosz Fiałek, to nie kpiny z pomysłu noszenia dwóch masek są wizytówką skrajnego upadku polskiej edukacji zdrowotnej, ale jest nią akceptacja absurdalnego pomysłu, że ratunkiem przed zakażeniem wirusem jest zakrywania nosa i ust przy pomocy masek przepuszczających aerozol. To jest wizytówka głupoty i myślenia magicznego. Do czego to prowadzi widziałam niedawno w osiedlowym warzywniaku, w którym robię zakupy. Starsza kobieta w brudnej masce, którą – jak sama powiedziała później właścicielowi sklepu – zmienia „zgodnie z zaleceniami” raz na trzy dni, uciekała przede mną z wrzaskiem, że chcę ją zabić, bo nie mam maski. Ta kobieta została doprowadzona do kompletnego zidiocenia przez „ekspertów”, których dzień w dzień pokazują jej w telewizji. I najprawdopodobniej będzie nosiła tę brudną szmatę na twarzy do końca swoich dni, gdy tak nakażą jej owi „eksperci” napędzający klientów producentom i pośrednikom w maseczkowym biznesie. Będzie inhalowała się dwutlenkiem węgla i drobnoustrojami wyhodowanymi na tej szmacie w przeświadczeniu, że ratuje życie sobie i innym. I założy podwójną szmatę, nawet gdyby miała zemdleć i wykorkować od tego „dobrodziejstwa”. To jest skrajna głupota, której przykłady widzimy na każdym kroku.
Jak do tego doszło? Jak to możliwe, że ludzie dali się tak ogłupić? To bardzo proste. To, co zrobiono, nazywa się metodą salami i szantażem emocjonalnym. Plasterek po plasterku i krok po kroku przyzwyczajano ludzi do tego, żeby szmata na twarzy stała się wszechobecna. – Nie dasz rady założyć maseczki podczas krótkiej wizyty w sklepie? Jak możesz być tak samolubny? Korona ci z głowy nie spadnie, gdy wsiądziesz do autobusu w masce. Bądź odpowiedzialny i załóż maseczkę, żeby ratować życie innych – słyszeliśmy od tych, którzy uwierzyli, że maska chroni przed wirusem. Osoby bez masek usłyszały nie raz i nie dwa razy, że są siewcami śmierci i nieodpowiedzialnymi foliarzami.
Pamiętacie, jak powiedziano nam, że będziemy nosić maski do czasu wynalezienia szczepionki? Teraz słyszymy, że będziemy nosić maski także po przyjęciu szczepionki. Mało tego, mówi się, że będziemy nosić maski również po pokonaniu pandemii. A najnowsze zalecenie to noszenie dwóch masek. Jak długo? Jeśli ktoś jeszcze naiwnie wierzy, że to się kiedyś skończy, to po raz kolejny wyjaśniam, że to się nigdy nie skończy. Nakażą nam chodzić w tych szmatach do końca życia. I będzie coraz gorzej. Każą nam zakładać po trzy maski, albo i po cztery. I większość będzie zakładać – jedni ze strachu przed wirusem, a inni pod groźbą mandatu. To tylko kwestia czasu.
Noszenie masek nie zatrzymuje wirusa. Noszenie masek szkodzi zdrowiu. Maski mają przypominać o pandemii i jako takie są element kampanii zastraszania i terroryzowania społeczeństwa. I to właśnie jest ich funkcja. To jak będzie? Pozwolicie nadal zastraszać się i terroryzować? Będziecie nosić dwie maski?
Jeśli podobają się Państwu moje felietony i chcielibyście wesprzeć moją działalność publicystyczną, możecie to zrobić dokonując przelewu na poniższe konto PayPal. Będzie to dla mnie nie tylko wsparcie w wymiarze finansowym, ale również sygnał, że to, co robię, jest dla Państwa ważne i godne uwagi. Z góry dziękuję. Katarzyna Treter-Sierpińska https://www.paypal.me/katarzynats
Zobacz też:
Heh, cieszmy się, że na razie tylko dwie maseczki, wkrótce w pakiecie będzie myceczka, w kieszeni myszeczka a pod brodą muszeczka. Kombo zdrowia. Pomyśleć, że w Meksyku wystarczy zakręcić kurczakiem. No i popić tequilą. Albo i bez kurczaka.
Po obejrzeniu „Wyszczepieni – Historie Ludzi” – https://www.cda.pl/video/51470287a – nie mam wątpliwości, że szprycowanie niemowląt roztworami aluminium i rtęci i czego tam jeszcze niema, służy planowemu zdebilaniu kolejnych pokoleń. Rezultat widać choćby teraz, kiedy tym tumanom kradną ich ojczyznę !
Właśnie ten amerykański model szczepień warszawski JUDENRAT usiłuje zaprowadzić w 'polsce’ jako obowiązkowy. A przecież już teraz nasze społeczeństwo składa się w ca 80% z półgłówków i liczba absolwentów 'uczelni’ nie ma tu nic do rzeczy.
Proponuję popierdalanie na ulicy w OP1 wraz z maską OM14
„Bedziem” bezpieczni jak „trza”
Demobil czeka.
Jest jeden problem. Jest tego dużo i w niskiej cenie. „żont” nie zarobi. Bigfarma tysz nie.
Myślę, że te dwie maseczki wystarczą, pod warunkiem naciągnięcia na głowę prezerwatywy, by wszyscy mogli widzieć, że „nosiciel” się ch…owo na umyśle czuje.
A swoją drogą rad bym zobaczyć „pojedynek tego „genialnego” Fiałka, specjalisty w dziedzinie reumatologii przedstawiającego się jako popularyzator wiedzy medycznej i jako „działacz społeczny” w obszarze ochrony zdrowia z taką „miernotą” z takim „niedoukiem” jak Pan Doktor Hubert Czerniak…
To była by masakra, rozjechanie nadętego fiałkowego pomidora walcem drogowym i kupa smrodu.
Niestety, spolegliwe i usłużne miernoty są promowane, są wręcz nachalnie windowane na poziom specjalistów przez media i rząd jednocześnie a prawdziwi lekarze pozbawiani są prawa do wykonywania zawodu.
Ja także uważam że to wariactwo kowidowe będzie trwać w nieskończoność.Coraz będą wymyślać coś nowego jak ten Fiołek.Różnego rodzaju takich fiołków już mamy-Gut,Simon,Horban i wielu innych płatnych klakierów rządowych.A tak na marginesie to proponuje Fiołkowi, aby zaczął nosić na głowie podwójne majtki,najlepiej damskie.
Jeszcze grzesiowski
celowo mała litera
oby nie dane bylo nosic tobie paniusi maski pgaz na ryju.
OTWIERAĆ STADIONY…
WYMIENIC TYM LUDZIOM MOZGI,KAZDY LOGICZNIE MYSLACY CZLOWIEK WIE ZE,GROBOSC POWIEDZMY MASECZKI A WIELKOSC WIRUSA,BAKTERJI TO TE MASECZKI NIE SPELNIAJA SWOJEGO ZADANIA,A WRECZ PRZECIWNIE SZKODZA NASZEMU ZDROWIU BO ZBIERAJA SIE NA NIEJ INNE ZARASKI,ZANIECZYSZCZENIA KTORE SA W POWIETSZU NO I KAZDY CZLOWIEK WDYCHA POWIETRZE A WYDYCHA DWOTLENEK WEGLA,KTORY OSADZA SIE MAECZCE I WDYCHA POZOSTALOSCI DO ORGANIZMU,WIEC JAKI TO MA SENS
Decydenci wymyślają te reżimy, żeby upodlić zwykłych ludzi i robią sobie podśmiechujki jakie to idiotyzmy przez nich wymyślone ludzie łykają. Kto wie czy nie robią sobie zawodów w wymyślaniu idiotyzmów i we wprowadzaniu ich w życie przyglądając się efektom i zrywając boki. W Chinach już wymyślili wkładanie ludziom patyk w odbyt by sprawdzać czy kał nie zawiera covid-19. To jest festiwal upadlania ludzi. I frajda dla reżimowców. Zboczeńców jednym słowem.
nie pojmuje, od początku tego debilizmu nie noszę żadnej maseczki ,miałem wiele razy kontakt z osobami które twierdziły że mają c19… jakoś mnie nie dotknęło
Dopóki jeszcze taki sążnisty humor w narodzie, jest nadzieja…
Onegdaj na plantacjach w Brazylii niewolnikom zakładano kagańce na twarz aby nie mogli podjadać bez zezwolenia! A według dokumentów które wyciekły z Banku Światowego wynika że ta hucpa ma się skończyć w 2025 roku! A co będzie potem to strach myśleć. Chociaż jak zainfekują ludzkość tymi genetycznymi brejami to niewielu dożyje tego 2025 roku! Ale nic to stójmy dalej w tej kolejce do rzeźni i owszem.
Worek foliowy na głowie, dobrze zawiązany na szyi jest skuteczniejszy, jak wykazały badania.
Warto zastanowić się nad politycznym celem tego maskowego reżimu, a nie tylko wyśmiewać absurdy, jakim poddają się miliony ludzi na całym świecie. Jestem zresztą przekonany, że znaczna część Twitterowych „bohaterów”, którzy wykpiwają w komentarzach niedorzeczności Fiałka, Horbana jak wcześniej Szumowskiego, w codziennym życiu z czystej kalkulacji nosi te czarczafy stosując się do rytuałów nowej, pseudosanitarnej religii, tego świeckiego szariatu. W PRL-u wielu po cichu narzekało i krytykowało rzeczywistość, ale tylko nielicznych stać było na cywilną odwagę okazania otwartego protestu. A to dlatego, że do dawnych totalitaryzmów również można było ludność przyzwyczaić tłumacząc się „koniecznością życiową”, nadając im swojskie barwy, „narodowy” czy „demokratyczny” odcień albo inaczej – „ludzką twarz”. Zresztą twarz zawsze była obiektem uwagi władzy totalnej – chodziło o odebranie człowiekowi tożsamości, o wykluczenie z polityki, o zakwestionowanie jego praw jako istoty ludzkiej, a ostatecznie o umożliwienie ludobójstwa. Militaryzacja życia czy obozowy „pasiak” Wygenerowanie „dystansu społecznego” i nieufności stanowiło podstawę do administracyjnej dyskryminacji wybranych grup ludności, do ich segregacji czy „rozkułaczania”, których zwieńczeniem był system obozowy. Nieprzypadkowo ludzie noszący maski są zwykle przygnębieni, zgarbieni, przepełnieni strachem, poczuciem izolacji oraz nieufnością do otoczenia. Rzadko nawet spoglądają na innych ludzi. Nakaz maskowania jest więc czymś więcej niż tylko tresurą w posłuszeństwie. Za pomocą twarzy odróżniamy się od siebie, rozpoznajemy, okazujemy emocje oraz komunikujemy. Odebranie człowiekowi prawa do odsłaniania swojego oblicza, zwłaszcza w miejscach publicznych, jest okrutnym pozbawianiem go jego fundamentalnych ludzkich i społecznych praw. Okalecza jego psychikę i zdolność do socjalizacji, nie wspominając o skutkach dla zdrowia fizycznego. Jeśli społeczeństwo może funkcjonować jedynie w oparciu o różnorodność ludzkich twarzy, to poprzez jej zakrywanie przestaje być społeczeństwem, a zamienia się w anonimową masę. Z masą natomiast można zrobić wszystko, bo taka zbiorowość to najwyżej liczby i statystyka.
Nie ma więc większego znaczenia czy ten „nakaz” nosi znamiona legalności czy nie. Ta kwestia jest drugorzędna w obliczu zła społecznego, politycznego i moralnego, które wynika z nakazowego maskowania ludności.
A tylko zło rozpoznane (zdemaskowane) może zostać obezwładnione.
To ja już wolę nosić jedną szmatkę na buzi a niżeli dziesięć. Noszę maseczki pod groźbą mandatu, ale na szczęście w niektórych miejscach publicznych, szczególnie w Białymstoku, można zdejmować kagańce. To jasne, że pseudopandemia nie będzie trwać za krótko – nastawiajmy się że będzie trwać do końca świata i niestety jeden dzień dłużej.
Po co dwie maseczki? Wystarczy jedna maseczka FFP2, jest skuteczniejsza od tej jednorazowej niebieskiej. Ja ja uzywam nawet dwa tygodnie, oczywiscie dbam o to zeby jej nie pobrudzic i chowam do plastikowego pojemniczka i nie zakladam dlugo. Chodzenie z maseczka po ulicy jest bez sensu. Zakladamy gdy wchodzimy do budynku i przy wyjsciu zdejmujemy. Oczywiscie, ze maska nie chroni w 100 procentach, bo wirus jest nieprawdopodobnie malenki i przeniknie kazda maseczke. Pani Trejter ma racje – glupota ludzka nie zna granic. Ludzie sa tak zmanipulowani, ze zachowuja sie irracjonalnie i wygaduja glupoty.